Ostatnie zadanie – trzecie. Do trzech razy sztuka. Tak głosi porzekadło. Rzeczywiście mamy zająć się sztuką – sztuką pięknego pisania. Sztuka jest wieczna. Ars longa, vita brevis. Zatem opowieści – zwłaszcza spisane – mają przenosić pamięć ludzką, mają sprawić, że zakorzenimy się w naszej małej ojczyźnie, a może ktoś inny pozna w ten sposób miejsce, w którym żyjemy. Z całą pewnością jest tego warte. Od teoretycznych rozważań przechodzimy do działania. Jesteśmy młodymi ludźmi, nie wiemy wszystkiego o Czerwonaku i okolicy. Trzeba porozmawiać z rodzicami, dziadkami, sąsiadami i dowiedzieć się, co w trawie piszczy. Dosłownie ! Żyjemy w otulinie Puszczy Zielonka, tak więc przyroda wokół nas jest bujna.
Każdy z nas przyszedł z zasłyszaną historią. Którą wybrać? Może tą o Dziewiczej Górze, o czarownicach hasających po lasach albo o zakonnicach cysterkach wytwarzających czerwony barwnik, albo o Napoleonie, który odwiedził gminę Czerwonak, albo o pacjentach zakładu psychiatrycznego rozstrzelanych w 1939 roku – przecież do tej pory tam straszy. W Internecie są nawet zdjęcia pokazujące niezwykle zjawiska. Trzeba to spisać. Ponieważ nie mogliśmy zdecydować się na jedną historię, postanowiliśmy zebrać je i stworzyć opowieść, w której spotykają się najbardziej charakterystyczne postacie naszego terenu. Gosia jednak uparła się i napisała tajemniczą opowieść o wieży z jednym bohaterem. Przecież żyjemy wśród lasów, a w lasach wszystko może się zdarzyć. Przyroda ma swoje prawa. Musieliśmy ustąpić Małgosi i wysyłamy również historię jej pióra.
Za kanwę naszych działań posłużyła nam opowieść – kalejdoskop „Napoleońska strategia”. Występują w niej rożne postacie. Postanowiliśmy je ożywić i wysłać je na misję. W centrum Czerwonaka pojawili się więc Napoleon, zakonnica cysterka, czarownica, duch zamordowanej pacjentki zakładu psychiatrycznego i „Julia” z Maruszki. Postacie te rozdawały mieszkańcom papirusy ze spisaną historią. Jeśli ktoś nie znal tych opowieści, to się dowiedział i może będzie chciał pogłębić wiedzę na ten temat, a jeśli ktoś słyszał o tych postaciach, to mógł ucieszyć się spisaną historyjką.
Zanim jednak do tego doszło, należało przygotować papirusy, następnie stworzyć strój Napoleona (bardzo dziękujemy babci Gosi, która uszyła epolety), potem pomyśleć o stroju zakonnicy, a wreszcie zająć się charakteryzacją – wywołującą silne wrażenie.
Kiedy to się dokonało, literaccy wysłannicy stanęli do spełnienia misji. Napoleon był dumny ze swojej – armii ( to za dużo powiedziane) – drużyny. Czerwonak został zdobyty!
„Dlaczego na Dziewiczej Górze stoi wieża ”
Działo się to w czasach , które wymykają się wszelkim datom , punktom i konkretnym godzinom. Dzień był mglisty i szary. Nad całą okolicą widniała mgła.
Mężczyzna szedł, wspierając się na kiju , ale człowiek ten był prawie ślepy , więc co chwilę upadał. Mężczyzna być może miał kiedyś jakieś imię , ale dawno o nim zapomniał , bo ciągle przebywał sam. Jego jedynym towarzyszem był kij – solidny , dębowy , z wyrzeźbioną w górnej części wieżyczką. Bohater unikał wszystkich wsi i siedzib ludzkich , a jeżeli kiedyś w lesie spotkał przypadkiem człowieka, zwinnie i bezszelestnie go omijał. Dawniej lubił gwarne karczmy i duże ilości piany unoszące się na gładkiej powierzchni ciemnego piwa. Potem jednak jego wioskę nawiedziła zaraza. Ludzie umierali przed swoimi chatami, na polnych drogach , w kościołach, karczmach. Tylko on jeden, nie wiadomo dlaczego , został przy życiu. Wtedy siadając na kamieniu, zrozumiał , że nigdy nie będzie potrafił rozmawiać z drugim człowiekiem , że już nigdy nie zazna spokoju. Od tej pory wędruje od boru do boru , od puszczy do puszczy , nie potrafiąc się zatrzymać. Bywa ,że przez kilka dni nic nie je i żebra zaczynają odciskać się na jego skórze .Innym razem udane polowanie sprawia , że miałby jedzenia dla kilku osób . Tego dnia , kiedy mgła siadała na ramionach i dociskała ciało mężczyzny do ziemi , usłyszał on śpiew. Kobiecy głos docierał delikatnie do jego uszu , a on pomyślał , że to nimfa , która chce go otumanić. Powiedział , że żadna kobieta nie byłaby w stanie wydać z siebie tak pięknych dźwięków. Mężczyzna krok po kroku wspinał się w górę, bo to ze szczytu dobiegał śpiew. Polana , którą ujrzał , zdawała mu się dziwna nie było tam mgły. Na szczycie siedziała ubrana na biało kobieta ,która śpiewała tak pięknie , że mężczyzna stał oszołomiony , zauroczony , nie pamiętając o umowie , którą zawarł sam ze sobą , że już nigdy nie zbliży się do żadnego człowieka na odległość mniejszą niż pięćdziesiąt kroków. Kobieta skończyła śpiewać i odwróciła głowę w stronę mężczyzny. Jej spojrzenie było tak samo czyste i błękitne jak piosenka , którą wcześniej śpiewała.
– Czekałam na ciebie.
– Wybacz mi pani , ale musiałaś mnie z kimś pomylić – odparł mężczyzna.
– Wiem dobrze ,na kogo czekam , Wieżysławie. – zaśmiała się
Wtedy staruszek przypomniał sobie swoje imię. Teraz już wszystko rozumiał.
Wieżysław zaczął się rozglądać. Polana zdawała mu się trochę mniej rozległa.
– To mój dom – wyszeptał i odwrócił głowę w stronę kobiety , ale już jej nie było.
– Pora wpuścić korzenie w jedno miejsce
I jak postanowił , tak zrobił. Jeszcze tego samego dnia zaczął budować szałas. A kiedy mgła zniknęła , zobaczył z wysokości Dziewiczej Góry , bo tak właśnie nazywało się to wzniesienie , widok na całą puszczę i ucieszył się , że wokół jest tyle drzew , o które będzie mógł dbać. Z biegiem czasu drzewa wokół polany zaczęły rosnąć coraz większe ,więc żeby nie stracić widoku na las , mężczyzna zaczął budować wieżę.
Pewnego dnia mgła ponownie zawitała na polanie. Tym razem była kłująca i drażniąca. Wieżysław , od razu przypomniał sobie tę inną mgłę , która go tu sprowadziła. Przypomniał sobie , porównał i okazało się , że to wcale nie jest mgła tylko zwykły , potężny dym. Wdrapał się więc na wieżę i na horyzoncie , poniżej Dziewiczej Góry zobaczył ogień. Ludzie zbudzeni ze snu , powychodzili ze swoich domów i ujrzeli palącą się wieżę. Ruszyli z wiadrami wody na ratunek. Ogień nie przedostał się do wiosek i nie spalił domów. Podobno Wieżysław uciekł przed pożarem , a niektórzy mówią , że spłonął wraz z wieżą.
Małgorzata Kamieniczna Ic- Pierwszaki Czerwonaki, gimnazjum w Czerwonaku, woj. wielkpolskie
Gimnazjum im. Jana Pawła II w Czerwonaku, woj. wielkopolskie, Pierwszaki Czerwonaki, nauczyciel – Małgorzata Tomczak
„Napoleońska strategia”
Julka przyszła do szkoły w dziwnym nastroju. Zmęczona, cienie pod oczyma, ale … podekscytowana.
– Co się stało? – zapytała Agata, jej przyjaciółka. – Wyglądasz, jakbyś nie spała całą noc.
– Miałam bardzo dziwny sen … – odpowiedziała Julia.
– No, to opowiadaj – Agata usadowiła się naprzeciwko Julki i cała zamieniła się w słuch. Agata umie słuchać, jak nikt na świecie.
Sen Julki
Nagle, nie wiadomo skąd, pojawił się on – mały, wielki człowiek. Rozpoznałam go,
bo zachowywał się, jak prawdziwy wódz.
– Podejdź tu, dziewczyno – wskazał na mnie palcem. – Nie mam innych żołnierzy, dlatego tobie muszę zlecić to zadanie. Obmyśliłem genialną strategię. To będzie moja kolejna wygrana bitwa.
Byłem tutaj w 1806 roku w czasie wojny francusko – pruskiej. Z Poznania rządziłem Europą. Chciałem obejrzeć Owińska i mało co, a ugrzęźlibyśmy w błocie. Jacyś szaleńcy próbowali mnie zabić – to był zamach, ale nie udało im się!
Teraz chcę wskrzesić nową armię. Chcę zwyciężyć!
– Kogo? – zapytałam nieśmiało, bo Napoleon mówił szybko, zdecydowanie i z wielką gorliwością.
– Jak to kogo, dziewczyno! Niepamięć! Zapomnienie! Nicość!
Ach, wy Polacy… . Cudze chwalicie, swego nie znacie.
Zbiorę postacie krążące w przestrzeni ludzkich opowieści i przypomnę je Czerwonakowi.
– A ja, co mam robić? – zapytałam wodza.
– Ty zaniesiesz im rozkazy. Mają się tu stawić i przypomnieć o swoim istnieniu.
Najpierw przyprowadzisz pracowitą zakonnicę od cysterek, która wyrabiała z czerwca czerwony barwnik. Może dzięki niej Czerwonak nazywa się tak, jak się nazywa.
Potem z rozkazem pobiegniesz po kochanków z Maruszki. Nie pochwalam tego, co zrobili. Trzeba było walczyć! Miłość bywa jednak nieprzewidywalna – wiem coś o tym. Rodzice dziewczyny nie zgodzili się na ślub, chłopak był zbyt biedny, i kochankowie popełnili samobójstwo na Maruszce.
Mają się u mnie stawić ofiary tego barbarzyńskiego systemu – hitleryzmu – pacjenci Zakładu Psychiatrycznego w Owińskach. Niemieccy oprawcy zabili ich w 1939, bo nie tolerowali takich ludzi. O nich trzeba pamiętać.
Na koniec pobiegnij dziewczyno po czarownicę z Puszczy Zielonki. Żyjecie tu w otoczeniu lasów i nic dziwnego, że takie dziwotwory kryją się po puszczy. Niech przybywa na swojej miotle. Wprawdzie to nie rumak, ale zawsze coś.
Biegnij dziewczyno, zwołaj ich wszystkich. Ja, Napoleon ocalę te postacie od zapomnienia. Wydam bitwę, jakiej świat nie widział. I wygram! Wygram z zapomnieniem! A ty mi w tym pomożesz! – tak mówił Bonaparte.
– I tak biegałam całą noc. Rano zadzwonił budzik. Byłam bardzo zmęczona. Nic dziwnego, wykonywałam misję powierzoną mi przez Napoleona. Muszę ją dokończyć. A ty, Agatko, pomożesz mi w tym.