Menu

Przeskocz do treści
  • Strona główna
  • Galeria
  • O grze
  • Kontakt
Publiczne Gimnazjum nr 1 im. Tadeusza Kościuszki w Oleśnie
Klasa 1, Młodzi Donkichoci
38 kapsli MN
Wyróżnienie na 3 etapie gry

Z wielkim entuzjazmem zabraliśmy się za kolejne zadanie, zwłaszcza że mamy już większe doświadczenie, a apetyt rośnie w miarę jedzenia! Zmotywowało nasz również poprzednie -wyróżnienie! Po przedstawieniu kolejnego zadania uczniowie stworzyli grupy zadaniowe, które miały na celu znaleźć materiały na dobre opowiadanie. Część uczniów  przeszukiwała szkolne archiwa, część udała się do miejskiej biblioteki, aby w opracowaniach czy regionalnych gazetach znaleźć coś- interesującego i mało znanego szerszej publiczności – o naszym mieście, inni umawiali  się na nieformalnych spotkaniach z babciami, dziadkami, sąsiadami naszych uczniów w celu poznania jeszcze niespisanych historii OLESNA i okolic. Następnie grupy zaprezentowały swoje wyniki poszukiwań. Każda opowieść , anegdota i legenda była ciekawa – ta lekcja była najlepszą lekcją historii regionu, pełną magii i tajemnicy!  Wybór jednej lub dwóch najciekawszych historii  był  bardzo trudny, ale stwierdziliśmy, że opracujemy tę mało znaną – choć potwierdzoną gdzieś w krótkich zapiskach historycznych – legendę, której głównym bohaterem jest smok… Napisaliśmy wspólnie w klasie  opowiadanie z dialogiem, bo dla uczniów klasy pierwszej jest formą znaną i lubianą, a ponieważ  pisali   to uczniowie gimnazjaliści, to głównymi  bohaterami  naszego opowiadania stali  się uczniowie naszej klasy z imienia (którzy – jak się później okazało- zagrali również swoje role w przedstawieniu teatralnym !).Kiedy nasza wizja została zredagowana i przybrała formę opowiadania, długo  zastanawialiśmy się nad tym, gdzie, w jaki sposób i komu obwieścić wyniki naszego zadania. W  pierwszym zadaniu zaangażowaliśmy mieszkańców  Olesna i uczniów, w poprzednim zadaniu udział w grze brali nasi rówieśnicy, teraz czas, aby wyjść z tym zadaniem do naszych młodszych braci i sióstr w przedszkolu – powiedziała jedna z uczennic. I tak też się stało. Uczniowie sami umówili się na  spotkanie w grupie przedszkolaków, ale data przedstawienia to był tylko początek…. Teraz dopiero zaczęły się schody! Należało znaleźć dobrego i odważnego narratora,  przećwiczyć odegranie  poszczególnych ról, stworzyć dekorację, stroje…. A czasu było niewiele…. Cała klasa została zaangażowana w organizację tego przedsięwzięcia. Potrzebny był też kamerzysta, fotograf, koordynator  wszystkich grup. Uczniowie stwierdzili także, że warto stworzyć  nasze opowiadanie w formie pisemnej, aby dzieci zaniosły je do domu i wciągnęły do jego  przeczytania rodziców i rodzeństwo. Rewelacyjnym pomysłem było też  stworzenie do tego opowiadania malowanek z bohaterami, które przedszkolaki wypełnią po przedstawieniu.  Paru uczniów zajęło się stworzeniem  takiej gazetki, którą  w postaci upominku wręczyliśmy dzieciom po naszym przedstawieniu. A w przedszkolu…Wszystko się udało, nawet pogoda dopisała, bo częściowo przebrani i umalowani  i z wielkimi zwojami scenografii maszerowaliśmy do przedszkolaków przez całe miasto…  Przyjęto nas z dziecinną szczerością  ( tu warto zobaczyć wywiad z przedszkolakami po przedstawieniu)  i  zapraszano ponownie. Ach, było to niesamowite przeżycie. Niektórzy  byli pierwszy raz przed Tak liczną i szczerą  aż do bólu publicznością…. Jesteśmy dumni z siebie i bardzo zadowoleni, choć było i trochę problemów, i zgrzytów…

„Spotkanie z nieznajomym”

Był piątek. Dwie gimnazjalistki  z ciężkimi plecakami przewieszonymi przez ramię wracały ze szkoły do domu. Narzekały na nudę i brak rozrywki w swoim mieście.

– Co dzisiaj robimy? – zapytała czarnowłosa Luiza.

– Pograjmy dziś na komputerze! – odpowiedziała koleżanka Zuzia.

– Nie! To już jest nudne… – odrzekła oburzona Luiza.

– Jak dorosnę to  stąd wyjadę! W takim Krakowie czy Wrocławiu każdy dom, każdy zaułek ma swoją historię… – głośno dywagowała  Zuzia – Jest tyle nowych miejsc do zobaczenia i poznania! Dyskoteki, kina, muzea, teatry… Nie ma miejsca na nudę!

– Nie mogę dłużej tego słuchać! – krzyknął zza pleców dziewcząt  starszy pan z laseczką, który od dłuższej chwili przysłuchiwał się  tej rozmowie.

Mężczyzna dość dziwnie wyglądał… Miał staroświecki garnitur i szeroki, niemodny krawat. Jego twarz była mocno pomarszczona, a na głowie miał czarny cylinder. Jakby z innego świata…

– Jeśli macie chwilkę czasu, to opowiem wam ciekawą historię o naszym miasteczku. Olesno też miało swojego „wawelskiego smoka”! Czy słyszałyście o tym? Zapraszam was w podróż do  przeszłości.

Dziewczęta zmieszane i  zdezorientowane nie wiedziały, co robić? Luiza była lekko przerażona, co było widać po jej szeroko otwartych oczach i  buzi.  Zuzia odważnie  jednak odpowiedziała:

– I tak nie mamy co robić! Co nam szkodzi? Posłuchajmy jakiegośo „suchara”!

Ciekawość dziewcząt  zwyciężyła. Wszyscy usiedli na parkowej ławeczce. Staruszek zaczął swą opowieść.

-Dawno, dawno temu, kiedy pierwsi mieszkańcy Olesna byli jeszcze poganami, żyli zgodnie ze zwyczajami swoich pradziadów. Pod wzgórzem, na którym dzisiaj stoi kościół św. Rocha, przebywał olbrzymi smok  o „ognistym” charakterze i „zabójczym” oddechu. Budził  postrach w całej okolicy, zwłaszcza wśród oleśnian, ponieważ każda rodzina musiała dostarczyć swoje pierworodne dziecko na pożarcie potworowi, aby dał spokój całemu miastu.

– Co oznacza słowo pierworodne? – spytała Zuzia.

-Głupia jesteś! – ironicznie fuknęła koleżanka – Pierworodne tzn.  pierwsze dziecko rodziców ! To taaakie oczywiste! Proste jak drut!  Hi…

– Czy mogę dokończyć? – zapytał mężczyzna, aby przerwać tę głupią dyskusję…

Dziewczęta przytakująco skinęły głowami. A w parku zapanowała idealna cisza, wszystko zamarło… Nie było słychać żadnego  śpiewu ptaków! Jakby się przeniosły do jakiegoś  innego świata. Nieznajomy kontynuował swą opowieść:

– Kiedy przyszła kolej na oddanie dziecka burmistrza Olesna  na ofiarę bestii, niania zabrała dziecko za mury miasta i za namową nieznajomego starca ochrzciła według tradycji chrześcijańskiej. Gdy z drżącymi rękoma położyła dziecko przed smoczą jamą, schowała się za drzewem w pobliskim lesie, aby obserwować dalszy rozwój wydarzeń. Kobieta nie wierzyła własnym oczom! Smok zamiast –jak zwykle – rzucić się na ofiarę, odepchnął ją i uciekł, pozostawiając za sobą tylko kłęby kurzu. Szczęśliwa niania wróciła do miasta  z dzieckiem na ręku, oznajmiając wszystkim, co się wydarzyło. Jeszcze tego samego dnia burmistrz ochrzcił siebie i swoją rodzinę, nakazując to uczynić wszystkim mieszkańcom miasta.

To zdarzenie zgodnie z zapisami oleskich kronikarzy miało miejsce ok. 1229 roku, a od tego czasu nikt nie spotkał strasznego smoka i wieść o nim przepadła.

– Wow! Nie wiedziałam, że Olesno ma taką ciekawą legendę w swojej historii – oznajmiła Zuzia.

– Zna pan więcej takich opowieści? To brzmi jak dobry horror!  Nie trzeba iść do kina… Może wykorzystałybyśmy te informacje do projektu z GWO? Trochę to podkoloryzujemy i  gotowe!

– Ale „zabłyśniemy” w klasie….no  i przed Panią – odparła Zuzia z  uśmiechem na twarzy.

Staruszek znacząco odchrząknął – yyyyy!

– Widzicie? O Oleśnie możecie się jeszcze duuużo dowiedzieć… Nie musi być tak nudno!  „Cudze chwalicie,  swego nie znacie” – powiedział mądrze mężczyzna- Aby poznać więcej ciekawych informacji, anegdot, legend czy  historii o naszym miasteczku, musicie udać się do naszego muzeum i miejskiej biblioteki.  Wiecie, gdzie one się znajdują?

– Pewnie!  Tylko nigdy tam dotąd nie zaglądałyśmy…. no, bo nie było po co? – odparły chórem.

Dziewczęta zaczęły planować zajęcia na weekend…  Umawiając się głośno na spotkanie, zapomniały zupełnie  o nieznajomym. Kiedy chciały mu podziękować, staruszka w dziwnym garniturze już nie było…

– Nawet się nie pożegnał – ze zdziwieniem zauważyła Luiza-  A mówią, że to młodzież jest niewychowana!

– Odpuść  sobie…może się spieszył?  Do jutra…. – odpowiedziała Zuzia, kierując się w stronę domu.

– Nara…- odparła Luiza. To jesteśmy umówione? Aha…

Nazajutrz dziewczęta pojawiły się w miejskiej bibliotece .To niewielki budynek koło placu zabaw. Zawsze tamtędy przechodziły, ale nigdy wcześniej nie przyszło im do głowy, aby do niej wejść! To byłby przecież obciach… ale  teraz …  W środku panowała zupełna cisza… jakby makiem zasiał, a może to było tylko złudzenie? Kilka osób siedziało przed komputerami, kilka przechadzało się między ogromnymi półkami i …zabierając z nich książki, wyglądali  jakby byli na grzybobraniu! Dziewczęta były zdezorientowane i speszone. Co tu robić? Jjak znaleźć coś w tym gąszczu książek? Na całe szczęście podeszła do nich Pani bibliotekarka i  „rzuciła – na ratunek – nić Ariadny”. Uffff… Przyniosła im całą stertę  książek, biuletynów i czasopism, w których  było mnóstwo wiadomości o historii Olesna. Przeglądając starannie  te materiały, dziewczęta zauważyły, że często pojawia się w nich  stare zdjęcie  pewnej osoby.

– Popatrz Zuziu –Luiza  pokazała palcami postać staruszka z laseczką w jednej z książek – jaki on jest podobny do naszego nieznajomego… Dziwne, co?

– Faktycznie, ale przecież ten zmarł w 1863 roku! To jakiś Józef Lompa,  ludowy  pisarz i  działacz społeczny na Śląsku.

-Tu jest jeszcze napisane – czyta dalej  zaciekawiona Luiza  – że był to nauczyciel i autor polskich podręczników szkolnych, ale i kronikarz naszego miasta!

Dziewczęta spojrzały  na siebie  ze zrozumieniem… to chyba niemożliwe…. a jednak……  Czyżby to była nowa nieznana legenda o duchu Józefa Lompy z Olesna pojawiającym się w naszym parku?

1 2 3 4 5 6

 

  • Strona główna
  • Galeria
  • O grze
  • Kontakt