Dość długo szukaliśmy historii, którą moglibyśmy opowiedzieć. Dotarliśmy do kilku, jednak po burzliwych dyskusjach wybraliśmy, naszym zdaniem, najciekawszą. Opowiada ona o nieskończonej ogromnej budowie w niedalekim Postołowie. Poznaliśmy kilka wersji wydarzeń, nie wiedzieliśmy, którą wybrać. Zdecydowaliśmy się na najmroczniejszą.
Najpierw napisaliśmy tekst prozą, ale nie byliśmy z niego zadowoleni, więc przerobiliśmy go na wierszowany. Nie było to łatwe i trochę czasu nam zajęło, jednak w końcu powstało owo arcydzieło, które prezentujemy poniżej
O TYM, JAK GŁOWĘ STRACIŁ KTOŚ
OPOWIEMY WAM HISTORIĘ O PEWNEJ BUDOWIE,
KTÓRA LATA TEMU MIAŁA MIAŁA MIEJSCE W POSTOŁOWIE.
DO DNIA DZISIEJSZEGO WCIĄŻ LĘK ONA BUDZI
U MIESZKAJĄCYCH W JEJ POBLIŻU BOGOBOJNYCH LUDZI
DWADZIEŚCIA HEKTARÓW GROZY I WIELKIE CMENTARZYSKO…
ALE TO, DROGI CZYTELNIKU, NIE JEST JESZCZE WSZYSTKO.
CAŁOŚĆ OTOCZONA JEST FOSĄ I MUREM.
SĄ TEŻ KATAKUMBY CIĄGNĄCE SIĘ SZNUREM.
CO TAM MIAŁO POWSTAĆ, JEST TEORII WIELE:
ZAMEK, KREMATORIUM LUB KLASZTOR, PRZYJACIELE.
KILKANAŚCIE LAT TEMU PRACE ROZPOCZĘTO
I SETKI ROBOTNIKÓW DO BUDOWY WZIĘTO.
INWESTOREM BYŁ NIEZNANY TAM INWESTOR Z GDAŃSKA,
KTÓREGO ROZPIERAŁA FANTAZJA UŁAŃSKA.
DZIEŃ PO DNIU CIĘŻARÓWKI PRZYWOZIŁY MATERIAŁY
I CORAZ WYŻSZE MURY CIĄGLE POWSTAWAŁY.
AŻ DNIA PEWNEGO WSZYSTKO SIĘ ZMIENIŁO,
BO COŚ BARDZO DZIWNEGO SIĘ TAM WYDARZYŁO.
KRĄŻYŁY OPOWIEŚCI O PRZEDZIWNEJ ZJAWIE,
A ZOBACZYĆ JĄ MOŻNA NOCĄ Z BLISKA PRAWIE.
CI, KTÓRZY JĄ WIDZIELI, NIE CHCĄ O TYM MÓWIĆ,
BY CZEGOŚ GORSZEGO JESZCZE NIE OBUDZIĆ.
JEDEN Z MIESZKAŃCÓW OPISAŁ NAM TĘ POSTAĆ
I DO DZISIAJ Z TĄ WIZJĄ NIE MOŻEMY SIĘ ROZSTAĆ.
WIDZIAŁ ON MĘŻCZYZNĘ POSTURY OGROMNEJ,
KTÓRY WRAŻENIE ROBIŁ PO PROSTU POTWORNE.
ALE NIE TYLKO WIELKOŚĆ POSTACI PRZERAŻAŁA,
ALE TO, CO W SWEJ DŁONI TA ZJAWA TRZYMAŁA.
A BYŁA TO…PO PROSTU…ZWYKŁA LUDZKA GŁOWA…
CIEMNOWŁOSA, O OCZACH SKRZĄCYCH SIĘ NICZYM ZORZA.
NALEŻAŁA ONA DO TEGO MĘŻCZYZNY WIELKIEGO,
KTÓRY BUDOWLĘ WZNOSIŁ DLA GDAŃSZCZANINA WSPOMNIANEGO.
GDY KOPANO JEZIORO, WPADŁ NIESTETY DO DZIURY
I KOPARKA POZBAWIŁA GO CZĘŚCI POSTURY.
ŁYŻKA TEJ MASZYNY ODCIĘŁA MU CZEREP
I KRWI ZOBACZONO WTEDY BARDZO WIELE.
OD TAMTEJ CHWILI, GDY ZMROK JUŻ ZAPADA,
POJAWIAĆ SIĘ ZACZĘŁA TA STRASZLIWA ZJAWA.
ROBOTNICY DOŚĆ NIECHĘTNIE NA BUDOWĘ PRZYBYWALI,
BO SPOTKANIA Z BEZGŁOWYM BARDZO SIĘ LĘKALI.
CORAZ MNIEJ ICH PRACOWAŁO, AŻ W KOŃCU DNIA PEWNEGO
NIE MOŻNA TAM BYŁO ZNALEŹĆ NAWET I JEDNEGO.
O WŁAŚCICIELU TAKŻE ŚLAD ZAGINĄŁ WSZELKI.
MOŻE ZREZYGNOWAŁ, BO ZAWIODŁY GO NERWY?
NIKT TEGO DZIŚ NIE WIE, ALE PEWNE JEST TO,
ŻE W POSTOŁOWIE …POJAWIŁO SIĘ…ZŁO!
BUDOWA ZATRZYMANA, INWESTOR NIE WIADOMO GDZIE,
A PRAWDA O TYM, CO SIĘ STAŁO, ROZMYTA JAK WE MGLE.
SĄ TACY, KTÓRZY TWIERDZĄ, ŻE GŁOWĘ STRACIŁ KTOŚ,
LECZ NIE BYŁ TO ROBOTNIK, ALE INWESTUJĄCY GOŚĆ.
A STRACIŁ JĄ DLA KUSZĄCEJ WYJĄTKOWO DAMY,
O WDZIĘCZNYM IMIENIU „MAFIA”, KTÓREJ BYŁ ODDANY.
POŚLUBIONY JEJ MĘŻCZYZNA PONOĆ WIERNY JEST DO DZISIAJ
I POZDRAWIA SWĄ RODZINĘ Z WIĘZIENIA Z KALISZA.
Gdy już mieliśmy tekst, zajęliśmy się wymyśleniem tego, jak go zaprezentować . Postanowiliśmy zaangażować do tego uczniów szóstej klasy. Stworzyliśmy dla nich grę plenerową, w której musieli rozwiązywać zagadki, odnaleźć szyfry, itp. Miejscem zabawy była wspomniana przez nas wieś Postołowo, a w niej miejsce, o którym opowiada nasz tekst. Na początku musieliśmy sami poznać teren, żeby przygotować trasę. Potem umieściliśmy to, co było potrzebne do gry, czyli skrzynie, podpowiedzi, itd.
Początek miał miejsce w bramie wjazdowej, gdzie gracze musieli znaleźć szyfr, by otworzyć skrzynkę, w której było walkie-talkie i podpowiedź-zagadka. Od tej pory w razie problemów mogli kontaktować się z dwiema dziewczynami z naszej klasy, które stały na wieży, obserwowały i służyły pomocą. Kolejnym punktem był wielki „twardy samotnik”, czyli kamień, pod którym znajdowała się szkatuła z następnym tropem. Jednak była zamknięta, a o tym, gdzie jest klucz, informował napis na kamieniu(po angielsku). Stamtąd szóstoklasiści udali się do „mniejszego lustra”, czyli stawu, na którym pływał styropian z zagadką i butelka, w której znajdowała się cyfra (8). Po rozwiązaniu szarady młodzież odnalazła „betonowy prostopadłościan”, w którym znalazła kolejną podpowiedź. Nie była taka prosta, bo kierowała do znanego targowiska w drugiej stolicy Polski. Chodziło oczywiście o SUKIENNICE, a w naszym przypadku podcienia nieskończonej budowli. Tam na uwolnienie z łańcuchów czekało dwóch chłopaków, ale klucz był tam, gdzie symbol Krakowa. Chodziło o smoka, a dokładniej o smoczek dziecięcy. Tam też, korzystając z podpowiedzi na murze, bawiący się zdobyli drugą cyfrę (2). Uwolnieni skierowali uczniów „na kraniec czerwonego świata” (budowla jest właśnie z czerwonej cegły), gdzie oczekiwały ich dwie „zombiaczki” częstujące cukierkami. Dwa z nich zawierały kolejną cyfrę (4) i ostatnią wskazówkę. Zgodnie z nią uczestnicy udali się na „górkę śmierci”. Łatwo ją było odnaleźć, bo umieściliśmy na niej szkielet człowieka(wypożyczony ze szkoły). Przy nim była puszka zamknięta na kłódkę z szyfrem. Kombinacja trzech cyfr trochę zajęła „szóstakom”, ale w końcu udało się -otworzyli puszkę, w której była nasza wierszowana opowieść. Jedna z uczennic ją odczytała. W pewnym momencie jednak zdarzyło się coś, co niektórych przeraziło- nad brzegiem jeziorka pojawił się wielki mężczyzna, który trzymał w ręce…głowę. My wiedzieliśmy, że jest to mąż naszej pani, ale szóstoklasiści – nie i byli, delikatnie mówiąc, zdziwieni. Ale naprawdę strasznie zrobiło się, gdy ten człowiek zaczął iść w naszym kierunku. Wszyscy zaczęli uciekać, piszczeć, krzyczeć. Dopiero, gdy zdjął przebranie, wybuchnęliśmy śmiechem (choć młodsza siostra naszej koleżanki, która tam była, spała tej nocy z rodzicami). Zabawa była naprawdę wspaniała, a emocje jej towarzyszące- niezapomniane. Zrobiliśmy z tego film, ale nawet w połowie nie oddaje on tego, co wszyscy przeżyliśmy. Było super! Filmowaliśmy dwiema kamerami i dronem, ale emocje były tak wielkie, że jakość nagrań nie jest najlepsza(trudno nagrywać, biegnąc). Mamy nadzieję, że nam to wybaczycie. Podajemy linki do dwóch wersji. W dłuższej słychać, jak wielkie wrażenie zrobił człowiek bez głowy. Te krzyki są bezcenne.