PODJĘCIE WYZWANIA
Chociaż mamy dopiero po 10 lat, postanowiliśmy podjąć wyzwanie i zbadać obszar legend, historii
i ciekawostek, które w naszym mieście nie mają głęboko zakorzenionej tradycji i rzadko funkcjonują
w świadomości wszystkich mieszkańców Piły.
WARSZTATY LITERACKIE
11 kwietnia 2016 r. wzięliśmy udział w dwugodzinnych kreatywnych warsztatach literackich przeprowadzonych przez panią Janinę Pawłowską – emerytowaną bibliotekarkę z naszej szkoły, laureatkę konkursów literackich i miłośniczkę pisania.
Ich celem było pokazanie, że książka to nie tylko litery i papier, ale fascynująca przygoda, w której każdy może uczestniczyć. Warsztaty miały formę twórczej, aktywnej zabawy, która jest doskonałym sposobem na rozwijanie wyobraźni i opowiedzenie o swoich przeżyciach, nastrojach, pragnieniach. Odkryliśmy wspólnie to, co najważniejsze, czyli RADOŚĆ PISANIA, dzięki której zaczęliśmy traktować pierwsze literackie działania jako znakomitą zabawę.
Pani Janina Pawłowska przekonała nas do twórczych działań i wiary we własne możliwości. Pasja literacka prowadzącej oraz znajomość dziejów naszego miasta przyczyniły się do powstania wielu ciekawych pomysłów na zredagowanie pilskiej opowieści. Przeprowadzone warsztaty okazały się niewyczerpaną studnią literackich inspiracji.
ODKRYCIE INSPIRACJI I RADOŚCI PISANIA
Długo zastanawialiśmy się jaką historię opowiedzieć mieszkańcom miasta i Polski. Nieoczekiwanie okazało się, że wcale nie musimy szukać ciekawych opowieści bardzo daleko. Odkryliśmy interesujące fakty na stronie „Dawna Piła” w artykule historyka i kustosza muzeum Stanisława Staszica w Pile pana Macieja Usurskiego. Do „wczoraj” nikt nie pamiętał o istnieniu tej historii. Ponad 500 lat temu wydarzenia te
w bardzo uszczuplonej wersji odnotowano w sądowych aktach. Spojrzeliśmy w daleką przeszłość, połączyliśmy kilka faktów, wysunęliśmy kilka możliwych wersji wydarzeń, skorzystaliśmy z rad naszych rodziców i krewnych, puściliśmy wodze fantazji, aż wreszcie odkryliśmy radość pisania i… zamiast narzekać na brak powszechnie znanej opowieści o naszym mieście, zdecydowaliśmy stworzyć „KLECHDĘ PILSKĄ”.
NASZE POMYSŁY NA UPOWSZECHNIENIE KLECHDY
Pomysłów było kilka, wybraliśmy najlepsze. Tę decyzję podjęliśmy błyskawicznie i jednogłośnie. Zapisaliśmy plan działania i rozpoczęliśmy przygotowania do organizacji happeningu czytelniczego „Cudze chwalicie, swoje poznajcie”.
PO PIERWSZE
Czas i miejsce akcji, czyli poproszenie o zgodę na nasze działania pana dyrektora Grzegorza Wądołowskiego, ustalenie terminu i miejsca.
PO DRUGIE
Integracja pokoleń, czyli zaproszenie do współpracy aktorów „Teatru UBU” z RCK – Klub Seniora w Pile i najmłodszych mieszkańców miasta z Publicznego Przedszkola nr 19 im. Misia Uszatka w Pile oraz uczniów naszej szkoły.
PO TRZECIE
Pozyskanie dużej ilości kredy chodnikowej, czyli znalezienie sponsorów.
PO CZWARTE
Przygotowanie atrakcji, czyli poproszenie o pomoc pań z biblioteki i pani plastyczki.
PO PIĄTE
Siła mediów, czyli przygotowanie wydania specjalnego szkolnej gazetki „Niecodziennik Szkolny” z tekstem klechdy i rozrywką.
DAR NIEBIOS
Dzień przed rozpoczęciem naszej akcji było bardzo deszczowo, zimno i ponuro. Bardzo nas to zmartwiło i musieliśmy przygotować awaryjny „PLAN B”. Jednak cały czas mieliśmy nadzieję, że pogoda nas zachwyci. Już rano słońce powitało nas wiosennym ciepłem. Odetchnęliśmy z ulgą i wraz z panią plastyk rozpoczęliśmy rysowanie konturów naszej klechdowej ilustracji na płycie boiska.
HAPPENINGOWA SPONTANICZNOŚĆ I EKSPRESJA
Wreszcie 5 maja w samo południe powitaliśmy uczestników. Uroczystego otwarcia czytelniczej imprezy dokonał pan dyrektor Grzegorz Wądołowski, który w kilku słowach zachęcił wszystkich zebranych do wspólnej zabawy.
Następnie słowami dziecięcego wierszyka przedstawiliśmy cel naszej akcji:
„Jestem klechdą, w Pile mam mieszkanie.
Dzisiaj zabiorę WAS na niezwykłe spotkanie.
Chcę Was przenieść w dawne dzieje
Historii miasta nieodkryte knieje.
Zapraszam do czytania, oglądania, kaligrafowania,
A nawet do wielkiego kolorowania,
Przygodę zaraz rozpoczynamy
I do świetnej zabawy zachęcamy.”
DZIAŁO SIĘ, OJ, DZIAŁO!
Przedstawiliśmy naszą opowieść za pomocą jadwiżyńskiej wersji teatrzyku Kamishibai. To inaczej „papierowy teatr”, nazywany również „teatrem obrazkowym” albo „teatrem narracji”. Nasz teatrzyk składał się z 18 stworzonych przez każdego z nas pięknie ilustrowanych kart z tekstem klechdy na odwrocie.
Odbył się konkurs pięknego czytania, kaligrafowania i kolorowania „Klechdy Pilskiej”.
Uczestnicy happeningu obejrzeli wystawę labbooków „Piła nasze miasto”.
Punktem kulminacyjnym i największą atrakcją było kolorowania olbrzymiej ilustracji naszej klechdy na płycie boiska szkolnego. Wszyscy ochoczo wzięli kredy i stworzyli niepowtarzalne dzieło sztuki, które potem podziwiali z okien na wyższych kondygnacji szkoły i na filmie nakręconym z perspektywy „lotu ptaka”.
Na zakończenie naszej imprezy promującej lokalną historię wystąpili nasi kochani seniorzy z Teatru Ubu, którzy w ciekawej charakteryzacji i choreografii zaprezentowali naszą twórczość literacką.
EPILOG
Mamy ogromną nadzieję, że nasze trudy i radosna twórczość będzie początkiem odkrywania tradycji i opowieści naszych przodków. Być może „Klechdę Pilską” będą znali nasi rówieśnicy z innych części Polski, a nawet ich potomkowie. Myślimy, że poprzez zabawę, twórcze działania i integrację osiągnęliśmy główny cel i czytanie stało się modne.
KLECHDA PILSKA
Drzewiej nad brzegiem rzeki Gwdy, tam gdzie jej koryto rozwidla się i tworzy malowniczą wyspę, powstała mała osada. Jej mieszkańcy wiedli spokojne i dostatnie życie, korzystając z urodzajnej ziemi, dóbr dzikiej puszczy i czystej rzeki. Już ponad 500 lat temu zbudowali pięć młynów, które we dnie i w nocy mełły ziarno na mąkę i tartak, w którym oprawiali drewno. Był tam także mały targ, na którym handlowano rybami, dziczyzną i darami lasu. Swą miejscowość nazwali Piłą od sławy okolicznych pilarzy, którzy karczowali puszczę. Sielski żywot mieszkańców przerwał nowy dzierżawca ujski Hieronim z Bnina.
– Na moich włościach nikt bez pozwolenia nie może łowić ryb, polować i wycinać puszczy!- brzmiał zasadniczo rozkaz wydany poddanym.
Trudne to były czasy. Każdy, kto zlekceważył postanowienie wójta, płacił karę lub stracił wolność. Targ odwiedzało coraz mniej ludzi. Tartak został zamknięty, a młyny nie mełły cały czas zboża. Ciemiężeni mieszkańcy osad znad Gwdy i Noteci postanowili sprzeciwić się woli Hieronima. Wybrali spośród siebie młynarza Grzegorza z Piły, człowieka mądrego
i odważnego, by rozmówił się w ich imieniu z wójtem. Niestety, młynarz zginął
w niewyjaśnionych okolicznościach na dworze Hieronima, osierocając dzieci i żonę. Los Grzegorza i jego rodziny bardzo wzruszył mieszkańców, którzy pomagali wdowie Jadwidze
i jej dzieciom.
Na wiosnę woda w rzece podniosła się o cały metr i płynęła wartko. Czeladnicy młynarscy obserwowali obroty młyńskiego koła, które z dnia na dzień było coraz szybsze. Pewnej nocy na początku marca odwilż była tak duża, że nurt pędzącej rzeki zabrał to koło ze sobą. Na domiar złego wójt wysłał swoich wojów, aby wypędzili wdowę Jadwigę z dziećmi
i przejęli młyn.
– Nie zabierajcie Jadwidze młyna! – krzyczeli mieszkańcy.
– Co ona biedna pocznie z małymi dziećmi? Gdzie znajdzie schronienie? –lamentowały zmartwione kobiety.
– Niech szuka powodzenia gdzie indziej! Nie ma prawa tu zostać! – rzekł okrutny Hieronim.
Zabrała Jadwiga swoje dzieci i poszła szukać pomocy u swych dalekich krewnych, mieszkających za wielką nadnotecką puszczą. Droga była ciężka, ale kobieta miała w sercu słowa swojego zmarłego męża, który przed wyjazdem do wójta pocieszał ją, że ludzie prawi
i dobrzy w końcu szczęścia zaznają. Nagle z kniei wyłonił się majestatyczny orszak, na którego czele jechał bogato odziany król Zygmunt I Stary.
– Witajcie, Mości Panie – ze łzami w oczach powiedziała wdowa i wraz z gromadką swoich dzieci pokłoniła się władcy.
– Co tu robicie, kobieto? – zapytał król.
– Idę po pomoc do krewnych, Jaśnie Panie – wyszeptała Jadwiga.
– Dlaczegoś taka smutna? – zainteresował się losem poddanej Zygmunt I Stary.
Wdowa objaśniła królowi swoje położenie, a władca postanowił wysłać swych komisarzy
do dzierżawcy Hieronima, by rozpatrzyli jej sprawę i wyjaśnili spór z mieszkańcami Ujścia
i Piły.
– Bóg zapłać, Miłościwy Panie – szlochała wdowa.
– Nie martw się, ludzie prawi i dobrzy w końcu szczęścia zaznają – odpowiedział mądry
i sprawiedliwy władca.
Wdowa jeszcze bardziej zaczęła płakać, gdyż przypomniała sobie słowa swego zmarłego męża. Po chwili jednak otarła łzy i stwierdziła:
– Masz rację, Panie! Trzeba pierwiej być sprawiedliwym i dobrym.
Wysłannicy Zygmunta I Starego szybko wyjaśnili sporne kwestie i nakazali Hieronimowi szanować prawa mieszczan i darować im wszystkie winy. Jadwiga odzyskała młyn, a wójt został zobowiązany przez komisarzy do wypłacenia córkom i synom Grzegorza w dwóch ratach po 40 grzywien.
Na znak opieki nad mieszkańcami Piły 4 marca 1513 r. król Zygmunt I Stary wydał dokument potwierdzający nadane wcześniej prawo miejskie magdeburskie. Dokument sporządzono w języku łacińskim przez kancelarię królewską w Poznaniu.
Szczęśliwa Jadwiga powróciła do Piły, naprawiła młyńskie koło i wiodła szczęśliwe życie. Dwa lata po tym zdarzeniu otrzymała od króla osobny dokument potwierdzający jej prawo do posiadania i sprzedaży pilskiego młyna. Zaś osierocone dzieci wykształciły się
i zostały szanowanymi mieszkańcami miasta, a ich potomkowie przyczynili się do rozwoju Piły.
http://www.juniormedia.pl/wp-content/newspaper/13269/niecodziennik-szkolny-7.pdf