-
Szkoła Podstawowa nr 13 w KielcachKlasa 5a, Żuczki Czytacze54 kapsle Między nami1 miejsce za trzecie zadanie
-
Prywatne Gimnazjum Sióstr Niepokalanek w SzymanowieKlasa 2, Lekturomanki60 kapsli Między nami1 miejsce za trzecie zadanie
-
Publiczna Szkoła Podstawowa Specjalna w ŚwiebodzinieKlasa 5, Rozśpiewane Buziaki38 kapsli Między nami2 miejsce za trzecie zadanie
-
Szkoła Podstawowa w Zespole Szkół nr 2 w PileKlasa 5d, JADWIŻYŃSKIE DELFY46 kapsli Między nami2 miejsce za trzecie zadanie
-
Szkoła Podstawowa im. Mikołaja Kopernika w Złotnikach KujawskichKlasa 6a, Mali Poeci48 kapsli Między nami3 miejsce za trzecie zadanie
-
Szkoła Podstawowa w RososzycyKlasa 6, Asy z szóstej klasy48 kapsli Między nami3 miejsce za trzecie zadanie
-
Szkoła Podstawowa im. Mikołaja Kopernika w PszennieKlasa 6a, Wczytani42 kapsle Między nami3 miejsce za trzecie zadanie
-
Szkoła Podstawowa im. Powstańców 1863 Roku w ZaborowieKlasa 4b, Władcy Świata Książek36 kapsli Między nami3 miejsce za trzecie zadanie
-
Szkoła Podstawowa nr 13 w KielcachKlasa 5a, Żuczki Czytacze34 kapsle Między nami3 miejsce za drugie zadanie
-
Prywatne Gimnazjum Sióstr Niepokalanek w SzymanowieKlasa 2, Lekturomanki40 kapsli Między nami1 miejsce za drugie zadanie
-
Gimnazjum nr 3 w OleśnicyKlasa 3a, Klub Moli28 kapsli MN2 miejsce za drugie zadanie
-
Szkoła Podstawowa im. Mikołaja Kopernika w Złotnikach KujawskichKlasa 6a, Mali poeci32 kapsle Między nami2 miejsce za drugie zadanie
-
Szkoła Podstawowa w Zespole Szkół nr 2 w PileKlasa 5d, JADWIŻYŃSKIE DELFY28 kapsli MN2 miejsce za drugie zadanie
-
Szkoła Podstawowa im. Mikołaja Kopernika w PszennieKlasa 6a, Wczytani26 kapsli MN3 miejsce za drugie zadanie
-
Szkoła Podstawowa w RososzycyKlasa 6, Asy z szóstej klasy32 kapsle Między nami3 miejsce za drugie zadanie
-
Prywatne Gimnazjum Sióstr Niepokalanek w SzymanowieKlasa 2, Lekturomanki20 kapsli Między nami1 miejsce za pierwsze zadanie
-
Szkoła Podstawowa w Trąbkach WielkichKlasa 6b, Fajne Ludki18 kapsli Między nami2 miejsce za pierwsze zadanie
-
Szkoła Podstawowa nr 13 w KielcachKlasa 5a, Żuczki Czytacze18 kapsli Między nami2 miejsce za pierwsze zadanie
-
Szkoła Podstawowa nr 3 w TarnowieKlasa 5a, Czytacze.pl18 kapsli Między nami2 miejsce za pierwsze zadanie
-
Szkoła Podstawowa w RososzycyKlasa 4, Czwartusie16 kapsli Między nami3 miejsce za pierwsze zadanie
-
Szkoła Podstawowa w RososzycyKlasa 5, Piątusie16 kapsli Między nami3 miejsce za pierwsze zadanie
-
Szkoła Podstawowa w RososzycyKlasa 6, Asy z szóstej klasy16 kapsli Między nami3 miejsce za pierwsze zadanie
-
Prywatna Szkoła Podstawowa nr 114 w WarszawieKlasa 6, Czytaje56 kapsli MN1 miejsce na III etapie gry
-
ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 2 w PileKlasa 4, JADWIŻYŃSKIE DELFY46 kapsli MN2 miejsce na III etapie gry
-
Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa w BytomiuKlasa 2, Otwarte Głowy48 kapsli MN3 miejsce na III etapie gry
-
Szkoła Podstawowa im. K. Pawłowskiej w Trąbkach WielkichKlasa 5, Fajne Ludki48 kapsli MN3 miejsce na III etapie gry
-
Publiczna Szkoła Podstawowa w JanisławicachKlasa 5, Książkokrwiści50 kapsli MN3 miejsce na III etapie gry
-
Szkoła Podstawowa im. St. Mikołajczyka w SiedlikowieKlasa 4, Mole Książkowe36 kapsli MN3 miejsce na III etapie gry
-
Gimnazjum im. Władysława Orkana w ChabówceKlasa 3. Chabówka Team40 kapsli MN1 miejsce na II etapie gry
-
ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 2 w JadwiżynieKlasa 4, JADWIŻYŃSKIE DELFY28 kapsli MN2 miejsce na II etapie gry
-
Szkoła Podstawowa im. K. Pawłowskiej w Trąbkach WielkichKlasa 5, Fajne Ludki32 kapsle MN2 miejsce na II etapie gry
-
Prywatna Szkoła Podstawowa nr 114 w WarszawieKlasa 6, Czytaje36 kapsli MN2 miejsce na II etapie gry
-
Publiczna Szkoła Podstawowa w JanisawicachKlasa 5, KSIĄŻKOKRWIŚCI34 kapsle MN3 miejsce na II etapie gry
-
Gimnazjum im. Władysława Orkana w ChabówceKlasa 3. Chabówka Team20 kapsli MN1 miejsce na I etapie konkursu
-
Gimnazjum im. Jana Pawła II w CzerwonakuKlasa 1, Pierwszaki Czerwonaki20 kapsli MN1 miejsce na I etapie konkursu
-
Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa w BytomiuKlasa 2, Otwarte Głowy18 kapsli MN2 miejsce na I etapie konkursu
-
Prywatna Szkoła Podstawowa nr 114 w WarszawieKlasa 6, Czytaje18 kapsli MN2 miejsce na I etapie konkursu
-
Publiczna Szkoła Podstawowa w JanisławicachKlasa 5, KSIĄŻKOKRWIŚCI18 kapsli MN2 miejsce na I etapie konkursu
-
Gimnazjum im. M. Rodziewiczówny w ŻelaznejKlasa 2, Asy klasy16 kapsli MN3 miejsce na I etapie konkursu
-
Gimnazjum nr 1 z Oddziałami Dwujęzycznymi w ŻorachKlasa 3, Żorujący na książkach16 kapsli MN3 miejsce na I etapie konkursu
-
Szkoła Podstawowa nr 1 im. Stanisława Staszica w ZłotowieKlasa 4, Mole książkowe16 kapsli MN3 miejsce na I etapie konkursu
Naszą przygodę z trzecim zadaniem rozpoczęliśmy od wykonania „piramidy” ulubionych książek (wykorzystaliśmy znaną nam z lekcji piramidę wartości). Po burzliwej dyskusji zdecydowaliśmy, które dzieła są godne polecenia przyszłym pokoleniom. Kolejny etap polegał na wyborze sposobu, w jaki będziemy zachęcać do ich przeczytania. Ponieważ nie wiemy, co będzie fascynować młodych ludzi za 50 lub 100 lat, postanowiliśmy wykorzystać różnorodne formy przekazu: piosenkę z teledyskiem, list, gazetkę, pudełka-niespodzianki oraz przestrzenną pracę plastyczną. Podzieliliśmy się zadaniami i przystąpiliśmy do ich realizacji.
Najwięcej trudu, ale też frajdy przysporzyło nam stworzenie i nagranie piosenki do serii książek Andrzeja Maleszki pt. „Magiczne drzewo”. Szczególnie przypadła nam do gustu najnowsza część pt. „Cień smoka” i to ją uczyniliśmy głównym tematem utworu. Udało nam się pozyskać do współpracy spore grono osób. Dzięki nim mieliśmy okazję po raz pierwszy w życiu znaleźć się w profesjonalnym studiu nagrań w Młodzieżowym Domu Kultury „Zameczek”, za co serdecznie dziękujemy dyrekcji i pracownikom tej placówki. Po raz pierwszy też próbowaliśmy zmontować teledysk w naszej pracowni multimedialnej. Efekty prezentujemy w załączniku (plik MP3) oraz na You Tube. Mamy nadzieję, że odkrywcy kapsuły czasu będą się dobrze bawili przy naszej piosence i zainteresują się polecanymi w niej książkami.
Kolejna grupa zajęła się redagowaniem specjalnego numeru gazetki, w której zamieściliśmy wywiad z głównym bohaterem „Dziennika cwaniaczka” autorstwa Jeffa Kiney’a. Wymyślanie pytań i odpowiedzi pozwoliło nam samym lepiej wczuć się w psychikę tej postaci. Myślimy, że tak będzie też z ewentualnymi odbiorcami tego tekstu.
Nasz kolega Michał – zapalony miłośnik piłki nożnej był szefem grupy, która przygotowała list do przyszłych pokoleń na temat książki Pawła Beręsewicza pt. „Więcej niż klub”. Oprócz tego misternie wykonali makietę stadionu piłkarskiego klubu Fruteksu Pięknogóra. Chcieliśmy, aby młodzi ludzie z przyszłości lepiej wyobrazili sobie, co wzbudzało wielkie emocje wśród kibiców z początku XXI wieku.
Kolejnymi książkami polecanymi przez nas były dwie serie wydawnicze tego samego autora Brandona Mulla: „Baśniobór” i „Wojna cukierkowa”. Mamy w naszej klasie wielkich miłośników tych książek, dlatego też nie mogło ich zabraknąć w kapsule czasu. Dla prezentacji wykorzystaliśmy system coraz mniejszych pudełek zamkniętych w największym z nich, a w każdym znajdowały się kolejne informacje zachęcające do przeczytania tych dzieł.
Ponieważ chcieliśmy zainspirować do czytania książek nie tylko przyszłe pokolenia, zaprezentowaliśmy koleżankom i kolegom ze szkoły nasze dokonania: piosenka miała swoją premierę w szkolnym radiowęźle, gazetkę rozdawał na korytarzu Nikodem przebrany za przedwojennego gazeciarza, a pudełeczka stały się rekwizytem na lekcjach języka polskiego, podobnie jak stadion piłkarski i związany z nim list.
Wreszcie przyszedł czas na wykonanie kapsuły czasu. Najpierw przeprowadziliśmy rozmowy z nauczycielami przyrody i techniki, aby dowiedzieć się, z jakich materiałów powinniśmy skorzystać, aby nie zaśmiecać Ziemi i aby były one ekologiczne. Okazało się, że oprócz drewna, tektury falistej lub substancji organicznych do wyboru mamy tylko szkło jako najtrwalsze i sprawdzone na przykład w listach przesyłanych w butelkach. Zdecydowaliśmy się więc na szklany słój, który odpowiednio opisaliśmy, wypełniliśmy naszymi wytworami i dodatkowo zabezpieczyliśmy przed przypadkowym otwarciem mocnym sznurkiem. Miejsce dla niego znaleźliśmy w murze przylegającym do szkolnego placu. Oznaczyliśmy je tajemniczymi znakami, a kamień, który zabezpiecza kryjówkę, zabarwiliśmy na czerwono. Mamy nadzieję, ze nasza kapsuła czasu przetrwa wiele lat i kiedyś stanie się zachętą do czytania.
Do oceny prace związane z książkami: Andrzej Maleszka „Magiczne drzewo. Cień smoka”, Paweł Beręsewicz „Więcej niż klub”, Jeff Kinney „Dziennik cwaniaczka. Zezowate szczęście”.
Piosenka „Smocza magia”
W dolinie Warty rosło drzewo,
a wiatru szum kołysał je,
lecz chmury zasłoniły niebo
i grom uderzył w jego pień.
Gdy z pnia zrobiono setki rzeczy,
magiczna moc płynęła w nich.
Niektóre mogły świat uleczyć,
zaś inne zmienić dobro w pył.
Refren: Dragon Shade, smoka cień.
Akcja tej książki wciągnie cię.
Dragon Shade, smoka cień.
z magicznym drzewem spotkaj się.
„Czerwone krzesło” najpierw było
i „Tajemnice mostu” też.
Coś tam z „Olbrzymem” się zdarzyło,
więc „Pojedynek” odbył się.
A potem „Gra” się rozpoczęła
czerwoną kostką mocny rzut.
Gdy dzieci wzięły się do dzieła,
przygoda przyszła pod sam próg.
Refren: Dragon Shade…
Wreszcie figurka baletnicy
ożyła w księżycową noc.
Niestety, wbrew swej obietnicy,
wykorzystała groźną moc.
Z głębiny morza smok wychodzi,
chce zgładzić cały znany świat.
Na szczęście są obrońcy młodzi.
Pokonać stwora, ale jak?!
Refren: Dragon Shade…
Nie rzuca cienia on na ziemię.
Jak wyczarować jego cień?
Podchodzi już niepostrzeżenie…
Kto może, niech ratuje się!
A Ty, z przyszłości, przyjacielu,
zechciej przeczytać książki te.
Poznasz tam bohaterów wielu,
którzy w świat magii wezmą cię.
Refren: Dragon Shade…
Tekst: Żuczki Czytacze pod opieką Marii Sapiechowskiej
Muzyka: Katarzyna Macek
Aranżacja: Anna Sieradzan
Akompaniament: Monika Adamiec i Tomasz Kiniorski
Nagranie w studiu Młodzieżowego Domu Kultury „Zameczek” pod kierunkiem Artura Telusa
Wykonanie: Julia Nowakowska, Adrianna Pedrycz, Dorota Rzeczycka, Kinga Sendys
Szymanowska kapsuła czasu
Trzecie zadanie pozytywnie nas zaskoczyło. Mimo zamiłowania do klasyki literackiej najbliższa jest nam jednak współczesna literatura młodzieżowa, którą Lekturomanki pochłaniają niemal w każdej wolnej chwili. Od razu posypały się licznie tytuły książek, do przeczytania których warto by zachęcić innych. Wybór nie był łatwy, ale drogą kompromisu wybrałyśmy trzy zupełnie odmienne pozycje, za pomocą których chciałyśmy pokazać najważniejsze problemy, z jakimi borykają się młodzi ludzie w XXI wieku.
I tak Rywalki Kiery Cass dotykają sercowych zmagań i walki między miłością a żądzą pieniądza. Niezgodna Veronici Roth ukazuje bezwzględny brutalny świat, w którym jest coraz więcej przemocy i potrzeba siły oraz odwagi, aby stawić czoła wyzwaniom, jakie on przed nami stawia. I na koniec opowieść o problemie, z którym spotyka się wielu współczesnych ludzi – nieuleczalnej chorobie i powolnym odchodzeniu bliskiej osoby, a zarazem o wiernej miłości do ostatnich chwil życia. Chodzi oczywiście o Gwiazd naszych winę Johna Greena.
Jako że kultura XXI wieku jest zdecydowanie wizualna, postawiłyśmy na obraz i dźwięk i stworzyłyśmy filmowe zwiastuny polecanych lektur. Wykorzystałyśmy w tym celu program iMovie oraz niemal całe zaplecze naszej szkoły – dotarłyśmy do wszystkich zakamarków, począwszy od podziemi aż po szkolny strych.
Gotowe filmy zgrałyśmy na kartę MicroSD, którą to postanowiłyśmy ukryć w specjalnie przygotowanej Szymanowskiej Kapsule Czasu. Jest to pancerna walizka, w której umieściłyśmy ukrytą i zabezpieczoną kartę oraz sprzęt potrzebny do jej odtworzenia (za sto lat na pewno będzie to już muzealny eksponat). Walizkę potajemnie ukryłyśmy w skrzyni w kącie szkolnego strychu, gdzie obecnie znajduje się mnóstwo przedmiotów, które przetrwały już ponad sto lat. Przygotowaną mapę ze wskazówkami do odnalezienia skrzyni umieściłyśmy w starym pałacowym zegarze. Całą akcję uwieczniłyśmy na osobnym filmiku.
Na koniec postanowiłyśmy nie czekać z promocją sto lat (zresztą małe szansę, że którakolwiek z nas doczeka tej chwili) i zaprezentowałyśmy nasze dzieła obecnym uczennicom gimnazjum i liceum oraz umieściłyśmy zwiastuny w Internecie, zachęcając znajomych do ich oglądania i lajkowania.
Serdecznie zapraszamy do obejrzenia przygotowanych filmów.
Opis zadania
Nareszcie 3. zadanie ukończone.
Było to bardzo trudne zadanie, bo napisanie dłuższej wypowiedzi dla uczniów z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim nie należy do najłatwiejszych.
Uczniowie lubią czytać książki, które nie są za długie. Do zadania przystąpiły tylko chętne osoby. Wybrali w naszej szkolnej bibliotece takie utwory, które są dla niech interesujące. Przy wyborze kierowali się ciekawą okładką, tytułem, ciekawymi ilustracjami.
Każdą wybraną książkę po przeczytaniu opowiadali kolegom z klasy i innych klas młodszych, a także zaprezentowali się przed panią Dyrektor. Zachęcali do przeczytania ich.
umiejętności.
Korzystając z moich wskazówek recenzje napisali samodzielnie na miarę swoich możliwości i umiejętności.
Następnie przystąpiliśmy do wykonania kapsuły czasu. Postanowiliśmy zrobić ją z opakowania po chipsach. Tubę okleiliśmy kartkami z figurami geometrycznymi pomalowanymi przez uczniów, nakleiliśmy napis z datą zamknięcia oraz planowaną datą otwarcia kapsuły czasu.
Naszą kapsułę czasu zakopaliśmy pod płytką chodnikową między budynkami szkolnymi.
Zdecydowaliśmy, że odkopiemy naszą kapsułę w VIII klasie i przekażemy ją uczniom następnej klasy, aby kontynuowali dalej nasze zadanie, czyli czytali i zachęcali innych do czytania.
Najbardziej podobała mi się książka Gaduła Barbary Kosmowskiej.
W tej książce jest napisane o pewnej dziewczynce Julce, która uwielbiała opowiadać i dużo mówić, ale nie rozumiała, że bywa to czasem i dla innych męczące. Dziewczynka Julka, która opowiada jest sympatyczną gadułą. Ma kolegę Karola, któremu pomaga uwierzyć w siebie. Bardzo podobają mi się ilustracje, które są barwne i ciekawie odzwierciedlają treść książki. Z książki można dowiedzieć się , że warto próbować, podejmować różne próby zmiany zachowania.
Warto ją przeczytać, ponieważ jest bardzo interesująca i doskonała dla dzieci. Polecam ją.
Weronka Hutnik
Książka , którą ostatnio przeczytałem to Dokuczalska Joanny Fabickiej.
Jest ciekawa i pouczająca. Opowiada o dziewczynce, która miała na imię Amelka, a przezywano ją Dokuczalska, dlatego, gdyż dokuczała wszystkim dzieciom i paniom w przedszkolu. Szczypała, podstawiała haki, pryskała wodą, wywracała z krzeseł. Az pewnego dnia jej własne ręce postanowiły zrobić jej psikusa i też zaczęły jej dokuczać. Szczypały Amelkę w nos, powiesiły ja na żyrandolu, po czym opuściły ją i wybiegły przez okno wprost na łąkę. Deptały trawniki, kwiaty, łamały gałęzie drzewom, strącały kasztany, jednym słowem rozrabiały. Wszyscy byli na ręce źli. W końcu poczuły się niepotrzebne i wróciły do Amelki. Wówczas, i Amelka, i ręce zrozumiały, że bez siebie nie potrafią żyć, a wszystkie ich psikusy były złe. Od tej chwili Amelkę już nie kusiło do robienia złych psikusów innym dzieciom Zachęcam do przeczytania jej.
Nikodem Bryl
Autorem książki Buziaki, całusy i pocałunki, którą czytałam z wielkim zaciekawieniem jest Carina Bodström.
Książka rozpoczyna się od informacji, ile bakterii, wirusów zawierają „buziaki”. Dowiedziałam się z niej, że dzidziuś, który dostaje dużo buziaków jest potem odporny i rzadziej choruje na alergię. Z książki dowiedzieć się można, kiedy ludzie się całują, dlaczego obdarzają się całuskami, z jakiego powodu się całują. W książce są też informacje, kto najczęściej się całuje oraz w które miejsca składane są pocałunki. Jest dużo innych ciekawostek, o których dowiecie się czytając tę książeczkę.
W książeczce są bardzo ciekawe ilustracje, od razu chce się ją czytać. Jest kolorowa, ma ładne obrazki.
Warto ją przeczytać, dlatego, że jest w niej dużo śmiesznych ciekawostek i wiadomości, o których nie wszyscy wiedzą. Zachęcam wszystkich do przeczytania jej.
Oliwia Sawicka
Przeczytałam książkę Ostrożnie! Grzegorza Kasdepke.
Jest to książka z bardzo ładną okładką i ilustracjami autorstwa Artura Gulewicza. Z książki można się dowiedzieć wszystkiego, co powinno wiedzieć dziecko, żeby mogło się bezpiecznie bawić w domu. Głównymi bohaterami książki są Dominik, jego pies Junior i babcia Marysia. Każdy, kto po tę książkę sięgnie dowie się, gdzie nie można wkładać palców, czego nie można wkładać do nosa, uszu, buzi, gdzie są najgorętsze miejsca i rzeczy w domu oraz jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy.
Dominik bardzo poważnie tego wszystkiego uczy swojego pieska Juniora. Nie chce, by Junior bał się ciemności, by nie wchodził na drabinę. Rozśmieszył mnie ten chłopiec. Właśnie dlatego warto do niej zajrzeć, aby dowiedzieć się, czego jeszcze uczył Dominik swojego psa , a przy okazji samemu wiele nauczyć i pośmiać. Polecam ją.
Ola Pietrzak
Opis zadania
Z niecierpliwością czekaliśmy na kolejne zadanie, które nas niezwykle zaskoczyło. Starym zwyczajem rozpoczęliśmy od burzy mózgów! Pomysłów na kapsułę, miejsce jej ukrycia oraz zachętki było mnóstwo! W końcu wybraliśmy i zabraliśmy się do pracy. Nasze pomysły okazały się bardzo pracochłonne, ponieważ postanowiliśmy wykonać zachęty w formie animacji poklatkowej. Podzieliliśmy się na grupy i zaczęliśmy tworzyć. Najpierw powstała kapsuła czasu, list do przyszłych pokoleń i propozycje książek. Wybraliśmy trzy zachętki – „Za niebieskimi drzwiami” Marcina Szczygielskiego, „Oskar i pani Różą” Érica-Emmanuela Schmitta, „Baśniobór” Brandona Mulla. Dlaczego właśnie takie propozycje? Są to książki, które opowiadają o naszych rówieśnikach, ich problemach, marzeniach i przyjaźniach. A co najważniejsze, każda z nich niesie uniwersalne przesłanie dla wszystkich, dotyczące kruchości ludzkiej egzystencji. Może dzięki nim przyszłe pokolenia będą mogły poznać nas lepiej. Długo zastanawialiśmy się, jak mogą nasz przekaz odebrać przyszłe pokolenia. I w tym miejscu postanowiliśmy pójść o krok dalej. Oprócz kapsuły i zachętek przedstawiamy prawdopodobną, wyobrażoną przez nas reakcję naszych rówieśników za 500 lat w formie reportażu o odnalezieniu kapsuły czasu.
Po nakręceniu materiału filmowego i montażu, opublikowaliśmy film na facebooku, na stronie szkoły, na YouTube. W ramach promocji czytelnictwa uczniowie, rodzice i nauczyciele naszej szkoły oglądali film, będący wyobrażeniem odkrycia kapsuły czasu i zachęcający do przeczytania proponowanych tytułów.
Jak ten czas szybko biegnie… niedawno zaczynaliśmy swoją przygodę z Grą Czytelniczą, a tu już czas opowiedzieć o naszym ostatnim wykonanym zadaniu. Czas, właśnie on gra główną rolę w tym zadaniu. Zostawić dla potomnych Kapsułę Czasu, a w niej( naszym zdaniem) ponadczasowe książki.
Nasz wybór padł na : „ Baśniobór” , „Pamiętnik Blumki” i „ Omegę” . Chcieliśmy, aby w naszej kapsule znalazły się książki sięgające różnych dziedzin, tematów i czasów.” Omega” to świat współczesny, bliski nam, 13-latkom. Gry komputerowe, świat wirtualny, plusy i minusy cywilizacji internetowej, problemy dojrzewania- to główne kryterium naszego wyboru.
„ Pamiętnik Blumki” to historia, ale historia prawdziwa, tragiczna, która spotkała naszych równolatków. Książka wzbogacona jest ilustracjami prezentowanych bohaterów i zdarzeń. Pokazuje piękne idee Janusza Korczaka, dyrektora Domu Sierot w Warszawie. Dziecko wychowane bez rodziców, wcale nie musi być wychowane bez miłości. Ma swoje pasje, radości , umie się cieszyć dniem codziennym .Nawet wtedy, gdy kolejny dzień jest zapowiedzią największej w dziejach wojny i zagłady.
I ostatni wybór padł na „Baśniobór”, dlaczego? Ponieważ baśnie towarzyszą nam od zawsze. Zmieniają się bohaterowie, otaczająca rzeczywistość, ale świat magii , wróżek, walki dobra ze złem pozostaje od wieków taki sam. Kendra walczy o przetrwanie tajemniczego rezerwatu. Przygody bohaterów są pasjonujące, a styl i słownictwo autora zapewniają naprawdę ciekawą lekturę dla każdego ,bez względu na wiek. Każde pokolenie wychowało się na baśniach, a teraz możemy zaproponować nową odsłonę starych motywów.
Tym razem przygotowując się do realizacji zadania, postawiliśmy na film. Nakręciliśmy wywiad z bohaterem będący zapowiedzią mającej powstać książki, nową wersję kultowych „ Sensacji XX wieku” oraz videobloga głównej bohaterki „Omegi”. Dekoracje do filmów wykonaliśmy osobiście . Naszą pracę uwieczniliśmy, zamieszczając filmy w serwisie YouTube oraz nagrywając na płytę CD, która znajdzie się w kapsule.
Kolejne zadanie, wykonanie kapsuły czasu- to było praca dla naszych kolegów z klasy piątej. Powstało kilka propozycji, ale nam spodobało się wykorzystanie starej kasetki na pieniądze, oczywiście w wersji ulepszonej.
Klasy trzecie , po zapoznaniu z fragmentami książki „ Baśniobór” przygotowały kostiumy iście z czarodziejskiego rezerwatu i towarzyszyły ( obok motyli, które także do nas zawitały) w zakopywaniu kapsuły na szkolnym placu apelowym, bo takie miejsce właśnie wybraliśmy. O uroczysty „ pierwszy sztych” poprosiliśmy Pana Dyrektora. Następnie wbiliśmy tabliczkę ( wykonaną przez ucznia) upamiętniającą miejsce złożenia kapsuły. Powstała również e-kapsuła, na wypadek zniszczenia tej materialnej. Jej otwarcie będzie możliwe dopiero za 10 lat. Na razie zegar odmierza czas. Oto jej adres: e-kapsuła malipoeci.cba.pl
Kończy się kolejny rok szkolny, ostatnie zadanie wykonane. Pora pomyśleć o wakacjach. Ale już dziś wiemy, że nie rozstajemy się z zadaniami Gry Czytelniczej na zawsze. Do zobaczenia po wakacjach.
Złotniki Kujawskie, 25 maja 2017r.
Nieznany Adresacie!
Jesteśmy uczniami Szkoły Podstawowej w Złotnikach Kujawskich. Tworzymy 15-osobową grupę Małych Poetów . Bierzemy udział w zabawie organizowanej przez Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe, polegającejna promowaniu czytelnictwa. Organizatorzy wyznaczają nam zadania, a my je realizujemy. Tym razem mieliśmy wykonać kapsułę czasu, w której w oryginalny sposób umieścimy informacje o książkach XXI wieku, które chcielibyśmy, żebyście przeczytali Wy – odkrywcy tej kapsuły. Skoro czytacie ten list, to znaczy, że połowa zadania się udała. Teraz przyjrzyjcie się zawartości kapsuły.
Umieściliśmy w niej materiały mające zachęcić Was do czytania. Uznaliśmy, że zrobimy to w dość niekonwencjonalny sposób. Zdecydowaliśmy się na trzy pozycje książkowe. Nie będziemy zdradzać już ich tytułów, bo nie mielibyście zabawy oglądając kolejne filmiki. Wyjaśnimy tylko, dlaczego właśnie te trzy pozycje znalazły się na naszej liście. Nie wiemy, kiedy otworzyliście kapsułę. Może minęło kilka lat, kilkanaście (wtedy byłaby możliwość spotkania) kilkadziesiąt, a może kilkaset? Może jesteście naszymi córkami, synami, wnuczkami, prawnuczkami? Jedno jest pewne decydując się na te, a nie inne pozycje, chcieliśmy pokazać nas, dzieci początku XXI wieku. Przekrój naszych propozycji jest dość szeroki. Jedna z książek sięga lat 30-tych XX wieku. Znalazła się w kręgu naszego zainteresowania z racji tradycji, wspólnej tożsamości, która przecież nie zrodziła się, dziś, teraz, ale trwa od wieków, sięga czasów wielu pokoleń naszych przodków. Kolejna opowieść opisuje czasy współczesne. Książka może być niejako portretem nas, nastolatków . Ostatni nasz wybór pokazuje świat w ujęciu fantastycznym, niemalże baśniowym. Doświadczenie mówi nam, że ludzkość od zawsze lubiła bajanie, więc i Wam ta książka powinna przypaść do gustu.
Oczywiście to, co napisaliśmy, to tylko zarys naszego projektu. Zachęcamy do sięgnięcia po inne materiały, które – nie mamy wątpliwości – przekonają Was do czytania.
Mali poeci z opiekunkami
PS.
Do listu dołączamy adres awaryjnej kapsuły czasu, w razie, gdyby materiały w tej kapsule uległy zniszczeniu.
http://malipoeci.cba.pl/
Opis zadania: Realizacja 3. zadania, czyli zrobienie kapsuły czasu, okazała się dla uczniów wyzwaniem, ale ostatecznie dała im poczucie satysfakcji. Nie było łatwo wybrać tę jedną jedyną, najważniejszą książkę. Szóstoklasiści postanowili wybrać powieść opowiadającą o życiu młodych ludzi, która w szczególny sposób utkwiła im w pamięci. Zasięgali opinii rodziców, dziadków, znajomych itd. Okazało się, że pytani najczęściej wymieniali powieści autorstwa Małgorzaty Musierowicz, należące do serii zwanej Jeżycjadą. Niestety nie dało się określić, który z tomów cieszy się największą popularnością, ponieważ większość wielbicielek twórczości tej autorki, przeczytawszy jeden z nich, sięgała po kolejny. Ostatecznie uczniowie postanowili zachęcić osoby żyjące za sto lub więcej lat do czytania „Wnuczki do orzechów”. Stwierdzili, że po jej lekturze, czytelnicy z przyszłości będą chcieli poznać dalsze i wcześniejsze losy rodziny Borejków.
Po przeczytaniu powieści i omówieniu jej treści uczniowie w grupach i indywidualnie zbierali materiały biograficzne na temat pisarki. Następnie prezentowali rezultaty swoich poszukiwań. Przygotowali plakaty oraz prace pisemne. Zorganizowali w szkole wystawę prac i plakatów poświęconych życiu i twórczości autorki „Wnuczki…”. Potem jedna z grup zrobiła prezentację multimedialną przybliżającą sylwetkę i osiągnięcia M. Musierowicz. Uczniowie wykonali też projekt okładek na temat: Jak wyobrażasz sobie kolejne tomy Jeżycjady? Uczniowie napisali również list do pani Małgorzaty Musierowicz, w którym wyjaśnili cele gry oraz poprosili o napisanie kilku słów do czytelników z przyszłości. Następnie szóstoklasiści zaczęli wykonywać kapsułę, szukali materiałów, dzięki którym zabezpieczyli książkę i zachętki przed działaniem szkodliwych czynników zewnętrznych i wilgoci. Szóstoklasiści wykonali 3 zachętki. Pierwsza z nich miała formę listu do osób, które odkopią kapsułę, dwie kolejne miały postać filmów nagranych na płycie DVD. Następnie uczniowie wybrali fragmenty książki, które zawierały uniwersalne przesłanie. W piątek, 19 maja przeprowadzili w szkole dla klas I-VI popularyzującą twórczość pisarki z Poznania akcję, podczas której zachęcali wszystkich do przeczytania „Wnuczki do orzechów”. W środę, 24 maja 2017 r. w Gminnej Bibliotece Publicznej w Sieroszewicach zorganizowali spotkanie nauczycieli oraz uczniów z sześciu szkół gminy Sieroszewice. Na spotkanie przybyli również przedstawiciele władz gminy, GZEASiP oraz mediów. Celem imprezy była popularyzacja twórczości jednej z najbardziej znanych polskich autorek dla dzieci i młodzieży. Szóstoklasiści w obecności przybyłych na spotkanie osób posadzili w pobliskim parku drzewo nazwane za zgodą pisarki: „Dębem Małgorzaty Musierowicz”, a także zakopali kapsułę czasu, w której umieścili powieść „Wnuczka do orzechów”, list autorki Jeżycjady skierowany do dzieci z przyszłości oraz zachętki w formie listu oraz dwóch filmów zachęcających do przeczytania książki oraz zdjęcie i informacje o klasie. Podczas imprezy w bibliotece uczniowie klasy szóstej przybliżyli zebranym sylwetkę, osiągnięcia oraz twórczość M. Musierowicz, a następnie odczytali listy napisane przez autorkę Jeżycjady. Jeden skierowany do dzieci, które otworzą za sto lat kapsułę czasu, a drugi do uczniów obecnych na uroczystości. Szóstoklasiści przedstawili również gościom biblioteki nagrane przez siebie filmy oraz odczytali fragmenty utworów poznańskiej pisarki.
Udział w grze Między nami czytelnikami okazał się dla „Asów z szóstej klasy” niezwykłą przygodą z literaturą, podczas której w innowacyjny sposób pracowali nad tekstem oraz kształcili umiejętności polonistyczne i interpersonalne. Praca w grupie zintegrowała zespół klasowy. Sukcesem naszej grupy po poprzedniej edycji było to, że w tym roku do zabawy przystąpiły też inne klasy z naszej szkoły. Mamy nadzieję, że dzięki spotkaniu w gminnej bibliotece rozpropagowaliśmy grę wśród uczniów innych szkół, gdyż bardzo podobały się im nasze działania.
Zadanie 3. okazało się najtrudniejszym ze wszystkich. Na szczęście nie mieliśmy kłopotów z wyborem książek, jednak bardzo długo zastanawialiśmy się nad formą zachęcenia oraz samą kapsułą. Po rozmowach i głosowaniach wybraliśmy 3 książki z XXI wieku – „Harry Potter i czara ognia” (Joanne Kathleen Rowling), „Był sobie pies” (W. Bruce Cameron) i „Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu” (John Flangan).
Kiedy nadszedł czas wyboru formy, czekało nas kilka niezłych burz mózgów i całkiem sporo odrzuconych pomysłów. Zwolennicy nowoczesnych technologii polegli jednak w bitwie z tradycją i racjonalizmem. Wyszliśmy z założenia, że nie wiemy, kiedy nasza kapsuła zostanie odkryta, być może będzie to za 30 lat… Pytanie, czy dzisiejsze nośniki pamięci, na których zapiszemy nasze materiały, nie odejdą już wówczas do lamusa. Dlatego postanowiliśmy wykonać „zachęty” w formie dość nieśmiertelnej, czyli papierowej.
Wykonaliśmy trzy gry – formy rozrywki, zabawy – które, prócz tego, że realizują cel zadania, czyli stanowią (mamy nadzieję) zachętę do sięgnięcia po książkę, to jeszcze są świadectwem czasu. Być może dla przyszłych odkrywców będą to zabawy zupełnie nieznane.
„Harry Potter i czara ognia” (Joanne Kathleen Rowling)
Wybór padł na klasyczną grę planszową, w której celem gracza jest pokonanie wyznaczonej drogi i dotarcie do mety. Wykonaliśmy planszę, którą po wydrukowaniu nakleiliśmy na tekturę, stworzyliśmy instrukcję, dwa rodzaje kart i kartoniki z numerkami zastępującymi kostkę do gry. Na kartach zamieściliśmy fragmenty książki oraz pytania lub zadania związane z tymi cytatami.
„Był sobie pies” (W. Bruce Cameron)
W tym przypadku zdecydowaliśmy się na grę zwaną Pamięć (ang. Memory). Wykorzystaliśmy (jakże urocze naszym zdaniem) zdjęcie z okładki książki, które posłużyło nam za jedną stronę kartoników potrzebnych do gry. Na odwrocie umieściliśmy najzabawniejsze lub najbardziej intrygujące (naszym zdaniem) cytaty z tekstu książki. Celem gry jest oczywiście odnalezienie pary (tego samego cytatu). Kto znajdzie ich najwięcej, wygrywa.
„Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu” (John Flangan)
Ostatnią naszą propozycją są puzzle. Ich jedną stronę stanowi okładka książki, z drugiej natomiast zamieściliśmy dwie minirecenzje oraz fragment powieści.
Sami przetestowaliśmy wszystkie gry oraz poprosiliśmy kolegów i koleżanki z innych klas o ich wypróbowanie. Testy wypadły pomyślnie, więc wszystko można było zapakować do kapsuły.
Nie mieliśmy wątpliwości, że powinna ona mieć kształt tradycyjnej książki. Wykonaliśmy ją z segregatora, płótna i kartonów po mleku. Wkleiliśmy również list skierowany do potencjalnych odkrywców, w którym wyjaśniliśmy co, dlaczego i po co znajduje się w naszej skrytce. Gdzie ukryć ten skarb? Mamy ogromne szczęście, bo budynek naszej szkoły składa się z kilku części, a w najstarszej z nich jest miejsce, które aż prosi się o skarby i tajemnice, czyli strych. Z pomocą pana konserwatora wykonaliśmy „schowek” na bezpiecznej wysokości, gdzie ukryliśmy naszą kapsułę. Strych nie jest miejscem ogólnodostępnym dla uczniów, więc pewnie minie wiele lat, zanim ktoś odkryje nasze zachęty…
Cieszymy się, że nasz pomysł można było wykorzystać do promocji książek nie tylko w przyszłości, ale i dziś. Pojawił się nawet pomysł, by wykonać kopie zaprojektowanych przez nas gier i przekazać je np. do szkolnej świetlicy, by służyły innym i dziś. Zabieramy się do pracy!
Opis zadania
Władcy Świata Książek i zadanie 3.
Dyskusje na temat formy kapsuły, sposobu jej wykonania, materiałów potrzebnych do jej przygotowania trwały w naszej grupie baaardzo długo. Pomysłów było wiele, ale co do jednego byliśmy zgodni – kapsuła czasu powinna się znaleźć w miejscu bezpiecznym. Zdecydowaliśmy, że najbezpieczniej będzie jej w …. bibliotece. To właśnie tam bezpiecznie przechowywane są wszystkie książki przez wiele, wiele lat, zatem i nasza kapsuła trafiła do najbardziej bezpiecznego, ciągle monitorowanego i strzeżonego miejsca. Kapsuła-prezent dla kolejnych pokoleń, żeby nie było wątpliwości. Uroczyste przekazanie kapsuły odbyło się 25 maja w naszej bibliotece szkolnej. Umieszczenie kapsuły w bibliotece poprzedziło nasze publiczne wystąpienie w czasie Majówki – szkolnej imprezy integrującej środowisko lokalne (20 maja 2017 roku na terenie naszej szkoły). Jako Władcy Świata Książek promowaliśmy najnowsze książki, w czasie występu na scenie towarzyszyły nam oczywiście książki. W stoisku „Przyjaciele książek” zbieraliśmy rekomendacje, które zasiliły naszą kapsułę czasu. Do sprawozdania załączamy nasze rekomendacje i te zdobyte w czasie Majówki od przyjaciół książek, oczywiście.
Wizyta w bibliotece. Wybieramy książki napisane w XXI wieku. Całkiem spory wybór!
Tworzymy kapsułę. Kapsułę-prezent dla przyszłych pokoleń.
Uzupełniamy kapsułę rekomendacjami książek (naszymi i zdobytymi od zaprzyjaźnionych wielbicieli książek).
Reklamujemy książki na szkolnej Majówce – imprezie integrującej środowisko lokalne – która odbyła się na terenie naszej szkoły 20 maja 2017 roku. Przekazanie kapsuły odbyło się 5 dni później.
Inna, nowoczesna forma naszej kapsuły czasu z wykorzystaniem technologii informacyjno-komunikacyjnej wygląda tak (mamy tylko nadzieję, że Internet dla ludzi z 2117 roku nie będzie przeżytkiem, a nawet jeśli tak się stanie, to będzie w nim czekać na swych odkrywców z przyszłości):
Zadanie trzecie zaskoczyło nas i początkowo nie wiedzieliśmy, jak w ciekawy sposób je zrealizować. Oczywiście pojawiły się pomysły z wykonaniem kapsuły z różnych trwałych materiałów i zakopaniem jej … Później stwierdziliśmy jednak, że to, co widać, kusi najbardziej i nasza kapsuła wcale nie musi być ukryta w jakimś niedostępnym miejscu. A skoro mają być w niej zawarte „zachęty” do czytania, to nie ma lepszego miejsca niż biblioteka szkolna. Prace nad kapsułą wykonywaliśmy pod okiem pani od zajęć artystycznych. Nieoceniona była również pomoc jej męża.
Jak zachęcić innych do czytania? Przede wszystkim należy to zrobić wiarygodnie. Postanowiliśmy stworzyć „Księgę najciekawszych książek”. Na jej początku zamieściliśmy list do przyszłych czytelników, w którym wyjaśniliśmy m.in. skąd wziął się pomysł na taką księgę. Zawarliśmy w nim argumenty potwierdzające, że warto czytać. Poprosiliśmy również, aby młodsi koledzy i koleżanki wpisali swoje propozycje czytelnicze i przekazali księgę następnym pokoleniom uczniów naszej szkoły. Na kolejnych stronach księgi pojawiły się tytuły ulubionych książek oraz krótkie prezentacje ich treści. Pracowaliśmy w grupach i efekty naszej pracy udokumentowaliśmy swoimi zdjęciami. Kiedy księga była gotowa, umieściliśmy ją w kapsule, którą zamknęliśmy na kłódkę. Następnie przekazaliśmy kapsułę pani bibliotekarce, która ustawiła ją w widocznym miejscu na jednej z półek w bibliotece szkolnej. Nie zdradziliśmy, co jest w środku. Poprosiliśmy, aby kapsuła została otwarta za pięć lat. Klucz od kłódki wręczyliśmy pani dyrektor, która obiecała, że będzie on pilnie strzeżony do roku 2022.
Za pięć lat (a później dziesięć, piętnaście…) kolejne strony „Księgi najciekawszych książek” zapełnią się propozycjami ulubionych utworów, czytanych przez młodsze pokolenia uczniów. Może to dzięki nam ktoś, kiedyś sięgnie po książkę.
„Książki – okręty myśli żeglujące po oceanach czasu i troskliwie niosące swój drogocenny ładunek z pokolenia w pokolenie” – zauważył wiele lat temu angielski filozof Francis Bacon.
Czy wybrane przez nas lektury okażą się takimi „okrętami”? Wybraliśmy trzy książki polskich autorów, z myślą i o młodszych, i o starszych przyszłych czytelnikach. Oto one:
Grzegorz Kasdepke
„Co to znaczy… czyli 101 zabawnych historyjek, które pozwolą zrozumieć znaczenie niektórych powiedzeń” (dla najmłodszych i nie tylko) 2002
Rafał Kosik
„Amelia i Kuba. Godzina duchów” (średniaków i nie tylko) 2014
Barbara Kosmowska
„Kolorowy szalik” (dla młodzieży i nie tylko) 2014
A teraz trzeba zachęcić do czytania innych. Myśleliśmy, że dzięki tej grze już potrafimy… Ale przyszłe pokolenia? Czy będą wiedziały, jaką wartość ma czytanie? To dopiero zadanie – wyzwanie – głów łamanie… Co tu zrobić? Jak? Skłonić? Pobudzić? Uaktywnić!? Sprowokować? Jak? Szukając natchnienia, obejrzeliśmy film „Pożeracze książek” A. Maleszki. Korzystając z doświadczeń realizowania poprzednich zadań, myśleliśmy, rozmawialiśmy o tym i działaliśmy nie tylko we własnym gronie, a nawet odważyliśmy się zapytaliśmy autorów wybranych przez nas książek! Lektury znów zainspirowały nas do zorganizowania spotkań (11 i 18 maja 2017r.) w Sali pod Kolorowym Szalikiem i miniwarsztatów dziergania, origami, malowania na tkaninie. Dzięki temu powstały prawdziwe „skarby” do kapsuły czasu – zachęty do przeczytania wybranych przez nas książek:
1. Łańcuchy lektur. Przeczytasz jedną – sięgniesz po kolejną!
Dlaczego? Łączy je autor, bohater lub tematyka.
2. Pakiet przyszłego czytelnika/ rodzica przyszłego czytelnika
– koszulka z napisem promującym czytanie
– ulotki, naklejki
– przedmioty – atrybuty z polecanych przez nas książek: szalik, biały kruk, kora dębu
3. Listy do przyszłych pokoleń
– list od nas: Polonistów Magistów
– list Pana Rafała Kosika
Czy udało nam się kogoś skusić do przeczytania proponowanych przez nas książek, okaże się za 10 lat, nie wcześniej niż 19 maja 2027 roku 😉 Pozdrawiamy! I przekazujemy dalej słowa Rafała Kosika: „Niech moc książek będzie z Wami!”
Zadanie 3. gry GWO „MIĘDZY NAMI CZYTELNIKAMI”
POLONIŚCI MAGIŚCI – KLASA VI -2016/2017 – KROTOSZYNY
Zachęcamy do czytania przyszłe pokolenia…
„Książki – okręty myśli żeglujące po oceanach czasu i troskliwie niosące swój drogocenny ładunek z pokolenia w pokolenie”
Francis Bacon
1. Zachęta do czytania dla najmłodszych (i starszych, którzy im poczytają)
CZYTAJ W 2027 roku
Biały kruk? Spiorunować wzrokiem? Nie rozumiesz?
Poznaj książkę Grzegorza Kasdepke pt. „Co to znaczy… czyli 101 zabawnych historyjek, które pozwolą zrozumieć znaczenie niektórych powiedzeń”, 2002r.
Dlaczego?
Język polski czasami jest „obcy”. Młodsi nie rozumieją starszych, starsi młodszych. Lata mijają, język żyje i się zmienia. Pojawiają się nowe słowa. Stare wracają albo zyskują nowe znaczenie. Ta książka w zabawny, przyjemny sposób pomoże to „ogarnąć”. 😉
Czytaj krótkie, zabawne historyjki (możesz też ich posłuchać), poznaj Bartusia, jego rodzinę, wzbogacaj język i daj się wciągnąć do łańcucha lektur tego autora.
1. ŁAŃCUCH* LEKTUR* Grzegorza Kasdepke tworzą, np.
– „Powrót Bartusia. Co to znaczy… po raz drugi, czyli 101 zabawnych historyjek, które pozwolą zrozumieć znaczenie niektórych powiedzeń”
– „Mity dla dzieci”
– „Detektyw Pozytywka”
– „Wielka księga uczuć”
– „Bon czy ton. Savoir-vivre dla dzieci”
– „Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela”…
2. Zachęta do czytania dla średniaków
Masz 11 – 13 lat?
CZYTAJ W 2027 roku
książki Rafała Kosika: „Amelia i Kuba. Godzina duchów”, „Kuba i Amelia. Godzina duchów”, 2014r.
Dlaczego?
To lektura dla dziewcząt i chłopców! Doceniona przez młodzież narracja. Dowiesz się, co myśli o wydarzeniach Amelia i co myśli Kuba. Ta sama historia, inny punkt widzenia.
Przeczytasz? Oto
2. ŁAŃCUCH* LEKTUR*, który opowiada o kolejnych przygodach Amelii i Kuby
– „Amelia i Kuba. Kuba i Amelia. Nowa szkoła” , 2015r.
– „Amelia i Kuba. Stuoki potwór”, 2016r.
– „Amelia i Kuba. Tajemnica dębowej korony”, 2017r.
PS
Polecamy też serię „Felix, Net, Nika” Rafała Kosika ;), a także jego list…
Opis zadania
List nr 1 napisała Alicja – uczennica kl. IV a. Zachęca w nim do przeczytania książki pod tytułem „Hania Humorek”.
List nr 2 napisał Michał – uczeń kl. VI c. Zachęca w nim do przeczytania książki pod tytułem „Maluchem przez Afrykę”.
Wykonaliśmy wspólnie z bratem naszą kapsułę czasu, czyli plastikowe pudełeczko oklejone kolorowym papierem z napisem „Otwórz mnie”. Celowo zrobiliśmy kolorową kapsułę, by bardziej przyciągała wzrok i kusiła do otwarcia napisem umieszczonym na wieczku. Następnie dwa złożone listy włożyliśmy do środka i bardzo szczelnie okleiliśmy kapsułę taśmą klejącą, potem włożyliśmy do woreczka foliowego i znów okleiliśmy taśmą. Z kolei znów włożyliśmy do przezroczystego plastikowego pudełka. Mamy nadzieję, że tak przygotowana przez nas kapsuła będzie odpowiednio zabezpieczona przed wilgocią i dzięki temu uda jej się przetrwać bardzo długo. Postanowiliśmy schować naszą kapsułę w ogrodzie, umieściliśmy ją pomiędzy naszym płotem, a płotem sąsiadów. Zarówno po naszej stronie, jak i stronie sąsiadów rosną drzewka i krzewy, więc kapsuła będzie miała szansę długo przetrwać. Być może my nie będziemy już tu mieszkać albo nasi rodzice zostaną dziadkami i ich wnuki ją odnajdą? Sąsiedzi to też starsi państwo i być może wnuki ich dzieci odkryją kapsułę? Wierzymy, że nasza kapsuła przetrwa całe lata i naprawdę spełni swoją rolę.
Alicja i Michał
Jędrzejów, 28.05.2017 r.
Witaj Nieznajomy!
Witam kogoś, kto właśnie otworzył kapsułę czasu. Mam nadzieję, że przeczytasz mój list do końca, bo chciałabym zachęcić Cię do przeczytania mojej ulubionej książki. Mam bardzo dużo ulubionych książek i nie mogłam się zdecydować, którą wybrać.
Mam na imię Alicja, chodzę do klasy czwartej. Pisząc ten list, jestem bardzo ciekawa, kto go odnajdzie i ile czasu upłynie od włożenia go do kapsuły czasu. Kiedyś usłyszeliśmy z bratem w radio, że za kilkanaście lat dzieci być może nie będą czytały książek, tylko będą oglądały filmy i słuchały audiobooków, bardzo nas to zasmuciło. Trudno nam zrozumieć, by to mogło być prawdą, gdyż uwielbiamy czytać książki i je kupować. Obmyśliliśmy plan promowania czytelnictwa w przyszłości. Postanowiliśmy więc, że każde z nas napisze list do naszych kolegów i koleżanek z przyszłości, który zachęci do lektury nie tylko naszych ulubionych pozycji, ale i do czytania czasopism lub innych ciekawych książek, bo przecież w literaturze każdy znajdzie coś dla siebie.
Moją ulubioną książką są przygody Hani Humorek, w książce pod tym samym tytułem „Hania Humorek”. Książka ta składa się z wielu części, a ja przeczytałam ich dziesięć. Hania Humorek ma codziennie inny humorek i to całkiem niezły humorek. Ma siedmioletniego brata Smrodka oraz dwóch kolegów: Franka i Ryśka. Hania chodzi do klasy III t, a jej wychowawcą jest pan Łopuch. Bohaterka ma przeróżne humorki, często ma trochę zły, ponieważ jej brat ją bardzo denerwuje, dlatego też Hania jest naturalna i prawdziwa. Hania, Franek i Rysiek tworzą „Klub Siusiającej Ropuchy” i domowego pupila, czyli muchołapkę. Na zachętę opowiem Ci, jak to z tym Klubem SR było. Otóż, gdy Hania spotkała się z Ryśkiem na podwórku, po deszczowym południu, usłyszeli skrzeczenie ropuch i postanowili, że jedną z nich złapią. Hania szybciutko złapała żabę w dłonie. Gdy ją trzymała, poczuła, że płynie coś mokrego i ciepłego po jej ręce. Podejrzewała, że ropucha się zsiusiała. Rysiek powiedział, że pewnie ropucha jest mokra po deszczu, ale gdy wziął ją w ręce, poczuł to samo i uwierzył Hani, dlatego też założyli taki oto klub. To tylko jedna z wielu ciekawych rzeczy, jakie przydarzyły się bohaterce i jej przyjaciołom. Hanka posiada także czarodziejski pierścień odczytujący jej nastroje i jest też wielbicielką pierwszej kobiety lekarza, czyli Elizabeth Blackwell. Hania Humorek kolekcjonuje stoliczki od pizzy, strupki oraz plasterki. Ma ich bardzo dużo, potrzebuje ich, żeby kiedyś wymienić je na lalkę, a potem na mikroskop. Hania wstąpiła do „Klubu Niezwykłych Nazwisk” dzięki Mani Pisania, ponieważ Mania to dziewczynka, która tak samo jak Hanusia ma inne nazwisko niż wszyscy. Na początku bohaterka nie polubiła Mani, ale gdy dziewczynka zaproponowała Hani, żeby dołączyła się do jej klubu, to Hania ją polubiła. Dowiedziała się, że Mania lubi wszystko to, co ona, na przykład żuje gumę, chce zostać reporterką tak jak Nellie Bly, czyli pierwsza kobieta reporter, a Hania chce zostać lekarzem i też ma swojego idola. Hanka pomyślała, że Mania Pisania to jej klon, więc jeszcze bardziej ją zaczęła lubić. W każdej książce autorka opisuje wiele przygód Hani i bynajmniej nie wszystkie są śmieszne. Czasem wynika z nich morał, który uczy i daje dużo do myślenia. Kiedy czytam przed snem, wyobrażam sobie, że Hania to moja przyjaciółka i razem przeżywamy przygody. Długo potem jeszcze rozmyślam, co by było, gdyby…
Jeśli nadal czytasz ten list, to oznacza, że choć trochę się zainteresowałeś Nieznajomy Czytelniku moim listem, a raczej przygodami Hanki. W moich czasach nadal czytanie jest popularne, a przynajmniej w moim domu. Mamy swoją bibliotekę, w której są książki z dzieciństwa naszych rodziców, naszego dzieciństwa, wiele lektur szkolnych i ulubionych książek mamy i taty. Często sięgamy z bratem na półkę po książkę, którą poleciła nam mama, tak jak ja polecam „Hanię Humorek” właśnie Tobie. Ale Ty być może odkryjesz przygody Hani na inny ciekawszy sposób, czego Ci życzę, bo przecież każdy z nas ma inną wyobraźnię. Mam ogromną nadzieję, że w Twoich czasach, aż tak wiele się nie zmieniło i nadal wszyscy czytają, a my nie będziemy dla Was „wymarłymi dinozaurami czytelnictwa”.
Alicja
Jędrzejów, 26.05.2017r.
Cześć.
Jeśli otworzyłeś moją kapsułę czasu i czytasz ten list, to chciałbym Ci
w nim polecić jedną z moich ulubionych książek.
Jestem Michał, mam 13 lat, chodzę do szóstej klasy szkoły podstawowej.
Jest rok 2017. Niestety nie wiem, kim jesteś, który jest rok i czym się interesujesz, ale mam nadzieję, że lubisz motoryzację, sporty lub przygody. Jeśli tak, to świetnie się składa, bo polecam Ci książkę o słynnym Fiacie 126p. Kiedyś czytałem o sky carach, które miały być przyszłością w motoryzacji ze względu na zatłoczone ulice i brak miejsc parkingowych. Sądzę, że zainteresuje Cię ta książka oraz zachęci do zapoznania się z „prawdziwą” motoryzacją, czyli według mnie tą, w której samochody mają silniki spalinowe i koła. Postanowiłem Cię zachęcić do przeczytania tej książki, bo bardzo mnie zaciekawiła . Jest to książka przygodowa, nosi tytuł „Maluchem przez Afrykę”. Bestseller ukazuje podróż Arkadego Pawła Fiedlera przez Afrykę. Powieść jest bardzo ciekawa, bo Pan Fiedler zaczął swoją podróż na północnym końcu Afryki, a zakończył w RPA. Całą 16-tysięczną trasę wzdłuż Afryki Wschodniej, z Egiptu do wcześniej wspomnianego RPA, przejechał zielonym Fiatem 126p. Mały Fiat stał się nadzwyczajnym, łamiącym bariery i przyciągającym Afrykańczyków talizmanem. Wiele osób z tamtych rejonów podczas tej podróży pytało, czy mogą kupić ten samochód. Nieśpieszna jazda Maluchem, który spontanicznie docierał do miejsc poza utartym szlakiem, pozwoliła odkryć autorowi inaczej doświadczoną Afrykę. Jego Afrykę. A sama droga i jazda stały się przygodą. Wnuk podróżnika i pisarza Arkadego Fiedlera, stał się tym samym kontynuatorem rodzinnej pasji odkrywania miejsc nieznanych. Odwiedził między innymi Nubijczyków, widział codzienną udrękę w Etiopii oraz obserwował obrzędy plemienia Hamer. „Kaszlak”, bo tak nazwał swoją maszynę autor, dzielnie przemierzał piaszczyste drogi Afryki. Wiele razy utknął w głębokim piasku i błocie. Autor zobaczył bardzo dużo ciekawych miejsc i nauczył się wielu rzeczy. Podczas Afrykańskiej podróży Arkady Paweł Fiedler przyzwyczaił się do „Kaszlaka” i mówił, że dziwnie mu się jedzie normalnym samochodem terenowym. Pan Fiedler bardzo zżył się ze swoim zielonym Fiatem, ale chyba najbardziej z całej przygody zapamiętał jazdę zielonym samochodzikiem po afrykańskich górach i uśmiechających oraz machających mu ludzi. Mam nadzieję, że ten list nadal jest kartką i nie rozsypuje się w rękach od starości oraz że ta książka bardzo Ci się spodoba, o ile będziesz miał szansę jeszcze ją kupić. Domyślam się, że w czasach, w których żyjesz, nie ma już książek z papieru. Gdy nie uda Ci się znaleźć takiej książki w sklepie lub bibliotece, poszukaj filmu pt. „Maluchem przez Afrykę”, ponieważ autor zabrał ze sobą kilka kamer, którymi rejestrował przebieg całej trasy i opowiadał o odwiedzanych miejscach oraz krajach. Książka pozwala przenieść się w ciekawe miejsca na tak egzotycznym kontynencie jak Afryka i oczyma wyobraźni zobaczyć to, co widział bohater książki.
Moi rodzice bardzo się interesują samochodami zwłaszcza tymi starymi, to jest ich pasja. We mnie i mojej siostrze zaszczepili też tę miłość do motoryzacji i jeździmy chętnie razem na zloty starych samochodów, których mamy kilkanaście. Poznajemy tam takich pasjonatów jak my i tworzymy razem taką zlotową Rodzinę. Mam bardzo dużo literatury na temat motoryzacji oraz miesięczników. Mam nadzieję, że zainteresuje Cię ta książka oraz „prawdziwa” motoryzacja, o której Ci już wcześniej opowiadałem. Być może Ty też kiedyś zrozumiesz sens tej pasji i zachowasz dla kolejnych pokoleń tak cenne
i zapomniane okazy niezależnie od tego, z jakiej dziedziny one będą. Czego z całego serca Ci życzę.
Pozdrawiam.
Michał.
Opis zadania:
Zadanie trzecie. Uczniowie klasy piątej ( Spółgłoskowcy ) Zadanie zostało wykonane przez każdego ucznia z klasy piątej. Po otrzymaniu dokładnego polecenia na kartce uczniowie ruszyli na przeszukiwanie biblioteki. Wybór , odszukiwanie i wypożyczenie książki napisanej w XXI wieku był dla wielu miłym przeżyciem. Wszyscy byli aktywni. Po upływie wyznaczonego czasu zebraliśmy następujące zachęt do przeczytania książek: recenzje na zdobionych kartkach, recenzje wideo, pokazy slajdów, piosenkę, filmiki promocyjne. Grupa wybrała piosenkę promującą książkę pt.: „Był sobie pies”, autorstwa W. B. Camerona – jako reprezentanta naszej kultury literackiej. Książka z XXI wieku jest inspiracją i tematem zachęty do czytania w nieodległej i odległej przyszłości. Budzimy zainteresowanie literaturą siebie nawzajem, ale myślimy też o przyszłych pokoleniach. Uczniom bardzo podobało się zadanie trzecie naszej gry czytelniczej.
Opis zadania:
Zadanie trzecie. Uczniowie klasy czwartej ( Pożeracze liter ) postanowili zaprezentować swoje pomysły na zachęty na zajęciach. Przedstawiono zasady pracy przy zadaniach oraz projekty uczniów wykonane różnymi sposobami. Najwięcej było butelek z listem. 😉 sporo pokazów slajdów oraz filmów wideo. Uczniowie wraz z nauczycielem wybrali trzy projekty przedstawiające następujące książki:
„Magiczne drzewo” – Wideo film.
„Arka czasu” – Skrzynia rozbitka na bezludnej wyspie.
„Biuro detektywistyczne Lassego i Mai” – Recenzja wideo z animacją.
Było dużo zamieszania oraz wielu chętnych do przeczytania książek. Cel został osiągnięty.
Zadanie numer 3 okazało się nie byle jakim wyzwaniem. Na pozór proste i zrozumiałe, ale diabeł tkwi w szczegółach. Strażnicy Marzeń z dużym entuzjazmem przystąpili do realizacji zadań, bez problemu stworzyli listę ulubionych lektur, do których na pewno z chęcią również zajrzą przyszłe pokolenia. Wybór był trudny, bo każdy miał swoje ulubione utwory, ale w końcu lista została zamknięta. Znalazły się w niej książki napisane w XXI wieku:
1. PAWEŁ BERĘSEWICZ „Wielka wyprawa Ciumków”
2. JOANNA OLECH „Pompon w rodzinie Fisiów”
3. JOANNA OLECH „Gdzie diabeł mówi do usług”
4. FRANCESCA SIMON „Dziennik Cwaniaczka”
5. HOLLY WEB „Czaruś, mały uciekinier”
6. SEMPE,GOSCINNY „Nowe przygody Mikołajka”
7. ANDRZEJ MALESZKA „Magiczne drzewo”
8. MONY WITCHER „Dziewczynka z szóstego księżyca”
9. Nela – mała reporterka „Na tropie przygód”
10. ROBERTO SANTIAGO „Najfutbolniejsi. Tajemnica śpiących sędziów”
11. WOJCIECH CESARZ „Pamiętnik grzecznego psa”
12. PAWEŁ WAKUŁA „Jagiełło … pod prysznicem”
To tylko przykładowe tytuły i pomysły Strażników Marzeń.
Następnie drużyna zajęła się kapsułą czasu – pomysły były różne od budowli drewnianych po klocki Lego. W końcu postawiliśmy na plastik – przecież to tworzywo potrzebuje około pięćset lat na degradację w środowisku. Z jednej strony bardzo praktyczne, a z drugiej zmora współczesnych ekologów, ale jedno jest pewne na kapsułę czasu nadaje się idealnie. Z tych plastikowych butelek postanowiliśmy wykonać kwietnik, ponieważ doszliśmy do wniosku, że wcale coś nie ukrytego może być tak naprawdę ukryte. Nasz „Ogród Literacki”, bo tak nazwaliśmy naszą kapsułę czasu, zawisł na szkolnym korytarzu przy wejściowych drzwiach. Od razu zrobiło się kolorowo i wesoło. W butelkach ukryliśmy zwoje papieru, na których zostały wypisane tytuły utworów dla przyszłych pokoleń oraz naszą zachętę, a uwagę odwróciły piękne petunie. Liczymy na spostrzegawczych.
Na koniec została do wykonania „zachęta”. Strażnicy Marzeń przystąpili do działania. Nagraliśmy krótki filmik, w którym reklamujemy książkę Roberto Santiago pt. Najfutbolniejsi. Tajemnica śpiących sędziów”. To zadanie na pozór wydawało się bardzo proste, ale szybko uczniowie przekonali się, że praca aktora jest żmudna i wyczerpująca. Próba nagrania tego filmiku nie udała się na szkolnym boisku, ponieważ szum wiatru zakłócał dialogi bohaterów. Wówczas przenieśliśmy się na szkolny korytarz, ponieważ nasza szkoła nie dysponuje niestety salą gimnastyczną. Ponownie mijały kolejne nagrania, ponieważ ciągle nam coś zakłócało spokój studia nagrań. Aż ostatecznie nagraliśmy filmik na boisku. https://www.youtube.com/watch?v=47I-8ZZ2O6w&feature=youtu.be
Wykonanie zachęty numer dwa, polegało na przygotowaniu kotów z plastikowych butelek. Nasza szkoła nie ma sali gimnastycznej, ale mamy przepiękny park, a więc postanowiliśmy go wykorzystać. Przygotowane koty znalazły się w szkolnym parku na drzewach, a w środku umieściliśmy fragmenty proponowanych książek. Ktoś, kto będzie szukać chwili odpoczynku, jak przy lipie Kochanowskiego, może sobie poczytać wybrany fragment powieści. Kto wie, może ktoś za kilkadziesiąt lat znajdzie w naszym parku inspiracje? Ta forma nam się tak spodobała, że postanowiliśmy ją od razu przetestować, a że dzieciaki z naszej szkoły lubią się bawić i czytać, to długo nie trzeba było ich namawiać. Zabawa polegała na tym, że szóstoklasiści otrzymali listę propozycji książkowych przygotowanych przez Strażników Marzeń i musieli dopasować fragmenty tekstów do ich tytułów. Zabawa się wszystkim podobała, przy okazji zachęciła szóstoklasistów do przeczytania książek, których jeszcze nie znają. Myślę, że ta zachęta przyniesie swoje efekty w przyszłości, skoro znalazła swoich zwolenników już dzisiaj. Zapraszamy serdecznie do naszego parku w Lubocinie.
Trzecia zachęta to „tekst – kształt” i powieść Wojciecha Cesarza pt. „Pamiętnik grzecznego psa”. Strażnicy Marzeń poświęcili sporo czasu na tę ilustrację – reklamę, a efekt jest widoczny na dołączonym zdjęciu. Kto wie, może kogoś przekona się do przeczytania tej przezabawnej książki. Zwierzaki w naszej klasie zawsze zajmowały zaszczytne miejsce, w literaturze także.
Zadanie trzecie było dla Strażników Marzeń prawdziwym wyzwaniem, a przy tym świetną zabawą. Dziękujemy za te wrażenia i pozdrawiamy. Za rok na pewno dołączymy do ekipy „między nami czytelnikami”.
Opis zadania
Trzecie zadanie była trudne i zarazem bardzo przyjemne w realizacji, ale wymagało dużo wysiłku i zaangażowania ze strony uczniów. Najpierw wybraliśmy się do biblioteki w poszukiwaniu książki napisanej w XXI w. – odwiedziliśmy wspólnie dwie biblioteki – szkolną i gminną. Zupełnie nie wiedzieliśmy co wybrać, bo chcieliśmy, żeby to była ciekawa książka. I w końcu jeden z uczniów zaczął opowiadać, że przeczytał ostatni świetną książkę Brendona Mull „Baśniobór”. Początkowo byliśmy nastawieni niezbyt optymistycznie, ale ten uczeń opowiadał z takim zaciekawieniem, że zdecydowaliśmy, że to będzie właśnie ten nasz wybór.
Kolejnym etapem było mozolne przygotowywanie tekstu, zachęty skierowanej do odbiorcy w przyszłości.
Postanowiliśmy, że nagramy nasze słowa i trochę zwizualizujemy odpowiednimi kostiumami, przebraniami.
Po wielu przemyśleniach napisaliśmy tekst i dokonaliśmy poprawek.
Mieliśmy duży problem z wyborem kapsuły czasu i jej miejsca przechowywania dla przyszłych czytelników. Po wielu dyskusjach ustaliliśmy, że nasza kapsuła czasu to będzie skrzyneczka wykonana przez nas z drewna z napisem kl. VIb. Przy jej wykonywaniu było dużo zabawy i okazało się, że dziewczynki nawet lepiej radzą sobie z młotkiem i wbijaniem gwoździ.
Ostatni element naszej zabawy to ukrycie skrzyneczki z nośnikiem informacji w dziurze w drzewie. Przy tej okazji powstał świetny materiał filmowy i zdjęcia.
Nasz film zawiera zachętę skierowaną do czytelnika w przyszłości (ok.2,50 min.), żeby przeczytał wskazaną przez nas książkę, ale również budowę kapsuły czasu i miejsce jej ukrycia.
Piszę to po raz kolejny, ale jestem dumna z tego jak moi uczniowie rozwiązywali i pokonywali kolejne etapy w Grze czytelniczej. Cieszę się, że mogłam wspólnie z moimi uczniami w niej uczestniczyć!
Tym bardziej, że uczniom sprawiło to dużo satysfakcji i mogli wykazać się kreatywnością.
Opis zadania
Nasz zespól podzielił się na kilka grup. Każda z nich wybrała dla siebie książkę, którą chciałaby zainteresować swoich kolegów i koleżanki oraz następne pokolenia. Oto efekty ich pracy.
1. Natalia, Emilka i Weronika zaprezentowały grę planszową do książki Moony Witcher „Dziewczynka z Szóstego Księżyca”. Samodzielnie wykonały planszę, pionki do gry, dwa zestawy pytań, zasady, kostkę do wyrzucania liczby oczek. Na lekcji języka polskiego kilkoro uczniów zdecydowało się wziąć udział w grze. Wypróbowaliśmy ją z powodzeniem. Okazało się, że ciekawe pytania i treści zaczerpnięte z tej książki zainspirowały uczniów do przeczytania jej. Mamy nadzieję, że następne pokolenia, które znajdą grę w Kapsule Czasu, zainteresują się książką, do której ta gra odsyła.
zdjęcia 1, 2
2. Tymoteusz i Kamil pokazali grę planszową do książki Brandona Mulla „Baśniobór”. Zestaw zawierał planszę, zasady gry, pionki, kostkę. Aby przejść od startu do mety, trzeba uważnie czytać instrukcję i wykonywać polecenia. Grę zostawiliśmy na kilka dni w czytelni szkolnej biblioteki. Dzieci czytając polecenia zainteresowały się nazwami, postaciami i innymi elementami świata przedstawionego. W bibliotece był tylko jeden egzemplarz „Baśnioboru”. Pani bibliotekarka obiecała, że zamówi więcej. Myślę, że znalazcy Kapsuły Czasu także sięgną po tę książkę.
zdjęcia 3,4
3. Liwia, Ola i Michał przygotowali model wehikułu czasu do książki Marcina Szczygielskiego „Arka Czasu, czyli wielka ucieczka Rafała od kiedyś przez wtedy do teraz i wstecz”. Model ten został wykonany z patyczków, plasteliny, tektury, guziczków. Tak dzieci wyobraziły sobie wehikuł czas, który pomagał Rafałowi podróżować w czasie. Dzieci schowały ten wehikuł do pudełeczka i dołączyły zachętę „Wsiądź do tej maszyny czasu i przeżyj przygody razem z Rafałem. Poprowadzi Cię książka Marcina Szczygielskiego „Arka Czasu, czyli wielka ucieczka Rafała od kiedyś przez wtedy do teraz i wstecz”.”
zdjęcia 5,6
Gry planszowe zapakowaliśmy do pudełeczek po pralinkach, wehikuł czasu do pudełeczka po lizakach. Pudełka te obkleiliśmy kartkami z trzech ostatnich numerów gazetki szkolnej. Następnie zapakowaliśmy je do większego kartonowego pudełka. Wolną przestrzeń wypełniliśmy poskładanymi w kostkę komiksami. W szkole nauczyciele poloniści zorganizowali konkurs Komiks i Książka. Uczniowie wykonali barwne komiksy zachęcające do przeczytania ciekawych książek. Kilka z nich włożyliśmy do naszej kapsuły czasu. Pudło obkleiliśmy szczelnie folią i taśmą oraz kartkami z naszych regionalnych gazet codziennych. Pani dyrektor pozwoliła trzem osobom pod opieką pana konserwatora wejść na strych szkoły. Tam, w im tylko znanym miejscu, schowali Książkową Kapsułę Czasu.
Trzecie zadanie okazało się zupełnie nieoczekiwane. Zaskoczyło nas, a potem zdaliśmy sobie sprawę, że jest mało czasu, a pracy mnóstwo. Na pierwsze spotkanie każdy sprawdził, które z ulubionych książek zostały napisane w XXI wieku. Ogłosiliśmy też w szkole konkurs na plakat reklamujący książkę XXI wieku. Tutaj wynikły pewne problemy, ponieważ uczniowie nie zawsze rozróżniali datę powstania utworu od daty jego wydania. W końcu udało nam się wybrać trzy teksty, które spełniały kryteria konkursowe, a jednocześnie uznaliśmy je za takie, które warto polecić przyszłym pokoleniom, czyli:
1. „ Świat Ogromnych” Andrzeja Maleszki
2. „ Rózga” Grzegorza Kasdepke
3. „ Jaśki. Repeta” Jean’a-Philippe’a Arrou- Vignod’a.
Przystąpiliśmy do działania i przedyskutowaliśmy, co w każdej z tych książek jest intrygujące , a następnie zrobiliśmy plan. Zaczęliśmy od „ Świata Ogromnych”, gdzie wykorzystaliśmy pojawiający się w treści motyw puzzli, które po ułożeniu przenoszą bohaterów do innego wymiaru. Plakat reklamujący tę lekturę zalaminowaliśmy, a potem pocięliśmy na kawałki. Do puzzli dołączyliśmy list zachęcający do ułożenia puzzli
i przeczytania książki, która przeniesie czytelnika przyszłości do fantastycznego świata, w którym bohaterowie przeżywają swe przygody. List oraz puzzle miały znaleźć się w metalowej kapsule, ponieważ musiała być
z trwałego materiału ze względu na miejsce jej ukrycia. Zorganizowaliśmy wycieczkę na Górę Św. Marcina,
gdzie znajdują się ruiny szesnastowiecznego zamku i tam ukryliśmy nasz pakunek w ustronnym,
ale bezpiecznym miejscu w tak zwanej sali rycerskiej. Do drugiej kapsuły przygotowaliśmy monodram
na podstawie fragmentu „ Rózgi” G. Kasdepke nagrany na płytę CD oraz film z nagranymi scenkami z książki
„ Jaśki. Repeta”. Do filmu dołączyliśmy wiersz, który zachęca przyszłego czytelnika, aby zagłębił się w lekturze
i poznał jej zabawnych bohaterów. Z kapsułą czasu wybraliśmy się do tarnowskiego Muzeum w Ratuszu, gdzie
po zwiedzeniu stałej ekspozycji wyszukaliśmy miejsce ukrycia naszego przesłania do czytelników przyszłości.
W ramach promocji informację o naszym przedsięwzięciu zamieściliśmy na stronie internetowej miasta Tarnowa, na stronie naszej szkoły ( podobno w Internecie nic nie ginie, więc jest szansa na przeczytanie przez przyszłych czytelników) oraz w szkolnej kronice.
Załączniki:
1. List do czytelników przyszłości i film z relacją tworzenia oraz ukrycia kapsuły na Górze Marcina.
2. Film z monodramem na podstawie fragmentu „ Rózgi”.
3.Wiersz – zachęta do przeczytania „ Jaśków” i scenariusz scenek do filmu.
CZYTELNIKU XXII WIEKU!
Gdy Twoja prababcia była mała,
Często „ Jaski” sobie czytała.
To książka o sześciu braciach w różnym wieku
Napisana w XXI wieku.
Najstarszy: Jan- A – mądrala wielki,
Potem Jan-B – lubi cukierki,
Następnie średniaki: Jan –C i Jan-D
Ta dwójka wszystko demoluje…
Na końcu maluchy:
Jan-E zawsze sepleniący,
Jan-F bez przerwy wrzeszczący.
Tatuś przy synach cierpliwość traci.
Jak nie kowboje, to znów piraci!
Jak nie piraci, to tajni agenci,
Jak nie agenci, to UFO ( choć Jan-A trochę zrzędzi ).
Mama, mimo że świetnie zorganizowana,
To jej cierpliwość jest także na próbę wystawiana.
To Jan- A chce gitarę kupić,
A inni w tym czasie zaczynają się kłócić.
Jak dwójkę chłopców rozdzieli mama,
To syn najmłodszy pluje jak lama.
Jak tego mama już uspokoi,
To któryś z góry ja woła, bo się boi.
I tak się toczy życie w Jaśków domu.
Przeczytaj sobie i nie mów nikomu.
Niech sam przeczyta, niech się pośmieje.
Z gromadą Jaśków nikt nie posmutnieje!
Scenariusz scenek „JAŚKI. REPETA”
Narrator przechodzi z kartonem , na którym widnieje nazwisko autora i tytuł „ Jaśki.Repeta”.
Potem opowiada: Od pewnego czasu rodzice ciągle wypożyczają jakieś książki biblioteki miejskiej. Dojrzewanie: jak je zrozumieć, Konflikt pokoleń…
Uczą się wieczorami, robią notatki, można by pomyśleć, że chodzi tu o jakiś rzadki i niebezpieczny problem, który nieuchronnie zagraża życiu na Ziemi. Ale urodziny Jana-A to była prawdziwa afera.
SCENA I
Cała rodzina siedzi przy stole.
Jan-A: Wszyscy moi koledzy mają bardzo wyrozumiałych rodziców. Dlaczego jestem jedynym chłopcem w moim pokoleniu, który nie może zorganizować prywatki z okazji swoich urodzin?
Tata: Zorganizować czego?
Mama: Wieczorku tanecznego.
Tata: Wieczorek taneczny? W domu?
Mama: Obawiam się, że tak. A kogóż to zamierzasz zaprosić na tę …eee … prywatkę?
Jan-A: Ludzi z klasy.
Tata: On chce powiedzieć, że ma zamiar zaprosić dziewczęta i chłopców.
Mama: Dziewczęta? Ale po co?
Jan- A( do brata groźnie): Jeżeli powiedzą nie, zaczynam bezterminowy strajk głodowy.
Tata: Wyjątkowo wydajemy zezwolenie. Nie będzie można twierdzić, że jesteśmy jedynymi
zacofanymi rodzicami na całym globie ziemskim.
Jan-A( rzuca się rodzicom na szyję): Dziękuję, tato! Dziękuję , mamo! Jesteście najbardziej
cool staruszkami na…
Tata: Słucham?
Jan-A: …jesteście najfajniejsi ze wszystkich rodziców!
SCENA II
Wszyscy przygotowują pokój na zabawę, bufet. Gra muzyka. Stoi wielki tort. zaczynają się schodzić goście. Na drzwiach wisi kartka: „ Tędy”. Rodzice witają przychodzące dziewczyny, które idą dalej rzucając od niechcenia:
Dziewczyny: ..ń dobry!
Dziewczyny skupiły się w jednym kącie chichocząc, a chłopcy obrzucają się okładkami od płyt i rechotają jak szaleni.
Ostrzyżony: Naprawdę słuchasz Ricki’ego Storma?
Chudy: Chyba śnię! Kto tu przyniósł ostatniego Michelangelo and the Monkeys? Od stu lat
już się przy tym nie tańczy dżerka!
Koledzy: Chudy i wysoki, Malutki, ostrzyżony na jeża, Okularnik stoją i rozmawiają o płytach.
Jan-A ( przekrzykując muzykę ): To nie są moi prawdziwi kumple. Zasada numer jeden,
kiedy organizujesz u siebie prywatkę: zapraszaj najbardziej beznadziejnych
facetów, tak żeby dziewczyny chciały tańczyć tylko z tobą.
Jan-B: To jest genialne zagranie! Muszę to zapamiętać, kiedy nadejdą moje urodziny!
Wszyscy tańczą dżerka.
SCENA III
Wszyscy skupieni wokół bufetu, rozgrzani i rozpaleni, piją napoje.
Jan-E do jednej z dziewczyn: Fajny był dzerk?
Koleżanka: Co takiego?
Jan-C: Jan-E sepleni.
Jan-F podbiega do wszystkich po kolei w hełmie na głowie i z mieczem: Ave Caesar, morituri
te salutant!
Jan-D zapala świeczki na torcie i rzuca zapałki. Jan-C patrzy na dziewczyny z otwarta buzią.
Helena do Jana-B: To są twoi bracia?
Jan-B: Tak.
Helena: Są cudni, cała piątka.
Jan-B z powątpiewaniem: Tak myślisz? Chyba im się dobrze nie przyjrzałaś.
Tata z łopatką do ciasta: Może byśmy teraz pokroili ten wspaniały tort?
Mama: Świetny pomysł. Janie-A!
Jan-A zdmuchuje świeczki. Dziewczyny biją brawo.
Helena do Jana-B: Czy twój młodszy braciszek uczy się łaciny?
Jan-B: Jan-F? Nie. A bo co?
Helena: Powiedział mi coś dziwnego o Cezarze…
Jan-B: Nie bierz tego poważnie. Masz ochotę na tort?
Krojenie tortu i rozdawanie po kawałku. Jan-C, niezauważony, wypuszcza z klatki szynszyla.
Kudłate stworzenie przemyka pomiędzy nogami gości Nagle wybucha zamęt, wszystkie koleżanki Jana wrzeszczą i podskakują.
Koleżanka: Szczur!
Wszystkie pozostałe koleżanki wypuszczając z rąk takerze: SZCZUR?
Jan-E: To nie jest żaden scur, to jest sinsila!
Dziewczyny biegają jak szalone, a chłopaki zaśmiewają się do rozpuku pokazując palcami przerażone dziewczyny. Rodzice z talerzykami w dłoniach próbują uspokoić towarzystwo. Helena łapie Batmana i głaszcze go .
Narrator, czyli Jan-B : Chaos sięgał zenitu, kiedy zadzwonił dzwonek u drzwi i przyszedł ojciec jednej z dziewczyn, a był nim szef mojego taty. Tata był kompletnie załamany, ale urodziny były super!
Opis zadania
Wszyscy skupiają się na tym, żeby zachęcić współczesną młodzież do czytania. Nauczyciele, rodzice, babcie, dziadkowie rwą sobie włosy z głowy: DZIECI CZYTAJCIE! Toteż zaskoczyło nas nieco zadanie nr 3, które przerzuciło ciężar zachęty do czytania na nas. Po namyśle uznaliśmy, że to ma sens.
Powiedz mi, co czytasz, a powiem ci, kim jesteś. Jeśli przyszłe pokolenia mają coś o nas wiedzieć, muszą poznać nasze czytelnicze fascynacje. Czytamy, ale nie zawsze to, czego życzyliby sobie nauczyciele.
Przede wszystkim musieliśmy wybrać formę zachęty. Uznaliśmy, że trzeba wykorzystać to, co trafia do ludzi najszybciej, a więc obrazek. Dlatego zdecydowaliśmy się na film. Współcześni ludzie są zabiegani, mają mało czasu, a w przyszłości nie będzie lepiej. Zatem zachęcimy przyszłych czytelników krótkim filmem, żeby mieli więcej czasu na przeczytanie proponowanych przez nas lektur. Zrobiliśmy ankietę dotyczącą ulubionych książek (ku żalowi pani od polskiego nie było tam lektur szkolnych). Zastanowiliśmy się, dlaczego tak bardzo nas pociągają, że chcielibyśmy powiedzieć o nich następnym pokoleniom. Kiedy zrobiliśmy listę książek, należało napisać scenariusz, dobrać aktorów, wybrać operatora kamery, charakteryzatora i montażystę. Jak zwykle zadanie było wykonywane grupowo. Filmu nie można robić samemu.
A kapsuła czasu? Bardzo często to co najprostsze, jest najtrwalsze. Tak więc za kapsułę czasu posłużył nam słoik – zwykły – niezwykły, bo ozdobiony srebrnymi ornamentami. Mieszkamy nad Wartą, ale nie chcieliśmy wrzucać butelki z umieszczonymi w niej opisami – zachętkami, bo nie wiadomo, gdzie popłynie. Rzeka jest nieprzewidywalna. Chcieliśmy przechować kapsułę czasu dla przyszłych pokoleń i zwrócić na nią uwagę. Dlatego postanowiliśmy zakopać ją w ziemi i posadzić w tym miejscu czytelniczy kwiatek. Najlepiej do tego nadawał się nasz szkolny teren. Czy dalia między drzewami nie jest zastanawiająca. Skąd się tam wzięła? A poza tym na zimę trzeba wykopać cebulki, co niechybnie uczynią panie zajmujące się w naszej szkole zielenią, a wtedy natkną się na kapsułę czasu, czyli piękny słoik z umieszczonymi w środku listami od czternastolatków z 2017 roku do osoby, która wyciągnie szklane naczynie. Będziemy czuwać, żeby kapsuła czasu nie została odkryta zbyt wcześnie. Do końca nauki w gimnazjum mamy jeszcze trochę czasu i będziemy dbać o naszą czytelniczą dalię.
Opis zadania
Książka XXI wieku? Przed nami trudne zadanie. Każdy z nas ma ulubione książki, które wydano przed 2000 rokiem, a są to publikacje, które są nośnikami wartości uniwersalnych i dzięki temu są nadal aktualne. Książki takich autorów jak: Stanisław Lem, Antoine de Saint-Exupéry, czy George Orwell, należą do naszych ulubionych dzieł. Wymogi konkursu zmusiły nas jednak do zawężenia pola zainteresowania. Skoncentrowaliśmy się zatem
na książkach wydanych po 2000 roku. Postanowiliśmy napisać recenzję książki „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins, stworzyć ilustrację do książki Joanne Kathleen Rowling „Fantastyczne zwierzęta”, narysować i napisać własne dialogi do mangi Kurotshisuji, stworzyć plakat do cyklu powieści „Baśniobór” oraz zilustrować bohaterów mangi „Naruto”.
Recenzję napisała uczennica klasy 2e: Natalia Sobiegraj , a ilustrację do książki „Fantastyczne zwierzęta” opracowała Karolina Krok, uczennica klasy 2c. Niektórzy uczniowie należący do Klubu Moli są miłośnikami mangi. Zdecydowali się narysować autorski komiks inspirowany japońskimi wydawnictwami animowanymi . Klaudia Wróbel, uczennica klasy 3c, narysowała swoją wersję fabuły, czerpiąc z ulubionej Kurotshisuji. Klaudia narysowała ilustracje do tekstu, który sama zredagowała. Wykreowała sceny i dialogi od początku do końca samodzielnie. Zastosowała inspirację w zakresie wizerunku postaci. Pozostałe elementy komiksu są autorskie
i oryginalne.
Michał Różycki, uczeń klasy 2e , zafascynowany „Naruto”, narysował ilustracje swoich ulubionych bohaterów.
Marta Sztucka, uczennica klasy 3a, namalowała pastelami plakat inspirowany treścią książek z cyklu „Baśniobór” Brandona Mulla. Autor książek wprowadza czytelników w fantastyczny świat wyobraźni, w którym wszystko jest możliwe. Adresaci literatury fantasy czytając książki Brandona Mulla odczuwają satysfakcję przekraczając granice nudnej rzeczywistości. Celem plakatu jest zachęcenie przyszłych pokoleń do podróży w świat fantastycznych postaci i zjawisk nadprzyrodzonych.
Wybrane przez nas książki reprezentują przekrój zainteresowań współczesnej młodzieży, która poprzez słowo
i obraz pragnie dotrzeć do przyszłych pokoleń entuzjastów czytania, bo „kto czyta książki, ten żyje podwójnie”.
Plakaty, komiksy i recenzja zostały umieszczone w Kapsule Czasu, której nadano charakter archaiczny. Old schoolowa walizka ma symbolizować ponadczasowość literatury, która fascynuje poza wymiarem czasu
i przestrzeni. Bo jak powiedziała Wisława Szymborska: „Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa jaką ludzkość wymyśliła”
Zdecydowaliśmy, że ocenie jury, mają być poddane trzy prace: recenzja Natalii Sobiegraj, komiks na podstawie Kurotshisuji Klaudii Wróbel oraz plakaty Marty Sztuckiej, będące zachętą do przeczytania książki “Baśniobór”.
Film, będący fotorelacją z realizacji zadania trzeciego gry czytelniczej oraz zdjęcia prac zostały zamieszczone na stronie Szkolnego Centrum Biblioteczno-Informacyjnego, a także na stronie szkoły oraz na Facebooku Gimnazjum nr 3 im. Podróżników i Odkrywców. Autorem filmu jest Jakub Rogala, uczeń klasy 2e.
Uczniowie szkoły uczestniczyli na każdym etapie procesu tworzenia prac. Przychodzili do biblioteki, zadawali pytania Klubowiczom odnośnie książek, które były inspiracją do tworzenia prac. Wykazali duże zainteresowanie przesłaniem Kapsuły Czasu.
Zamieszczenie zdjęć materiałów tekstowych i graficznych, które w Kapsule Czasu, zostały przekazane przyszłym pokoleniom, na stronie szkolnej i bibliotecznej, na Facebooku oraz na kanale YouTube, przyczyniło się na pewno do popularyzacji czytelnictwa wśród młodzieży.
Recenzja:
„Igrzyska śmierci”
Często przechodzimy obok książek i nie zwracamy na nie uwagi, ponieważ nie podoba nam się okładka, tytuł, leży w dziale dla młodzieży, lub nie jest w zgodna
z naszymi zainteresowaniami. Moim zdaniem obok „Igrzysk śmierci” nie powinniśmy przechodzić obojętnie. Autorką tej niesamowitej książki jest Suzanne Collins, którą
do napisania powieści zainspirowały rzeczy, które widziała w codziennym życiu,
np. programy telewizyjne. Pierwszą część „Igrzysk śmierci” opublikowana w 2008 roku. Książka bardzo szybko znalazła się na szczytach wielu rankingów. Od razu skradła serca czytelników, głównie młodzieży. Suzanne Collins została uznana przez tygodnik ‚”Times” za jedną z najbardziej wpływowych ludzi 2010 roku. Na podstawie książki powstał także film.
Akcja powieści toczy się w Panem, którego stolicą jest bogaty Kapitol.
W tym kraju ludzie nie czują się bezpiecznie, panuje reżim, mieszkańcy odczuwają głód
i niepokój. Najgorsza sytuacja panuje w dwunastym dystrykcie, gdzie mieszka bohaterka Katniss Everdeen wraz z siostrą i matką. Jest ona głową rodziny i musi się o wszystko troszczyć. Okrutne władze co roku wybierają z każdego dystryktu chłopca i dziewczynkę, którzy mają wziąć udział w walce na śmierć i życie.
Moim zdaniem książka pozwala zapomnieć o wszystkim i wczuć się w akcję powieści. Pierwszoosobowa narracja powoduję, że możemy wejść do świata bohaterki, jej myśli, uczuć. Akcja toczy się w przyszłości, ale mimo to odzwierciedla nasz realny świat. Tematem utworu jest walka na śmierć i życie, wydaje się to nieosiągalne, jednak codziennie mamy do czynienia z taką bitwą. Autorka, mimo tak drastycznej tematyki akcję powieści utrzymała w umiarkowanym tonie. Jednak książka jest dynamiczna
i pełna zwrotów akcji, co powoduje, że czytelnik chętniej po nią sięga. Historia pokazuje
jak mieszkańcy są przedmiotowo traktowani, a władza stoi na pierwszym miejscu.
Ta powieść jest warta przeczytania, ponieważ możemy się w niej natknąć na sytuacje dla nas znane, które mają miejsce we współczesnym świecie. Pokazuje nam taż, że potknięcia ludzi są wykorzystywane, np. w programach telewizyjnych. Jest to książka, która daje przyjemność z czytania, rozrywkę ale jednocześnie pozwala na chwilę refleksji. Mimo, że powieść jest przeznaczona dla młodzieży, to moim zdaniem, każdy powinien ją przeczytać i zetknąć się z problemami, które są dookoła nas. Nikt nie powinien przejść obok niej obojętnie.
Natalia Sobiegraj
Wielkie miksowanie! Dlaczego nie! Literacki patchwork – to może być ciekawe wyzwanie dla nas – tworzących, i dla deszyfrujących. Wiedzieliśmy, że zabawa wtedy się uda, jeżeli użyjemy tekstów znanych wielu osobom. Każdy potrzebuje sukcesu. Wobec tego nie możemy użyć tekstów o ograniczonym zasięgu. To był pierwszy etap: każdy z nas – Czytofanów, miał stworzyć mashup. Wybraliśmy te, które uznaliśmy za najciekawsze, najzabawniejsze, najfajniejsze. Sami dobrze się bawiliśmy, kiedy czytaliśmy te nowe teksty i oznaczaliśmy je tytułami.
Kolejny etap polegał na tym, aby mashupy trafiły do czytelników. Jak wykorzystać nasze prace do promowania czytelnictwa? Postanowiliśmy ogłosić w szkole konkurs. Skoro miksowanie było tematem przewodnim zadania, promocja konkursu też odbyła się na zasadzie miksowania. Na korytarz szkolny wyruszyły postacie z różnych porządków literackich. Pojawili się więc, Harry Potter – bohater fantasy – nieustraszony przeciwnik Voldemorta, i subtelny, baśniowy Czerwony Kapturek. Przeszli oni korytarzami szkolnymi, poprzedzani „muzyką kuchni” (garnek i tłuczek), a sami poprzedzali transparent z napisem WIELKIE MIKSOWANIE. Naszym celem było „zarzucenie wędki” – zainteresowanie kolegów z innych klas. Udało nam się. Na pytania: „O co chodzi?” , emisariusze mashupów, czyli Harry i Czerwony Kapturek, odpowiadali : „Dowiecie się na piętnastce”. [ W naszej szkole, to czas, każdego dnia, który klasa spędza z wychowawcą, je posiłek, pije herbatę, omawia sprawy przeszłe i przyszłe]. Zmiksowani bohaterowie w czasie „piętnastki” odwiedzili każdą klasę i wyjaśnili zasady konkursu.
ZASADY:
Przez tydzień uczniom każdej klasy dostarczane będą mashupy. Należy je rozwiązać i opisane dostarczyć Czerwonemu Kapturkowi. Trzy pierwsze osoby, które prawidłowo określą miks otrzymają nagrody. Jakie? To jeszcze owiane było mgłą tajemnicy.
Wiemy, że przysłowia i porzekadła są mądrością narodów, a przecież jedno z nich brzmi: „Do serca mężczyzny trafisz przez żołądek”. Dokonaliśmy parafrazy i naszym mottem stały się słowa: „Do serca i rozumu gimnazjalisty trafisz przez żołądek”. Wiedzieliśmy już, co będzie nagrodą za prawidłowe rozwiązanie zagadki, za trud włożony w rozczytywanie pracy, za sięganie do literackiej pamięci – oczywiście jakiś przysmak. Ale żeby być wiernym zasadzie miksowania, przysmak też musiał składać się z wielości. Wobec nadrzędności tej zasady nagrodą były piękne pucharki galaretki w różnych smakach. Naprawdę, ciekła ślinka, kiedy emisariusze miksów na srebrnej tacy (w czasie „piętnastki” – a jakże!) w przezroczystych pucharkach przynosili je dla zwycięzców, i oczywiście rozdawali nowe zadania literackie.
Oprócz tego codziennie przywieszaliśmy nowy mashup na tablicę SU – może ktoś chce się sprawdzić bez nagrody!
Drużyna marzeń postanowiła wykorzystać okoliczne lasy do realizacji kolejnego zadania. Kanwą był opisany w lekturze Lucy Maud Montgomery Las Duchów. I to tam właśnie Ania i Diana spotykają rodzeństwo Pavensie z „Opowieści z Narnii” oraz Tomka Sawyera i Hucka Finna.
Efekty pracy zostały przedstawione w konwencji filmu niemego, tak aby przybliżyć innym tę dawną formę kina.(link do filmu znajduję się poniżej)
W ramach popularyzacji naszych działań oraz zachęcania do czytania wraz z przedstawicielami pozostałych zespołów zorganizowaliśmy spotkanie z uczniami klas I-III naszej podstawówki, gdzie zaprezentowaliśmy nasz komiks. Nasi młodsi koledzy i koleżanki z uśmiechem oglądali naszą pracę i wyrazili chęć, aby w przyszłości również tworzyć komiksy oparte na czytanych książkach. Nasz film również przypadł im do gustu. Wcześniej pracę zaprezentowaliśmy kolegom i koleżankom z klasy IV i V, prosząc jednocześnie o wskazówki w jakości realizacji. Prezentacja była częścią spotkania o kuchni angielskiej. Dzięki temu można było połączyć kuchnię, literaturę i kino.
Praca została opublikowana na stronie internetowej szkoły www.nspwroblowice.szkolnastrona.pl w zakładce MIĘDZY NAMI CZYTELNIKAMI.
Tym razem nie zastanawialiśmy się zbyt długo nad tym, co zrobić. Akurat rozmawialiśmy na lekcji na temat dobra i zła. Ktoś powiedział: „a może by tak pokazać dobro i zło w książkach?”. Ale jak do tego podejść? Tu zaczęły się schody. W końcu ustaliliśmy, że wybierzemy kilka dobrych i złych postaci z literatury i stoczą one bitwę na słowa. Jednak wybór nie był prosty. Udało nam się jednak wybrać. W naszym mashupie znaleźli się: Harry Potter i Voldemort, Kapitan Hak i Wendy, pan Kleks i Filip Golarz, Old Shatterhand i Tokvi-Kava,Lis i Błękitna Wróżka, Aslan i Biała Czarownica, Gandalf i Sauron, Wiedźmin i demon, Książę Mgły i Alicia Carver, Mio i rycerz Kato oraz Tengil i Sofia. Teraz musieliśmy znależć odpowiednie teksty. To nie było już takie proste i zajęło nam sporo czasu. Musiały być ogólne, ponadczasowe, a w niektórych książkach trudno je było odszukać. W końcu udało się i powstał scenariusz bitwy na słowa. Ale wydał się nam zbyt ubogi, więc postanowiliśmy wzbogacić go. Dodaliśmy rządzącą światem książek Wyobraźnię, która miała budzić do życia kolejne postacie. Uznaliśmy, że dobrze byloby jakoś zaznaczyć to, że bez niej ich w zasadzie nie ma. Zdecydowaliśmy się na przykrycie ich. Użyliśmy do tego białej i czarnej folii. Ci, którzy uosabiali zło, mieli znacznie gorzej, bo ich folia miała straszny zapach. Poświęcili się jednak dla dobra projektu. Jednak i to wydało nam się trochę za mało, dodaliśmy więc piosenki. Z ułożeniem tekstu mieliśmy problem, ale jakoś po wielu godzinach tworzenia powstały trzy (w tym jedna rapowana). Teraz tylko część z nas musiała nauczyć się śpiewać. Gdy i to się jakoś udało, rozpoczęły się próby. Niektórzy mieli problem z zapamiętaniem swojego tekstu, bo prozy trudniej się uczy. Jednak nawet uczniom z dysleksją udało się. Niestety, w ostatniej chwili musieliśmy wymienić aktora, bo choroba wygrała. Na nauczenie się roli miał zaledwie kilka godzin. Ale dał radę.
Pozostała jeszcze sprawa dekoracji. Postanowiliśmy zrobić czarno – biąłą scenę. Wykorzystaliśmy bibułę i folię. Nie było łatwo przyczepić ją pod sufitem, ale w końcu udało się. Można było przedstawić efekty naszej pracy.
Na premierę naszego mini spektaklu zaprosiliśmy uczniów biorących udział w zajęciach kółka teatralnego. Po obejrzeniu odpowiadali oni na zadawane przez nas pytania. W nagrodę otrzymywali słodycze. Trzeba przyznać, że właściwie rozpoznali większość postaci, które pojawiły się na scenie. Sporo też wiedzieli na temat książek, z których pochodzą.
To była świetna zabawa, ale nie tylko. Wszyscy uczniowie byli zaangażowani w tworzenie dialogów, więc wszyscy musieli zaglądać do książek – niektorzy niezbyt chętnie, ale robili to. Cała klasa czytała!
Na początku pomyśleliśmy, że zadanie jest bardzo łatwe. Jednak gdy zaczęliśmy zastanawiać się, jak je wykonać, okazało się nieco trudniejsze. Pomysłów trochę było, ale trudno nam było się zdecydować na konkretny. I wtedy ktoś rzucił hasło „Mały Książę” i dalej poszło już łatwiej. Ustaliliśmy, że zrobimy spektakl, w którym będzie on podróżował po krainach z różnych książek. I tu powstał kolejny problem – które lektury wybrać. Każdy z nas podał swoją propozycję, wybraliśmy te najciekawsze( książka o Ronaldo miała kilku zwolenników, ale dziewczyny jakoś ich przekonały). Zdecydowaliśmy się na : „Czarny Młyn” i „Teatr Niewidzialnych Dzieci” Marcina Szczygielskiego, „Magonię” Marii Dahvany Headley, „Alicję w Krainie Czarów” Lewisa Carolla, „Mikołajka” Rene Goscinny’ego, „Osobliwy dom pani Peregrine” Ransoma Riggsa, „Niekończącą się opowieść” Michaela Ende oraz „Pipi Pończoszankę” Astrid Lindgren. Podzieliliśmy się na grupy, z których każda napisała dialog Małego Księcia z bohaterami wybranej książki. Nie było łatwo, ale daliśmy radę. Kolejnym krokiem był przydział ról, z którym nie było problemu, a następnym zrobienie dekoracji. Jej wykonanie zajęło nam trochę czasu(a nawet więcej niż trochę), ale znacznie większym problelmem okazało się to, jak je zmieniać podczas występu. Wpadliśmy na pomysł, żeby Mały Książę w tym czasie odbywał podróż…na chopperze, a towarzyszyć temu będzie piosenka opowiadająca o wędrówce bohatera. Wspólnymi siłami napisaliśmy tekst do pisenki, którą przez głosowanie wybraliśmy. Pomyśleliśmy, że skoro mamy już jedną piosenkę, może by tak dodać jeszcze jakieś. I w ten sposób powstał utwór śpiewany przez „niewidzialne dziecko” i finałowa – opowiadająca o krainie wyobraźni. Wszystko było już przygotowane, trzeba tylko było robić próby, więc robiliśmy. Niestety szalejąca grypa trochę pokrzyżowała nam plany i musieliśmy wymienić kilku aktorów, którzy mieli w związku z tym bardzo mało czasu na nauczenie się ról. Ale stanęli na wysokości zadania.
Wiadomo, że to tylko część zadania. Należy jeszcze połączyć to, co się zrobiło, z promocją czytelnictwa. Pojechaliśmy więc do Gdańska i tam w jednej z galerii handlowych przeprowadziliśmy wywiady na temat ulubionych książek. Prosiliśmy też o przeczytanie fragmentu, a w nagrodę Pipi-mim ruszała się. W naszej miejscowości porozwieszaliśmy zaproszenia zachęcające do przybycia do szkoły, aby poznać nasze ulubione książki i opowiedzieć o swoich. Oczywiście o naszych opowiedzieć miał spektakl. Nie zawiedliśmy się, bo 2 marca pojawili się ci, których zaintrygowało zaproszenie. Oprócz tego w różnych miejscach pojawiło się ogłoszenie o poszukiwanym (ci, którzy znają książkę, wiedzieli, że chodzi o Małego Księcia). Dla uczniów czwartej klasy przygotowaliśmy grę terenową(terenem była szkoła) „W poszukiwaniu Małego Księcia”, w której musieli, korzystając z różnych podpowiedzi(dawanych-nie za darmo- przez bohaterów książek), dotrzeć do miejsca, w którym otrzymali informację o poszukiwanym, czyli zaproszenie na nasz spektakl. Spora część z niego skorzystała.
Przedstawienie, zdaniem gości, było ciekawe, z czego bardzo się cieszymy, bo naprawdę się napracowaliśmy. Po nim goście, zgodnie z umową, opowiadali o swoich ulubionych książkach. ( Do naszego filmiku wybraliśmy tylko kilka wypowiedzi, bo i tak jest bardzo długi). Chcemy jeszcze dodać, że bawiliśmy się znakomicie.
Realizacja pierwszego zadania dostarczyła uczniom wiele frajdy, dlatego z niecierpliwością oczekiwali na następne. Z zaciekawieniem wsłuchiwali się, kiedy wyjaśniałam na czym polega mashup. Wspólnie podawaliśmy przykłady z różnych dziedzin życia. Najczęściej były to przykłady z muzyki, przedstawień teatralnych, ale także reklam w telewizji. Kością niezgody była forma w jakiej przedstawimy swój pomysł. Chciałam zaktywizować wszystkich uczniów tej klasy, dlatego zaproponowałam przygotowanie przedstawienia. Jako przykład mashupu przypomniałam im spektakl Boskie poczucie humoru, czyli opowieści biblijne przygotowany i zaprezentowany przez Teatr Młodego Widza z Wolimierza, w którym ostatnio uczestniczyli. Stwierdzili, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Uczniowie mieli świadomość, że czeka ich mnóstwo pracy, dlatego od razu przystąpili do działania. Drogą losowania klasa została podzielona na dwa, ośmioosobowe zespoły. Wszyscy pracowali metodą projektu, etapami realizując w danym terminie kolejne punkty planu pracy. Pierwszy krok polegał na tym, że wybierali z przeczytanej książki postaci, wydarzenia, które miały posłużyć jako fundament pod fabułę. Po intensywnej burzy mózgów – I grupa wybrała motywy z Ani z Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery i W pustyni i w puszczy H. Sienkiewicza; II grupa postanowiła skorzystać z książki Paulette Bourgeois o Franklinie, Lary Bergen Zośka Bohaterka i Peyo Smerfy. Drugi krok, polegał na osadzeniu bohaterów w wymyślonych wydarzeniach. Po burzliwej dyskusji w każdej grupie wybrano osoby odpowiedzialne za napisanie scenariusza, na podstawie pomysłów swoich kolegów. Po feriach uczniowie podzielili się rolami. Każdy był odpowiedzialny za przygotowanie kostiumu, rekwizytów i elementów scenografii. Przygotowania zwiastowały więcej pracy niż zabawy. Jak się jednak okazało – pracy bardzo przyjemnej, kreatywnej i ogromnie wartościowej. Efekty swojej pracy uczniowie pokazali 24 lutego. Na przygotowane spektakle [również te stworzone przez uczniów klasy IV i VI, którzy także biorą udział w grze Między nami czytelnikami] zaprosiliśmy koleżanki i kolegów z klas I – III. Pokazaliśmy, że książka może być źródłem dobrej zabawy, może inspirować do tworzenia własnych opowieści.
Po przedstawieniu młodzi widzowie zostali poproszeni o podzielenie się swoimi wrażeniami w formie ilustracji [prace zostały wyeksponowane na szkolnej gazetce Galeria młodych talentów].
Dodatkowo na lekcji plastyki Piątusie wykonali ilustracje, promujące książki, które zainspirowały ich do przygotowania przedstawienia.
Realizacja pierwszego zadania dostarczyła uczniom wiele frajdy, dlatego z niecierpliwością oczekiwali na następne. Tuż po poznaniu drugiego, na moment zapadła niezręczna chwila milczenia. Na twarzach pojawiła się niepewność i zaciekawienie: co to jest? Skorzystaliśmy z Wikipedii, by poznać znaczenie tego słowa. Żeby zrozumieć istotę mashupu, wspólnie szukaliśmy przykładów z różnych dziedzin życia, m.in: mapki Google, reklamy, muzyki, teatru. Ponieważ uczniowie ostatnio uczestniczyli w przedstawieniu Boskie poczucie humoru, czyli opowieści biblijne przygotowane i zaprezentowane przez Teatr Młodego Widza z Wolimierza, [które również podali jako przykład mashupu], postanowili, że przygotują własne przedstawienie. Od razu przystąpili do działania. Uczniowie pracowali metodą projektu, etapami realizując w danym terminie kolejne punkty planu pracy. Pierwszy krok polegał na tym, że wybierali z przeczytanej książki postaci, wydarzenia, które miały posłużyć jako fundament pod fabułę. Po intensywnej burzy mózgów zaproponowali, że będą to bohaterowie Harrego Pottera i Cwaniaczek z książki Jeffa Kinneya Dziennik cwaniaczka. Drugi krok, polegał na osadzeniu bohaterów w wymyślonych wydarzeniach. Pomysłów było tyle, ilu było uczniów. Po burzliwej dyskusji zgłosiły się dwie uczennice, które postanowiły napisać scenariusz, wykorzystując pomysły swoich kolegów. Po feriach uczniowie podzielili się rolami. Każdy był odpowiedzialny za przygotowanie kostiumu, rekwizytów i elementów scenografii. Przygotowania zwiastowały więcej pracy niż zabawy. Jak się jednak okazało – pracy bardzo przyjemnej, kreatywnej i ogromnie wartościowej. Efekty swojej pracy uczniowie pokazali 24 lutego. Na przygotowane spektakle [również te stworzone przez uczniów klasy V i VI, którzy także biorą udział w grze Między nami czytelnikami] zaprosiliśmy koleżanki i kolegów z klas I – III. Pokazaliśmy, że książka może być źródłem dobrej zabawy, może inspirować do tworzenia własnych opowieści.
Po przedstawieniu młodzi widzowie zostali poproszeni o podzielenie się swoimi wrażeniami w formie ilustracji [prace zostały wyeksponowane na szkolnej gazetce Galeria młodych talentów].
Dodatkowo na lekcji plastyki Czwartusie wykonali ilustracje, promujące książki, które zainspirowały ich do przygotowania przedstawienia.
Bieg na czytelniczą orientację – RZYMSKIE PRZGODY JASIA I MAŁGOSI
Pod takim hasłem Strażnicy Marzeń zachęcili trzecioklasistów i piątoklasistów do czytania. Wykonanie zadania drugiego składało się z kilku etapów. Najpierw burza mózgów wytypowała dwa utwory mitologiczny „Dar rzeki” i baśń „Jaś i Małgosia”, potem żmudna praca redaktorska i powstał mushup pt. „Rzymska przygoda Jasia i Małgosi”. Następnie Strażnicy Marzeń opracowali plan, w jaki sposób zachęcić innych do czytania i tak narodził się pomysł „biegu na czytelniczą orientację”. Uczniowie wspólnie wykonali mapę szkolnego parku, potem zadbali o odpowiednie dodatki i rekwizyty, żeby zabawa była ciekawsza. Zgodnie z mapą umieścili w terenie wszystkie elementy i fragmenty „Rzymskich przygód Jasia i Małgosi”. Kolejnym krokiem akcji czytelniczej było zaproszenie trzecioklasistów i piątoklasistów do przeczytania dwóch głównych utworów, które miały pomóc w rozwikłaniu zagadek ukrytych w parku. Kiedy wszystko było gotowe rozpoczął się bieg na orientację. Uczniowie musieli zgodnie ze sobą współpracować i logicznie myśleć, żeby rozwiązać poszczególne etapy gry. Kiedy zebrali dziewięć elementów, to musieli je skomponować w jedną logiczną całość i wówczas, już w klasie, odczytali na głos cały tekst nowej baśni.
Rzymskie przygody Jasia i Małgosi
Pewnego dnia niedaleko wzgórza Palatyn, w okolicach dzisiejszego Rzymu, wilczyca wyszła ze swojej jamy, a po nabrzmiałych wymionach domyślić się można było, że niedawno urodziła potomstwo.
Tego ranka zamiast skierować się do ukrytego źródełka w lesie, poszła się napić do nurtu rzeki, przy której zawsze było sporo dzieci i kobiet. Jakaś tajemnicza siła tym razem kazała jej iść w tę okolicę. Kiedy wilczyca piła wodę z rzeki, poczuła inny zapach niż zwykle. Rzeką płynął wiklinowy koszyk, z którego dochodziło ciche kwilenie dwójki niemowląt.
Instynkt macierzyński nie wzbudził w wilczycy poczucia głodu. Delikatnie chwyciła jedno niemowlę w zęby, zaniosła do swojej jamy i położyła wśród małych wilczków. Potem wróciła po drugie dziecko. Przysunęła do sutków swoje i ludzkie dzieci i cierpliwie karmiła. Czas szybko mijał, wilczki już same wychodziły do lasu, a ludzkie niemowlęta nie opuszczały jeszcze nawet swojego legowiska. Codziennie do wilczej rodzinki przylatywał zielony dzięcioł, który przynosił bliźniętom soczyste jagody. Wilki pozwalały dzięciołowi odwiedzać dzieci i nic mu nie robiły. Tak upłynęło sporo czasu. Bliźnięta już podrosły i nadal mieszkały w wilczej jamie, do której regularnie zaglądał zielony dzięcioł.
Pewnej wiosny już późnym wieczorem niedaleko wilczej nory przechodziło zagubione rodzeństwo Jaś i Małgosia. Zielony dzięcioł zaprowadził ich prosto do bliźniąt. Brat z siostrzyczką usłyszeli ludzkie odgłosy z jamy i weszli do niej, a tam bawiły się bliźnięta. Jaś i Małgosia przekonały dzieci, żeby poszli z nimi do domu, którego właśnie szukają. Bliźniaki i dzięcioł chętnie dołączyli do Jasia i Małgosi i wybrali się w podróż. Była już ciemna noc i dzieci odczuwały ogromne zmęczenie i głód. Nagle zobaczyły chatkę na kurzej stopce, która cała była ze słodyczy i pierników. Dzieci od razu zabrały się do jedzenia, wówczas przed dom wyszła miła staruszka i zaprosiła ich do środka. Kiedy rodzeństwo znalazło się w chatce, miła staruszka zamieniła się w złą i okrutną Babę Jagę. Jasia i bliźnięta zaciągnęła do komórki i zamknęła na klucz, a Małgosi kazała wysprzątać całą chatkę i ugotować porządny posiłek. Nie mogła się doczekać, kiedy Jasiu i chłopcy utyją, bo miała zamiar ich zjeść. Małgosia kazała chłopcom pokazywać chudy kijek przez kraty, żeby Baba Jaga ciągle myślała, że oni są chudzi i nie nadają się jeszcze do zjedzenia.
Od momentu pojawienia się dzieci w chatce Baba Jaga nie zaznała nigdy spokoju, w klatce ciągle wybuchały awantury. Bliźnięta kłóciły się nieustannie i o wszystko. Kłótnie wybuchały i w dzień, i w nocy.
Po pewnej kolejnej awanturze Baba Jaga wybiegła zdenerwowana z chatki i uciekła, gdzie pieprz rośnie. Gdy tak błądziła po lesie, dopadły ją wilki i tak skończyła się historia okrutnej Baby Jagi. Małgosia uwolniła chłopców z klatki, a w komórce dzieci znalazły ogromną skrzynię ze skarbem. Zastanawiali się, którędy wrócić do domu. Wówczas do chatki dotarły wilki – bracia bliźniąt, które wskazały właściwą drogę do domu Jasia i Małgosi.
Na ławce przed chatką siedział samotny ojciec Jasia i Małgosi, myślał, że przez okrutną macochę nie spotka już swoich ukochanych dzieci. Nagle z oddali usłyszał głosy, nie posiadał się z radości, kiedy okazało się, że dzieci żyją. Wszystkich zaprosił do chatki i poczęstował skromnym posiłkiem. Dzieci opowiedziały o swoich przygodach i o znalezionym skarbie. Tata zaproponował bliźniętom i wilkom wspólne mieszkanie. Odtąd wszyscy żyli w zgodzie i spokoju, dzieląc się obowiązkami, a wilki odganiały z okolicy wszystkie drapieżne zwierzęta. Natomiast znaleziony skarb zapewnił im dostatnie życie.
Utwór napisany przez Strażników Marzeń z Lubocina na podstawie tekstu C.C. Ragache, F.Philips „Dar rzeki”, „Mitologii” J. Parandowskiego i baśni „Jaś i Małgosia”
W realizacji tego zadania pomogła nam… wiosna, która przyszła nieco wcześniej do Kamiennej Góry. Bo to właśnie dzięki wiosennej pogodzie w lutym nasza zgrana paczka mogła poszaleć w plenerze i nagrać film, który przedstawia zwariowaną historię zmiksowanych losów Dzieci z Narnii, Trzech Świnek i Czerwonego Kapturka. Pomysł na ten mix powstawał podczas naszych spotkań stopniowo. Ciągle ktoś coś wymyślał, dorzucał, skreślał- czyli łatwo nie było! Pani oddała sprawy w nasze ręce, bo chyba ją nasze fantazje przerosły:)
My, czyli dziewczyny z grupy Asy-Anansy, świetnie się bawiłyśmy. Kiedy już powstał nasz film z prostą, choć zmiksowaną, fabułą: Łucja, Zuzanna, Edmund i Piotr przenoszą się do Narnii. Jednak zamiast do Narnii trafiają do Krainy Trzech Świnek, gdzie grasuje… Czerwony Kapturek! Jak to się kończy? Według nas to się nie kończy, bo można miksować bez końca:)
Pierwszy eksperyment, a jednocześnie promocję czytania, zrobiliśmy w naszej klasie na naszych kolegach. Pokazałyśmy im filmik- bardzo szybko wciągnęła ich fabuła, chociaż z największą uwagą oglądali Funny Moments. Ale to już szczegół.
Z podobnym pomysłem wprosiłyśmy się również do znajomych czwartoklasistów. Pokazałyśmy im nasz film- chyba maluchy były lekko zszokowane. Jednak bezbłędnie rozpoznały postacie i historie z tego miksu. Potem sami proponowali nam, co by tu jeszcze można dołączyć. Tak się rozkręcili, że przez litość dla naszej pani od polskiego musiałyśmy ich trochę stopować. Na koniec zaproponowałyśmy konkurs czytelniczy: czwartaki czytają baśnie, a my za dwa tygodnie wracamy i przeprowadzamy Baśniową Olimpiadę. Tu młodsi koledzy zaskoczyli nas pytaniem: A będą nagrody? No i cóż było mówić? Jasne, że będą- jak ładnie poczytacie!
Kolejnym zadaniem w grze czytelniczej „Między nami czytelnikami” było zmiksować, połączyć, wymieszać ze sobą utwory literackie. Zadania podjęli się zarówno Książkowi Kozacy jak i Drużyna Książki.
Jakich bohaterów wybrali gimnazjaliści? Czym się kierowali? Które fragmenty, motywy były składnikami do stworzenia nowego dzieła? Jaką formę artystyczną stworzyli? Opowiadanie, komiks, obraz, dramat? I wreszcie, czy im się udało?
Obie drużyny pracowały podzielone na grupy, zatem w każdej klasie powstały aż trzy nowe dzieła.
Drużyna Książki postanowiła stworzyć malowidło, na którym zmiksowała aż 30 utworów literackich, stworzyła też dwa dramaty.
Książkowi Kozacy również nie próżnowali, u nich powstały dwa obrazki i jedno opowiadanie.
Wszystkie prace zostały zawieszone na gazetce „Czytamy”, do każdej ułożona została zagadka. Do zabawy zaprosiliśmy pozostałe klasy. Daliśmy im trochę czasu, by odkryli, co zostało zmiksowane. Ot, taka forma promocji czytelnictwa… Nagrodą była czekolada, ale przede wszystkim satysfakcja czytelnicza.
Zad. 2. Zaprzyjaźnij się z marzeniem – książka z zagadką – literacki mashup POLONISTÓW MAGISTÓW
I. Stworzenie mashupu (miksu, fuzji, połączenia): Książka z ilusyracjami „Zaprzyjaźnij się z marzeniem”
1. Składniki
a) ulubione lektury – 4 sztuki:
– „Oskar i pani Róża” E.E. Schmidta,
– „Akademia pana Kleksa” J. Brzechwy,
– „Rejs” A. Onichimowskiej,
– „Ania z Zielonego Wzgórza” L.M. Montgomery,
b) chęć działania i współpracy – bez ograniczeń,
d) bank pomysłów kilku wiodących umysłów – każda ilość do selekcji,
e) narzędzia do pisania, malowania, rysowania, wycinania w celu wykonania księgi – tyle, ile trzeba,
f) 3 – 4 stroje do prezentacji,
g) 3 – 4 głosy do czytania ,
h) żółte, jaskrawe, radosne jak wiosenne słońce naklejki promujące czytanie i nasz mashup – ok.150 sztuk.
2. Sposób wykonania
a) Wybór ulubionych lektur (ankieta, ranking).
b) „Burza mózgów” na lekcjach języka polskiego i dodatkowych zajęciach w celu naszkicowania zarysu świata przedstawionego naszego miksu lektur w formie księgi.
c) Podział prac (główny pisarz, ilustratorzy, introligatorzy, styliści).
d) Prace artystów w domowym zaciszu.
e) Konsultacje z nauczycielem.
f) Spotkania „przedpremierowe”, spinające całość na ostatni guzik.
g) Nadanie naszemu utworowi tytułu.
h) Próby czytania oraz inscenizowania dzieła.
II. Wykorzystanie stworzonego dzieła do promocji czytelnictwa poza grupą biorącą udział w zabawie
Uczyniliśmy to prezentując dzieło podczas
a) spotkania uczniów i rodziców na szkolnym konkursie recytatorskim 02.03.2017r., gdyż doskonale nasz mashup wpisał się w tematykę „Promuję zdrowie”, co potwierdza nasza pani pielęgniarka,
b) wizyty w oddziale przedszkolnym 03.03.2017r.
Jak? Przedstawiliśmy się, wyjaśniliśmy, co i dlaczego robimy, zaprezentowaliśmy ulubione lektury, naszą księgę, odczytaliśmy nasze dzieło z podziałem na role, inscenizując. Potem zadawaliśmy pytania dotyczące treści, zachęciliśmy do wykonania ilustracji. A „Pan Kleks” z przepastnych kieszeni wydobył i wręczył na pamiątkę jaskrawożółte, radosne jak wiosenne słońce naklejki zachęcające do czytania.
Wyniki? Okazało się, że rodzice (przede wszystkim mamy) pamiętają pana Kleksa oraz Anię Shirley, a zainteresowali się historią Oskara. Prawdopodobnie książka jest w najbliższym czasie nie do wypożyczenia ot tak zaraz. Młodsi chętnie poznają „Rejs”, będą słuchać czytania, czytać, marzyć…
Jak tylko pojawiło się drugie zadanie konkursu „Między nami czytelnikami”, byliśmy pełni zapału. W tym zadaniu musieliśmy zmiksować dwa dzieła literackie. Było wiele propozycji i nie wiedzieliśmy, co wybrać. W końcu postanowiliśmy, że będzie to połączenie „Małego Księcia” z „Romeem i Julią”.
Chcieliśmy wykorzystać tekst i miejsce akcji z dramatu Szekspirowskiego, natomiast bohaterów z dzieła Antoine”a de Saint-Exupéry’ego. Wybieraliśmy aktorów, szukaliśmy rekwizytów i oczywiście balkonu, bo miała być to scena balkonowa. Następnego dnia każdy przyniósł to, do czego się zobowiązał. Została tylko sprawa balkonu. Postanowiliśmy zapytać panią Iwonę Łasicką – Pawlak – dyrektorkę Pałacu Młodzieży im. Orląt Lwowskich w Olsztynie, czy nam udostępni balkon pałacu. Zgodziła się. I tak powstał film oraz zdjęcia. Postanowiliśmy jednak zmienić zakończenie historii kochanków. Róża z wielkiej miłości do Księcia zeskoczyła z balkonu. Niestety, Mały Książę nie zdołał jej złapać i Róża zginęła. Połączyliśmy materiał z planu z muzyką i tekstem. Wyszło naprawdę pięknie.
Gdy jedna grupa była zajęta przygotowywaniem filmu, inna przeszła się po mieście, pytając mieszkańców Olsztyna, czy chcą sprawdzić swoją wiedzę na temat dzieł francuskiego i angielskiego pisarza. Ankietowani rozwiązywali krzyżówki oraz udzielali odpowiedzi nie tylko na temat wybranych przez nas książek. Jako podziękowanie ankieterzy rozdawali cytaty z obu dzieł. Podsumowaliśmy wszystkie ankiety i wyszło nam, że olsztyniacy lubią czytać, rzadko korzystają z biblioteki, wolą czytać książki papierowe, znają historię Małego Księcia i kochanków z Werony, lubią te lektury, a szczególną sympatia darzą Księcia.
Przygotowany film wyświetliliśmy w szkole. Ponieważ nasza produkcja jest krótka, wystarczył czas przerwy. I znów rozdaliśmy krzyżówki i cytaty. Skorzystali na tym na pewno uczniowie klas pierwszych i drugich, którzy właśnie są po omówieniu lektur, a dla klas trzecich była to powtórka przed egzaminem. Nowa historia Księcia i Róży zainspirowała naszą koleżankę z klasy Beatę, która skomponowała piękną muzykę i wykonała ją na gitarze akustycznej.
Wszystko, co zrobiliśmy, sprawiło nam wielką przyjemność i satysfakcję.
Grupa Gimbus 2000 przygotowała działanie zatytułowane „Legendowy shake”. Najpierw każdy z uczniów miał
za zadanie przypomnieć sobie treść legend, które poznawaliśmy w szkole. Następnie wybraliśmy kilka z nich
i tworzyliśmy mashup. Największym powodzeniem cieszyły się: „Legenda o smoku wawelskim” i „Legenda
o Bazyliszku”. To one zostały zmiksowane i powstała nowa historia, która urozmaiciła treść dobrze znanych opowieści. Wybraliśmy najciekawsze dzieło i zaczęliśmy jego akcję promocyjną. Każdy z nas przygotował stroje związane z tematyką legend. Przygotowaliśmy piękne zaproszenia i zorganizowaliśmy spotkanie literackie gimnazjalistów i uczniów klas III szkoły podstawowej. Dzieci poznały już treść legend, więc temat nie był im całkiem obcy. My zaprezentowaliśmy im nasze shake’i , słuchały z zainteresowaniem, następnie miały zadanie odpowiedzieć na pytania wylosowane wcześniej. Za każdą dobrą odpowiedź dostawały smoczą babeczkę upieczoną przez nas ( nie należy się martwić, nie było w żadnej smoły z siarką- szewczyk Dratewka nie pomagał nam w wypieku).Nasz utwór został tak zredagowany, że tylko panie nauczycielki zauważyły moment połączenia obu legend w jedną. Zabawa była wyśmienita. Wszyscy razem odkrywaliśmy radość z obcowania z literaturą. Oto nasz mashup:
Nad wielką, piękną i dostojną rzeką Wisłą rozciąga się dziś wspaniałe miasto- Kraków. W mieście tym wznosi się wzgórze Wawel, a na nim stoi ogromny zamek, niegdyś siedziba polskich królów. Przed wieloma wiekami ludzie żyli tu dostatnio i szczęśliwie. Panował im stary i mądry król Krak, który pragnął szczęścia swoich poddanych. I wszyscy nadal żyliby w pokoju i zgodzie, gdyby nie potwór, który nagle może przebudzony z głębokiego snu, zaczął gnębić mieszkańców grodu Kraka. Stwór napadał na gospodarstwa , porywał owce, straszył pastuszków. Zdarzało się też ,
że ofiarami głodomora stawały się młode dziewczęta. Blady strach padł na mieszkańców Krakowa, którzy bali się nawet wychodzić z domów. Był to niby kogut, niby wąż. Miał głowę porośnięta piórami, z dużym grzebieniem i długą szyję w łuskach. Potwór miał wysokie nogi, które były zakończone łapami o ostrych i dużych pazurach. Jego oczy wyłupiaste i żółte potrafiły zamienić w kamień, każdego, kto w nie spojrzy. Król Krak, nie mogąc znieść nieszczęścia, które dotknęło gród i jego poddanych, tylko martwił się i dumał jakim pomóc. Pewnego dnia zebrał wszystkich mędrców i rządził z nimi, jak unicestwić groźnego potwora. Niestety, nikt nie wiedział, w jaki sposób można pozbyć
się mutanta. Kolejnego dnia, kiedy Krak znów siedział na swym tronie i głowił się jak pomóc miastu, przed jego obliczem stanął krakowski szewczyk-Dratewka:- Królu, nie martw się. Znalazłem sposób na unicestwienie potwora!- rzekł odważny młodzieniec- Dzięki Ci, dzielny chłopcze! Jeśli pokonasz stwora , dam Ci swoją ukochaną córkę za żonę. Masz moje słowo!- powiedział Krak. Szewczyk, usłyszawszy obietnicę, szybko wziął się do pracy. Pozszywał ze sobą owcze skóry, tak że przypominały prawdziwą owce. Na końcu zaś do jej wnętrza wlał mnóstwo gorącej smoły i siarki. Kiedy skończył , spuścił zwierzę ze skały wprost do wejścia smoczej jaskini. Wciąż głodny potwór zaryczał i spostrzegł owcę, która leżała u wejścia do pieczary. Pożarł ją natychmiast i wkrótce wszyscy mieszkańcy usłyszeli przerażający ryk. To smok, w którego wnętrzu palił się gorący ogień, ryczał i biegł w kierunku Wisły, aby ugasić pragnienie. W czystej wodzie dostrzegł swoje odbicie. Spojrzawszy w swoje ślepia zamienił się w kamień… Od tamtej pory Dratewka był nazywany ,,Pogromcą potworów”, a król tak jak obiecał, oddał Dratewce swoją córkę za żonę, a księżniczka cieszyła się, że będzie miała mądrego i odważnego męża. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Kiedy zapoznaliśmy się z kolejnym zadaniem, byliśmy w trakcie omawiania „Małego Księcia” Antoine de Saint-Exupery’ego. Wszystkim spodobała się historia o niezwykłym chłopcu i postanowiliśmy – niczym on – wyruszyć na poszukiwanie nowych… czytelników. Pomysł na scenariusz pt. „Nowe przygody Małego Księcia” podsunęła nam nasza polonistka. Zaczęliśmy się zastanawiać, z jakimi bohaterami literackimi mógłby się spotkać Książę, a potem szukaliśmy sposobów realizacji pomysłu. Pani zaproponowała słuchowisko, ale przekonaliśmy ją, że lepszy będzie film. Wprawdzie miała wątpliwości, czy poradzimy sobie z realizacją, ale obiecaliśmy, że damy radę.
Po przygotowaniu scenariusza i zgromadzeniu rekwizytów zaczęliśmy próby w bibliotece szkolnej, która miała być planem filmowym. Niestety, mała przestrzeń nie nadawała się do tego. Dzięki życzliwości pań z Biblioteki Publicznej w naszej miejscowości film nagrywaliśmy w tamtejszym budynku. Okazało się, że praca aktora nie jest taka łatwa, jak nam się wydawało. A to ktoś się przejęzyczył, zapomniał tekstu z wrażenia lub niepotrzebnie wszedł w kadr. W końcu film został nagrany, zmontowany i ruszyliśmy z kampanią czytelniczą.
W klasach IV-VI, po prezentacji naszego filmiku, został ogłoszony konkurs literacki „ Szukamy przyjaciela dla Małego Księcia”. Uczniowie mieli zaproponować bohatera literackiego, z którym mógłby zaprzyjaźnić się Książę oraz uzasadnić swój wybór. Informacje o zwycięzcach i najlepsze prace ukażą się na stronie naszej szkoły.
Później klasowe „mole książkowe” wybrały się na spotkanie z emerytami w celu międzypokoleniowej wymiany doświadczeń czytelniczych. W trakcie spotkania zostały zaprezentowane plakaty reklamujące nie tylko „Małego Księcia”, ale również inne książki, które cieszą się popularnością wśród współczesnej młodzieży. Seniorzy wspominali, po jakie lektury sięgali w naszym wieku oraz zdradzili, co czytają obecnie.
Następnie spotkaliśmy się z najmłodszymi uczniami. Przebrani za bohaterów z naszego filmiku, zachęcaliśmy dzieci z „zerówki” do czytania książek. Opowiadaliśmy o postaciach, w które wcieliliśmy się, a od dzieci dowiedzieliśmy się m.in., których bohaterów bajek lubią najbardziej i kto czyta im książki.
O naszych działaniach poinformowaliśmy innych, zamieszczając sprawozdanie na stronie szkoły.
Gimnazjalistom zaproponowaliśmy zabawę. Najpierw oglądali nasz film bez fonii, a później mieli za zadanie odgadnąć, z jakimi bohaterami spotkał się Mały Książę. Następnie w grupach przygotowywali podobne scenki z innymi postaciami z książek.
Nasz filmik zaprezentujemy jeszcze rodzicom w trakcie wywiadówki, a pani powiedziała, że będzie to pomoc dydaktyczna, którą wykorzysta w przyszłości.
Link do filmu:
https://drive.google.com/file/d/0Bz62mntRIXqeY2pST0ZWbC1jaW8/view?usp=sharing
Kiedy przeczytaliśmy treść drugiego zadania wydało się nam ono twórcze. Długo zastanawialiśmy się jakie utwory wybrać. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na połączenie „Dziadów” cz. II i „Balladyny, ponieważ w tym roku szkolnym przerabialiśmy obia teksty i w ten sposób utrwaliliśmy wiadomości o nich. Praca przebiegała etapami: najpierw każdy z uczniów naszej klasy w ramach zadania domowego miał napisać swoją wersję dramatu, kiedy to na obrzędzie dziadów pojawia się duch Balladyny. Po przeczytaniu wszystkich prac, wybraliśmy kilka najlepszych (a naprawdę poziom był wysoki) i na ich podstawie stworzyliśmy jedną wersję.
W następnej kolejności zastanowiliśmy się jak dokonać promocji owocu naszej pracy. Skoro stworzyliśmy dramat to aż prosiło się, aby go zaprezentować jako krótkie przedstawienie teatralne. Niestety na naszą niekorzyść działał czas i inne zobowiązania, np. organizacja Dnia Języka Ojczystego. Postanowiliśmy więc stworzyć coś na wzór gazetki o życiu naszej wioski pt. „Wiadomości Pamiątkowskie”, tak, jakby dziady odbyły się niedawno. Wydrukowane egzemplarze wręczaliśmy mieszkańcom naszej wsi w różnych miejscach: sklepie, przychodni lekarskiej, przechodniom spotkanym na ulicy oraz rodzicom podczas „drzwi otwartych” w naszej szkole. Dodatkowo uczniowie klasy III gimnazjum zapoznali się z tekstem dramatu i na jego podstawie mieli wskazać elementy tego rodzaju literackiego oraz cechy artykułu prasowego (wszystko w ramach powtórki przed egzaminem gimnazjalnym). Myślimy, że naszą akcją wzbudziliśmy zainteresowanie osób z naszych okolic i pokazaliśmy, że literaturą można się bawić.
Treść dramatu umieszczamy na dole sprawozdania.
Nasza praca nad miksowaniem trwała kilka tygodni. Zaczęła się od omówienia lektury „Iqbal” Francesco D’Adamo. Przy tej okazji dzieci brały udział w warsztacie antydyskryminacyjnym. Rozmawialiśmy też o problemach współczesnego świata, zagrożeniach dla środowiska, współczesnym niewolnictwie dzieci, prawie do nauki, które powinno obowiązywać w każdym zakątku świata, a także o tym, co my możemy zrobić w tej sprawie. Uczniowie zainspirowani wystąpieniem dwunastoletniej Severn Suzuki na sesji plenarnej w 1992 r. na Earth Summit w Rio Centro w Brazylii oraz książkami dotyczącymi współczesnych problemów dzieci i młodzieży pisali przemówienia, odezwy w obronie pokrzywdzonych.
Drugim etapem pracy w grupach było tworzenie miksu z fragmentów książek („Bezdomny ptak” Glorii Whelan, „Iqbal” Francesco D’Adamo, „Która to Malala?” Renaty Piątkowskiej, „Szkoła Czarów i inne opowieści” Michaela Ende, „Igor” Barbary Ciwoniuk, „Dźwięki kolorów” Jimmi Liao) oraz wiersza, pt. „Wszelki wypadek” Wisławy Szymborskiej. Ze skserowanych fragmentów książek dzieci wycinały zdania i łączyły je z innymi.
Trzeci etap polegał na stworzeniu teatralnej inscenizacji z powstałych tekstów. Grupy przekazały sobie teksty, tak, by nikt nie pracował na tym, co stworzył do tej pory. Po prezentacji krótkich symbolicznych scenek wykorzystujących powstałe miksy zespół klasowy pracował nad połączeniem w jedną całość wszystkich efektów pracy. Uczniowie wybrali jedno przemówienie, które najbardziej pasowało do naszego przedstawienia połączyli je z tekstami i ekspresją teatralną zaproponowaną w scenkach. Chętni uczniowie wykonali transparenty z tytułami proponowanych przez nas książek oraz ważnymi cytatami. Całość akcji nabrała charakteru akcji demonstracyjnej. Po kilku próbach powstałe zdarzenie „poetyckiego krzyku” mogliśmy zaprezentować innym. Nasze wydarzenie poetycko-teatralne zostało zaprezentowane przed Domem Kultury „Bajka”, na ulicy i przed supermarketem.
Całe zdarzenie promocyjne miało charakter demonstracji w obronie praw człowieka, o które też walczą autorzy wybranych przez nas lektur. O czym poinformowaliśmy na końcu świadków zdarzenia, zachęcając jednocześnie do przeczytania wspomnianych przez nas książek.
A. de Saint-Exupery „Mały Książę” i J. K. Rowling „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”
Mashup, czyli połączenie dwóch dzieł… Tym razem nie mieliśmy większych problemów z wyborem utworów, którymi chcielibyśmy się zająć. Ponieważ Harry Potter cieszy się wśród nas dużą popularnością, zapragnęliśmy, aby „odwiedził” naszą szkołę. Z kim mógłby się spotkać? Oczywiście z patronem biblioteki szkolnej – Małym Księciem.
Kiedy już decyzja została podjęta, zaczęły się burzliwe narady nad tym, co z takiego spotkania mogłoby wyniknąć. Wymyślaliśmy wiele mniej lub bardziej niesamowitych przygód, aż do momentu, gdy stwierdziliśmy, że właściwie najbliższe nam sprawy dzieją się w szkole. Dlatego też postanowiliśmy przenieść Małego Księcia do Hogwartu – szkoły czarodziejów i zobaczyć, co z tego wyniknie. Na kolejnych spotkaniach wspólnie tworzyliśmy opowiadanie (zał.1), starając się jak najlepiej wczuć w osobowości głównych bohaterów. Gdy już byliśmy zadowoleni z efektu, przystąpiliśmy do planowania działań mających na celu pokazanie naszego dzieła „światu”, a konkretnie koleżankom i kolegom z innych klas. Spośród wielu pomysłów ostatecznie wybraliśmy przedstawienie teatralne, które stworzyliśmy na bazie opowiadania (zał. 2). Bardzo lubimy wcielać się w różne role i występować na scenie, dlatego z zapałem przystąpiliśmy do prób. Przy pomocy rodziców pozyskaliśmy duży karton, na którym rozrysowaliśmy szkołę „Mały Książę & Harry Potter School”. Będzie ona stanowiła scenografię do spektaklu, ale też przyczyni się do propagowania czytelnictwa (o czym w dalszej części sprawozdania).
Bardzo chcieliśmy, aby jak najwięcej uczniów z naszej szkoły przypomniało sobie przygody Harry’ego Pottera nie na podstawie filmu, lecz z książki. Chcieliśmy też, aby każdy uczeń wiedział, kim jest patron biblioteki i czego nas może nauczyć. Dlatego też wymyśliliśmy konkurs wiedzy o obu utworach. Opracowaliśmy regulamin i wywiesiliśmy ogłoszenia (zał. 3 i 4). Stworzyliśmy bazę pytań, starając się układać takie, które sprawdzą nie tylko znajomość treści, ale też zrozumienie nauk płynących z różnych przygód postaci. Wykonaliśmy kilkanaście ilustracji. Uczestnicy konkursu będą mogli wybrać pytanie lub rysunek, aby opowiedzieć o związanych z nim wydarzeniach. Po zakończeniu konkursu postanowiliśmy umieścić na ilustracjach cytaty z utworów i stworzyć wystawkę.
Przypomnieliśmy też sobie, ile frajdy podczas święta Kielc sprawiło nam fotografowanie się w monidłach (wtedy były to reprodukcje obrazów z kieleckiego oddziału Muzeum Narodowego). Postanowiliśmy stworzyć podobne dzieła z naszymi głównymi bohaterami. Ich projektowanie, rozrysowanie, malowanie, a potem wycinanie kosztowało nas wiele pracy i czasu, ale warto było! Przy okazji składamy podziękowania koleżankom z gimnazjum, które wsparły nas dobrymi radami i pomocną dłonią w chwilach, gdy dopadał nas kryzys twórczy.. Cieszymy się, że naszym projektem jeszcze na etapie realizacji zainteresowało się wiele osób ze szkoły.
Wreszcie nadszedł dzień, kiedy mogliśmy zaprezentować nasze dokonania przed publicznością składającą się z dyrekcji szkoły, nauczycieli oraz uczniów klas IV – VI. Wystąpiliśmy z przedstawieniem, a potem Dorota i Michał, którzy wcielali się w role Małego Księcia i Harry’ego Pottera, poprowadzili konkurs. Z każdej klasy było naprawdę wielu chętnych. Po zmaganiach konkursowych nadszedł czas, aby omówić rolę, jaką w najbliższych miesiącach będzie pełnić „Mały Książę & Harry Potter School”. Otóż umieściliśmy w niej 8 klas, a w każdej z nich wartości, które według nas są bardzo ważne (m. in. przyjaźń, empatia, odwaga, sprawiedliwość). Poprosiliśmy wszystkich obecnych, aby przynosili propozycje książek, których treść odnosi się do tych wartości.
Następnie zaprosiliśmy wszystkich chętnych na sesję zdjęciową z monidłami. Nauczyciele postanowili wykorzystać je w przyszłości na lekcjach (np. podczas omawiania „Małego Księcia” lub do układania wywiadów z bohaterem literackim). Już następnego dnia zgłosili się pierwsi uczniowie z propozycjami wartościowych książek do przeczytania. Będziemy je systematycznie umieszczać na wizerunku szkoły.
Regulamin szkolnego konkursu czytelniczego
Scenariusz
Harry i M.K.
Opowiadanie
Literackie biuro matrymonialne
Przed nami stanęło kolejne zadanie: stworzenie mashupu, czyli nowej sensownej całości złożonej z elementów znanych utworów literackich. Podczas intensywnej burzy mózgów bardzo szybko zrodził się pomysł na scenariusz przedstawienia i jego tytuł: Literackie biuro matrymonialne. W grupach stworzyłyśmy dialogi do poszczególnych scen sztuki, a następnie złożyłyśmy je w całość. Spośród znanych uczennicom utworów wybrałyśmy te, w których pojawia się motyw miłości (najczęściej tragicznie zakończonej):
William Szekspir Romeo i Julia
Juliusz Słowacki Balladyna
Henryk Sienkiewicz Krzyżacy i Quo vadis
Jan Brzechwa Akademia Pana Kleksa
Karol Dickens Opowieść wigilijna
Erich Emmanuel Schmidt Oskar i Pani Róża
Antoine de Saint Exupery Mały Książę
Następnie pojawiła się myśl przewodnia i sens sztuki: chciałyśmy pokazać, że prawdziwa miłość istnieje, ale najczęściej pojawia się tam, gdzie się jej nie spodziewamy. Rozumowe kalkulacje, które przeprowadzają bohaterowie w ramach literackiego biura matrymonialnego (eksperymentu podjętego przez Pana Kleksa, który pragnął stworzyć nowe dzieło jako dowód dla swoich uczniów, że miłość może być szczęśliwa), doprowadzają do zabawnych pomyłek i ostatecznego rozczarowania. Zarówno para zaproponowana przez Erosa – Romeo i Róża, kandydaci Pani Róży – Jagienka i Lis (przedstawiciele filii), jak i reprezentanci najwyższego stopnia miłości agape, których wskazała Ligia – Alina i Zbyszko, nie odnajdują się w nowych rolach mimo dopasowania charakterów i potrzeb. Niespodziewanie na koniec swój szczęśliwy związek oznajmia zebranym niepozorna dotychczas para: Pani Róża i Ebenezer Scrooge. Sztukę zamyka puenta – myśl zaczerpnięta z Małego Księcia: Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
Rozpoczęłyśmy intensywne prace nad scenografią i próby przedstawienia. Jednocześnie stopniowo przygotowywałyśmy publiczność (uczennice gimnazjum i liceum, nauczycieli, siostry i rodziców) do pełnego odbioru naszego dzieła (a tym samym propagowałyśmy znajomość literatury klasycznej). W tym celu wywiesiłyśmy twórczy plakat teatralny i ogłosiłyśmy KONKURS: Przez meandry klasyki literatury ku nowym utworom. Miał on charakter cykliczny: codziennie na gazetce pojawiała się krótka informacja na temat kolejnych dzieł wykorzystanych w spektaklu oraz jedno pytanie konkursowe odnoszące się do danego utworu (dotyczyło ono zasadniczych motywów, wątków, do których odwołujemy się w naszej sztuce). Następnego dnia pojawiała się odpowiedź na to pytanie, aby osoby, które nie czytały lub nie pamiętały utworu, orientowały się w temacie. Konkurs cieszył się dużą popularnością. Spośród osób, które udzieliły prawidłowych odpowiedzi, wylosowałyśmy każdorazowo jedną, która otrzymała drobny upominek. Uroczyste wręczenie nagród odbyło się przed premierowym występem 9.02.2017 r.
Spektakl został przyjęty z entuzjazmem i nagrodzony owacjami na stojąco. Zaprosiłyśmy na niego uczennice naszej szkoły oraz licealistki, nauczycieli obu szkół, siostry i księży oraz innych gości. Po feriach wystawimy sztukę dla rodziców uczennic.
Zachęcamy do obejrzenia trailera spektaklu oraz całości nagrania.
Kolejne zadanie w ramach gry czytelniczej, polegające na stworzeniu mashupu, swoistego kolażu literackiego wydało nam się wyjątkowo inspirujące. Mieliśmy wiele pomysłów na połączenie fragmentów tekstów literackich. W rezultacie, postanowiliśmy skomponować utwór na podstawie fragmentu książki „Wiosna 1941” Idy Fink oraz sceny z dramatu „Niemcy” Leona Kruczkowskiego.
Opowiadanie „Zabawa w klucz”, pochodzące ze wspomnianej wyżej książki „Wiosna 1941” uznaliśmy za swoistą retrospekcję historii jednego z bohaterów dramatu Leona Kruczkowskiego „Niemcy”-Joachima Petersa, komunisty, człowieka, który uciekł z obozu.
Joachim pojawia się w domu profesora Sonnenbrucha, który reprezentował konformistyczną postawę wobec faszystowskich Niemiec. Zachowanie Willego- syna profesora, to efekt oddziaływania mechanizmów manipulacyjnych systemu państwa totalitarnego. Podobne poglądy reprezentują pozostali członkowie rodziny Sonnenbrucha. Berta, żona profesora, synowa Liesel wykazują duże zaangażowanie w procesie „budowy” ideologicznej faszystowskich Niemiec. Obecność zbiega, Joachima Petersa, wymusza na bohaterach podjęcie decyzji udzielenia pomocy. Niestety, tylko w córce profesora- Ruth, odzywa się niezgoda na niesprawiedliwość i zło systemu.
Wybraliśmy tę scenę drugiego aktu, nie bez powodu. Przedstawienie postaci Joachima zainspirowało nas do refleksji nad jego życiem. Zastanawialiśmy się kim mógłby być, czy miał żonę, dziecko,
co przeżywał, kiedy został aresztowany za swoje komunistyczne przekonania. Opowiadanie: „Zabawa w klucz” pozwoliło nam wzbogacić biografię tej, tak ważnej dla dramatu, postaci, która niejako spolaryzowała postawy sportretowanych przez Leona Kruczkowskiego Niemców. Stworzyliśmy spójną opowieść, której bohaterem jest Joachim Peters, człowiek, który miał odwagę przeciwstawić się narzuconej ideologii nienawiści. Swoją postawę niezależności okupił stanem permanentnego strachu, który jest motywem przewodnim opowiadania. ”Zabawa w klucz” jest odpowiedzią na terroryzm ideologii. Mężczyzna, jego żona i syn, próbując oswoić strach, nazwali tak odtwarzaną kilkukrotnie scenę lęku i bólu, związaną z niebezpieczeństwem aresztowania głównego bohatera.
Przejmujące, niezwykle poruszające w swej prostocie formy i oszczędności w przedstawieniu emocji opowiadanie, doskonale wkomponowało się w historię rodziny Sonnenbrucha, wykreowanej przez dramatopisarza, Leona Kruczkowskiego.
Po wnikliwym przeanalizowaniu postaw bohaterów uwikłanych w tragedię ludzi tkwiących
w zbrodniczym systemie totalitarnym, napisaliśmy wspólnie scenariusz. Zdecydowaliśmy nakręcić film. Wybraliśmy reżysera, scenografa, dokonaliśmy wyboru obsady. W realizacji postanowiliśmy połączyć elementy tradycyjnego teatru telewizyjnego z elementami filmu fabularnego. Po nakręceniu materiału filmowego i montażu, opublikowaliśmy film na facebooku, na stronie szkoły, na YouTube, na stronie http://www.scbi.pl W ramach promocji szkoły w przestrzeni „realnej” na każdej długiej przerwie w bibliotece szkolnej uczniowie naszej szkoły oglądali film, będący realizacją ekranizacji naszej opowieści, której nadaliśmy tytuł „Narodziny zła”.
Wyobraźnia??? Tak, wyobraźnia!
Od tych słów zaczęliśmy prace nad kolejnym zadaniem. Zebranie naszej grupy to była prawdziwa burza mózgów. W efekcie stworzyliśmy klasykę literatury „od nowa”. Tak powstał utwór pt. „ Baśń o księciu, który szukał ludzi z wyobraźnią”. W naszym utworze znani bohaterowie znaleźli się w zupełnie zaskakujących sytuacjach, a ich losy potoczyły się nowymi torami. Kogo u nas nie było! Mały Książę poznaje Stasia i Nel , razem z krasnoludkami i dzięki piegom Pana Kleksa pokonuje złą Macochę( tę od zatrutych jabłek). Nieszczęsna Nel staje się Anią z Zielonego Wzgórza i przejmuje jej rozterki związane z wyglądem. Norka hobbita ukryta w baobabie służy bohaterom za schronienie i jest lokum krasnoludków. Prawdziwy mushup- pomieszanie z poplątaniem, ale zabawa wspaniała. Tak powstał pierwszy element naszego pomysłu na realizację zadania. http://zszlotnikikujawskie.edupage.org/files/basn.pdf
Kolejne zadanie- zachęcić do czytelnictwa. Drukujemy „nasze dzieło” i rozdajemy w klasach i w bibliotekach ( szkolnej i gminnej).Baśnie rozchodziły się jak świeże bułeczki.
Powstaje pomysł na nagranie audiobooka. Dziewczęta i chłopcy ruszają do pracy i już można posłuchać, co wymyśliśmy. http://zszlotnikikujawskie.edupage.org/news/#309
Odkopaliśmy stary komunikator- szkolny radiowęzeł i na przerwach emitowaliśmy baśń w odcinkach.
Kolejne zadania naszego planu- czytamy w klasach , a nasi słuchacze puszczają wodze fantazji. I tak powstają plakaty do usłyszanego utworu. Są naprawdę świetne. Jesteśmy pod wrażeniem. Ich wykonanie budzi nasz ogromny podziw.
Kolejne zadanie pojawia się niespodziewanie. Zgłasza się do nas piąta klasa, której tak spodobał się nasz tekst, że chce go zaadaptować na przedstawienie. Świetnie. Ruszają prace nad scenariuszem, przygotowywane są dekoracje( wykorzystujemy stworzone plakaty) , a na koniec pozostaje kwestia formy przedstawienia. Nasze będzie teatrzykiem kukiełkowym. Próby, próby i przedstawienie gotowe. Ogląda je cała szkoła. Wszystkim się podoba.
A to wszystko dzięki nam. Nie, to dzięki organizatorom Gry czytelniczej. To Państwo, stawiając przed nami zadania, wyzwalacie w nas wyobraźnię, która przekłada się na pomysły( o jakie byśmy się nawet nie posądzali) i jednoczy całą brać czytelniczą naszej szkoły i środowiska.
PIEGOWATY MIX!
Z zapałem wykonaliśmy kolejne zadanie projektu – Między nami czytelnikami, ponieważ bardzo lubimy czytać i podejmować różne działania, nie mieliśmy problemu z realizacją kolejnego wyzwania. Po intensywnej burzy mózgów powstał zarys scenariusza przedstawienia „Piegowaty mix, czyli piegowaci bohaterowie lektur”. Przez całe ferie zimowe w naszych głowach powstawały projekty niezbędnych elementów spektaklu. Wypoczęci oraz radośni powróciliśmy do szkoły i intensywnie zaczęliśmy przygotowywać naszą kolejną akcję czytelniczą. Każdy podał swoją propozycję piegowatego bohatera i sposobu jego przedstawienia. Wszyscy prześcigali się w pomysłach. Po wielu sporach powstał scenariusz.
Jak przystoi, na początku utworu skierowaliśmy swe błagalne prośby o natchnienie i inspirację do ozdób uśmiechniętych buzi naszych ulubionych literackich bohaterów. Inwokację skierowaną do piegów wygłosili najsłynniejszy wychowawca – profesor Ambroży Kleks i jego równie znany uczeń- Adaś Niezgódka. Przy okazji zastanawialiśmy, czy Adam Mickiewcz też miał piegi. ( I tu nastąpił pierwszy mashup – trawestacja „Inwokacji” Adama Mickiewicza wygłoszona przez bohaterów „Akademii pana Kleksa” Jana Brzechwy.)
„Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych wzgórz Ani Shirley z Avonlea zielonych,
Szeroko pod błękitnym niebem rozciągnionych.”
I w ten sposób od liryki przeszliśmy do prozy. Podwojone siły w postaci Ani z Zielonego Wzgórza przedstawiły swoją bohaterkę oraz przekazały jej życiowe przesłania dotyczące przyjaźni i roli wyobraźni. Podkreśliły także fakt, iż nie należy mieć kompleksów z powodu wyglądu. Nagle przy dźwiękach piorunów pojawił się kolejny piegus – Ron Weasley – przyjaciel Harrego Pottera, znany z serii książek o Hogwarcie autorstwa angielskiej pisarki Joanne K. Rowling. Nie mogło zabraknąć najbardziej znanej piegowatej dziewczynki – Pipi Pończoszanki, która w czterech odsłonach przedstawiła się, zaprotestowała przeciwko utartym normom i opowiedziała o cudownej szkole w Argentynie. Swoje rozważania na temat pecha zaprezentował Marek Piegus z powieści Edmunda Niziurskiego. Następnie wszyscy piegowaci bohaterowie wyrecytowali wierszyk o piegowatym ciasteczku i zaprosili widownię do wspólnej zabawy w Dzień Piegów. (W tej części nastąpiły kolejne dwa miksy. Pierwszy, pomieszanie piegowatych postaci we wspólnym celu zachęceniu do przeczytania o ich przygodach. Drugi, zmiksowanie w jednym przedstawieniu trzech rodzajów literackich)
1 marca 2017 roku w Dzień Piegów nastąpił nasz wielki, piegowato-literacki mix. Na przedstawienie zaprosiliśmy naszych młodszych kolegów z klas I-III SP, którzy po lekcjach przebywają w świetlicy szkolnej oraz uczniów klasy 4a. Po przedstawieniu okraszonym piosenkami z „Akademii pana Kleksa” i „Pipi Langstrumpf” przebrani za piegowatych bohaterów czytaliśmy najmłodszym fragmenty książek, z których pochodzą nasze postaci. Dzielnie przyozdabialiśmy ich twarze kolorowymi piegami. Pomagaliśmy w kolorowaniu kolorowanki z piegusami, tworzeniu krótkiej animacji poklatkowej, rozwiązywaniu krzyżówki i odszukiwaniu imion postaci w wykreślance. Pracowite chwile poświęcone propagowaniu czytelnictwa umiliły nam pyszne, piegowate ciasteczka. „To było bardzo ciekawe popołudnie w świetlicy” – stwierdzili zgodnie wszyscy zaproszeni i podziękowali nam za przygotowanie czytelniczej zabawy w ramach zadania 2. gry czytelniczej „Miedzy nami czytelnikami” organizowanej przez Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe. Jednocześnie podkreślili swoją gotowość do przeczytania przygód Adasia Niezgódki, Ani Shirlej, Pippi, Rona i Marka. Z relacji wychowawców świetlicy wiemy, że niektórzy rodzice musieli wieczorem czytać swoim pociechom o naszych piegusach.
To nie był koniec naszego literacko-piegowatego mixu. Około godziny 15 pod opieką naszej polonistki i nauczyciela bibliotekarza udaliśmy się do pobliskiej Galerii Handlowej „IBI”, aby przy współpracy z Domem Księgarskim MJL przeprowadzić happening czytelniczy z okazji Dnia Piegów. Przed witrynami księgarni prezentowaliśmy nasze przedstawienie, przeprowadzaliśmy sondę dotyczącą znajomości piegowatych bohaterów literackich, zachęcaliśmy do czytania, rysowaliśmy na twarzach klientów galerii piegi i częstowaliśmy ich ciasteczkami z literackimi cytatami.( I właśnie nastąpił kolejny mashup, czyli połączenie gatunku dziennikarskiego sondy z naszymi postaciami).
Następnie pobuszowaliśmy między półkami z książkami, niektórzy nagrodzili się zakupem najnowszych literackich propozycji. Zmęczeni, ale zadowoleni z przeprowadzenia promocji czytelnictwa, wróciliśmy do szkoły.
Kolejne zadanie – kolejne wyzwanie. Postanowiliśmy wyciągnąć wnioski z uwag dot. pierwszego zadania i tym razem w 100% zrobić wszystko jak należy – mamy nadzieję, że się udało.
Etap I – chaos, burza mózgów, przegrzane zwoje mózgowe…
Po zapoznaniu się z zadaniem 2. rozpoczęliśmy dyskusje – nierzadko burzliwe, emocjonujące, czasem zakończone dzwonkiem zwiastującym przerwę, który nie przynosił wniosków i efektów. W końcu narodził się zarys – komiks w częściach, szukanie obrazków wg wskazówek… Część przyklasnęła, ale niektórym było zbyt mało. „Nakręćmy film!” – pojawił się pomysł. Reszcie się spodobało. Trzeba było stworzyć scenariusz, scenografię, czyli…
Etap II – od pomysłu do realizacji
Kolejne godziny naradzania się i tworzenia. Postanowiliśmy, że punktem wyjścia będzie podróż Małego Księcia. Wybraliśmy kilka książek – światów literackich, do których trafi bohater. Z niektórych pomysłów musieliśmy zrezygnować lub zastąpić je w trakcie pracy innymi (np. zanim skompletowaliśmy stroje i rekwizyty do Narnii, śnieg za oknami szkoły zdążył nam zniknąć). To, co najbardziej nas emocjonowało, to przydział ról, kostiumy, dialogi. Gdy wszystko było przygotowane, przeszliśmy w najtrudniejszą fazę…
Etap III – realizacja
Nagrania i zmontowania filmu podjęła się nasza koleżanka z klasy. Zadanie wykonaliśmy zupełnie samodzielnie (pani służyła jedynie podpowiedzią i czasem dyscyplinowała nas, gdy nasze artystyczne, podekscytowane dusze wprowadzały na planie zbyt duży bałagan). Podczas realizacji okazało się, że okienko sklepiku doskonale imituje kasę dworca, a zielone szafki w klasie przydają się do naturalnej scenografii. Przekonaliśmy się, że praca aktora to niełatwa sprawa, powtarzanie ujęć jest bardzo czasochłonne i ciągle na coś brakowało czasu – to bardzo cenne doświadczenie.
Etap IV – po nitce do kłębka, czyli zabawa dla innych
Poszczególne klasy 4-6 otrzymały od nas różne wskazówki, na podstawie których mieli odnaleźć na terenie szkoły fotosy
(z naszego filmu) stanowiące elementy komiksu. Podpowiedzi miały na celu rozruszanie po feriach szarych komórek, np. „Między wierszami historia się chowa” (biblioteka, dział poezji), „Z wikliny bywa pleciony, ale nie on chowa dla Was tajemnicę” (kosz), „Spytajcie marszałka, może podpowie” (portret J. Piłsudskiego na szkolnej gazetce), „Paluszek i główka to szkolna wymówka” (gabinet pielęgniarki) itp. Po znalezieniu swoich fragmentów opowieści klasa miała odgadnąć, jaka książka została zilustrowana oraz przygotować ciekawy fragment do odczytania pozostałym uczniom.
Etap V – finał
Zorganizowaliśmy spotkanie klas starszych, podczas którego odbyła się premiera naszego filmu. Ponadto przedstawiciele klas opowiedzieli o poszukiwaniach fotosów oraz odczytali wybrane (najciekawsze ich zdaniem) fragmenty książek. Spotkanie było doskonałą okazją do rozmowy o książkach i bohaterach literackich. W formie gazetki zaprezentowaliśmy kolegom i koleżankom całość opowieści, by pozostali uczniowie i nauczyciele widzieli, jakie fragmenty miały do odnalezienia inne klasy.
Zadanie bardzo nam się podobało i przysporzyło nam wiele pracy, ale i radości. Czekamy na ostatnie.
Po świetnej zabawie, jaką było współuczestniczenie w realizacji zadania pierwszego, w naszej szkole na drugie zadanie gry czytelniczej „Między nami czytelnikami” czekali nie tylko uczniowie klas IV, V i VI, którzy mieli przystąpić do jego realizacji, ale cała społeczność szkolna.
Kiedy uczniowie klasy VI usłyszeli temat, nastąpiła chwila konsternacji. Szóstoklasiści rozpoczęli realizacje zadania od wyjaśnienia pojęcia „meshup”. Kiedy zrozumieli, o co chodzi w zadaniu, zaczęli na zasadzie burzy mózgu podawać propozycje książek, które można by ze sobą zmiksować. Tworzyli schematy i rysunki możliwych fuzji książek. Uczniowie wiele czasu spędzili w szkolnej bibliotece przeglądając różne książki i wybierając fragmenty utworów, które pasowałyby do siebie. Ostatecznie wygrały dwa pomysły i uczniowie podzielili się na dwie grupy, które pracowały dwoma sposobami. Uczniowie z pierwszej grupy od początku wspólnie pracowali nad tekstem meshapu (połączyli w jedno fragment książki H. Sienkiewicza „Krzyżacy” i powieści J.K. Rowling „Harry Potter i Insygnia Śmierci”), a członkowie grupy drugiej pracowali indywidualnie nad częściami tekstu, który potem wspólnie scalili, a następnie poprawili i udoskonalili (uczniowie ci połączyli następujące utwory literackie: „Przygody Koziołka Matołka” K. Makuszyńskiego, „Dziennik cwaniaczka” J. Kinney’a, „Szewczyka Dratewkę” J. Porazińskiej, „O Wandzie, co Niemca nie chciała” A. Michałowskiej, „Królową Śniegu” H. Ch. Andersena, „Kubusia Puchatka” A. A. Milne, „Noddy’ego”, „Opowieści z Narnii” C.S. Lewisa; motywem łączącym wszystkie te utwory był wędrujący przez nie ulubieniec dzieci – Koziołek Matołek). Później, po porozumieniu z klasami IV i V, szóstoklasiści wyrazili chęć przerobienia tekstów na scenariusz i przygotowania występów. Uczniowie do tego stopnia zapalili się do pomysłu, że nawet w ferie przychodzili do szkoły i pracowali nad scenariuszem oraz tworzyli dekorację i rekwizyty. Dodatkową korzyścią była integracja uczniów klas IV – VI, gdyż nie rywalizowali oni ze sobą, ale współpracowali i pomagali sobie, np. podczas robienia elementów scenografii, organizowania strojów.
Przygotowane występy (w sumie 5, w tym 2 przez „Asy z szóstej klasy”) zostały zaprezentowane całej społeczności szkolnej. Uczniowie klas I – III nie ukrywali swojego zadowolenia i hojnie nagradzali występy starszych kolegów brawami. Po występach uczniowie klas I – VI rysowali mashupy. Najlepsze prace zostały zawieszone w „Galerii młodych talentów”. Uczniowie odczytywali też w domach napisane przez siebie teksty młodszemu rodzeństwu i innym członkom rodziny.
Każdy z występów został uwiecznione na osobnym filmie. Zdjęcia z całej imprezy również zostały opublikowane na YouTube. Sprawozdanie z imprezy zamieszczono na stronie internetowej naszej szkoły.
Adam Mickiewicz „Dziady”
Dziady widziane i słyszane
Niektórzy uczniowie na hasło: klasyka literatury wzdrygają się, a po ich plecach przechodzą dreszcze i zanim jeszcze sięgną po lekturę obowiązkową, odkładają ją, twierdząc, że na pewno jest nudna. Postanowiłyśmy zmienić ten stereotyp, pokazać młodszym i starszym koleżankom, że czytanie klasyków może być fascynujące i konkurencyjne wobec lektury współczesnych powieści. W tym celu przygotowałyśmy kreatywną aranżację „Dziadów, cz.II” Adama Mickiewicza – dramatu, który każdy gimnazjalista powinien znać niemalże na pamięć przed egzaminem.
Podzieliłyśmy tekst na części i do każdej stworzyłyśmy żywy obraz, ilustrujący kolejny etap obrzędu i pojawiające się zjawy. Dobrałyśmy odpowiednich aktorów, stroje i rekwizyty z epoki. Zaaranżowałyśmy poszczególne sceny w naszym tzw. „Wieczerniku”, czyli podziemnym pałacowym pomieszczeniu z kominkiem, które doskonale oddaje klimat cmentarnej kaplicy. Postanowiłyśmy także wypełnić obrazy odpowiednimi barwami i światłocieniem, w tym celu wykorzystałyśmy kolorowe reflektory oraz generator dymu. Skomponowawszy obrazy, sfotografowałyśmy je i wydrukowałyśmy na plakacie reklamowym, zachęcającym do przeczytania utworu i dotarcia do fragmentów, które zostały ukazane na obrazach. Aby zachęcić młodzież do poszukiwań, ogłosiłyśmy w szkole konkurs – za zidentyfikowanie postaci i wskazanie właściwego fragmentu dramatu każda uczennica otrzymała symboliczną nagrodę.
Kolejny krok to odpowiedź na pytanie: Jak sprawić, by obrazy ożyły? Tak powstało widowisko: Dziady widziane i słyszane. Zaprosiłyśmy kolejne grupy uczniów do „Wieczernika” (mieszczącego max. 25 osób) i pozwoliliśmy im uczestniczyć w obrzędzie Dziadów – za ich plecami przy nikłym świetle świec uczennice podzielone na role odczytały w sposób aktorski tekst dramatu. Z głośników z boków sali rozbrzmiewała muzyka rodem z thrillerów i horrorów, dostosowana do akcji. Momentami pomieszczenie napełniał dym niczym opary spalanego kadzidła, a przed oczami widzów odsłaniały się kolejne obrazy – sceny z dokonującego się obrzędu. Wszystko to sprawiło, że na pół godziny przenieśliśmy się wszyscy w świat opisywany przez wieszcza i poczuliśmy adrenalinę towarzyszącą zebranym w kaplicy wieśniakom. Emocje były wielkie, a wrażenia pozytywne. Wierzymy, że dzięki temu obrazy i pouczenia płynące z utworu Mickiewicza, pozostaną w pamięci uczniów na długo.
Stanisława Lema „Bajki robotów”
Aleksander Fredro „Małpa w kąpieli”
Adam Mickiewicz „Dziady”
Długo zastanawialiśmy się, na podstawie jakich książek stworzyć obrazy. Mieliśmy pomysł, żeby pokazać scenę z „Chłopca w pasiastej piżamie” i wszystko było już uzgodnione z pracownicą obozu Stuthof, przygotowane(łącznie z fryzurą głównego bohatera) i wtedy okazało się, że nie można na terenie muzeum być przebranym w pasiak. Nasz plan legł w gruzach, głowa Seweryna(kolegi, który poświęcił swe włosy) na darmo jest łysa. Jednak nie poddaliśmy się i wybraliśmy trzy inne książki. Szukaliśmy, szukaliśmy i…zmaleźliśmy. Postanowiliśmy pokazać „Małpę w kapieli” A. Fredry. Problemem było tylko znalezienie wanny. Udało się. Ale co z pianą? Zwykła się nie nadaje, a skąd wziąć inną? I wtedy przydały się nasze znajomości ze strażakami. Jeden z nich przywiózł maszynę do robienia piany. Rekwizyty mieliśmy, ale niestety pogoda się pogorszyła i nasza małpka bardzo zmarzła, ale miało to też pewne plusy, bo ludzie z większym zainteresowaniem zatrzymywali się przy naszym „stoisku” i czytali teksty. Gdy już porządnie zmarzliśmy, poszliśmy do przedszkola, żeby poczytać maluchom. Tam wreszcie się ugrzaliśmy.
Kolejny obraz zaczerpnęliśmy z „Bajek robotów” Stanisława Lema. Przedstawiliśmy fragment jednej-”Jak Erg Samowzbudnik bladawca pokonał”. Dużym wyzwaniem było zrobienie klatki, ale mamy w klasie „złota raczkę”, która ją zrobiła. Musieliśmy tylko pomalować. Trzy razy dokupywaliśmy spray.Roboty też kosztowały sporo pracy i…mnóstwo folii aluminiowej. W dwóch sklepach wykupiliśmy całą! Ale efekt nam wynagrodził pracę. Na pokaz naszej „rzeżby” zaprosilismy kolegów i rodziców. Każdy, wchodząc, losował numer i potem zgodnie z nim dostawał rolę do przeczytania. Tekst Lema okazał się niezłym wyzwaniem. Zatańczyliśmy też do piosenki Lady Gagi, zaśpiewanej przez Agę(tekst mówił o samotności robotów i ludzi). Niestety szkolne mikrofony nie są naklepszej jakości. Jednak i tak wszyscy świetnie się bawili. Na zakończenie zaprosiliśmy w dość nietypowy sposób na kolejne spotkanie z literaturą, ale…na cmentarzu. Następnego dnia poszliśmy pod nasze trąbkowskie centrum handlowe „Fart” i tam pokazalismy nasze dzieło, a także rozdawaliśmy ulotki z najciekawszymi, naszym zdaniem, myślami Stanisława Lema. Wzbudziliśmy ogólne poruszenie.
Ostatni obraz wzięliśmy z „Dziadów” Adama Mickiewicza. Stworzyliśmy go w przycmentarnej kaplicy. Nie było łatwo zdobyć klucze do niej, ale jakoś się udało przy pomocy zaprzyjaźnionych pań i księdza. Na uroczystość dziadów przybyli goście, którzy w skupieniu obserwowali nasze poczynania. Nastrój, jaki panował i który nam się udzielił, był niezapomniany.
Agnieszka Stelmaszyk „Kroniki Archeo. Zagadka Diamentowej Doliny”
Zbigniew Nienacki „Nawiedzony dwór”
Moony Witcher „Dziewczynka z Szóstego Księżyca”
Witajcie. To my – nowy gatunek stworzeń: Żuczki Czytacze. Chodzimy do V klasy i mamy zwyczaj z zapałem wyszukiwać ciekawe lektury, a po ich przeczytaniu dzielić się wrażeniami z innymi. Gdy tylko dowiedzieliśmy się, jakie jest pierwsze zadanie, od razu zaczęliśmy wybierać książki do zilustrowania. Wiedzieliśmy, że koniecznie trzeba nawiązać ścisłą współpracę z bibliotekę szkolną i Panią bibliotekarką Anną Sieradzan. Wypożyczyliśmy lub przynieśliśmy z domu te lektury, które nas zafascynowały. Metodą burzy mózgów wybraliśmy kilka (a uwierzcie nam – nie było łatwo, bo prawie każdy bronił swojej propozycji jak lew). Ponieważ w działaniu często ponosi nas fantazja, stwierdziliśmy, że jedna, dwie, a nawet trzy ilustracje to za mało. Zdecydowaliśmy się ostatecznie, że zrobimy fotografie do co najmniej 5 książek. Od razu też podzieliliśmy się na kilka grup. Pierwsza opracowała program robienia zdjęć (rekwizyty, miejsca, stroje oraz to, którzy z nas wcielą się w postacie), druga wymyślała plan kampanii promującej czytelnictwo w naszej szkole, trzecia zajęła się planami działań na zewnątrz, czwarta (tzw. techniczna) zadbała o operatorów kamer i fotografów (klasowych oczywiście).
Już samo robienie zdjęć okazało się przygodą nie lada. Zwiedziliśmy przy okazji sporo tajemniczych zakątków w szkole (np. piwnicę, gabinet lekarski czy czytelnię wieczorową porą). Przeszukaliśmy nasze szafy w poszukiwaniu kostiumów, a strychy i pawlacze okazały się skarbnicą wielu zadziwiających rekwizytów. Dzięki temu mogliśmy przeprowadzić rozprawę w XIX-wiecznym sądzie (A. Stelmszyk „Kroniki Archeo. Zagadka Diamentowej Doliny”), tropić ducha w starej bibliotece (Z. Nienacki „Nawiedzony dwór”), przeprowadzić trudną operację (T. Burpo, „Niebo istnieje naprawdę”), eksperymentować z tajemniczymi eliksirami (M. Witcher „Dziewczynka z Szóstego Księżyca”) czy też towarzyszyć dramatycznym wydarzeniom na Wrzosowisku (E. Ruddnick „Czarownica”).
Tymczasem na terenie szkoły spotykaliśmy się z naszymi kolegami i koleżankami na lekcjach zachęcających do czytania. Bardzo się podobało to, że stanowiliśmy malownicze obrazy, które ożywały pod wpływem dotknięcia, a nieruchome dotąd postacie odpowiadały na pytania dotyczące ilustrowanych książek. W czasie wywiadówek ustawiliśmy się jako żywe muzeum ilustracji. Rodzice z zainteresowaniem oglądali nas, zadawali pytania i wertowali książki. Wszystko to działo się pod hasłem: „Książka dobra pod choinkę”. Przekonywaliśmy do tego, żeby na mikołajki i na święta książka była jednym z ważnych prezentów dla dziecka. Rodzice dostawali też ulotki zachęcające do wspólnego czytania w domu. Jesteśmy niezwykle dumni, że przy tej okazji nawiązaliśmy współpracę z fundacją „Cała Polska czyta dzieciom” i uzyskaliśmy zgodę na wykorzystanie plakatu z ich kampanii „Czytaj dziecku 20 minut dziennie. Codziennie!” Rodzice mogli też obejrzeć bardzo kolorową tablicę informacyjną zawierającą nasze rysunki do ciekawych książek oraz opisy zachęcające do ich przeczytania. Przy okazji wpadliśmy na pomysł stałej Szkolnej Poradni Książkowej, w której będziemy polecać sobie nawzajem ciekawe lektury. Postanowiliśmy wykorzystać do tego celu jedną ze ścian w bibliotece. Pomalowana farbą tablicową doskonale nadaje się na tego typu wpisy.
Po wywołaniu zdjęć okazało się, że jest dużo chętnych, którzy chcieli je pokazać u siebie w formie wystawy. Po krótkiej, kilkudniowej ekspozycji na szkolnych korytarzach, całość przewieźliśmy do Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Kielcach, gdzie nasza wystawa cieszyła się dużym zainteresowaniem. W kolejce ustawiły się też filie Miejskiej Biblioteki Publicznej, a także zaprzyjaźnione szkoły. Dzięki zdjęciom, opisom oraz plakatowi, który zachęca do czytania, zwłaszcza w świątecznym czasie, mamy nadzieją, że zdobędziemy nowych zwolenników obcowania z książką. Rozdawaliśmy też ulotki ludziom wybierającym się na przedświąteczne zakupy, aby pamiętali o tym, co wyraziliśmy następującym wierszykiem: „Mamo! Tato! Na mikołajki, pod choinkę kup książkę. Będę mieć wesołą minkę.”
Świetna zabawa, dużo ekscytujących wydarzeń, nowe wyzwania – tak możemy podsumować czas wykonywania pierwszego zadania w grze czytelniczej. Najbardziej jesteśmy zadowoleni z tego, że nasze prace jeszcze długo będą oglądane przez kolejnych widzów, a w szkole na stałe zagości zwyczaj wymieniania się wiadomościami na temat ciekawych książek.
C.S. Lewis Lew , Czarownica i stara szafa
Decyzja o wzięciu udziału w grze czytelniczej w klasie piątej zapadła od razu po jej ogłoszeniu, jednak nie mogliśmy się zdecydować na wybór odpowiedniego fragmentu do wykonania żywego obrazu. Propozycji było wiele, bo większość uczniów ma swoje ulubione tytuły. W końcu męska część klasy przeforsowała fragment opisu bitwy z niedawno omawianej lektury „ Opowieści z Narnii”. Wszyscy świetnie znają treść książki, co sprawdziliśmy w czasie lekcji podsumowującej za pomocą gry opracowanej przez Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe.
Zaczęliśmy przygotowywać odpowiednie stroje i przeprowadziliśmy w szkole próby, które wzbudziły niezwykłe zainteresowanie uczniów innych klas.
W celu pokazania naszego obrazu szerszej publiczności postanowiliśmy wykorzystać trwający właśnie festiwal teatralny „ Mała Talia”, odbywający się corocznie w Tarnowie. Uzyskawszy zgodę dyrektora naszego teatru, ustawiliśmy naszą nieruchomą scenkę w holu, w którym w przerwie między spektaklami przebywają rzesze dzieci i młodzieży. Ponieważ akcja odbywała się 7 grudnia, pięcioro uczniów przebrało się za pomocników świętego Mikołaja i wplątało się w tłum, zachęcając do obejrzenia żywego obrazu. Dodatkową zachętą były losy z pytaniami dotyczącymi żywej kompozycji, jej bohaterów i treści lektury. Wśród pytań znalazły się też prośby o zareklamowanie ulubionej książki lub bohatera. W nagrodę za rozmowę każdy otrzymał słodki drobiazg.
Akcja spotkała się z zainteresowaniem młodzieży, a my mieliśmy wiele radości podczas przygotowań, a także sporo satysfakcji w trakcie jej trwania.
Piotruś Pan
Na początku zapoznałam uczniów z celami, zasadami i regulaminem gry. Później wytłumaczyłam im, na czym polega tworzenie żywych obrazów. Stwierdzili, że jest to bardzo ciekawe i chcieliby przystąpić do tego zadania. Poprosiłam, aby na kolejną lekcję przynieśli swoje ulubione książki. Uczniowie zrobili wystawkę przyniesionych pozycji, opowiedzieli, dlaczego jest to ich ulubiona książka, co jest w niej takiego pasjonującego. W ramach szkolnego konkursu stworzyli także jej reklamę. Na kolejnym spotkaniu każdy przedstawił swoją propozycję fragmentu, na podstawie którego będzie stworzony żywy obraz. Następnie mieli dwa dni na przemyślenia i wybrania jednej propozycji, podając odpowiednie argumenty. Ponieważ zdania były podzielone, postanowiliśmy wybrać drogą losowania. I tak szczęśliwy okazał się „Piotruś Pan”. Następnie wybraliśmy koordynatora, który czuwał nad pracami grupy. Wspólnie podjęliśmy decyzję, kto kim lub czym będzie, ustaliliśmy stroje i rekwizyty. Dalsze prace odbywały się indywidualnie w domu. Każdy uczestnik przygotowywał się do wyznaczonej roli.
Podjęte przez nas działania zainspirowały również innych nauczycieli, którzy wyrazili chęć przyłączenia się do zabawy. I tak nasze skromne poczynania przerodziły się w ogólnoszkolną akcję promowania czytelnictwa, w której wzięli udział wszyscy uczniowie naszej szkoły oraz przedszkolaki. Dobór tekstów był różnorodny, podobnie jak ich prezentacja.
Film z akcji „Żywe obrazy, czyli literatura jak z obrazka” uczniowie i ich rodzice mogą obejrzeć na YouTube.
Natomiast sprawozdanie z imprezy zamieszczono na stronie internetowej naszej szkoły.
Mit o Prometeuszu wg. W. Markowskiej
Opowieść o potopie wg. A. Kamieńskiej
Po zapoznaniu się z celami, zasadami i regulaminem gry postanowiliśmy wziąć w niej udział w bieżącym roku szkolnym. Drogą losowania klasa została podzielona na dwa sześcioosobowe zespoły. W każdym zespole wybrano koordynatora, który kierował pracami grupy i był łącznikiem z nauczycielem. Metodą burzy mózgów wykonali listę pozycji książkowych, które mogłyby posłużyć do wykonania żywego obrazu. Ponieważ ostatnio na lekcjach języka polskiego omawialiśmy mity, które zaciekawiły uczniów, większość obstawała przy tych właśnie utworach. Chcieli tym samym zainteresować innych do ich czytania, nie tylko na lekcjach polskiego. Następnie podczas burzliwych narad, wybrali jeden mit. Pierwsza grupa wybrała mit o Prometeuszu, druga o potopie. W kolejnym etapie grupy pracowały nad wybranym mitem. Czytali, analizowali, wybierali odpowiedni fragment, przedstawiając swoim koleżankom i kolegom z grupy wizję stworzenia obrazu – i to zadanie okazało się dla nich najtrudniejsze, bo każdy z nich miał swój pomysł i uważał, że jest najlepszy. Kiedy w końcu doszli do porozumienia podzieli się rolami, ustalili rekwizyty, stroje. Dalsze prace odbywały się indywidualnie w domu. Każdy uczestnik przygotowywał się do wyznaczonej roli. Chcę nadmienić, że byłam tylko obserwatorem i pomocnikiem. Wszystkie poczynania i inicjatywy wychodziły od uczniów, przez co kształtowali u siebie poczucie odpowiedzialności za podjęte działania i kreatywność.
Podjęte przez nas działania zainspirowały również innych nauczycieli, którzy wyrazili chęć przyłączenia się do zabawy. I tak nasze skromne poczynania przerodziły się w ogólnoszkolną akcję promowania czytelnictwa, w której wzięli udział wszyscy uczniowie naszej szkoły oraz przedszkolaki. Dobór tekstów był różnorodny, podobnie jak ich prezentacja.
Film z akcji „Żywe obrazy, czyli literatura jak z obrazka” uczniowie i ich rodzice mogą obejrzeć na YouTube.
Natomiast sprawozdanie z imprezy zamieszczono na stronie internetowej naszej szkoły.
J. K. Rowling „Harry Potter”
W zeszłym roku uczniowie obecnej klasy VI brali z dużym zaangażowaniem udział w grze „Między nami czytelnikami”, zabawa dostarczyła im wiele frajdy, dlatego z niecierpliwością oczekiwali na tegoroczne zadanie. Kiedy usłyszeli treść pierwszego zadania, od razu przystąpili do działania. Uczniowie pracowali metodą projektu, etapami realizując w danym terminie kolejne punkty planu pracy. Najpierw drogą losowania klasa została podzielona na dwie grupy, każda z nich miała przygotować swój obraz. Tym razem uczniowie nie mieli problemu z wyborem książki, którą zaprezentują, ponieważ na lekcjach omawiali właśnie swoją ulubioną lekturę – „Harrego Pottera”. (W klasie V uczniowie sami wybrali z listy lektur właśnie tę książkę jako lekturę szóstoklasisty). Dyskusja zagorzała natomiast wówczas, gdy mieli wybrać fragment książki, który pokazaliby jako „żywy obraz”. Propozycji było wiele, każdy uważał, że jego pomysł jest najlepszy. Po zaprezentowaniu przez dzieci własnych pomysłów, jak można by przedstawić dany fragment książki, każda grupa wybrała jedną z kilku propozycji, nad którą później wszyscy pracowali. W kolejnych dniach uczniowie przygotowywali stroje, rekwizyty i dekorację.
Podjęte przez nas działania zainspirowały również innych nauczycieli, którzy wyrazili chęć przyłączenia się do zabawy. I tak nasze skromne poczynania przerodziły się w ogólnoszkolną akcję promowania czytelnictwa, w której wzięli udział wszyscy uczniowie naszej szkoły oraz przedszkolaki. Dobór tekstów był różnorodny, podobnie jak ich prezentacja. Ze względu na to, że przedsięwzięcie rozrosło się, zmieniliśmy też trochę regulamin, bo np. klasy młodsze chciały do tekstów lektury przedstawić scenki. Ogólnoszkolna impreza okazała się strzałem w dziesiątkę, sprawiła dzieciom wiele radości. Mamy nadzieję, że sprawi ona też, że uczniowie chętniej będą sięgać po książki, które zaczną im się kojarzyć z przyjemnością i dobrą zabawą.
Film z akcji „Żywe obrazy, czyli literatura jak z obrazka” uczniowie i ich rodzice mogą obejrzeć na YouTube.
Natomiast sprawozdanie z imprezy zamieszczono na stronie internetowej naszej szkoły.
Pierwsze zadanie w tegorocznej edycji gry „Między nami czytelnikami” od początku przypadło do gustu naszym książkoholikom. Oto – tworząc żywy obraz – mogli stać się aktorami, odtwórcami roli swojego ulubionego bohatera.
Od razu przystąpili do szukania co ciekawszych i intrygujących fragmentów ze znanej im literatury. Pomysłów było wiele. Od bajek i baśni (zgłaszanych przez młodsze dzieci), po prozę fantastyczną. Każdy zaznaczony fragment świata przedstawionego należało dokładnie omówić. Musieliśmy odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań:
- Co chcemy pokazać?
- Jak to przedstawimy?
- Jakich materiałów potrzebujemy?
- Kto i co jest w stanie przynieść?
- Kto wykona elementy dekoracji?
- Jak rozdzielimy role?
W zbiórkę potrzebnych rzeczy angażowały się całe rodziny.
Ostatni etap to sama przyjemność. Pracy na planie towarzyszyły śmiech i wygłupy. Tylko dwie sceny, a wymagały kilkunastu dubli (Bo ktoś ma się bać, a się śmieje; Bo oczy nie dość wyrażają strach; Bo nie wszyscy zmieścili się w kadrze; Bo jeden zasłania drugiego;).
Zapomnielibyśmy o najważniejszej informacji! Według nas, zdjęcia „mówią” wszystko. Osobom mało spostrzegawczym podpowiadamy: przedstawialiśmy … lekcję geografii w Akademii pana Kleksa oraz Babkę, która spieszy z pomocą na ratunek dzieciom z Młynów.
Wszystkie nasze działania przedstawia filmik zamieszczony w serwisie You Tube. Filmik wstawiliśmy również na oficjalną stronę szkoły – zsswierczyna.edupage.org – i tę „fejsbukową”. Ma on charakter promocyjny i sądzimy, że taka forma „reklamowania” czytelnictwa będzie skuteczna, zapozna się z nią wielu odwiedzających te strony i z pewnością, zainspirowani naszą prezentacją, sięgną po lekturę.
Opis zadania
„Mali poeci” – odsłona druga
Witamy organizatorów i jury kolejnej edycji Gry czytelniczej „ Między nami czytelnikami”.
Postawiliśmy na zeszłoroczną nazwę naszej drużyny propagującej czytelnictwo, chociaż już tacy mali nie jesteśmy. Jak by nie patrzeć , to już szósta klasa. Ostatnie zadanie w ubiegłej edycji zakończyliśmy sukcesem, a wiadomo sprawdzonego składu się nie zmienia… Tyle tytułem wstępu.
Nowe zadanie, nowe wyzwania. Nie ukrywamy, że bardzo spodobał się nam pomysł „żywego obrazu”. Daje ono tyle możliwości, przecież literatury to nic innego jak obraz słowem malowany. Tyle kartek do przeczytania, utworów czytanych , które wypada sobie przypomnieć. To nasz żywioł! Już na początku pomyśleliśmy, że włączymy do działania całą naszą klasę. Zaproponowaliśmy zabawę w tworzenie literackich obrazów. Z najlepszych klasowych pomysłów wybierzemy te, które wyślemy na konkurs. Po wyjaśnieniu zasad wszyscy zabrali się za czytanie książek ( wyłonionych w klasowym plebiscycie), aby znaleźć odpowiednią scenę. Po literaturę sięgnęli nawet ci, którzy kręcą nosem na słowo: książka. Uśmiechaliśmy się pod nosem, ryba chwyciła haczyk. Chęć zaprezentowania najlepszego obrazu niwelowała niechęć do czytania. A co najważniejsze, czytały całe rodziny, bo kto jak nie rodzice , mogą stworzyć dekoracyjne cudeńka. To dzięki ich wsparciu powstawały elementy scenografii, rekwizyty, stroje. Efekty wspólnej pracy stały się widoczne. Powstały żywe obrazy, było ich sześć. Szkoda, że możemy przesłać tylko trzy. Stworzone obrazy zostały sfotografowane( niestety, czytanie wychodzi nam lepiej niż fotografia). Stworzyliśmy też prezentację, umieściliśmy fotografie na stronie internetowej szkoły i ogłosiliśmy konkurs dla wszystkich, którzy chcą sprawdzić swoją wiedzę. Na podstawie fotografii należało podać tytuł książki , z której pochodzi prezentowana scena. To nie wszystko, do odpowiedzi należało dołączyć w dowolnej formie fragment ją opisujący ( dozwolone były fotografie, rękopisy, forma drukowana). Co musieli zrobić uczestnicy konkursu? Oczywiście czytać! Cel osiągnięty, uczniowie, społeczność lokalna czytała. Byliśmy szczęśliwi, gdy docierały do nas prawidłowe odpowiedzi. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy uczestnicy ograniczyli się w trakcie czytania tylko do wybranych fragmentów, ale mamy nadzieję, że książki zostały przeczytane w całości. W końcu książka to magia. A kto oprze się magii? Z naszą prezentacją poszliśmy do przedszkola. Czytaliśmy fragmenty do prezentowanych obrazów. Mamy nadzieję, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym….. na starość sięgnie po książkę. Oby nie czekały rzeczywiście do starości.
Pozdrawiamy i czekamy na kolejne fascynujące zadanie.
P.S. Konkurs internetowy miał też tradycyjną odsłonę – gazetkową. Odpowiedzi można było dostarczać opiekunom naszej grupy „ Mali Poeci”.
W naszej szkole odbył się „Festiwal żywego obrazu” .Chętni uczniowie zostali podzieleni na kilka grup .Każda drużyna przygotowała scenę do wybranego fragmentu ulubionej lektury . Łącznie zaprezentowano 4 sceny z życia bohaterów literackich. Każda scena poprzedzona była odczytaniem wybranego ,zilustrowanego grą aktorską fragmentu . Dodatkowo przedstawiono kalambury literackie. Publiczność odgadywała tytuł lektur. Aktorzy byli przebrani byli w stroje zgodne z tematyką powieści. Gościliśmy na festiwalu „dziennikarzy” ,którzy oprócz zdjęć żywych obrazów przeprowadzali wywiady z aktorami. Po festiwalu eksponowana była wystawa zdjęć z przebiegu imprezy.
Opis zadania
Kiedy pani od polskiego zaproponowała nam udział w grze „Między nami czytelnikami”, zgodziliśmy się od razu. Bo już w to graliśmy- w czwartej klasie i pamiętamy, że to była świetna zabawa. Spodobało nam się też pierwsze zadanie- zdjęcia i przebieranie- to brzmiało ciekawie.
Podczas dyskusji w klasie zdecydowaliśmy, że do pierwszego zadania weźmiemy naszą ulubioną- jak dotąd- lekturę, czyli „Opowieści z Narnii”. Przy okazji wspominaliśmy nasz kalendarz adwentowy związany z Narnią- to było nasze pierwsze zadanie w tamtej edycji wszyscy się wtedy zaangażowali, a przygotowane przez nas smakołyki cieszyły nas przez cały grudzień w czwartej klasie.
Zdjęcia obrazujące sceny z Narnii robiły dziewczyny, trochę w domu, ale potem wyszły w plener, bo szczęśliwie do naszego miasta zawitała zima. Oczywiście, musiały tłumaczyć się przechodniom, że to nie są wygłupy, tylko poważne zadania w grze czytelniczej. Zdjęcia, które powstały, nasza pani od polskiego postanowiła pokazać czwartakom, którzy teraz czytają „Opowieści z Narnii”. Pani zaprosiła nas także na lekcję do naszych młodszych kolegów. Na to my zaproponowaliśmy, że możemy przygotować dla czwartoklasistów jakieś konkursy i zagadki związane z lekturą. Na przygotowanie mieliśmy tydzień. Oprócz pokazu zdjęć, w których nasi młodsi koledzy rozpoznawali sceny z Narnii, przeprowadziliśmy kilka zabaw. Najbardziej podobały się zgadywanki, podczas których pokazywaliśmy różne przedmioty, a dzieci rozpoznawały, jaki związek mają one z lekturą. Trochę trudne okazało się zadanie pod tytułem „Kto to powiedział?”, ale udzielaliśmy podpowiedzi, bo przecież najważniejsza była dobra zabawa.
W sumie miło było wrócić do Narnii…
Opis zadania
Pomysł na udział w konkursie podsunęła nam nasza wychowawczyni. Spodobało nam się pierwsze zadanie, dotyczące tworzenia żywych obrazów. Byliśmy właśnie w trakcie czytania „Zemsty” Aleksandra Fredry, więc zdecydowaliśmy, że zachęcimy innych do poznania treści tej komedii – wcale niełatwej w odbiorze dla współczesnego młodego czytelnika. Kiedy na lekcji zaznajomiliśmy się z genezą tego utworu, okazało się, że jest ona związana z ruinami zamku w Odrzykoniu, który zamieszkiwali kiedyś skłóceni sąsiedzi – Skotnicki i Firlej. Stwierdziliśmy, że wybierzemy się na wycieczkę do ruin zamku nazywanego Kamieniec.
Potem zaczęło się gromadzenie strojów i rekwizytów. Mamy uczniów – nie tylko z naszej klasy – przetrząsały strychy i szafy w poszukiwaniu odpowiednich elementów garderoby. Nieoceniona była również pomoc pani od historii. Aby lepiej przygotować się do tworzenia żywych obrazów, zorganizowaliśmy inscenizacje fragmentów „Zemsty”.
24 listopada wzięliśmy udział w klasowej wycieczce do Odrzykonia. Pan przewodnik uzupełnił naszą wiedzę, dotyczącą historii zamku i oprowadził po zachowanych pomieszczeniach. Później przebraliśmy się w stroje i wcieliliśmy się w role bohaterów „Zemsty”, świetnie się przy tym bawiąc. Fredro zerkał na nas z portretu i mamy wrażenie, że uśmiechał się życzliwie.
Sprawozdanie z naszej wycieczki zamieściliśmy na stronie internetowej szkoły.
Kiedy obejrzeliśmy nasze zdjęcia, pojawił się problem, które wybrać. Pomogli nam w tym uczniowie naszej szkoły. Głosując, zdecydowali, które żywe obrazy najlepiej nadawałyby się na ilustracje do komedii Fredry. Po wywołaniu zdjęć zrobiliśmy plakaty promujące czytanie i powiesiliśmy w widocznych miejscach w szkole. Na każdym znalazło się jakiś rymowane hasło, np.”Kto za czytanie się zabiera, wcielić się może też w bohatera”, „Czytaj Fredrę razem z nami, zamiast się włóczyć gdzieś wieczorami”.
Następnie ogłosiliśmy konkurs – kto dopasuje do największej liczby zdjęć odpowiednie cytaty, otrzyma ocenę celującą z języka polskiego. Miło nam obwieścić, że ze szkolnej biblioteki zniknęły wszystkie egzemplarze „Zemsty”.
Opis zadania: Na samym początku wybraliśmy trzy książki: „Antygona” Sofoklesa, „Komornicy” Władysława Orkana oraz „Więzień labiryntu” Jamesa Dashnera. W każdej pozycji znaleźliśmy fragment ciekawy, ale nie zdradzający fabuły. Książki zdecydowanie różniły się od siebie pod względem epok, w których działa się akcja. Do zdjęć dobraliśmy odpowiednie stroje, wybraliśmy odpowiednie miejsca i nadszedł czas na sesję zdjęciową. Bardzo staraliśmy się odwzorować emocje i ruchy, jednak aby uzyskać pożądany efekt, musieliśmy poświęcić dużo czasu. Niektórzy z nas przez dwie godziny zmuszeni byli pozować w koszulkach przy temperaturze 5 stopni, inni zostali pogrzebani żywcem! No, ale czego nie robi się dla dobrego zdjęcia…
Następnym etapem było promowanie naszych książek. Zdecydowaliśmy, że przygotujemy makiety miejsc, w których toczyła się akcja wybranych przez nas pozycji książkowych. Umieściliśmy na nich fragmenty wykorzystane do zdjęć. I był to strzał w dziesiątkę! Nasze makiety wzbudziły ogromne zainteresowanie wśród uczniów. Później przenieśliśmy je do biblioteki, do której zaprosiliśmy kilka klas. Przybliżyliśmy uczniom fabułę lektur, przeczytaliśmy fragmenty oraz gorąco zachęciliśmy do odwiedzania biblioteki, w której pojawiły się w tym roku setki nowych książek. Przy okazji przypomnieliśmy -zapomnianą niestety- twórczość naszego patrona- Władysława Orkana. Etap pierwszy uznajemy za udany!
LITERATURA „JAK Z OBRAZKA”
To zadanie było dobrym impulsem na pobudzenie naszej wyobraźni. Każdy z klasy miał wiele pomysłów na realizację tego projektu.
Pracę rozpoczęliśmy od wybrania lektury, która miała być podstawą naszego działania. Wspólnie ustaliliśmy, że zdjęcia będą oparte na podstawie dramatu „Balladyna” J. Słowackiego. Następnie podzieliliśmy się na dwie grupy. Drużyny przedstawiały swoje pomysły na forum klasy. Wybraliśmy dwie najlepsze idee. Po lekcji języka polskiego grupy uzgadniały godzinę, miejsce oraz wszystkie niezbędne szczegóły dotyczące zdjęcia. Potem nastąpił podział ról. Fotografię postanowiliśmy zrobić po lekcjach. Spotkanie odbyło się nad Jeziorem Długim i nad Łyną w Olsztynie. Zebraliśmy wszystkie potrzebne materiały do zrealizowania „żywego” obrazu. Charakteryzację przygotowaliśmy na miejscu. Każdy z członków dodał do pracy coś od siebie. Wykonanie zdjęcia nie było łatwe ze względu na warunki pogodowe.
Pierwszego dnia projektu zorganizowaliśmy w szkole podczas przerwy krótkie przedstawienie – zastygaliśmy w pozycjach , w których pozowaliśmy do zdjęć. Uczniowie z pozostałych klas mieli za zadanie odgadnąć, z jakiej lektury pochodzi dana scena. Po czym pisali na kartkach tytuł utworu i wrzucali głosy do skrzyni. Wielu z nich prawidłowo odgadło lekturę, natomiast w pudełku znalazły się także tytuły innych dzieł. Drugiego dnia przygotowaliśmy wiele zdjęć wykonanych przez nas. Na przerwie podchodziliśmy do naszych rówieśników, którzy mieli za zadanie rozpoznać postacie na fotografiach. Uczniowie, którzy poprawnie odpowiedzieli, dostawali nagrodę w postaci słodkości. Trzecim zadaniem, którego się podjęliśmy, były puzzle zrobione z naszych zdjęć. Układali je na czas uczniowie klas pierwszych.
Fotografie cieszyły oczy każdego z nas, a zabawy spotkały się z ogólnym entuzjazmem.
Opis zadania
Stworzyliśmy żywy obraz stanowiący ilustrację do mitu o jabłku niezgody w oparciu o fragment książki „Mity Greków i Rzymian” Wandy Markowskiej, zamieszczony w podręczniku GWO do klasy 5. Obraz został stworzony w całości według pomysłów uczniów, a udział nauczyciela ograniczył się do rozdzielenia zadań i koordynowania działań. Wyodrębniono następujące grupy:
SCENOGRAFICZNĄ – projekt scenografii, ustalenie miejsca fotografii, zdobycie potrzebnych materiałów, wykonanie scenografii w przestrzeni szkolnej.
KOSTIUMOWĄ – projekt i wykonanie kostiumów w oparciu o wiedzę posiadaną wcześniej i zdobytą w trakcie pracy nad projektem oraz w oparciu o posiadane środki – każdy z członków grupy „ubierał” dwie postacie (uczniowie samodzielnie rozdzielili postacie pomiędzy siebie).
AKTORSKĄ – odtworzenie sceny w przestrzeni.
TECHNICZNĄ – przyniesienie i obsłużenie sprzętu potrzebnego do wykonania zdjęć, pomoc grupie scenograficznej w zaaranżowaniu przestrzeni.
KIEROWNIKA LITERACKIEGO (1 osoba) – interpretacja mitu, wybór scen, które staną się tematem zdjęcia, decyzja, jakie postacie znajdą się na zdjęciu, obsada aktorska, projekt zdjęcia, kierowanie grupą aktorską podczas realizacji przedsięwzięcia.
Grupy dobrze wykonały swoje zadania, a ich członkowie ujawnili zdolności i umiejętności plastyczne, techniczne, organizacyjne. Z podziwem patrzyłam, jak uczniowie współpracują, radzą sobie z poszczególnymi zadaniami. Projekt ten przyczynił się do uaktywnienia i integracji klasy.
Zdecydowaliśmy, że po wykonaniu fotografii zaprezentujemy się uczniom z innych klas. W tym celu stworzyliśmy żywe muzeum, które 30 listopada zagościło na szkolnym korytarzu podczas dużej przerwy. Uczniowie w rolach greckich bogów stanęli na tle weselnego stołu, odtwarzając przygotowany wcześniej obraz, a także co jakiś czas zmieniając „sceny” wg własnych pomysłów. Nad bezpieczeństwem żywych „posągów” czuwali kustosze – uczniowie, noszący imienne identyfikatory Szkolnego Muzeum Literatury. Pozostali uczniowie przyglądali się im z zainteresowaniem, próbując zgadywać, kim są postaci.
Opis zadania
Kiedy poznaliśmy treść pierwszego zadania naszej pierwszej gry czytelniczej byliśmy bardzo podekscytowani. Udział w przedsięwzięciu na skalę ogólnopolską to dla nas wielkie wyzwanie. Wszak dopiero rozpoczynamy drugi etap edukacji szkolnej i wszystko dla nas jest nowe, nie tylko nauczyciele i wymagania, ale dla wielu z nas również i szkoła, i koledzy. Jednak z właściwą sobie energią rozpoczęliśmy przygotowania do działań konkursowych.
- Po pierwsze musieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie „co to jest żywy obraz” ? Przeglądaliśmy więc strony internetowe i podpatrywaliśmy, jak to rozumieją dzieci i ich nauczyciele z innych szkół. Były to najczęściej fotografie przedstawiające dzieci przebrane za postacie namalowane kiedyś przez słynnych malarzy. Potem konfrontowaliśmy te fotografie z reprodukcjami , było to bardzo interesujące, bo lubimy oglądać obrazki. Ale przecież… nie o to chodzi w konkursie czytelniczym!
- Po drugie musieliśmy podjąć bardzo ważną decyzję – jaką książkę wybrać do pokazywania ? Mamy w klasie prawdziwych „pożeraczy książek”, ale mamy też takich, którzy nie czytają nawet własnych notatek. A ponieważ zależało nam bardzo, aby w projekt zaangażowała się cała klasa, wybraliśmy naszą lekturę, książkę, która nas zauroczyła i bardzo rozbawiła – „Akademię pana Kleksa” Jana Brzechwy. Po długich dyskusjach zdecydowaliśmy się pokazać scenę z rozdziału „Historia o księżycowych ludziach”, w której rozzłoszczony Alojzy zamierza zepsuć panu Kleksowi wykład o Lunnach i jego spotkanie z przedstawicielami innych bajek.
- Przez dłuższy czas przygotowywaliśmy się do występu. Gromadziliśmy stroje, rekwizyty, planowaliśmy nasz żywy obraz (co chyba było najtrudniejsze !). Powstało naprawdę wiele zdjęć w różnych konfiguracjach i w różnych szkolnych pomieszczeniach.. Zdjęcia te pojawiały się na naszym szkolnym „telewizorku”. Chcieliśmy w ten sposób zainteresować naszych młodszych kolegów tą niezwykłą książką i pokazać, jaka może być inspirująca.
- Na szkolnym holu przez 2 tygodnie wisiały duże plakaty przedstawiające głównego bohatera książki J. Brzechwy, które wzbudzały spore zainteresowanie,( szczególnie brak oka pana Kleksa !).
- Dzień 25 listopada był dniem szczególnym dla uczniów naszej szkoły, nie tylko z powodu przypadającego Święta Pluszowego Misia, ale również ogłoszonego przez nas Dnia Akademii pana Kleksa. Był to finał naszej akcji czytelniczej. Przez cały poprzedzający ten dzień tydzień uczniowie klas IV – VI oraz nauczyciele czytali młodszym klasom (0 -III) fragmenty książki, rozmawiali z nimi o niej. Zaś w piątek 25 listopada ogłosiliśmy konkurs między klasowy na zgromadzenie jak największej ilości przedmiotów kojarzących się z „Akademią pana Kleksa”. Wygrała zerówka (64 gadżety !). Tego samego dnia przeprowadzono we współpracy z biblioteką szkolną konkurs wiedzy o „Akademii pana Kleksa”. W konkursie wzięło udział 5 drużyn składających się częściowo z uczniów klasy IV i III. Rywalizacja była zacięta. Po ogłoszeniu wyników i rozdaniu nagród od zaprzyjaźnionych sponsorów, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie pod portretami pana Kleksa.
Zadanie 1, czyli literatura jak z obrazka
Nasza klasa – z uwagi na prowadzoną w ramach grywalizacji – pracę grupową postanowiła przygotować dozwolone 3 obrazy – każda grupa „grywalizacyjna” – jeden. Wybór książek okazał się zadaniem całkiem łatwym, trudniej jednak było wybrać charakterystyczną scenę, która zachęca do czytania. W końcu nam się udało. Wybraliśmy: „Opowieści z Narnii”, „Akademię pana Kleksa” oraz „Harrego Pottera i kamień filozoficzny”.
Przystąpiliśmy do pierwszego etapu, czyli przygotowania żywych obrazów. Tu z pomocą przyszli rodzice – pomagali tworzyć stroje – niektórzy z ogromnym zaangażowaniem! Mieliśmy też (6 grudnia) profesjonalną sesję zdjęciową, by nasze żywe obrazy zachowały się w pamięci na dłużej.
Drugą częścią naszych prac, była promocja czytelnictwa. Zorganizowaliśmy spotkanie czytelnicze dla naszych młodszych kolegów z klas 1-3.Każda z grup odwiedziła jedną klasę, wybraną w drodze losowania. Na spotkaniach, zaprezentowaliśmy i omówiliśmy przygotowane przez nas plakaty promujące czytelnictwo; zaprezentowaliśmy fragment książki będący ilustracją żywego obrazu ( prezentowanego w formie zdjęcia), omówiliśmy z dziećmi poznany fragment, sprawdziliśmy, jak uważnie słuchali przeprowadzając mini-quizy. Pojawiły się też rekwizyty: tiara przydziały, kamień filozoficzny, guzik, buteleczka z magicznym eliksirem. Dzieci zagadywały, podawały skojarzenia i świetnie się bawiły słuchając wyjaśnień dotyczących tych przedmiotów i ich związków z daną książką. Do każdej pozycji książkowej zaprezentowaliśmy sylwetki autorów oraz namówiliśmy dzieciaki do aktywności twórczej w postaci wypełnienia kart pracy. Wszyscy byli bardzo zainteresowani, na koniec zajęć stwierdzili, iż z pewnością przeczytają zaproponowane książki oraz złożyli odciski swoich kciuków na plakatach promujących czytelnictwo, jako swoją czytelnicza deklarację. W nagrodę za podjęcie wyzwania oraz na zachętę nowi czytelnicy otrzymali szablony zakładek do książek – do samodzielnego wykonania. Zadowolenie dzieciaków i nauczycielek oraz pytania kiedy następne spotkanie okazały się dla nas najlepszą nagrodą.
Zwieńczeniem całości, jest gazetka ścienna na korytarzu szkolnym oraz informacja o akcji na szkolnym fb. : https://www.facebook.com/Prywatna-Szko%C5%82a-Podstawowa-w-Wo%C5%82ominie-1575081209420437/
A także pomysł utworzenia szkolnej grupy wolontariuszy, którzy raz w miesiącu będą odwiedzać klasy 1 -3 oraz przedszkolaki i czytać im oraz omawiać czytane teksty.
„ Cudze chwalicie- swego nie znacie” to powiedzenie nie do końca sprawdza się w przypadku naszej Gminy, albowiem już wiele lat temu wielki entuzjasta naszego regionu, jego historii i tradycji Pan Grzegorz Weber postanowił spisać legendy związane z naszą „ małą ojczyzną”. Do akcji włączyli się uczniowie oraz ich rodzice, dziadkowie. Tak powstały „ Stare dzieje” (http://www.zlotnikikujawskie.pl/content.php?mod=sub&cms_id=24). Nas najbardziej zainteresowała legenda związana z naszą miejscowością, czyli Złotnikami Kujawskimi. Postanowiliśmy, że ją właśnie rozpowszechnimy w szkole, ale także wśród lokalnej społeczności. Przygotowaliśmy nową formę graficzną, opatrzyliśmy nasze „ dzieło „ pracami plastycznymi i z taką broszurą wyruszyliśmy w teren. Zapowiedzieliśmy swoją wizytę u Wójta Gminy, który przyjął nas bardzo serdecznie i pochwalił pomysł przybliżenia legend mieszkańcom wsi. ( zdjęcie nr 5).Wspólnie odczytaliśmy „Legendę o wsi Złotniki Kujawskie” .Pozostawiliśmy okolicznościowe egzemplarze Panu Wójtowi, ale także złożyliśmy je w punkcie informacyjnym Urzędu. Następnie rozpoczęliśmy nasz „ legendowy” marsz „ na Złotniki”. Po drodze rozdawaliśmy ulotkę napotkanym mieszkańcom, wkładaliśmy je do skrzynek pocztowych oraz za wycieraczki samochodów. Nasza propozycja spotkała się z dużą sympatią mieszkańców, którzy chętnie włączyli się do wspólnego ulicznego czytania ( zdjęcie nr 4). Nasze legendy znalazły się też na półkach sklepowych okolicznych sklepów , gdzie były dodawane jako bonus do zakupów. Natomiast Ci, którzy nie otrzymali od nas bezpośrednio naszej legendy, mogli poczytać ją na tablicach ogłoszeń znajdujących się w naszej miejscowości. Ostatni punkt podjętych działań związany był bezpośrednio ze szkołą, w której się uczymy. Złożyliśmy „ wizytę” drugoklasistom, których zapoznaliśmy z treścią legend, a oni wykonywali na ich podstawie prace plastyczne. Tak powstał „ Ilustrowany album legend złotnickich”, który został przekazany do biblioteki szkolnej.
…Zadanie bardzo nam się spodobało. Postanowiliśmy pracować metodą projektu. Zespoły miały znaleźć ciekawe historie z naszego miasta lub okolic. Uczniowie zabrali się do przeszukiwania zbiorów bibliotek: szkolnej i publicznej. Pytali w rodzinach, odwiedzali sąsiadów. Już po kilku dniach mieliśmy kilkanaście spisanych opowieści. Padło pytanie, ale w jaki sposób zaprezentujemy te opowieści innym. Były różne propozycje. W tym czasie uczniowie na zajęciach pozalekcyjnych poznawali historię pisma. Czerpali papier z makulatury, pisali po nim gęsim piórem. Postanowiliśmy wykonać papier czerpany i zdobyć gęsie pióra, które po odpowiednim zaostrzeniu nadawały się do pisania atramentem. Piór było za mało, więc kupiliśmy stalówki i atrament. Pierwsze próby przepisywania opowieści kończyły się ogromnymi kleksami, ale potem… Jak to wygląda pokazują zdjęcia. Legendy były też przepisywane na współczesnym pergaminie. Uczniowie ozdabiali teksty inicjałami oraz kolorową bordiurą. Próbowaliśmy pisać na tabliczkach z gliny a nawet rysować hieroglify, ale nie były one czytelne. Przepisane karty oprawiliśmy własnoręcznie ozdabiając okładki „klejnotami” . Kilka legend oprawiliśmy deseczkami. Zbiór przekazaliśmy do biblioteki szkolnej , gdzie wzbudza wielkie zainteresowanie wśród odwiedzających czytelników. Jaćwingowie to pradawny lud zamieszkujący okolice mazurskich jezior. Lilie wodne zwali ”Łek”. Z nimi wiąże się nazwa naszego miasta i historia o rycerzu, nieszczęśliwej miłości i liliach z jeziora Łek, spisana przez krzyżackiego mnicha. Opowieść odnalazł i opowiedział ksiądz Jan.
„Białe lilie” Rycerza posłano aby zajmował się zamkiem na wyspie. Tutaj poznał swą żonę. Skąd pochodziła? Z Jaćwingów, Polaków, Litwinów. Bóg raczy wiedzieć. Była piękną, bogobojną i dobra kobietą. Kochał ja nad życie. Spośród dziewięciorga dzieci, którymi Bóg ich obdarzył, największą radością ojca była najmłodsza córeczka. W domu wołano na nią Miłka i wszyscy w zamku tak ją nazywali. Wyrosła na piękną i miłą dziewczyną. Uśmiechem swoim rozpromieniała wszystkich mieszkańców zamku. Była wrażliwą na ludzkie cierpienie. Często chodziła do zamkowych lochów aby pocieszyć zamkniętych tam ludzi. W więziennych lochach, za żelazną kratą widziała młodego, jasnowłosego Jaćwinga, schwytanego podczas potyczki wojennej. W jego dzikim wzroku widać było tylko ból. W jego rodzinnym języku, którego nauczyła ja matka, pocieszała go. Żadnej reakcji, żadnego słowa. Ciągle patrzył gdzieś daleko. Aż, któregoś dnia powiedział tylko: Ja syn wybitnego ludu chcę być wolny. Wtedy zauważyła w jego oku łzę. Ta łza paliła ją jak ogień. Nie mogła spać. Nie mogła znaleźć sobie miejsca. –Tato! Prosiła. Wypuść tego Jaćwinga. On tam umrze. Przez tygodnie prosiła ojca, ale ojciec był nieugięty. Pewnego razu modląc się pod krzyżem, zrozumiała co może zrobić. Tamtej, pamiętnej nocy, księżyc i gwiazdy oświetliły jezioro. Łódź z dwojgiem zbiegów oddalała się od zamku, ale płynęła powoli. Wiosłowała przebrana za strażnika zamkowego Miłka, a on wyczerpany więzieniem nie miał dość sił, by jej pomóc. Byli już na środku jeziora, gdy na zamku dały się słyszeć krzyki. Zauważono ucieczkę więźnia. Kilka łodzi ruszyło w pogoń. Miłka nie miała już sił. On chwycił za wiosła, ale płynęli za wolno. Łodzie doganiały ich, zaczęły padać strzały. Dopływali już do ujścia rzeki, gdy strzała ugodziła dziewczynę. Miłka zaczęła z łodzi zsuwać się do jeziora. Szeptem prosiła. – Uciekaj! On skoczył za nią do jeziora. Podciągnął ją. Usłyszał. Uciekaj proszę – szeptała, Odpłynął do brzegu. Miłka trzymała się jeszcze liny, czekała aż dopłynie jej ojciec. Gdy dopłynął i nachylił się nad nią by wyciągnąć ją z wody, usłyszał słowa: -Tato, puść go wolno. Nie zdążył chwycić jej reki. Opadła między rosnące w wodzie białe lilie. Długo jej szukali ale na próżno. Jaćwing stał na brzegu, jakby nie chciał uciekać, Ojciec nie chciał go widzieć. Wpatrywał się w toń jeziora. Nagle dał się słyszeć krzyk wolnego młodzieńca : ŁEK. ŁEK.ŁEK. Po chwili nie było go już widać. Ojciec i strażnicy wpatrywali się w kwitnące na tafli jeziora białe lilie.
Zadanie na pozór wydawało się nam trudne. Później zaczęła się burza mózgów. Baliśmy się braku pomysłów, a największym problemem okazał się ich nadmiar! Chcieliśmy opisać historię, którą znała tylko rodzina. Historię ciekawą, której nikt wcześniej nie opisał. W końcu wybraliśmy wydarzenie z życia mało znanej mieszkanki Chabówki pochodzącej z żydowskiej rodziny i napisaliśmy opowiadanie pt. ” Tajemnica skrzyni”. Akcja toczy się podczas II wojny światowej. A jak wiemy z historii, ten czas nie był dla nikogo łatwy. Pomimo wszystko nasza bohaterka -Maria-starała się wieść normalne życie. Miała dwójkę cudownych dzieci – Halinkę i Zbysia- oraz kochającego męża, dla którego jej bezpieczeństwo było najważniejsze.
Maria była piękną kobietą, niestety z dobrze widoczną żydowską urodą. Jej życie była nasiąknięte bólem, przerażeniem i strachem. Każdy dziwny dźwięk, każda niezapowiedziana wizyta przyspieszała rytm bicia jej serca. Marysia była niezwykle dobrą kobietą. Była doskonałą gosposią. Dbała o męża i dzieci najlepiej jak mogła. Kochała ich i była kochana. Nie chcąc narażać ich na niebezpieczeństwo, w ogóle nie wychodziła z domu, by nie dać powodu któremuś z sąsiadów, by doniósł, że u Piekarczyków mieszka Żydówka. Każdy chciał zapewnić swoim najbliższym bezpieczeństwo i Marysia to rozumiała. Przecież ona robiła to samo. Dlatego wolała nie wychylać się.
Okolica była względnie bezpieczna. Wojna nie dotknęła Chabówki aż tak bardzo jak innych miejscowości. Przed wojną ludzie bardzo się tu lubili. Przyjaźnili się i pomagali sobie w potrzebie. Wszystko szło dobrze. Żadnych kłótni wiele festynów i zabaw. Z tego była znana Chabówka. Z przyjaznych ludzi. Wszystko uległo zmianie po wybuchu wojny. Coraz więcej było niepotrzebnych kłótni, ludzie za wszelką cenę chcieli ratować swoją rodzinę. Może nie donosili na siebie, ale nikt nie wiedział, czego spodziewać się po innych. Nikt nie chciał ryzykować, więc skończyły się wspólne zabawy. Nikt ze sobą nie rozmawiał. Każdy zajął się swoim życiem.
Maria miała zdrową rodzinę i to jej do szczęścia wystarczało. Halinka i Zbyszek rośli otoczeni miłością rodziny. Nie odczuwali strasznych skutków wojny. Byli jeszcze tacy mali. Wszystko szło dobrze do pewnego popołudnia. Dzieci bawiły się w białej izbie a Maria ze szwagierką- o tym samym imieniu -siedziały w kuchni, robiąc obiad. Nagle do domu wpadł zdyszany Franciszek.
– Niemcy tu idą. – Te trzy słowa były jak wyrok śmierci. Maria zamarła.
– Ale jak to… Przecież… Ja się ukrywałam… – Marysia nie mogła w to uwierzyć.
– Nie martw się kochanie, damy radę. Ukryjcie się! Bierz dzieci i schowajcie się w izbie na górze. A ty siostra przez okno! – Franek próbował ratować swoją rodzinę.
– Nie! Mam pomysł! Ja udam, że jestem twoją żoną. Przecież mamy takie same imiona! – Marysia wpadła na genialny pomysł
– Nie możemy ryzykować, przecież możesz to przypłacić życiem… – Franek nie wiedział, co robić
– Nie mamy innego wyjścia. Inaczej nie dadzą wam spokoju. – Marysia wiedziała jak to się skończy. Kochała swojego brata, a szwagierka była dla niej jak rodzona siostra. Dzieci były jeszcze takie małe.
– Dobrze. Kochanie szybko do góry! – zwrócił się do żony – Dzieciaki, musicie być silne. Kocham was bardzo. – pocałował ich w główki. – Kocham was – powiedział jeszcze ze łzami w oczach.
Tymczasem w kuchni…
– Otwierać! – krzyknął jeden z hitlerowców po czym wszedł do izby. – Gdzie ona jest?!
– Ale kto… – powiedziała przerażona Marysia. Pomimo strachu, nie żałowała podjętego ryzyka.
– Żydówka!
– Tu nie ma żadnej Żydówki! My Polacy z krwi i kości. – powiedział Franek. – Mario, pokaż panom dokumenty. – Marysia zrobiła jak powiedział. Niemiec popatrzył na nie tylko, po czym rzucił je na ziemię. Drugi z nich rozejrzał się nieufnie i poszedł na górę. Franek myślał, że zwariuje. Powtarzał co chwila w myślach ,,Jezu ufam Tobie’’.
Niemiec wszedł do izby. Gdy zobaczył dzieci klęczące na łóżku i modlące się słowami ,,Boziu, uratuj naszą mamusię ‘’, coś w nim pękło. Może zobaczył w nich swoje pociechy. Może wyobrażał sobie, co by zrobił, gdyby to im miało zabraknąć matki. Rozejrzał się po pokoju, po czym jeszcze raz spojrzał na dzieci i wyszedł.
– Nie ma tam nic. – zwrócił się do towarzysza.
– Tym razem wam się udało. – splunął ten drugi, po czym obaj wyszli.
Franek przez chwilę stał i nie do końca rozumiał, co się właśnie wydarzyło. Dopiero Marysia musiała go szturchnąć. Ocknął się, ucałował siostrę i pobiegł na górę!
– Dzieci! Kochanie! Uratowani! – krzyczał i płakał ze szczęścia.
– Tatusiu! Bardzo się bałam! – krzyknęła Halinka, po czym rzuciła się tacie na szyję.
– Już po wszystkim. Marysiu wychodź. – powiedział i pomógł żonie wyjść ze skrzyni. – Daliśmy radę kochanie.
– Tatusiu! Matula chyba mnie usłyszała! – krzyczał podekscytowany Zbyszek.
– Usłyszała nas wszystkich. – powiedział rozczulony ojciec, biorąc w objęcia swoją żonę i dzieci. Już dawno nie był taki szczęśliwy.
Franek i Marysia byli dobrzy i kochali się wzajemnie. Po wszystkim wyjechali do Krakowa. Tam niestety nie było bezpiecznie.
Maria już po kilku miesiącach została rozstrzelana na oczach męża. Franek załamał się, ale na szczęście jego siostra pomogła mu i postawiła go na nogi. Franek dojrzał. Wiedział, że jego żona chciałaby, by żyli dalej. Wiedział, że tak miało być. Maria umarła i poszła do nieba po to, by się nimi opiekować. Wiedział to. On to czuł.
Oto nasza historia. Postanowiliśmy zrobić z niej prawdziwy film. Wszystko sami przygotowaliśmy- scenariusz, rekwizyty i stroje. Przyłożyliśmy się do tego ostatniego zadania. Efekty już na dole. Mieliśmy też przedstawić naszą opowieść jak największej liczbie osób. Prapremiera odbyła się w naszej szkole, ale poszliśmy też krok dalej. Nasza historia i film zostały udostępnione także na lokalnych portalach informacyjnych: Gorce24 i Podhale24. Poniżej zamieszczamy linki.
http://podhale24.pl/szkola/artykul/44139/Gimnazjalisci_z_Chabowki_zrealizowali_film__zobacz_.html
http://gorce24.pl/informacje/7201/Uczniowie_klasy_III_Gimnazjum_w_Chabowce_nakrecili_filmik_o_Zydowce
Na tę chwilę mamy około 2100 wyświetleń i prawie 600 wyświetleń na YouTubie!
Żałujemy, że jest to już nasze ostatnie zadanie. Konkurs, który wypełnił nam dwa szkolne lata, dał nam wiele radości, satysfakcji i poszerzył naszą wiedzę.
Dziękujemy!
Pracę nad wykonaniem ostatniego zadania rozpoczęliśmy od przeglądu bibliotecznych zbiorów. Ku naszemu zdziwieniu natrafiliśmy tylko na jedną pozycję książkową, która jest zbiorem legend o Oleśnicy autorstwa Krzysztofa Dziedzica, byłego redaktora prasy lokalnej. Zapoznaliśmy się wnikliwie z treścią „Oleśnickich podań, legend i bajań”. Niektóre teksty zainspirowały nas do dalszych poszukiwań informacji na temat opowieści o Oleśnicy. Postanowiliśmy uzupełnić drukowaną relację z życia dawnej Oleśnicy ustnymi przekazami starszych mieszkańców tego urokliwego, starego piastowskiego miasta. Zebraliśmy wszyskie dostępne nam przekazy pisemnie i ustne, i postanowiliśmy zredagować tekst legendy. Nad warstwą tekstową pracował nasz kolega, Szymon Kiraga.
Legenda napisana przez Szymona bardzo nam się spodobała, ale postanowiliśmy włączyć do zabawy całą społeczność szkolną. Ogłosiliśmy konkurs na zredagowanie legendy o Oleśnicy. Spośród wszytkich, napisanych przez uczniów naszego gimnazjum prac spodobały nam się cztery.
Przed nami był trudny wybór, ponieważ regulamin konkursu nie przewiduje nadesłania więcej niż jednej legendy.
Postanowiliśmy powołać niezależne jury, które miało zadecydować, którą legendę prześlemy na konkurs. Zespół ekspertów wybrał legendę naszego klubowego kolegi –Szymona Kiragi.
Przed nami kolejne wyzwanie. Jak zaprezentować tekst szerszej publiczności? W pierwszym odruchu, chcieliśmy stworzyć inscenizację teatralną. Odstąpiliśmy szybko od tego pomysłu. Teatr ma swoje ograniczenia, co do miejsca i czasu. Film, wydał się nam formą bardziej nośną, docierającą do szerszej publiczności.
Podczas Dnia Otwartej Szkoły, 7 maja, postanowiliśmy zaprezentować wszytkim obecnym nauczycielom, uczniom i rodzicom efekt naszej pracy. Projekcję filmu powtarzaliśmy wielokrotnie.
Oleśnicka uwodzicielka
Dawno, dawno temu w 1313 roku miasto Oleśnica otrzymało swojego własnego, samodzielnego władcę.
A mianowicie Bolesława zwanego także Oleśnickim. Był to młody mężczyzna, wagi raczej przeciętnej, około 80 kilogramów, chociaż dobrze zbudowany. Szermierka i jazda konno były jego ulubionymi sportami.
Pewnego wtorkowego dnia, kiedy jeździł na swoim koniu, Kalighulim, dostrzegł przepiękną kobietę. Była odziana w jasnoniebieską suknię, żółte pantofelki, lekki błysk w oku i jakby tego było mało, niewielki wietrzyk unosił jej włosy, przez co wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Książę zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Pomimo swoich zalet książę Bolesław był nieśmiałym człowiekiem, ale zważając na powagę sytuacji potrzeby dziedzica tronu oraz jej niespotykaną urodę przełamał się. Zostawił Kalighuliego przy ogromnym dębie a sam zaczął iść do obiektu swoich zainteresowań. Kobieta zmieszała się trochę widząc, że podchodzi do niej najbogatszy i najpiękniejszy mężczyzna w całym mieście, a na dodatek miał on całe miasto u stóp. Zaniepokoiła się lekko tą sytuacją. Nogi zaczęły jej się trząść, cała zbledła z wrażenia. Nie wiedziała, co ma robić w tej sytuacji. W końcu niecodziennie ma się okazję spotkać króla.
Po krótkiej rozmowie książę zaprosił ją na kawę i ciasto do pobliskiej kawiarenki „Pod pręgierzem”. Mieli się spotkać tam punkt 13:00. Konwersacja trwała wiele godzin. Rozmawiali dosłownie o wszystkim. Tematy jakby nie mogły się im skończyć. Aż tu nagle mocno zabrzmiał kościelny dzwon wybijając godzinę 21:00. Książę chciał odwieźć Martynę do domu, bo tak miała na imię, lecz ona odmówiła. Prędko się pożegnała
i zniknęła za kamiennym murem kawiarenki. Bolesława zdziwiło lekko takie zachowanie i nie ukrywał wielkiej rozpaczy za ukochaną.
Jednak następnego dnia znowu się spotkali zapominając kompletnie o tym incydencie. Była to ślepa miłość księcia. Ich randkowanie trwało tak pięć miesięcy, a w trakcie rozmów coraz bardziej się do siebie zbliżali. Zanim się obejrzeli, trwały już przygotowania do ich jakże hucznego ślubu. Odbył się on w kościele nieopodal zamku Bolesława. Zaproszone było całe miasto. Wszyscy wiwatowali i rzucali pieniądze pod nogi nowożeńców.
Małżeństwo to trwało już pięć lat. Żyli w dostatku. Jeździli na wszelkiego rodzaju wycieczki, aż w końcu doczekali się syna. Nazwali go Konrad. Kiedy młody książę miał już 6 lat, wyszedł pobawić się na dziedzińcu zamku. Kiedy wrócił, w tajemniczych okolicznościach jego rodzice zaginęli. Nikt nie wiedział, co się z nimi stało. Poszukiwania ich poszły na marne. Przez zaistniałą sytuację, tron, aż do czasu dojrzałości Konrada, musiał przejąć zastępca jego ojca.
Jak powszechnie wiadomo historia lubi się powtarzać. Zatem, pewnej słonecznej niedzieli, Konrad wyszedł pobawić się w powszechną jak na tamte czasy grę:
„ Rycerze i Smok”. Kiedy zabawa trwała w najlepsze, młody książę dostrzegł piękną dziewczynę. Jak się później okazało była w jego wieku. Młodzieniec opuścił towarzystwo swoich kolegów i podszedł do pięknej niewiasty. Z rozmowy wynikło, że ma ona na imię Klaudia a swoich rodziców nigdy nie poznała. Była to smutna wiadomość dla Konrada. Na poprawę nastroju dziewczynki zapytał ją czy nie chciałaby zamieszkać na stałe u niego w zamku. Klaudia po krótkim, udawanym namyśle zgodziła się. Mały książę był w niej zakochany już od młodych lat. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu. Można powiedzieć, że nie odstępowali siebie na krok. Te błogie lata przeminęły szybko jak jeden dzień. Konrad musiał zająć się sprawami Oleśnicy, lecz Klaudia mu w tym pomagała. Wciąż byli nierozłączni. Po kilku latach randkowania i miłości między nimi, pobrali się. Owocem ich miłości był syn. Kiedy ich potomek przeżył swoje pierwsze sześć wiosen, jego rodzice zaginęli. Tak samo jak jego dziadkowie kilkadziesiąt lat temu.
Historia ta powtarzała się przez wiele pokoleń w rodzinie władców oleśnickich. Co około czterdzieści pięć lat działa się ta sama historia. Rodzice młodego księcia gdzieś ginęli, on poznawał piękną nieznajomą, zakochiwali się w sobie, następnie pobierali, a kiedy doczekali się, aż ich syn będzie miał sześć lat
w tajemniczy sposób znikali.
Byłoby to praktycznie niemożliwe. Jednak jak się okazało z kronik prowadzonych przez lata, ta tajemnicza kobieta, pojawiająca się w życiu każdego z książąt, była jedną i tą samą osobą, tylko w innych postaciach. Tajemnicza Martyna, która później nazwała się Klaudią posiadał wiedzę z zakresu magicznego bytu. Stworzyła ona eliksir, który pozwala jej przeżyć całe wieki. Lecz miał on jeden defekt. Zamiast zatrzymać starzenie się czarodziejki pozwalał jej dożyć tylko to czterdziestego piątego roku życia. Po tym czasie kobieta zamieniała się w popiół, a po kilku minutach odradzał się, jako sześciolatka pamiętająca wszystko, co się działo jak była w poprzednim ciele. Przez te wszystkie lata uwodzenia książąt oleśnickich po upływie czasu, aż ich syn będzie miał sześć lat, usypiała swojego męża, a jego ciało wkładała wewnątrz muru, który okala miasto Oleśnicę. Uśpionym mężom dawała w rękę, chwile przed wniknięciem we wnętrze muru, czerwoną różę. Sama po wykonaniu tej czynności szła, czym prędzej pod wielki dąb. Tam w ciągu kilku minut przeistaczała się w małą dziewczynkę i zaczynała uwodzić kolejnego dziedzica.
Legenda głosi, że owa Klaudia lub przez innych zwana Martyną, lub po prostu czarodziejką, dalej żyje
w Oleśnicy, lecz nie czyni tego, co robiła kilkaset lat wcześniej. W dalszej części tejże legendy zapisane jest, że ów książęta zbudzą się tyko wtedy, kiedy Oleśnicy będzie groziło jakieś niebezpieczeństwo. Zburzą mury,w których spali tyle wieków, ich róże zamienią się w ogromne miecze, a oni sami będą bronić miasta, którym kiedyś panowali, za wszelką cenę.
Krok 1: Połykacze książek zbierają materiały i pomysły do napisania legend o okolicznych miejscowościach położonych blisko Zaborowa. Szukają inspiracji do wyjaśnienia w legendach pochodzenia nazw okolicznych wiosek i osad, a także ulic w Zaborowie. Postanawiają sami opracować podania, ponieważ o Zaborowie i okolicach takowe jeszcze nie krążą. Zbyt mała to wioska, zamków w okolicy nie ma, nawet zrujnowanych (tylko jeden pałac, ale ma się dobrze), o królach i duchach ani słychu, nie mówiąc nic o choćby szczątkach spisanych relacji.
Krok 2: Połykacze książek spisują legendy, ilustrują je i tworzą zbiór klasowych opowieści pt. „Legendy o Zaborowie i okolicach”. Wykorzystują program do tworzenia książek (Pop Color 3.0), dyskutują o wyglądzie tomu. Dobierają czcionkę, motywy, kolorystykę, ustalają rozmieszczenie legend i ilustracji w zbiorze. Dołączają na koniec, po spisie treści, swoje zdjęcie klasowe. Składają zamówienie na wydanie książki.
Krok 3: Połykacze książek odbierają wydrukowany zbiór, prezentują go rodzicom i wszystkim bliskim oraz innym uczniom. Z książką udają się do młodszych uczniów, by zaprezentować im fragmenty własnej twórczości. Wreszcie zanoszą tom do biblioteki, by stworzone przez nich legendy mogły być czytane przez każdą chętną osobę. Jak poinformowała nas pani bibliotekarz, zbiór legend „Połykaczy książek” cieszy się popularnością. Był wykorzystywany m.in. w czasie zajęć bibliotecznych, w trakcie akcji „Starsi czytają młodszym w bibliotece”, a także pojawi się w czasie „Majówki” – imprezy szkolnej integrującej lokalną społeczność.
Krok 4: Połykacze książek pozostawiają swój zbiór legend w bibliotece szkolnej. Jak wiemy, słowo pisane ma długą żywotność, zatem mamy nadzieję, że tom legend służyć będzie kolejnym pokoleniom uczącym się w szkole w Zaborowie. Liczymy także na to, że o Zaborowie zaczną wreszcie krążyć legendy.
Pozdrawiamy,
Połykacze książek
Legendy wybrane ze zbioru przygotowanego przez „Połykaczy książek” z Zaborowa
1
Natalia Choszczyk
O tym, jak zwierzęta pomogły Ściborowi z Zaborowa
Dawno temu, w 1220 roku w małej wiosce niedaleko wielkiego lasu mieszkała rodzina Ścibora. Ścibor martwił się, że jego miejscowość nie ma nazwy. Często wieczorami rozmawiał o tym z rodziną. Wszyscy chcieli, żeby nazwa była ładna. Ich wieczorne rozmowy słyszała mądra sowa, która mieszkała w lesie na wielkim dębie. Martwiła się, że Ścibor i jego rodzina nie mogą wymyślić nazwy dla swojej wsi.
Mądra sowa postanowiła zawołać wszystkie zwierzęta z lasu i zrobić zebranie. Pewnego dnia wszystkie zwierzęta przyszły do wielkiego dębu. Bardzo długo rozmyślały nad nazwą. Trwało to trzy dni i trzy noce. Kłóciły się i każdy miał inne zdanie. Rysie miały swój pomysł, zaskrońce inny, a sarny uważały, że ich nazwa jest najlepsza.
Nagle jeden łoś, który zawsze podczas zebrań zwierząt milczał, tym razem ryknął na cały głos: „Już wiem, nasza wieś znajduje się za wielkim borem. Nazwijmy ją więc Zaborów. Wtedy wszyscy będą mogli ją łatwo odnaleźć”. Zwierzęta były bardzo zaskoczone, że łoś wpadł na tak świetny pomysł. Uznały, że to doskonała nazwa wsi. Dzięcioł zastanawiał się jednak, czy Ściborowi i innym mieszkańcom taka nazwa się spodoba. Zwierzęta nie wiedziały też, jak powiedzieć ludziom, że wymyśliły taką nazwę. Cała rodzina dzięciołów postanowiła wyryć nazwę miejscowości na drzewie w okolicy domu Ścibora. Inne ptaki ćwiczyły długo, żeby dać Ściborowi znak, lecąc ułożone w kształcie liter tworzących na niebie napis „Zaborów”.
Pewnego słonecznego dnia, kiedy na niebie nie było ani jednej chmurki, stała się niezwykła rzecz. Ścibor rąbał drzewo do ogniska. Nagle na drzewie zauważył wyryty napis „Zaborów”. Spojrzał w niebo i zobaczył ten sam napis stworzony przez lecące po błękitnym niebie ptaki. Odkrył, że to zwierzęta dały mu znak. Zrozumiał, że to będzie najlepsza nazwa dla małej miejscowości.
Postanowił zwołać zebranie wśród mieszkańców i opowiedział im o tym, co go spotkało. Ludziom spodobała się ta nazwa, więc bez niepotrzebnej zwłoki nadali ją swojej miejscowości. Tej nocy Ścibor długo nie mógł zasnąć. Myślał nad tym, co go dziś spotkało i chciał jakoś podziękować zwierzętom za pomoc. Kiedy zasnął, przyśniło mu się zebranie zwierząt i łoś, który ze wszystkich sił krzyczał nazwę miejscowości – Zaborów. Ścibor zrozumiał, że to właśnie łoś wymyślił tę nazwę. Stwierdził, że odtąd w herbie wielkiej puszczy w okolicach Zaborowa będzie właśnie łoś.
Mieszkańcom ten pomysł również bardzo się spodobał. Odtąd ich miejscowość nosiła nazwę Zaborów, a w herbie puszczy był łoś. Tak ludzie postanowili odwdzięczyć się zwierzętom za ich pomysł. Mieszkańcy zrozumieli, że zwierzęta żyjące obok w puszczy są ich przyjaciółmi.
2
Marysia Popek
Legenda o Wyględach
Kiedyś, siedząc w kawiarni w Warszawie, zobaczyłam starszą kobietę, która opowiadała wnuczkowi ciekawe historie. Przysiadłam się bliżej, żeby móc usłyszeć jej opowieści. Jedną z nich była legenda o Wyględach. A oto ona:
„W XIX w., w roku 1815, niedaleko Warszawy, do małej wsi przyjechała królowa Elżbieta. Została tam na dłużej, gdyż w tej właśnie wiosce miała spotkać swojego przyszłego narzeczonego. Mieszkańcy bali się spojrzeć na królową, nie wiedząc, dlaczego przyjechała.
– Zostanę u was trzy dni – powiedziała królowa do mieszkańców wioski.
Wszyscy dopytywali się dlaczego, ale ona cały czas powtarzała:
– Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie.
Albo:
– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Mieszkańcy zabrali królową Elżbietę do najlepszej gospody. Tam zjadła wspaniałą wiejską kolację i spędziła noc.
Następnego dnia królowa odziała się w najpiękniejsze suknie, jakie kiedykolwiek mieszkańcy wioski widzieli. Wszyscy byli ciekawi, dla kogo te szaty.
Wtedy do wsi zajechał złoty powóz cały w białych wstęgach i białych oraz czerwonych różach. Ludzie wyglądali z okien, aby zobaczyć, z kim królowa wita się tak wcześnie, ponieważ była zaledwie dziewiąta godzina. Po wspaniałym powitaniu około godziny dziesiątej Elżbieta przedstawiła wszystkim swojego przyszłego małżonka. Był to przystojny i dobry książę Aleksander.
Mieszkańcy po zaspokojeniu swojej ciekawości i powitaniu gościa zjedli śniadanie i poszli na pola. Po całym dniu pracy, wyczerpani zjedli wieczerzę, później zmęczeni pracą poszli spać. Kolejnego dnia podarowali parze królewskiej zebrane dzień wcześniej plony w prezencie ślubnym. Królowa w dowód wdzięczności za okazane serce zaprosiła wszystkich na ślub, który odbył się tydzień później w Warszawie. Wesele było huczne i długie.
Od tamtego czasu ludzie z wioski, pamiętając o wydarzeniach tamtych dni, wyglądali codziennie z okien swych chat, aby sprawdzić, czy nie przyjeżdża ktoś ważny. Z tego powodu wieś nazwali Wyględy”.
Zainspirowani tematem trzeciego zadania wpadliśmy na pomysł zorganizowania w szkole kampanii społecznej pod hasłem Cudze chwalicie, Zagłębia nie znacie! V alfa o tajemnicach Zagłębia, której celem było zachęcenie uczniów, rodziców, nauczycieli, pracowników szkoły- innymi słowy- całej lokalnej społeczności do zapoznawania się z tajemniczymi legendami, ciekawymi historiami regionów, w których mieszkają.
Zadanie rozpoczęliśmy od poszukiwania we własnej okolicy ciekawych historii godnych utrwalenia i zaprezentowania szerszej publiczności. Podczas lekcji, gdy przygotowywaliśmy kampanię, uczniowie prezentowali zgromadzony przez siebie materiał, a trudną decyzję o tym, które z nich pojawiły się na plakatach, podjęliśmy poprzez głosowanie.
Następnie nadszedł czas na zaplanowanie dalszych działań, ustaliliśmy, że jedną z lepszych form rozpropagowania kampanii będzie rozdawanie ulotek, które sami zaprojektowaliśmy i przygotowaliśmy. W szkole zawisły także samodzielnie przygotowane przez dzieci plakaty z wybranymi przez nas legendami, które podczas przerw były głównym punktem zainteresowania reszty szkoły. Powodem wielu dyskusji oraz niebywałego zaskoczenia!
Uczniowie przez cały rozdawali ulotki wszystkim wchodzącym do szkoły rodzicom, napotkanym nauczycielom, młodszym i starszym kolegom ze szkoły, tłumacząc akcję. Opowiadali o swoim udziale w konkursie oraz zachęcali wszystkich do poszukiwań ciekawych historii swoich okolic, bowiem w trakcie pracy nad projektem powstała również inicjatywa stworzenia szkolnej kroniki miejskich legend, która ma być zredagowana przez klasę V alfa, lecz chcielibyśmy, aby do jej stworzenia przyczyniła się cała społeczność szkolna. Co ciekawe, zaczęły już spływać pierwsze prace.
Opowieść (jedną z dwóch), którą wybraliśmy do prezentacji na plakatach:
Tajemnicze barany
Czy zastanawiałeś się kiedyś, skąd wzięła się nazwa „Zagórze”, co przyczyniło się do powstania w tej okolicy niewielkiej góry..? Otóż wyobraź sobie, że pewien dziedzic postanowił razem ze swoją lubą wybudować obok starej kapliczki piękny kościół. Jak to w małżeństwie bywa, para nie umiała się porozumieć, doszło do kłótni, ale… Dziedzic postanowił rozpocząć pracę. Przywiózł stertę kamieni kilkoma ogromnymi wozami, myśląc, że od tej pory wszystko ułoży się po jego myśli. Nie mógł się bardziej mylić. W nocy przywędrowały tajemnicze istoty, które powyrzucały kamienie z wozów i je zniszczyły. Świadkowie zdarzenia pobiegli do dziedzica ze smutną wiadomością, twierdzili, że sprawcami zamieszania były tajemnicze barany. Zdenerwowany władca nie wierzył własnym uszom, wściekł się niebywale i postanowił kontynuować budowę. Kazał ułożyć resztę kamieni z powrotem na wozy oraz ustawił specjalną „kamienną straż”. Niestety, zwierzęta znowu zaatakowały. Poturbowały strażników, a potem zniszczyły resztę kamieni, po których została odtąd jedynie góra gruzu. Widząc to wszystko, młody dziedzic zrezygnował z budowy kościoła, rzekąc przy tym zapewne: „niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”
Uczniowie klasy VIb po zapoznaniu się z 3. zadaniem ruszyli do swoich domów, rodzin, krewnych, aby zdobyć pomysły na ciekawe opowiadania. W Sochocinie i najbliższej okolicy znalazłoby się kilka ciekawych tematów, mamy kilka miejsc, które są godne zainteresowania np. góra Napoleona w Bielach z pozostałościami grodziska datowanego na XII-XIV w., niemiecki cmentarz oraz kirkut. Ale Sochocin z guzików słynie i to stało się główną inspiracją dla młodych twórców.
Szóstoklasiści odwiedzili Izbę Guzikarstwa znajdującą się w Gminnym Ośrodku Kultury w Sochocinie. Tam szukali pomysłów, wiele ciekawostek usłyszeli od samego kierownika GOK-u pana Kryspina Kadeja. Obejrzeli zgromadzone tam pamiątki, maszyny i sprzęty domowe. Wypożyczyli kilka książek historycznych dotyczących przeszłości Sochocina. Tak wyposażeni zabrali się za pisanie opowiadań. Postało kilka fascynujących opowieści z guzikiem w tle. Jednak należało wybrać najciekawsze. Największe wrażenie zrobiło na wszystkich opowiadanie Wiktora Bilińskiego pt. „Sochociński guzikarz”, ale w świat baśni zostaliśmy przeniesieni dzięki pracy Jakuba Kopcia pt. „Smocze guziki”. Historia w opowiadaniu Kuby okazała się bardzo zabawna, tak bardzo, że postanowiliśmy przenieść ją na scenę. Na taką małą scenę, gdyż zdecydowaliśmy się stworzyć teatrzyk kukiełkowy i kto byłby najlepszym odbiorcą takiego przedsięwzięcia, oczywiście przedszkolaki.
Następnie przygotowaliśmy scenariusz, wybraliśmy aktorów, przygotowaliśmy pacynki, drewnianą konstrukcję, dekoracje i rekwizyty. Uzyskaliśmy wsparcie wielu życzliwych osób, rodziców, którzy wspierali nas w realizacji zadania.
Po wielu przeprowadzonych próbach udaliśmy się do Przedszkola Samorządowego w Sochocinie. Maluchy, to cudowna publiczność. Reagowały żywiołowo na pojawienie się smoka, uważnie śledziły przygody Jana oraz jego syna Edwarda. Występy dziewcząt z klasy VIb i pacynkowych aktorów zostały nagrodzone gromkimi brawami. Wszyscy byli pod dużym wrażeniem, maluchy z emocji aż otwierały buzie, panie wychowawczynie głośno chwaliły, a obecna na spektaklu pani dyrektor Beata Grabarczyk-Tomaszewicz nie kryła zachwytu.
Po zakończonym przedstawieniu każda przedszkolna grupa mogła obejrzeć guziczki i muszelki, z których robiono guziki. Historia zatoczyła koło, przeszłość dotknęła przyszłości, czyli młodego pokolenia, które powinno znać swoje korzenie, tradycje swojego regionu.
Wiktor Biliński
Sochociński guzikarz
Pewnego dnia we wsi Sochocin położonej nad rzeką Wkrą osiedlił się majster z fabryki Krasińskiego produkującej guziki rogowe. Nazywał się Wincenty Sinoradzki. Przybył tu z powodu pięknej kobiety, którą pokochał.
Wkrótce poślubił ją i małżonkowie zamieszkali w wynajętym domu. Żyło im się biednie i skromnie. W dawnych czasach Sochocin był głównie wsią rolniczą. Rzemiosło i handel były tu słabo rozwinięte. W pobliskiej miejscowości Kuchary Żydowskie powstała fabryka sukna, co skłoniło młodego majstra do wytwarzania guzików. Mógłby sprzedawać je krawcom szyjącym koszule i zarobić pieniądze. Potrzebował surowca, który posłużyłby do wyrobu guzików. Długo rozmyślał skąd go pozyskać.
Wiosennego dnia podczas spaceru nad brzegiem rzeki dostrzegł lśniącą w słońcu muszlę. Wyłowił ją z wody i zaczął przyglądać się jej uważnie. Zauważył, że ma piękne perłowe wnętrze, z którego można byłoby zrobić guziki. Ucieszył się ogromnie ze swojego odkrycia, ponieważ mógłby mieć tani materiał do produkcji. W dobrym nastroju wrócił do domu i oznajmił żonie, że odkrył świetny materiał do produkcji guzików. Następnego dnia razem wyruszyli nad pobliską Wkrę. Za pomocą czerpaków zaczęli wyławianie z dna rzeki małży. Zebrane muszle składowali na małym dwukołowym wózeczku. Gdy był już wypełniony po brzegi, z wielkim trudem zaczęli razem ciągnąć w kierunku domu. Gdy dotarli już na miejsce, przystąpili do kolejnego etapu pracy. Bez chwili odpoczynku zabrali się za polewanie muszli gorącą wodą, aby zmiękczyć skorupki. Tak przygotowane i oczyszczone muszle rozłożyli na drewnianym podeście do wysuszenia.
Aby rozpocząć produkcję niezbędne były maszyny i narzędzia. Wincenty zastanawiał się skąd pozyskać fundusze na zakup sprzętu. Zwrócił się do właściciela fabryki w Kucharach Żydowskich z prośbą o pożyczenie pieniędzy. W zamian obiecał, że podaruje pierwszą wyprodukowaną partię guzików za darmo. Zadeklarował również, że odda pożyczone pieniądze z procentem. Właściciel fabryki docenił majstra i jego przedsiębiorczość. Przystał na taką ofertę i tak rozpoczęła się produkcja guzików w Sochocinie. Takim sposobem majster Wincenty wyposażył warsztat w borownię, która wycinała krążki, tokarkę, która toczyła zagłębienie i dziurkarkę, która robiła dziurki. Majster podzielił pracę między siebie a żonę. On obsługiwał maszyny, a żona Rozalia szlifowała je oraz polerowała w bębnie z trocinami, a następnie naszywała na tekturowe kartoniki. Po wyprodukowaniu odpowiedniej ilości guzików sprzedawali je początkowo na targu, a potem fabrykom włókienniczym i krawcom. Z czasem produkcja guzików przyniosła coraz większe zyski, które umożliwiły zatrudnienie pracowników i budowę dużego warsztatu. Od tej pory guziki transportowane były poza granicę między innymi do Francji, Anglii i Szwecji. Nasz bohater zyskał sławę i chwałę. Żył długo i szczęśliwie.
Jakub Kopeć
Smocze guziki
Dawno, dawno temu w krainie nad Wkrą żył pewien smok. Nikt go nie lubił, a więc żył w tej krainie zupełnie sam. Był wielkim bałaganiarzem, nie dawał on sobie rady w utrzymaniu miejsca w idealnym stanie, więc postanowił żyć w brudzie. Po wielu latach, gdy smok już nie żył nad rzeką zamieszkali ludzie. Przywrócili dawny wygląd pięknej krainie i w nowo utworzonej wsi Sochocin wiedli spokojny żywot. Niedługo później do miejscowości wprowadził się majster Jan Kowalski. Nie był on zamożny, lecz posiadał ogromną wiedzę i był bardzo mądry. Znał on legendę o smoku, który zamieszkiwał to miejsce. Postanowił odnaleźć jego legowisko, gdyż wiedział, że stare łuski smoka są idealnym materiałem na guziki. Jan miał przyjaciela Eustachego i zaproponował mu wspólną wyprawę.
-Wyruszysz ze mną na poszukiwanie smoka? – spytał. Niestety Eustachy był bardzo strachliwy i odpowiedział:
-Bardzo się boję smoków, nawet tych nieżywych. Wybacz, ale nie idę z tobą.
Jan musiał zdać się na siebie samego. Szukał smoka i jego jaskini aż 10 lat. Wędrował i wędrował. W tym czasie uratował tonącą w rzece pewną urodziwą dziewczynę, która wkrótce została jego żoną i urodziła mu synka Edwarda. Jan podczas wędrówek zdobył wiele nowych doświadczeń, ale sam nie dał rady wypełnić swojego zadania. Wszystko, co wiedział, przekazał swojemu prawie dorosłemu synowi i razem ruszyli na nową przygodę. Po miesiącu poszukiwań wreszcie odnaleźli smoka. Oskubali go ze wszystkich łusek i zadowoleni wrócili do domu. Edward był bardzo niecierpliwy i spytał ojca:
-Tato, czy ty wiesz, jak zrobić z tych łusek guziki?
-Synu, dokładnie nie wiem, ale myślę, że wspólnie odnajdziemy sposób i wszystko nam się uda.
Niestety nie od razu im się powiodło, ale po kilku próbach guziki były perfekcyjne. Wyroby Kowalskich znane były w całym kraju. Jednak po 5 latach łuski się skończyły, a Jan nigdzie nie mógł już ich dostać. Nie minęły jednak dwa dni, a Kowalscy znów mieli materiał na guziki. Tym razem z pomocą przyszedł im mały chłopiec, który przyniósł muszelkę znad rzeki.
Okazało się, że muszle małży są idealnym materiałem na guziki. Kolejne pokolenia Kowalskich produkowały guziki z muszli rzecznej, rozprowadzały je po kraju i za granicą. A Sochocin aż do dziś słynie z tych wyrobów.
Jesteśmy mieszkańcami regionu górniczego, więc nie są nam obce historie o Skarbniku czy Utopcach. Chcieliśmy jednak znaleźć historię wyjątkową, która będzie nie tylko oddawała folklor naszego regionu, ale i wskazywała pewne wzorce zachowań, które powinny nam zawsze towarzyszyć. Mamy tutaj na myśli: honor, poczucie własnej wartości i szacunek dla drugiego człowieka. Przypomniała nam się historia opowiadana przez starszego mieszkańca naszego miasta – pana Zygmunta Twardzika.
Jest to przygoda dwóch młodych chłopców z osiedla górniczego, którzy chcieli zarobić dodatkowe pieniądze. Zgłosili się więc do aptekarza, który szukał pracowników do zrzucenia węgla do piwnicy. Ziga i Fridek (owi chłopcy) szybko zwieźli opał i dodatkowo posprzątali podwórze, następnie udali się po zapłatę. Tutaj okazało się, że aptekarz nie należy do ludzi kulturalnych – zostawił zapłatę na schodku i nie wyszedł nawet do pracowników. Chłopcy poczuli się urażeni i uznali, że nie pozwolą się w ten sposób traktować – szybko wynieśli węgiel na podwórze a oburzonemu aptekarzowi oświadczyli, że węgiel i zapłata są na swoim miejscu. Następnie opowiedzieli o wszystkim pozostałym mieszkańcom osiedla, którzy w akcie solidarności kolejno odmawiali aptekarzowi (nikt nie chciał opału wnieść do piwnicy). Dopiero gdy zdesperowany aptekarz zaoferował 3 zł za pracę, ponownie zgłosili się Ziga i Fridek. Tym razem pracodawca zachował się odpowiednio i osobiście wręczył chłopcom pieniądze. Fridek zapłatę przeznaczył na trąbkę, zaś Ziga zbudował sobie lektykę i zapłacił po 50gr chłopcom za noszenie go po osiedlu – bo kto bogatemu zabroni?
Gdy wybraliśmy historię przyszła kolej na nadanie jej literackiego kształtu, chcieliśmy dotrzeć do jak najszerszego grona przede wszystkim młodych ludzi. Tak narodził się pomysł by stworzyć komiks i wydać go w wersji dwujęzycznej: polsko – śląskiej. Zadanie nie było łatwe, szczególnie w zapisie śląskich słów, ale nasi czytelnicy uznali, że „nam wyszło”. Główna akcja promocyjna miała miejsce w świetlicy środowiskowej. Po zapoznaniu uczestników spotkania z komiksem odbyło się czytanie z podziałem na role w wersji śląskiej – przysporzyło to naprawdę wiele radości. Następnie sprawdziliśmy w jakim stopniu czytelnicy zapamiętali treść lektury. Zadanie polegało na ułożeniu z rozsypanki zdaniowej planu wydarzeń. Kolejnym wyzwaniem było przetłumaczenie śląskich słów występujących w komiksie na język literacki. A na sam koniec, już w ramach relaksu uczestnicy spotkania ułożyli przygotowane przez nas puzzle ilustrujące śląskie familoki.
Oryginał komiksu przekazaliśmy do Izby Regionalnej naszego miasta a kolejne egzemplarze do biblioteki szkolnej, gdzie będzie można z nich korzystać podczas zajęć. Do szerokiej publiczności postanowiliśmy dotrzeć (jak wszystko obecnie) przez Internet! Na stronie naszej szkoły http://zss.radlin.pl zamieściliśmy animację, dzięki której każdy będzie mógł przeczytać komiks. Link do tej animacji załączamy w dalszej części sprawozdania i życzymy przyjemnej lektury.
http://zss.radlin.pl/setup.php?p=p_4112
Trzecie zadanie rozpoczęliśmy od poruszenia pamięci naszych rodziców, dziadków a nawet pradziadków. Każdy uczeń miał wybadać zakres historii jakie znają jego przodkowie. Na lekcji wychowawczej, przedstawiane były zdobyte informacje na ten temat. Wspólnie wybraliśmy najbardziej intrygujące historie, którymi postanowiliśmy się podzielić z innymi. Uczniowie byli zaskoczeni, gdy usłyszeli, że z ich terenami związane są kryminalne opowieści. Ta, która nas najbardziej zainteresowała, to historia Szatanówki. Jest to miejsce, które istnieje do dnia dzisiejszego. Nigdzie jednak nie zostało oficjalnie nazwane. Wszyscy mieszkańcy Łęki wiedzą gdzie ono się znajduje. To chyba dlatego tak bardzo poruszyło naszą grupę. Postanowiliśmy spisać tę legendę, ale ponieważ chcieliśmy, żeby dotarała głównie do młodszych odbiorców, wymyśliliśmy, że wstępem do pisanej legendy będzie krótki film science fiction. Umieściliśmy historię szatanówki w przyszłości aby zainteresowała większe grono odbiorców. Aby bliżej poznać historię i tradycję Łęki, nawiązaliśmy kontakt z pisarką, panią Anną Wronkowicz, autorką książki pt. „Łęczanie”. Przedstawiliśmy naszą historię pt. „Ufoki w Szatanówce”. Rozpoczyna się ona filmem, który jest wstępem do pisanej legendy. Ponieważ wszystkich uczniów bardzo zainteresowała ta historia, wpadli na pomysł, aby rozpowszechnić ją nie tylko w szkole ale także w całej naszej dzielnicy. Stworzyli więc plakaty propagujące przeczytanie naszej legendy. Rozwiesili je po mieście wraz z treścią legendy. Ku naszej uciesze, udało nam się zainteresować i nie przestraszyć przedszkolaków. Mamy nadzieję, że skłoniliśmy również mieszkańców do pogłębiania wiedzy w historiach swojej małej ojczyzny. W naszych najbliższych planach jest utworzenie słownika etymologicznego związanego z terenem Dąbrowy Górniczej a w szczególności Łośnia i Łęki.
,,Cudze chwalicie, swego nie znacie’’.
Postanowiliśmy zapytać o taką opowieść czy historię- osobę, która bardzo dobrze zna historię naszego miasta- pana Józefa Witka. Dzięki uprzejmości pań pracujących w Bibliotece Pedagogicznej, zorganizowaliśmy spotkanie Białych Kruków z autorem m. in. encyklopedii o Mielcu. Pan Józef Witek opowiadał nam bardzo ciekawe historie i opowieści związane z Mielcem. Pytaliśmy o anegdoty, różne historie czy legendy. Mielec słynie z tradycji lotniczych (WSK PZL) i sportowych (Grzegorz Lato –król strzelców na Mistrzostwach Świata z 1974 roku). Postanowiliśmy skupić się na lotnictwie, gdyż w naszym mieście istnieje lotnisko, a przez lata były produkowane samoloty. A poza tym nasza szkoła przypomina z lotu ptaka właśnie samolot. Chcieliśmy przybliżyć naszym kolegom co nieco o tym, skąd taki kształt i dzięki komu powstały pierwsze samoloty.
Białe Kruki stwierdziły, że napiszą o tym komiks, który powstał w programie komputerowym Storyboard. Według nas to atrakcyjna i prosta forma przekazu. Komiks tworzyli uczniowie na zajęciach kółka polonistycznego, podczas którego napisali tekst i uzgodnili szczegóły techniczne. Zaś druga grupa stworzyła komiks w programie komputerowym.
Naszymi sposobami na rozpowszechnienie tej historii było wyświetlenie go na szkolnym telebimie oraz umieszczenie go na tablicach w holu szkolnym tak, by uczniowie podczas przerw mogli oglądać
i przeczytać. A oprócz tego wydaliśmy wersję papierową komiksu i po uzgodnieniu z redaktorem naczelnym szkolnego pisemka Kleksik w numerze majowym pojawi się wersja papierowa- jako dodatkowa wkładka do numeru.
więcej informacji o naszym spotkaniu w artykule na stronie Biblioteki Pedagogicznej
PATRIOTYCZNA GRA MIEJSKA DLA PSZOWSKICH PRZEDSZKOLAKÓW
W związku ze zbliżającymi się obchodami kolejnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja gimnazjaliści zaproponowali, aby przypomnieć mieszkańcom skąd wzięła się nazwa ich miasta. Uznali bowiem, że patriotyzm powinien być obecny już w najbliższym otoczeniu, czyli naszej małej ojczyźnie, jaką jest Pszów.
Gimnazjaliści najpierw spotkali się z najstarszym mieszkańcem Pszowa, aby dokładniej przybliżył im legendę o powstaniu miasta.
Potem w miejscach, w których bardzo dawno temu rzekomo żył Pan Psow, nagrali film.
Celem przedsięwzięcia było przybliżenie najmłodszym historii miasta i w związku z tym przygotowano także szereg gier i zabaw dostosowanych do przedszkolaków.
26 kwietnia do sali pszowskiego MOK-u zostały zaproszone dzieci z czterech miejskich przedszkoli.
Najpierw każda grupa weszła w ciemności przy zapalonych świecach do sali przez labirynt – taki sam jaki musiał pokonać legendarny założyciel Pszowa, aby dostać się do miasta.
Gdy zasiedli na widowni zobaczyli trzynastominutowy film wraz z komentarzem, o tym skąd wziął się Pszów.
Pod koniec projekcji, zapaliły się światła i przed oczami dzieci ukazały się postaci z filmu. Duże wrażenie na dzieciach wywarło przenikanie się dwóch płaszczyzn – realnej i filmowej. Były zdziwione i zachwycone pojawieniem się wśród nich postaci filmowych, które zaprosiły ich do wspólnej gry. Celem zabawy było naśladowanie postawy Pana Psowa, który wg legendy służył pomocą i radą każdemu, kto się do niego zwrócił o pomoc.
Przedszkolaki pokonywały kolejne stacje, na których musiały między innymi: pomóc rolnikowi w sadzeniu roślin, rybakowi w łowieniu ryb, gospodyni w zaparzeniu ziółek, szwaczce w projektowaniu strojów, ekspedientce w segregowaniu owoców i warzyw, górnikowi w wybieraniu się do pracy. Posługiwały się przy tym narzędziami z pradawnych lat – dzięki temu zaznajamiały się z historią.
Następnie układały puzzle przedstawiające najważniejsze miejsca w Pszowie, o których później opowiadały.
Na zakończenie na makiecie obrazującej nasze miasto, ustawiały pasujące do siebie elementy.
Po tych wyczerpujących zmaganiach dzieci zasłużyły na małe co nieco, czyli porcję popcornu. A żeby bezpiecznie poruszać się po naszym pięknym mieście, przedszkolaki otrzymały kolorowe odblaski.
*Wszystkie stroje, rekwizyty, puzzle, makieta, wystrój MOK-u, nagranie i montaż filmu zostały wykonane samodzielnie przez grupę gimnazjalistów.
Pan Ps(z)ow żyje?!
Sensacyjna wiadomość zmroziła krew w żyłach mieszkańcom Pszowa. Podobno po ulicach miasta przechadzał się sam jego założyciel – Pan Psow. Różne reakcje ludzi: strach, panika, niedowierzanie, radość i podekscytowanie, a także ciekawa inicjatywa gimnazjalistów.
W zeszłym tygodniu grupa naszych stałych czytelników zgłosiła się do redakcji, aby poinformować o niecodziennym zdarzeniu. Legendarny założyciel miasta pojawił się wśród mieszkańców, aby wspólnie z nimi świętować obchody święta Konstytucji 3 Maja. Data to nieprzypadkowa, w końcu gdyby nie on, nie mielibyśmy naszej małej ojczyzny – Pszowa. Pojawia się szereg pytań. Czy bohater oczekuje czegoś od mieszkańców w zamian za to, co dla nich zrobił w odległej przeszłości? Dlaczego właściwie jest tak znany wśród ludzi i czy rzeczywiście zasługuje na tak wielki szacunek? Udaliśmy się do najstarszego mieszkańca Pszowa – rodowitego Ślązaka posługującego się gwarą śląską, aby przybliżył nam sylwetkę tej legendarnej postaci.
Fest downo tymu, jak yno trowa i drzewa były w naszyj łokolicy – wspomina pan Augustyn – w lesie zamiyszkoł ganc stary pustelnik. Żodyn nie wiy skond prziszoł i czamu był som. Kożdy godoł roztomańcie – tak jak sie komu podobało. Chop był pobożny, bez lato czynsto siodoł na lipowym pniu i rzykoł za wszystkich. Znojd kiedyś koło umrzytej wilczycy dwa wilczki, kiere oswojył i nie odstympowały go na krok. Nikierzi godali, że pustelnik był czeskim mnichym i stamtond prziszoł. Prowdom jest, że umjoł bojać piyknie, szczególnie o Ponboczku. Jego mondrość i doświadczyni sprawiyło, że ludzie przichodziyli sie go o fszystko pytać i doradzać. Byli radzi jak od niego odchodziyli, bo wiedzieli, że to im bydzie pomocne w życiu. Żeby docenić mondrość i sympatia pustelnika, miyszkańcy zaczli go nazywać Panym Psowym, a jak umrzył to osada nazwali Pszów.
Z tej ciekawej historii wynika, że niewątpliwie jest za co dziękować założycielowi miasta. Uczniowie pszowskiego gimnazjum wpadli na pomysł, aby nagrać film o powstaniu Pszowa skierowany do najmłodszych mieszkańców – przedszkolaków. Uważają oni, że szacunek do swojego miasta i historię jego powstania należy wpajać już od najmłodszych lat. Projekcja filmu oraz szereg innych atrakcji związanych z historią miasta odbędzie się 26 kwietnia w pszowskim MOK-u. Gimnazjaliści nie ukrywają, że byliby zaszczyceni gdyby pan Psow był obecny… ciałem lub duchem.
Pszowik
Legenda o Pszowie (dla nieznających gwary śląskiej)
Bardzo dawno temu, kiedy jeszcze na naszych terenach królowała puszcza, a człowiek ledwo wydzierał jej urodzajną ziemię dla swoich potrzeb, wśród gęstwin leśnych w samotności, żył stary pustelnik. Skąd przybył i dlaczego żył w samotności, nikt w osadzie nie wiedział. Domysłów i przypuszczeń było tyle, ile gwiazd nocą na bezchmurnym niebie. W długie letnie wieczory często siadał na lipowym pniu i w skupieniu się modlił, a dwa ogromne wilki kładły się wtedy obok niego i drzemały. Znalazł je kiedyś w lesie obok martwej wilczycy. Zabrał do pustelni i wychował. Z czasem wydoroślały, a starego pustelnika uznały za swego przywódcę i nie odstępowały go na krok. Co pewien czas zerkały na swego pana, to znowu wsłuchiwały się w odgłosy przynoszone przez wiatr z lasu. Ktoś w osadzie opowiadał, że pustelnik to mnich, który dawniej wspólnie z innymi mnichami głosił Ewangelię wśród Czechów. Nauka, którą głosili była obca i niezrozumiała dla miejscowych. Mnisi doskonale władali mieczem i często dochodziło do przemocy i ostrych starć w imię Chrystusa. Stary i niezdolny do dalszych trudów ewangelizacyjnych mnich osiadł na pograniczu czeskim. W ciszy i samotności zajął się medytacją. Odznaczał się doświadczeniem i szeroką wiedzą. Wkrótce okoliczni mieszkańcy zaczęli odwiedzać sędziwego starca radząc się go w najróżniejszych sprawach życiowych. Zawsze potrafił doradzić i wytłumaczyć. Pustelnik rzadko odwiedzał osadę. Zdarzało się to jedynie w noc wigilijną. Opowiadał wtedy ciekawe historie o narodzonym w dalekim kraju dzieciątku zwanym Jezus, o jego cichej o skromnej matce i pracowitym ojcu. Siadywali wtedy wygodnie na skórach, a pustelnik bajał o nieznanych zamorskich krajach, wspaniałych kościołach, o mieszkającym w nich Bogu. Roztaczał przed ich oczyma tajemniczy, nieznany świat, tak dalece dla nich obcy i niezrozumiały, jak fakt pojawienia się w dzień słońca na niebie, a nocą księżyca. Osadnicy obdarzali pustelnika nieskrywaną sympatią i wielkim zaufaniem. Był dla nich wybawcą w kłopotach, ratunkiem w chorobach i pociechą w smutku. Z czasem zaczęto nazywać go „Panem Psowem”, a po latach, kiedy zmarł, w dowód pamięci i wdzięczności, swoją osadę nazwali Pszowem.
Z wielkim entuzjazmem zabraliśmy się za kolejne zadanie, zwłaszcza że mamy już większe doświadczenie, a apetyt rośnie w miarę jedzenia! Zmotywowało nasz również poprzednie -wyróżnienie! Po przedstawieniu kolejnego zadania uczniowie stworzyli grupy zadaniowe, które miały na celu znaleźć materiały na dobre opowiadanie. Część uczniów przeszukiwała szkolne archiwa, część udała się do miejskiej biblioteki, aby w opracowaniach czy regionalnych gazetach znaleźć coś- interesującego i mało znanego szerszej publiczności – o naszym mieście, inni umawiali się na nieformalnych spotkaniach z babciami, dziadkami, sąsiadami naszych uczniów w celu poznania jeszcze niespisanych historii OLESNA i okolic. Następnie grupy zaprezentowały swoje wyniki poszukiwań. Każda opowieść , anegdota i legenda była ciekawa – ta lekcja była najlepszą lekcją historii regionu, pełną magii i tajemnicy! Wybór jednej lub dwóch najciekawszych historii był bardzo trudny, ale stwierdziliśmy, że opracujemy tę mało znaną – choć potwierdzoną gdzieś w krótkich zapiskach historycznych – legendę, której głównym bohaterem jest smok… Napisaliśmy wspólnie w klasie opowiadanie z dialogiem, bo dla uczniów klasy pierwszej jest formą znaną i lubianą, a ponieważ pisali to uczniowie gimnazjaliści, to głównymi bohaterami naszego opowiadania stali się uczniowie naszej klasy z imienia (którzy – jak się później okazało- zagrali również swoje role w przedstawieniu teatralnym !).Kiedy nasza wizja została zredagowana i przybrała formę opowiadania, długo zastanawialiśmy się nad tym, gdzie, w jaki sposób i komu obwieścić wyniki naszego zadania. W pierwszym zadaniu zaangażowaliśmy mieszkańców Olesna i uczniów, w poprzednim zadaniu udział w grze brali nasi rówieśnicy, teraz czas, aby wyjść z tym zadaniem do naszych młodszych braci i sióstr w przedszkolu – powiedziała jedna z uczennic. I tak też się stało. Uczniowie sami umówili się na spotkanie w grupie przedszkolaków, ale data przedstawienia to był tylko początek…. Teraz dopiero zaczęły się schody! Należało znaleźć dobrego i odważnego narratora, przećwiczyć odegranie poszczególnych ról, stworzyć dekorację, stroje…. A czasu było niewiele…. Cała klasa została zaangażowana w organizację tego przedsięwzięcia. Potrzebny był też kamerzysta, fotograf, koordynator wszystkich grup. Uczniowie stwierdzili także, że warto stworzyć nasze opowiadanie w formie pisemnej, aby dzieci zaniosły je do domu i wciągnęły do jego przeczytania rodziców i rodzeństwo. Rewelacyjnym pomysłem było też stworzenie do tego opowiadania malowanek z bohaterami, które przedszkolaki wypełnią po przedstawieniu. Paru uczniów zajęło się stworzeniem takiej gazetki, którą w postaci upominku wręczyliśmy dzieciom po naszym przedstawieniu. A w przedszkolu…Wszystko się udało, nawet pogoda dopisała, bo częściowo przebrani i umalowani i z wielkimi zwojami scenografii maszerowaliśmy do przedszkolaków przez całe miasto… Przyjęto nas z dziecinną szczerością ( tu warto zobaczyć wywiad z przedszkolakami po przedstawieniu) i zapraszano ponownie. Ach, było to niesamowite przeżycie. Niektórzy byli pierwszy raz przed Tak liczną i szczerą aż do bólu publicznością…. Jesteśmy dumni z siebie i bardzo zadowoleni, choć było i trochę problemów, i zgrzytów…
„Spotkanie z nieznajomym”
Był piątek. Dwie gimnazjalistki z ciężkimi plecakami przewieszonymi przez ramię wracały ze szkoły do domu. Narzekały na nudę i brak rozrywki w swoim mieście.
– Co dzisiaj robimy? – zapytała czarnowłosa Luiza.
– Pograjmy dziś na komputerze! – odpowiedziała koleżanka Zuzia.
– Nie! To już jest nudne… – odrzekła oburzona Luiza.
– Jak dorosnę to stąd wyjadę! W takim Krakowie czy Wrocławiu każdy dom, każdy zaułek ma swoją historię… – głośno dywagowała Zuzia – Jest tyle nowych miejsc do zobaczenia i poznania! Dyskoteki, kina, muzea, teatry… Nie ma miejsca na nudę!
– Nie mogę dłużej tego słuchać! – krzyknął zza pleców dziewcząt starszy pan z laseczką, który od dłuższej chwili przysłuchiwał się tej rozmowie.
Mężczyzna dość dziwnie wyglądał… Miał staroświecki garnitur i szeroki, niemodny krawat. Jego twarz była mocno pomarszczona, a na głowie miał czarny cylinder. Jakby z innego świata…
– Jeśli macie chwilkę czasu, to opowiem wam ciekawą historię o naszym miasteczku. Olesno też miało swojego „wawelskiego smoka”! Czy słyszałyście o tym? Zapraszam was w podróż do przeszłości.
Dziewczęta zmieszane i zdezorientowane nie wiedziały, co robić? Luiza była lekko przerażona, co było widać po jej szeroko otwartych oczach i buzi. Zuzia odważnie jednak odpowiedziała:
– I tak nie mamy co robić! Co nam szkodzi? Posłuchajmy jakiegośo „suchara”!
Ciekawość dziewcząt zwyciężyła. Wszyscy usiedli na parkowej ławeczce. Staruszek zaczął swą opowieść.
-Dawno, dawno temu, kiedy pierwsi mieszkańcy Olesna byli jeszcze poganami, żyli zgodnie ze zwyczajami swoich pradziadów. Pod wzgórzem, na którym dzisiaj stoi kościół św. Rocha, przebywał olbrzymi smok o „ognistym” charakterze i „zabójczym” oddechu. Budził postrach w całej okolicy, zwłaszcza wśród oleśnian, ponieważ każda rodzina musiała dostarczyć swoje pierworodne dziecko na pożarcie potworowi, aby dał spokój całemu miastu.
– Co oznacza słowo pierworodne? – spytała Zuzia.
-Głupia jesteś! – ironicznie fuknęła koleżanka – Pierworodne tzn. pierwsze dziecko rodziców ! To taaakie oczywiste! Proste jak drut! Hi…
– Czy mogę dokończyć? – zapytał mężczyzna, aby przerwać tę głupią dyskusję…
Dziewczęta przytakująco skinęły głowami. A w parku zapanowała idealna cisza, wszystko zamarło… Nie było słychać żadnego śpiewu ptaków! Jakby się przeniosły do jakiegoś innego świata. Nieznajomy kontynuował swą opowieść:
– Kiedy przyszła kolej na oddanie dziecka burmistrza Olesna na ofiarę bestii, niania zabrała dziecko za mury miasta i za namową nieznajomego starca ochrzciła według tradycji chrześcijańskiej. Gdy z drżącymi rękoma położyła dziecko przed smoczą jamą, schowała się za drzewem w pobliskim lesie, aby obserwować dalszy rozwój wydarzeń. Kobieta nie wierzyła własnym oczom! Smok zamiast –jak zwykle – rzucić się na ofiarę, odepchnął ją i uciekł, pozostawiając za sobą tylko kłęby kurzu. Szczęśliwa niania wróciła do miasta z dzieckiem na ręku, oznajmiając wszystkim, co się wydarzyło. Jeszcze tego samego dnia burmistrz ochrzcił siebie i swoją rodzinę, nakazując to uczynić wszystkim mieszkańcom miasta.
To zdarzenie zgodnie z zapisami oleskich kronikarzy miało miejsce ok. 1229 roku, a od tego czasu nikt nie spotkał strasznego smoka i wieść o nim przepadła.
– Wow! Nie wiedziałam, że Olesno ma taką ciekawą legendę w swojej historii – oznajmiła Zuzia.
– Zna pan więcej takich opowieści? To brzmi jak dobry horror! Nie trzeba iść do kina… Może wykorzystałybyśmy te informacje do projektu z GWO? Trochę to podkoloryzujemy i gotowe!
– Ale „zabłyśniemy” w klasie….no i przed Panią – odparła Zuzia z uśmiechem na twarzy.
Staruszek znacząco odchrząknął – yyyyy!
– Widzicie? O Oleśnie możecie się jeszcze duuużo dowiedzieć… Nie musi być tak nudno! „Cudze chwalicie, swego nie znacie” – powiedział mądrze mężczyzna- Aby poznać więcej ciekawych informacji, anegdot, legend czy historii o naszym miasteczku, musicie udać się do naszego muzeum i miejskiej biblioteki. Wiecie, gdzie one się znajdują?
– Pewnie! Tylko nigdy tam dotąd nie zaglądałyśmy…. no, bo nie było po co? – odparły chórem.
Dziewczęta zaczęły planować zajęcia na weekend… Umawiając się głośno na spotkanie, zapomniały zupełnie o nieznajomym. Kiedy chciały mu podziękować, staruszka w dziwnym garniturze już nie było…
– Nawet się nie pożegnał – ze zdziwieniem zauważyła Luiza- A mówią, że to młodzież jest niewychowana!
– Odpuść sobie…może się spieszył? Do jutra…. – odpowiedziała Zuzia, kierując się w stronę domu.
– Nara…- odparła Luiza. To jesteśmy umówione? Aha…
Nazajutrz dziewczęta pojawiły się w miejskiej bibliotece .To niewielki budynek koło placu zabaw. Zawsze tamtędy przechodziły, ale nigdy wcześniej nie przyszło im do głowy, aby do niej wejść! To byłby przecież obciach… ale teraz … W środku panowała zupełna cisza… jakby makiem zasiał, a może to było tylko złudzenie? Kilka osób siedziało przed komputerami, kilka przechadzało się między ogromnymi półkami i …zabierając z nich książki, wyglądali jakby byli na grzybobraniu! Dziewczęta były zdezorientowane i speszone. Co tu robić? Jjak znaleźć coś w tym gąszczu książek? Na całe szczęście podeszła do nich Pani bibliotekarka i „rzuciła – na ratunek – nić Ariadny”. Uffff… Przyniosła im całą stertę książek, biuletynów i czasopism, w których było mnóstwo wiadomości o historii Olesna. Przeglądając starannie te materiały, dziewczęta zauważyły, że często pojawia się w nich stare zdjęcie pewnej osoby.
– Popatrz Zuziu –Luiza pokazała palcami postać staruszka z laseczką w jednej z książek – jaki on jest podobny do naszego nieznajomego… Dziwne, co?
– Faktycznie, ale przecież ten zmarł w 1863 roku! To jakiś Józef Lompa, ludowy pisarz i działacz społeczny na Śląsku.
-Tu jest jeszcze napisane – czyta dalej zaciekawiona Luiza – że był to nauczyciel i autor polskich podręczników szkolnych, ale i kronikarz naszego miasta!
Dziewczęta spojrzały na siebie ze zrozumieniem… to chyba niemożliwe…. a jednak…… Czyżby to była nowa nieznana legenda o duchu Józefa Lompy z Olesna pojawiającym się w naszym parku?
Ostatnie zadanie – trzecie. Do trzech razy sztuka. Tak głosi porzekadło. Rzeczywiście mamy zająć się sztuką – sztuką pięknego pisania. Sztuka jest wieczna. Ars longa, vita brevis. Zatem opowieści – zwłaszcza spisane – mają przenosić pamięć ludzką, mają sprawić, że zakorzenimy się w naszej małej ojczyźnie, a może ktoś inny pozna w ten sposób miejsce, w którym żyjemy. Z całą pewnością jest tego warte. Od teoretycznych rozważań przechodzimy do działania. Jesteśmy młodymi ludźmi, nie wiemy wszystkiego o Czerwonaku i okolicy. Trzeba porozmawiać z rodzicami, dziadkami, sąsiadami i dowiedzieć się, co w trawie piszczy. Dosłownie ! Żyjemy w otulinie Puszczy Zielonka, tak więc przyroda wokół nas jest bujna.
Każdy z nas przyszedł z zasłyszaną historią. Którą wybrać? Może tą o Dziewiczej Górze, o czarownicach hasających po lasach albo o zakonnicach cysterkach wytwarzających czerwony barwnik, albo o Napoleonie, który odwiedził gminę Czerwonak, albo o pacjentach zakładu psychiatrycznego rozstrzelanych w 1939 roku – przecież do tej pory tam straszy. W Internecie są nawet zdjęcia pokazujące niezwykle zjawiska. Trzeba to spisać. Ponieważ nie mogliśmy zdecydować się na jedną historię, postanowiliśmy zebrać je i stworzyć opowieść, w której spotykają się najbardziej charakterystyczne postacie naszego terenu. Gosia jednak uparła się i napisała tajemniczą opowieść o wieży z jednym bohaterem. Przecież żyjemy wśród lasów, a w lasach wszystko może się zdarzyć. Przyroda ma swoje prawa. Musieliśmy ustąpić Małgosi i wysyłamy również historię jej pióra.
Za kanwę naszych działań posłużyła nam opowieść – kalejdoskop „Napoleońska strategia”. Występują w niej rożne postacie. Postanowiliśmy je ożywić i wysłać je na misję. W centrum Czerwonaka pojawili się więc Napoleon, zakonnica cysterka, czarownica, duch zamordowanej pacjentki zakładu psychiatrycznego i „Julia” z Maruszki. Postacie te rozdawały mieszkańcom papirusy ze spisaną historią. Jeśli ktoś nie znal tych opowieści, to się dowiedział i może będzie chciał pogłębić wiedzę na ten temat, a jeśli ktoś słyszał o tych postaciach, to mógł ucieszyć się spisaną historyjką.
Zanim jednak do tego doszło, należało przygotować papirusy, następnie stworzyć strój Napoleona (bardzo dziękujemy babci Gosi, która uszyła epolety), potem pomyśleć o stroju zakonnicy, a wreszcie zająć się charakteryzacją – wywołującą silne wrażenie.
Kiedy to się dokonało, literaccy wysłannicy stanęli do spełnienia misji. Napoleon był dumny ze swojej – armii ( to za dużo powiedziane) – drużyny. Czerwonak został zdobyty!
„Dlaczego na Dziewiczej Górze stoi wieża ”
Działo się to w czasach , które wymykają się wszelkim datom , punktom i konkretnym godzinom. Dzień był mglisty i szary. Nad całą okolicą widniała mgła.
Mężczyzna szedł, wspierając się na kiju , ale człowiek ten był prawie ślepy , więc co chwilę upadał. Mężczyzna być może miał kiedyś jakieś imię , ale dawno o nim zapomniał , bo ciągle przebywał sam. Jego jedynym towarzyszem był kij – solidny , dębowy , z wyrzeźbioną w górnej części wieżyczką. Bohater unikał wszystkich wsi i siedzib ludzkich , a jeżeli kiedyś w lesie spotkał przypadkiem człowieka, zwinnie i bezszelestnie go omijał. Dawniej lubił gwarne karczmy i duże ilości piany unoszące się na gładkiej powierzchni ciemnego piwa. Potem jednak jego wioskę nawiedziła zaraza. Ludzie umierali przed swoimi chatami, na polnych drogach , w kościołach, karczmach. Tylko on jeden, nie wiadomo dlaczego , został przy życiu. Wtedy siadając na kamieniu, zrozumiał , że nigdy nie będzie potrafił rozmawiać z drugim człowiekiem , że już nigdy nie zazna spokoju. Od tej pory wędruje od boru do boru , od puszczy do puszczy , nie potrafiąc się zatrzymać. Bywa ,że przez kilka dni nic nie je i żebra zaczynają odciskać się na jego skórze .Innym razem udane polowanie sprawia , że miałby jedzenia dla kilku osób . Tego dnia , kiedy mgła siadała na ramionach i dociskała ciało mężczyzny do ziemi , usłyszał on śpiew. Kobiecy głos docierał delikatnie do jego uszu , a on pomyślał , że to nimfa , która chce go otumanić. Powiedział , że żadna kobieta nie byłaby w stanie wydać z siebie tak pięknych dźwięków. Mężczyzna krok po kroku wspinał się w górę, bo to ze szczytu dobiegał śpiew. Polana , którą ujrzał , zdawała mu się dziwna nie było tam mgły. Na szczycie siedziała ubrana na biało kobieta ,która śpiewała tak pięknie , że mężczyzna stał oszołomiony , zauroczony , nie pamiętając o umowie , którą zawarł sam ze sobą , że już nigdy nie zbliży się do żadnego człowieka na odległość mniejszą niż pięćdziesiąt kroków. Kobieta skończyła śpiewać i odwróciła głowę w stronę mężczyzny. Jej spojrzenie było tak samo czyste i błękitne jak piosenka , którą wcześniej śpiewała.
– Czekałam na ciebie.
– Wybacz mi pani , ale musiałaś mnie z kimś pomylić – odparł mężczyzna.
– Wiem dobrze ,na kogo czekam , Wieżysławie. – zaśmiała się
Wtedy staruszek przypomniał sobie swoje imię. Teraz już wszystko rozumiał.
Wieżysław zaczął się rozglądać. Polana zdawała mu się trochę mniej rozległa.
– To mój dom – wyszeptał i odwrócił głowę w stronę kobiety , ale już jej nie było.
– Pora wpuścić korzenie w jedno miejsce
I jak postanowił , tak zrobił. Jeszcze tego samego dnia zaczął budować szałas. A kiedy mgła zniknęła , zobaczył z wysokości Dziewiczej Góry , bo tak właśnie nazywało się to wzniesienie , widok na całą puszczę i ucieszył się , że wokół jest tyle drzew , o które będzie mógł dbać. Z biegiem czasu drzewa wokół polany zaczęły rosnąć coraz większe ,więc żeby nie stracić widoku na las , mężczyzna zaczął budować wieżę.
Pewnego dnia mgła ponownie zawitała na polanie. Tym razem była kłująca i drażniąca. Wieżysław , od razu przypomniał sobie tę inną mgłę , która go tu sprowadziła. Przypomniał sobie , porównał i okazało się , że to wcale nie jest mgła tylko zwykły , potężny dym. Wdrapał się więc na wieżę i na horyzoncie , poniżej Dziewiczej Góry zobaczył ogień. Ludzie zbudzeni ze snu , powychodzili ze swoich domów i ujrzeli palącą się wieżę. Ruszyli z wiadrami wody na ratunek. Ogień nie przedostał się do wiosek i nie spalił domów. Podobno Wieżysław uciekł przed pożarem , a niektórzy mówią , że spłonął wraz z wieżą.
Małgorzata Kamieniczna Ic- Pierwszaki Czerwonaki, gimnazjum w Czerwonaku, woj. wielkpolskie
Gimnazjum im. Jana Pawła II w Czerwonaku, woj. wielkopolskie, Pierwszaki Czerwonaki, nauczyciel – Małgorzata Tomczak
„Napoleońska strategia”
Julka przyszła do szkoły w dziwnym nastroju. Zmęczona, cienie pod oczyma, ale … podekscytowana.
– Co się stało? – zapytała Agata, jej przyjaciółka. – Wyglądasz, jakbyś nie spała całą noc.
– Miałam bardzo dziwny sen … – odpowiedziała Julia.
– No, to opowiadaj – Agata usadowiła się naprzeciwko Julki i cała zamieniła się w słuch. Agata umie słuchać, jak nikt na świecie.
Sen Julki
Nagle, nie wiadomo skąd, pojawił się on – mały, wielki człowiek. Rozpoznałam go,
bo zachowywał się, jak prawdziwy wódz.
– Podejdź tu, dziewczyno – wskazał na mnie palcem. – Nie mam innych żołnierzy, dlatego tobie muszę zlecić to zadanie. Obmyśliłem genialną strategię. To będzie moja kolejna wygrana bitwa.
Byłem tutaj w 1806 roku w czasie wojny francusko – pruskiej. Z Poznania rządziłem Europą. Chciałem obejrzeć Owińska i mało co, a ugrzęźlibyśmy w błocie. Jacyś szaleńcy próbowali mnie zabić – to był zamach, ale nie udało im się!
Teraz chcę wskrzesić nową armię. Chcę zwyciężyć!
– Kogo? – zapytałam nieśmiało, bo Napoleon mówił szybko, zdecydowanie i z wielką gorliwością.
– Jak to kogo, dziewczyno! Niepamięć! Zapomnienie! Nicość!
Ach, wy Polacy… . Cudze chwalicie, swego nie znacie.
Zbiorę postacie krążące w przestrzeni ludzkich opowieści i przypomnę je Czerwonakowi.
– A ja, co mam robić? – zapytałam wodza.
– Ty zaniesiesz im rozkazy. Mają się tu stawić i przypomnieć o swoim istnieniu.
Najpierw przyprowadzisz pracowitą zakonnicę od cysterek, która wyrabiała z czerwca czerwony barwnik. Może dzięki niej Czerwonak nazywa się tak, jak się nazywa.
Potem z rozkazem pobiegniesz po kochanków z Maruszki. Nie pochwalam tego, co zrobili. Trzeba było walczyć! Miłość bywa jednak nieprzewidywalna – wiem coś o tym. Rodzice dziewczyny nie zgodzili się na ślub, chłopak był zbyt biedny, i kochankowie popełnili samobójstwo na Maruszce.
Mają się u mnie stawić ofiary tego barbarzyńskiego systemu – hitleryzmu – pacjenci Zakładu Psychiatrycznego w Owińskach. Niemieccy oprawcy zabili ich w 1939, bo nie tolerowali takich ludzi. O nich trzeba pamiętać.
Na koniec pobiegnij dziewczyno po czarownicę z Puszczy Zielonki. Żyjecie tu w otoczeniu lasów i nic dziwnego, że takie dziwotwory kryją się po puszczy. Niech przybywa na swojej miotle. Wprawdzie to nie rumak, ale zawsze coś.
Biegnij dziewczyno, zwołaj ich wszystkich. Ja, Napoleon ocalę te postacie od zapomnienia. Wydam bitwę, jakiej świat nie widział. I wygram! Wygram z zapomnieniem! A ty mi w tym pomożesz! – tak mówił Bonaparte.
– I tak biegałam całą noc. Rano zadzwonił budzik. Byłam bardzo zmęczona. Nic dziwnego, wykonywałam misję powierzoną mi przez Napoleona. Muszę ją dokończyć. A ty, Agatko, pomożesz mi w tym.
Od dawna wiadomo, że lokalne opowieści i legendy odgrywają ogromną rolę w tworzeniu i pielęgnowaniu kultury mniejszych społeczności. Często przekazywane z pokolenia na pokolenie, pomagają kształtować pogląd dzieci na historię ich małych ojczyzn, a nierzadko są też źródłem rozrywki. Niestety, nie jest również tajemnicą, że ludzie, zwłaszcza ci wkraczający dopiero w dorosłość, nie wykazują zbyt wielkiego zainteresowania staroświeckimi opowieściami.
Postanowiliśmy więc z licznych legend związanych z Żorami i ich okolicami wybrać jedną z ciekawszych i bardziej zaskakujących – legendę o Trudce i Utopku z Osin. Po opracowaniu jej wydawałoby się, że trudniejszą część zadania mieliśmy już za sobą – w końcu słowa, zwłaszcza kiedy nie można ich ilością wykroczyć poza objętość dwóch stron, mogą być wyjątkowo psotliwe. Okazało się jednak, że jeszcze wiele trudności przed nami.
W końcu trzeba było jeszcze przedstawić legendę, najlepiej w przystępny, może nawet humorystyczny sposób. Zaczęliśmy więc zadawać sobie następujące pytania: jak dotrzeć do nastolatków? Co zrobić, żeby nie tylko zainteresowali się opowiedzianą historią, ale zapamiętali z niej coś o swoim miejscu zamieszkania?
Wtedy jednogłośnie zdecydowaliśmy, że najlepszym pomysłem będzie nakręcenie krótkiego filmu na podstawie naszego opracowania legendy. Od razu zabraliśmy się do pracy – obsadziliśmy role, znaleźliśmy jeszcze kilkoro nowych Żorujących, ustaliliśmy, jak chcemy pokazać tę historię. Padło na ogromne przymrużenie oka i skupienie się na zapadnięciu oglądającym w pamięć. Mamy nadzieję, że się udało!
Podczas nagrywania fantastycznie się bawiliśmy i w ogóle nie czuliśmy presji, jaka mogłaby normalnie towarzyszyć konkursom. Przy montowaniu musieliśmy sprostać wielu przeciwnościom losu i powolności Internetu, ale udało się – nasz film był gotowy! Pozostało jeszcze jedno zadanie: przedstawienie legendy uczniom naszego gimnazjum. Zaczęliśmy od klasowych kolegów, a potem podzieliliśmy się naszymi dokonaniami z resztą społeczności szkolnej.
Przedstawiliśmy klasie również oryginalną wersję opracowania historii, która została, podobnie jak jego filmowy odpowiednik, przyjęta z wielkim entuzjazmem.
Kiedy oficjalnie zakończyliśmy wykonywanie zadania i zabraliśmy się za pisanie sprawozdania,dotarło do nas, że to już finał naszej przygody z grą czytelniczą. Niestety, żadne z nas nie będzie miało możliwości wziąć w niej udziału ponownie, ponieważ wszyscy w tym roku opuszczamy gimnazjum. Koniec więc z burzami mózgów i dzieleniem się pomysłami, jednak to na pewno nie jest koniec Żorujących. Z pewną nostalgią będziemy wspominać dyskusje na temat książek, lecz nie tylko. Mamy też nadzieję, że naszą miłość do czytania zaszczepiliśmy choć kilku osobom.
Każdy region ma jakiegoś stwora, którym straszy się niegrzeczne dzieci. Krakowianie mają Bazyliszka, cały Śląsk boi się beboków, za to wszyscy mieszkańcy Osin, malowniczej dzielnicy Żor, drżą na wieść o Utopku z Ławczoka.
A co to ten Utopek? Zaraz opowiemy.
Wiele krąży o nim legend i opowieści. Jedne przedstawiają go jako dobrotliwego, szlachetnego młodzieńca, inne zaś jako przebiegłe uosobienie diabła. My pokażemy jego łagodniejsze, hojniejsze oblicze.
Poznajcie Trudkę, ubogą służącą z wielkimi aspiracjami i najważniejszym celem: wyjść za mąż za bogatego, dobrze sytuowanego i atrakcyjnego młodzieńca. Jednak łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Wszyscy kawalerowie spełniający powyższe warunki nie byli w najmniejszym stopniu zainteresowali niemogącą wnieść nic w posagu dziewczyną.
Jednak Trudka postanowiła się nie poddawać. Chodziła regularnie na potańcówki w karczmie w Osinach i czekała na swojego księcia z bajki, kusząc zalotnymi uśmiechami. Wiele wiosen upłynęło jej samotnie, lecz w wieku lat dwudziestu czterech stwierdziła, że ma już dość bycia singielką.
Na następną zabawę ubrała swoją najkrótszą sukienkę, najwyższe buty i użyła najbardziej prowokującej szminki. Postanowiła, że tego wieczoru nie przetańczy sama.
Kiedy dotarła do osińskiej karczmy, pełno już w niej było wystrojonych panien i eleganckich młodzieńców. Muzyka zaczęła grać i wszyscy wciągnięci zostali w wir dzikiej zabawy. Wszystko ucichło jednak, kiedy do karczmy wszedł najpiękniej ubrany i najprzystojniejszy młodzieniec w całych Żorach. Panny oniemiały, a kawalerowie rzucali w jego stronę zazdrosne spojrzenia.
Skonfundowani muzykanci podjęli jednak nową melodię i w kilka sekund zabawa toczyła się dalej, a tajemniczy młodzieniec zaczął szukać partnerki do tańca. Dwie pierwsze, które poprosił, odmówiły mu i wybiegły z krzykiem, a kiedy trzecia dziewczyna się nie zgodziła, uderzył ją w twarz. Następna w kolejce była Trudka, która nagle uświadomiła sobie, dlaczego wszystkie osinianki brały nogi za pas. Otóż z uszu młodzieńca ciekła woda, kapiąc na posadzkę. Mogło to oznaczać tylko jedno: młodzieniec był Utopkiem, którym już od małego była straszona.
Dziewczyna skamieniała i niezdolna była do ucieczki, więc kiedy Utopek podał jej rękę, chwyciła ją i na trzęsących się nogach ruszyła z młodzieńcem do tańca. Nie uszło jednak jej uwadze, że z każdym obrotem przybliżali się do wyjścia. Poczuła się jak w filmie grozy – wiedziała, że ucieczka nie wchodziła już w grę, więc kiedy Utopek wyprowadził ją na dwór i zaczął zmierzać w stronę pobliskiego stawu, Trudka drżącym głosem poprosiła go o uwolnienie.
Ten jednak obiecał dziewczynie, że nic jej się nie stanie i gdy weszli do stawu, Trudka ze zdziwieniem stwierdziła, iż znajdują się w obszernym, zabałaganionym pokoju pełnym wyrzuconych przez osinian gratów.
Utopek polecił dziewczynie posprzątać pomieszczenie i zniknął. Trudka, stwierdziwszy, że nie ma innego wyjścia, zakasała rękawy i zabrała się do roboty. Kiedy uporządkowała wszystkie meble, a śmieci wrzuciła do worków, Utopek znów się pojawił. Trudka poprosiła, aby pozbył się niepotrzebnych rupieci, ten jednak powiedział, że dziewczyna powinna je zachować, ponieważ będzie to jej zapłata za wykonaną pracę.
Po chwili znajdowała się z powrotem na lądzie, samotna i przemarznięta, ze śmieciami ciążącymi jej w kieszeniach coraz bardziej i bardziej. Nad ranem dotarła do domu i ze zdziwieniem stwierdziła, że jej kieszenie są pełne złota i kosztowności.
Na następnej zabawie nie była już tą biedną służącą, a pięknie ubraną, bogatą panną na wydaniu. Kawalerowie natychmiast zaczęli się o nią ubiegać i już po kilku tygodniach brała ślub z młodzieńcem jak ze snu.
Historia ta pokazuje, że osiński Utopek nie zawsze jest złośliwy i okrutny – potrafi też spełniać marzenia wiejskich materialistek…
Uczniowie klasy piątej pilnie przygotowywali się do wykonania 3 zadania. Okazało się, że pisanie legend o najbliższym regionie, choć wcale nie było łatwe, sprawiło im wielką frajdę. Dzięki temu zadaniu dzieci nie tylko mogły poszerzyć wiedzę na temat tradycji i historii miejscowości, w której mieszkają, ale rozwinęli też umiejętności interpersonalne. Na początku uczniowie poznali cechy gatunku literackiego. Nauczyli się odróżniać cechy legendy od cech baśni. Następnie zabawili się w tropicieli miejscowych podań. Swoje poszukiwania rozpoczęli od przepytywania najbliższych. Wówczas okazało się, że młode pokolenie rodziców ma skromną wiedzę na interesujący dzieci temat. Dlatego uczniowie zaczęli rozmawiać ze starszymi mieszkańcami. Przepytywali babcie, dziadków, sąsiadów, znajomych. Starsi mieszkańcy Rososzycy i Psar okazali się znawcami miejscowych legend, gdyż jak twierdzili, w czasach ich młodości ludzie opowiadali sobie różne historie, zamiast spędzać długie godziny przed telewizorem. Potem uczniowie na zajęciach opowiadali usłyszane podania. Następnie przeszukali bibliotekę w poszukiwaniu ciekawych historii o najbliższym regionie. Wiele wielkopolskich legend dzieci poznały już wcześniej, podczas wykonywania zadania 2, gdy tworzyli grę planszową pt. „Znawca wielkopolskich legend”. Kolejnym zadaniem było wyszukiwanie informacji w Internecie. Piątoklasiści sprawdzali, czy usłyszane przez nich od miejscowej ludności historie zawierały „ziarno prawdy”. Następnie uczniowie indywidualnie pisali wybraną przez siebie legendę. Potem odczytywali prace na lekcji i wspólnie z nauczycielem poprawiali błędy. Były legendy o powstaniu nazwy Rososzyca, o wojskach napoleońskich, o psie, który ostrzegł mieszkańców o ataku Prusaków, o cysterkach z Ołoboku, o matce chrzestnej F. Chopina itp. Jednocześnie klasa wybrała najciekawsze podanie, nad którym później dzieci wspólnie pracowały. Uczniowie w grupach starali się uatrakcyjnić legendę, dopisywali fragmenty tekstu, nieco zmienili fabułę, sprawdzali z Internetem zgodność elementów fikcyjnych z faktami historycznymi. Następnie ze względu na limit długości tekstu piątoklasiści skracali tekst. Okazało się, że trzeba było usunąć większość opisów. Pracując nad tekstem legendy, uczniowie jednocześnie myśleli, w jaki sposób zachęcić innych do czytania podań. Postanowili zaprezentować najciekawsze napisane przez siebie utwory, również tę, nad którą pracowali wspólnie „Legendę o zamku w Rososzycy”, przedszkolakom oraz uczniom i nauczycielom z naszej szkoły. Klasa piąta własnoręcznie przygotowała scenografię, która zapewniła właściwy klimat, przygotowała też prezentację multimedialną, która przedstawiała zdjęcia zgodne z treścią legendy, aby młodszym dzieciom uatrakcyjnić słuchanie. Zrobiła również na sali wystawę książek, które zawierały legendy. Uczniowie poprzebierali się za postacie z podań. Spotkanie bardzo podobało się dzieciom, które zachęcały piątoklasistów do czytania kolejnych prac oraz nagradzały autorów gromkimi brawami. Po spotkaniu z kolegami z przedszkola i szkoły piąta klasa rozpoczęła promocję czytelnictwa w terenie. Przebrani uczniowie wyruszyli do parku przy obecnym pałacu na wysepkę, na której znajdował się kiedyś zameczek. Tam uczeń przebrany za herolda odczytał legendę. Uczniowie rozdawali „Legendę o zamku w Rososzycy” przechodniom i pracownikom miejscowych zakładów oraz rozwiesili teksty podania i wierszyka zachęcającego do czytania legend na tablicach ogłoszeń, przystankach autobusowych, w banku i miejscowym sklepie. Ku radości dzieci mieszkańcy Rososzycy serdecznie się do nich odnosili i popierali ich działania. Uczniowie podarowali również legendę rodzicom i znajomym. Dorosłym, ku radości dzieci, spodobał się utwór napisany przez klasę V.
Legenda o zamku w Rososzycy
Przed wiekami, za panowania króla Kazimierza Wielkiego w niewielkiej wiosce rycerskiej zwanej Rososzycą miały miejsce wydarzenia, o których do dziś babki opowiadają swoim wnukom. A wszystko to działo się za sprawą niewiasty o anielskim głosie.
W odległej Świdnicy mieszkała niezwykłej urody dziewczyna, miała na imię Anna i pochodziła z rodu tamtejszych książąt. Pewnego razu na dwór Bolka II zawitał król czeski Karol Luksemburski. Podczas uczty książę poprosił młodziutką dwórkę, aby umiliła posiłek swym śpiewem. Kiedy król Karol usłyszał śliczny głos, coś drgnęło w jego sercu. Zachwyconym wzrokiem spojrzał na dziewczynę o delikatnych rysach twarzy, jasnych włosach i błękitnych oczach, ubraną w skromną niebieską sukienkę. Po uczcie w zamian za ustępstwa polityczne król Czech chciał wymusić na Bolku II obietnicę, że po śmierci pierwszej żony Karola – Blanki, która od roku zmagała się z nieuleczalna chorobą, odda mu Annę za żonę. Świdnicki książę był sojusznikiem polskiego króla i nie chciał wchodzić w układy z czeskim władcą. Jeszcze tej samej nocy wysłał dwórkę w asyście zakonnic do położonego w nieopodal Kalisza klasztoru cysterek w Ołoboku, gdzie dziewczyna miała uczyć się plecionkarstwa, haftu oraz prowadzenia domu. Aby nie wzbudzać podejrzeń, kobiety podróżowały wraz ze znajomymi kupcami. Anna była niezmiernie szczęśliwa, że w podróży towarzyszy jej Marcinek, młody kupiec, w którym dziewczyna od dawna się podkochiwała i to ze wzajemnością. Ponieważ była zima i drogę zwaną przez wszystkich szlakiem bursztynowym, często zasypywał śnieg, podróż trwała długo. Bywało, że przez kilka dni kupcy musieli czekać na ustanie zamieci. Sytuacja poprawiła się dopiero, gdy nastąpiła odwilż. Podczas drogi dziewczyna bardzo martwiła się o swoją rodzinę, gdyż nie wiedziała, czy jeszcze kiedyś spotka się z najbliższymi. Zauważył to Marcinek i starał się ją pocieszyć.
– Czemu się smucisz? – zapytał.
– Tęsknię za rodzicami. Nie wiem, co się z nimi dzieje. Czy nie spotka ich kara
za to, że uciekłam? – niepokoiła się dziewczyna.
– Nie bój się, Bóg ma ich w swojej opiece. Poza tym książę Bolko na pewno udzieli im schronienia. A ja zawsze będę przy tobie – pocieszał kupiec ukochaną.
Uciekinierzy widzieli już wieżę oddalonego zaledwie o pięć kilometrów klasztoru w Ołoboku, gdy dogonił ich pościg wysłany przez rozgniewanego Karola Luksemburskiego. Rozpoczęła się bitwa. Kupcy zaczęli walczyć ze zbrojnymi. Niestety nie mieli szans w starciu z wyszkolonymi i lepiej uzbrojonymi nieprzyjaciółmi. Marcinek, widząc jak Czesi bestialsko mordują zakonnice, zaczął uciekać wraz Anną na otaczające rzekę Barycz bagna. Zbrojni ruszyli w pogoń, ale ich konie zaczęły topić się w grzęzawisku. Wtedy zaczęli strzelać do uciekinierów z kusz. Jeden z grotów ugodził dziewczynę w ramię. Wówczas Marcin wziął ukochaną na ręce i skoczył do wody. Czesi sądząc, że młodzi utonęli, zawrócili na południe.
W tym samym czasie właściciel Rososzycy, Jan Rososki herbu Korab, polował wraz ze swoją drużyną na żubry, które co jakiś czas niszczyły zagony uprawiane przez jego poddanych. Rycerza zaniepokoił hałas. Udał się w stronę traktu. Kiedy dotarł do rozstaju dróg, ujrzał przerażający widok. Zobaczył ciała zamordowanych zakonnic oraz kupców. Sądził, że napadu dokonali zbóje, których sporo się kryło po lasach. Kiedy patrolował okolicę, zobaczył, że coś porusza się w krzakach. Już chciał rzucić włócznią, sadząc że to dziki zwierz, gdy ktoś się odezwał. Rycerz zeskoczył z konia. Gdy podszedł bliżej, zobaczył dwoje ludzi. Młody chłopak szlochał nad ciałem nieprzytomnej dziewczyny. Kiedy Rososki ujrzał twarz Anny, nie mógł oderwać od niej wzroku. Mimo, że była blada i brudna, wydawała mu się nadzwyczaj piękna. Jan zabrał młodych do swojej siedziby. Jego zamek znajdował się w dolinie na wysepce, otoczonej wodą. Z przodu chroniła go fosa, z tyłu staw i bagna. Stołp zbudowany był z ciosanego kamienia. Na wysepkę wjeżdżało się po kamiennym moście. Wjazdu strzegli uzbrojeni strażnicy. Wieża spełniała funkcję obronno-mieszkalną. Pracujące w domu kobiety zaopiekowały się Anną. Przez kilka dni dziewczyna zmagała się ze śmiercią. Rososki specjalnie dla niej przywiózł z klasztoru niedźwiedziego sadła, od którego lepiej goiły się rany. Śliczna dwórka powoli wracała do zdrowia, doglądana przez pana grodu, ukochanego kupca i służące. Kiedy poczuła się lepiej, wieczorami cudnym głosem śpiewała pieśni. Właściciel Rososzycy był coraz bardziej zauroczony młodziutką kobietą.
Wnet do wsi przyjechał goniec, z wiadomością, że król Karol plądruje polskie osady i szuka urodziwej, błękitnookiej blondynki. Rosowski niezwłocznie udał się do Kalisza na spotkanie z przebywającym tam akurat Kazimierzem Wielkim. Król darzył Jana przyjaźnią od czasu bitwy pod Płowcami. Kiedy to Rososki wielce przyczynił się do uniemożliwienia połączenia się wojsk krzyżackich z oddziałami czeskimi pod Kaliszem, co mogłoby zagrozić zjednoczonemu Królestwu Polskiemu. Władca postanowił pomóc wiernemu rycerzowi. W marcu 1345 roku na polecenie Kazimierza Wielkiego, Rosowski z królewską drużyną pokonał oddział czeskiego króla i uwięził go w Kaliszu. Jako powód zatrzymania Karola Luksemburskiego podano niespłacenie przez niego do końca długu. Spokojny o bezpieczeństwo Anny Jan wrócił do Rososzycy. Rycerz szalał z zazdrości,
gdy widział, że dziewczyna wodzi zakochanymi oczami za kupcem Marcinkiem. Rososki chciał mieć Annę tylko dla siebie. Szantażował ją, że odda ją Karolowi, jeśli nie zgodzi się go poślubić. Młoda kobieta była jednak nieugięta, jej serce należało do kupca. W końcu Jan zgodził się zwrócić zakochanym wolność, pod warunkiem, że Marcinek pokona go w pojedynku. Dziewczyna musiała jednak przysiąc, że jeśli jej miły przegra, wyjdzie za mąż za pana Rososzycy. Jak się można było domyślić, kupiec przegrał z zaprawionym w bojach rycerzem. Niestety oszalały z zazdrości Jan nie tylko pokonał rywala, ale zabił go w walce. Wkrótce w przepięknym kamiennym kościele w Kotłowie odbyły się zaślubiny Jana z Anną. Świadkiem na nich był sam król Kazimierz. Po ślubie Jan starał się wynagrodzić żonie swój haniebny czyn. Spełniał jej wszystkie zachcianki, obsypywał prezentami, był troskliwy i czuły. Dziewczyna starała się być dobrą żoną, ale nie umiała pokochać zabójcy swego ukochanego.
Pewnego dnia jeden z wędrownych muzyków przyniósł informację, że Karolowi Luksemburskiemu udało się zbiec z więzienia. Król czeski pałał zemstą. Wkrótce zebrał zbrojnych i zaatakował Bolka II Małego, spalił przedmieścia Świdnicy. Podczas bitwy ktoś zamordował rodziców Anny. Na wieść o tych wydarzeniach król Polski wyruszył na wojnę z Karolem. Przysłał też wici do Rososkiego. Rycerz z bólem serca opuszczał młodą żonę, wiedząc, że jest z jego powodu nieszczęśliwa. Kiedy Jan walczył z Czechami, Anna urodziła bliźnięta, błękitnooką dziewczynkę i czarnookiego chłopca. Kochała ich nade wszystko, ale całymi nocami płakała z tęsknoty za ukochanym Marcinkiem. Pewnego dnia dowiedziała się, że jej mąż został lekko ranny i wraca do domu. Wiedziała, że Jan otoczy miłością i opieką ich dzieci. Postanowiła połączyć się z ukochanym. Gdy Rosowski wjechał w nocy do domu, nigdzie nie mógł znaleźć żony. Z jednej strony był niezmiernie szczęśliwy, że po raz pierwszy w życiu ujrzał dzieci, z drugiej szalał z niepokoju o Annę. Niestety jego złe przeczucia się sprawdziły. Rano sługa odnalazł w pobliskim stawie ciało nieszczęśliwej kobiety. Rycerz zrozumiał swój błąd. Aby odkupić winy, wybudował w Rososzycy drewniany kościółek pod wezwaniem św. Marka. Starał się również być dobrym ojcem dla swoich dzieci, które kochał nad życie. Co noc wychodził na most przed grodem i wsłuchiwał się w szum wiatru, który przypominał mu śpiew ślicznej żony.
Minęły wieki, ruiny zamku na otoczonej wodą wysepce zostały pokryte przez warstwę ziemi i trawę. Obecnie mało kto pamięta o rycerzach z rodu Rososkich, będących właścicielami wioski aż do XVII wieku. Jednak odwiedzający miejscowość ludzie dostrzegają fakt, że mieszkające w Rososzycy dziewczęta odznaczają się niezwykłą urodą i pięknymi głosami.
OPIS ZADANIA
Tuż po poznaniu nowego zadania na moment zapanowało milczenie. Okazało się bardzo różne od poprzednich i zwiastowało więcej pracy niż zabawy. Jak się jednak okazało – pracy bardzo przyjemnej, kreatywnej i ogromnie wartościowej! Staliśmy się wszyscy przez moment najprawdziwszymi varsavianistami, genealogami, historykami, a na koniec – bardami. Co za przygoda!
- Pierwsze, podstawowe pytanie, które sobie zadaliśmy, to jakiego typu historii poszukujemy – prawdziwej czy nie, dotyczącej miasta czy dzielnicy. A ponieważ nasza szkoła znajduje się na Grochowie, który właśnie w tym roku świętuje setną rocznicę przyłączenia się do Warszawy, postanowiliśmy, że uczcimy to wydarzenie po swojemu i spiszemy kawalątek, maleńki jak łebek od szpilki, jego historii. Stanęło na pobliskiej aptece, na pierwszy rzut oka wyglądającej na najzwyklejszą aptekę w świecie, ale o której wiedzieliśmy, że działa nieprzerwanie w tym samym miejscu od lat trzydziestych ubiegłego wieku.
- – O rany! Ja nic nie wiem! Ja tu pracuję od miesiąca! – mniej więcej od takich słów pani magister rozpoczęły się nasze poszukiwania, które, rzecz jasna, zaczęliśmy u źródła. Szybko się okazało, że w aptece nie zachowały się żadne archiwa, a współcześni pracownicy mają bardzo mgliste pojęcie o jej historii. Pozostało nam liczyć na samych siebie.
– O rany! Skąd my zdobędziemy opowieści z międzywojnia? – jęczeliśmy trochę, ale tylko trochę, bo poszukiwania okazywały się coraz bardziej wciągające! - Poszukiwania odbywały się na wielu, bardzo wielu frontach:
a)Założyliśmy infolinię! Zostawiliśmy w aptece specjalne ogłoszenie, licząc na wspomnienia najstarszych spośród jej pacjentów.
b)Przeczesaliśmy Internet wzdłuż i wszerz, korzystając z:- publikacji lokalnych czasopism,
- zdigitalizowanych zbiorów czasopism międzywojennych Biblioteki Uniwersyteckiej, a przede wszystkim „Kurjera Warszawskiego” i roczników, zawierających spis firm i małych przedsiębiorstw,
- galerii fotografii Narodowego Archiwum Cyfrowego,
- artykułów o Warszawie lat trzydziestych, ze szczególnym uwzględnieniem nowoczesności tamtych czasów i „szału na neony”, no i mody – hobbistycznie,
- bazy nekrologów warszawskich,
- wirtualnego spisu nagrobków warszawskich cmentarzy,
- a także z dziesiątek innych stron muzeów, towarzystw i miłośników Warszawy.
c) Telefonowaliśmy do Archiwum Miasta Stołecznego Warszawy, Towarzystwa Przyjaciół Warszawy oraz do naszych prababć i praciotek J.
d) Szperaliśmy w bibliotekach i czytelniach naukowych, poszukując wzmianek o interesującym nas temacie u wielkich varsavianistów – Jerzego Kasprzyckiego i Józefa Lipińskiego.
e) Wypytywaliśmy każdego, kto chciał i nie chciał nas słuchać.
4. Zgromadzone informacje okazały się mieć nie tylko potencjał literacki, ale także historyczny, toteż, niejako jako efekt uboczny naszej pracy, stworzyliśmy hasło na Wikipedii dla założyciela naszej apteki – Roberta Żłobikowskiego, a także stronę apteki na Warszawice (stronie poświęconej Warszawie). Linki do haseł:
http://warszawa.wikia.com/wiki/Apteka_przy_Grochowskiej_128
https://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_%C5%BB%C5%82obikowski
5. Następnie TRZYNASTOZGŁOSKOWCEM, jako, że ma wyjątkowe właściwości upamiętniające, przerobiliśmy całość na literaturę.
6. Na podstawie archiwalnych zdjęć z innych aptek tamtego okresu dokonaliśmy „rekonstrukcji” wyglądu etykiet, które mogłyby pojawić się w aptece Żłobikowskiego, a także wyglądu odpisów recept. Zrobiliśmy zdjęcia i wykorzystaliśmy je do stworzenia ulotki, na której zmieściliśmy nasz trzynastozgłoskowiec.
7. Ulotkę powieliliśmy stukrotnie, Część materiałów zostawiliśmy w aptece, gdzie na pewno znajdą czytelników znudzonych staniem w kolejce, a także w „Akwarium” – Punkcie Informacji Kulturalnej na placu w pobliżu naszej szkoły, gdzie czekać będą na żądnych wrażeń turystów i mieszkańców dzielnicy.
8. Dodatkowe kopie rozdaliśmy w szkole uczniom innych klas, przechadzając się w kitlu po korytarzach i strasząc ich przymusowym zaaplikowaniem kropli do nosa, jeśli nie zechcą natychmiast na głos i najlepiej zbiorowo wyrecytować naszego tekstu J
9. A żeby upamiętnianiu stało się zadość, ostatnią z ulotek wkleiliśmy do szkolnej kroniki!
„APTEKA I LABORATORIUM CHEMICZNO-FARMACEUTYCZNE
MAGISTRA ROBERTA ŻŁOBIKOWSKIEGO – 1937”
Na samym krańcu miasta, przy placu Szembeka,
pod koniec lat trzydziestych powstała apteka,
a w niej laboratorium, bardzo nowoczesne,
gdzie wymyślano leki, by życie doczesne
mogli wieść w pełnym zdrowiu mieszkańcy Grochowa:
– Starczy, że przejdę obok i już jestem zdrowa –
szeptały sobie potem sąsiadki do ucha,
czy miały chore nerki, czy zwykły ból brzucha.
Dwa eleganckie schodki wiodły prosto do drzwi,
na nich mosiężny napis – Robert Żłobikowski,
nad wszystkim dumny neon, pierwszy w okolicy,
świecił się wieczorami jak w centrum stolicy.
Pozjeżdżali się szybko studenci farmacji,
uczyć się hydrolizy i acetylacji.
Kochały się po cichu w magistrze studentki,
gdy uczył je odróżniać perz od kocimiętki,
była to bowiem postać niezwykle szlachetna,
wysoka, smukła, miła, do tego nieszpetna.
Nosił pan Żłobikowski koszulę z kołnierzem,
nawet gdy aspirynę rozgniatał moździerzem,
w kolorze antracytu miał też słynny żakiet,
wytworną złotą szpilką spięty biały mankiet.
Mimo że staromodny bywał w sprawie stroju,
to znał się na technice najnowszego kroju –
aparat z sobą nosił, bo chciał i potrafił
oddać się w wolnej chwili sztuce fotografii.
Do dziś w tym samym miejscu – mieści się apteka,
przy ulicy Grochowskiej, na rogu Szembeka,
i choć mijały lata, przeszła wojna druga,
to nad drzwiami apteki – neon ciągle mrugał.
Z pamiątek, niestety, niewiele przetrwało
nic ze starych mebli, wszystko poznikało,
jeszcze podwójne schodki pamięć przechowują
i poeci, co wszystko sumiennie spisują.
PODJĘCIE WYZWANIA
Chociaż mamy dopiero po 10 lat, postanowiliśmy podjąć wyzwanie i zbadać obszar legend, historii
i ciekawostek, które w naszym mieście nie mają głęboko zakorzenionej tradycji i rzadko funkcjonują
w świadomości wszystkich mieszkańców Piły.
WARSZTATY LITERACKIE
11 kwietnia 2016 r. wzięliśmy udział w dwugodzinnych kreatywnych warsztatach literackich przeprowadzonych przez panią Janinę Pawłowską – emerytowaną bibliotekarkę z naszej szkoły, laureatkę konkursów literackich i miłośniczkę pisania.
Ich celem było pokazanie, że książka to nie tylko litery i papier, ale fascynująca przygoda, w której każdy może uczestniczyć. Warsztaty miały formę twórczej, aktywnej zabawy, która jest doskonałym sposobem na rozwijanie wyobraźni i opowiedzenie o swoich przeżyciach, nastrojach, pragnieniach. Odkryliśmy wspólnie to, co najważniejsze, czyli RADOŚĆ PISANIA, dzięki której zaczęliśmy traktować pierwsze literackie działania jako znakomitą zabawę.
Pani Janina Pawłowska przekonała nas do twórczych działań i wiary we własne możliwości. Pasja literacka prowadzącej oraz znajomość dziejów naszego miasta przyczyniły się do powstania wielu ciekawych pomysłów na zredagowanie pilskiej opowieści. Przeprowadzone warsztaty okazały się niewyczerpaną studnią literackich inspiracji.
ODKRYCIE INSPIRACJI I RADOŚCI PISANIA
Długo zastanawialiśmy się jaką historię opowiedzieć mieszkańcom miasta i Polski. Nieoczekiwanie okazało się, że wcale nie musimy szukać ciekawych opowieści bardzo daleko. Odkryliśmy interesujące fakty na stronie „Dawna Piła” w artykule historyka i kustosza muzeum Stanisława Staszica w Pile pana Macieja Usurskiego. Do „wczoraj” nikt nie pamiętał o istnieniu tej historii. Ponad 500 lat temu wydarzenia te
w bardzo uszczuplonej wersji odnotowano w sądowych aktach. Spojrzeliśmy w daleką przeszłość, połączyliśmy kilka faktów, wysunęliśmy kilka możliwych wersji wydarzeń, skorzystaliśmy z rad naszych rodziców i krewnych, puściliśmy wodze fantazji, aż wreszcie odkryliśmy radość pisania i… zamiast narzekać na brak powszechnie znanej opowieści o naszym mieście, zdecydowaliśmy stworzyć „KLECHDĘ PILSKĄ”.
NASZE POMYSŁY NA UPOWSZECHNIENIE KLECHDY
Pomysłów było kilka, wybraliśmy najlepsze. Tę decyzję podjęliśmy błyskawicznie i jednogłośnie. Zapisaliśmy plan działania i rozpoczęliśmy przygotowania do organizacji happeningu czytelniczego „Cudze chwalicie, swoje poznajcie”.
PO PIERWSZE
Czas i miejsce akcji, czyli poproszenie o zgodę na nasze działania pana dyrektora Grzegorza Wądołowskiego, ustalenie terminu i miejsca.
PO DRUGIE
Integracja pokoleń, czyli zaproszenie do współpracy aktorów „Teatru UBU” z RCK – Klub Seniora w Pile i najmłodszych mieszkańców miasta z Publicznego Przedszkola nr 19 im. Misia Uszatka w Pile oraz uczniów naszej szkoły.
PO TRZECIE
Pozyskanie dużej ilości kredy chodnikowej, czyli znalezienie sponsorów.
PO CZWARTE
Przygotowanie atrakcji, czyli poproszenie o pomoc pań z biblioteki i pani plastyczki.
PO PIĄTE
Siła mediów, czyli przygotowanie wydania specjalnego szkolnej gazetki „Niecodziennik Szkolny” z tekstem klechdy i rozrywką.
DAR NIEBIOS
Dzień przed rozpoczęciem naszej akcji było bardzo deszczowo, zimno i ponuro. Bardzo nas to zmartwiło i musieliśmy przygotować awaryjny „PLAN B”. Jednak cały czas mieliśmy nadzieję, że pogoda nas zachwyci. Już rano słońce powitało nas wiosennym ciepłem. Odetchnęliśmy z ulgą i wraz z panią plastyk rozpoczęliśmy rysowanie konturów naszej klechdowej ilustracji na płycie boiska.
HAPPENINGOWA SPONTANICZNOŚĆ I EKSPRESJA
Wreszcie 5 maja w samo południe powitaliśmy uczestników. Uroczystego otwarcia czytelniczej imprezy dokonał pan dyrektor Grzegorz Wądołowski, który w kilku słowach zachęcił wszystkich zebranych do wspólnej zabawy.
Następnie słowami dziecięcego wierszyka przedstawiliśmy cel naszej akcji:
„Jestem klechdą, w Pile mam mieszkanie.
Dzisiaj zabiorę WAS na niezwykłe spotkanie.
Chcę Was przenieść w dawne dzieje
Historii miasta nieodkryte knieje.
Zapraszam do czytania, oglądania, kaligrafowania,
A nawet do wielkiego kolorowania,
Przygodę zaraz rozpoczynamy
I do świetnej zabawy zachęcamy.”
DZIAŁO SIĘ, OJ, DZIAŁO!
Przedstawiliśmy naszą opowieść za pomocą jadwiżyńskiej wersji teatrzyku Kamishibai. To inaczej „papierowy teatr”, nazywany również „teatrem obrazkowym” albo „teatrem narracji”. Nasz teatrzyk składał się z 18 stworzonych przez każdego z nas pięknie ilustrowanych kart z tekstem klechdy na odwrocie.
Odbył się konkurs pięknego czytania, kaligrafowania i kolorowania „Klechdy Pilskiej”.
Uczestnicy happeningu obejrzeli wystawę labbooków „Piła nasze miasto”.
Punktem kulminacyjnym i największą atrakcją było kolorowania olbrzymiej ilustracji naszej klechdy na płycie boiska szkolnego. Wszyscy ochoczo wzięli kredy i stworzyli niepowtarzalne dzieło sztuki, które potem podziwiali z okien na wyższych kondygnacji szkoły i na filmie nakręconym z perspektywy „lotu ptaka”.
Na zakończenie naszej imprezy promującej lokalną historię wystąpili nasi kochani seniorzy z Teatru Ubu, którzy w ciekawej charakteryzacji i choreografii zaprezentowali naszą twórczość literacką.
EPILOG
Mamy ogromną nadzieję, że nasze trudy i radosna twórczość będzie początkiem odkrywania tradycji i opowieści naszych przodków. Być może „Klechdę Pilską” będą znali nasi rówieśnicy z innych części Polski, a nawet ich potomkowie. Myślimy, że poprzez zabawę, twórcze działania i integrację osiągnęliśmy główny cel i czytanie stało się modne.
KLECHDA PILSKA
Drzewiej nad brzegiem rzeki Gwdy, tam gdzie jej koryto rozwidla się i tworzy malowniczą wyspę, powstała mała osada. Jej mieszkańcy wiedli spokojne i dostatnie życie, korzystając z urodzajnej ziemi, dóbr dzikiej puszczy i czystej rzeki. Już ponad 500 lat temu zbudowali pięć młynów, które we dnie i w nocy mełły ziarno na mąkę i tartak, w którym oprawiali drewno. Był tam także mały targ, na którym handlowano rybami, dziczyzną i darami lasu. Swą miejscowość nazwali Piłą od sławy okolicznych pilarzy, którzy karczowali puszczę. Sielski żywot mieszkańców przerwał nowy dzierżawca ujski Hieronim z Bnina.
– Na moich włościach nikt bez pozwolenia nie może łowić ryb, polować i wycinać puszczy!- brzmiał zasadniczo rozkaz wydany poddanym.
Trudne to były czasy. Każdy, kto zlekceważył postanowienie wójta, płacił karę lub stracił wolność. Targ odwiedzało coraz mniej ludzi. Tartak został zamknięty, a młyny nie mełły cały czas zboża. Ciemiężeni mieszkańcy osad znad Gwdy i Noteci postanowili sprzeciwić się woli Hieronima. Wybrali spośród siebie młynarza Grzegorza z Piły, człowieka mądrego
i odważnego, by rozmówił się w ich imieniu z wójtem. Niestety, młynarz zginął
w niewyjaśnionych okolicznościach na dworze Hieronima, osierocając dzieci i żonę. Los Grzegorza i jego rodziny bardzo wzruszył mieszkańców, którzy pomagali wdowie Jadwidze
i jej dzieciom.
Na wiosnę woda w rzece podniosła się o cały metr i płynęła wartko. Czeladnicy młynarscy obserwowali obroty młyńskiego koła, które z dnia na dzień było coraz szybsze. Pewnej nocy na początku marca odwilż była tak duża, że nurt pędzącej rzeki zabrał to koło ze sobą. Na domiar złego wójt wysłał swoich wojów, aby wypędzili wdowę Jadwigę z dziećmi
i przejęli młyn.
– Nie zabierajcie Jadwidze młyna! – krzyczeli mieszkańcy.
– Co ona biedna pocznie z małymi dziećmi? Gdzie znajdzie schronienie? –lamentowały zmartwione kobiety.
– Niech szuka powodzenia gdzie indziej! Nie ma prawa tu zostać! – rzekł okrutny Hieronim.
Zabrała Jadwiga swoje dzieci i poszła szukać pomocy u swych dalekich krewnych, mieszkających za wielką nadnotecką puszczą. Droga była ciężka, ale kobieta miała w sercu słowa swojego zmarłego męża, który przed wyjazdem do wójta pocieszał ją, że ludzie prawi
i dobrzy w końcu szczęścia zaznają. Nagle z kniei wyłonił się majestatyczny orszak, na którego czele jechał bogato odziany król Zygmunt I Stary.
– Witajcie, Mości Panie – ze łzami w oczach powiedziała wdowa i wraz z gromadką swoich dzieci pokłoniła się władcy.
– Co tu robicie, kobieto? – zapytał król.
– Idę po pomoc do krewnych, Jaśnie Panie – wyszeptała Jadwiga.
– Dlaczegoś taka smutna? – zainteresował się losem poddanej Zygmunt I Stary.
Wdowa objaśniła królowi swoje położenie, a władca postanowił wysłać swych komisarzy
do dzierżawcy Hieronima, by rozpatrzyli jej sprawę i wyjaśnili spór z mieszkańcami Ujścia
i Piły.
– Bóg zapłać, Miłościwy Panie – szlochała wdowa.
– Nie martw się, ludzie prawi i dobrzy w końcu szczęścia zaznają – odpowiedział mądry
i sprawiedliwy władca.
Wdowa jeszcze bardziej zaczęła płakać, gdyż przypomniała sobie słowa swego zmarłego męża. Po chwili jednak otarła łzy i stwierdziła:
– Masz rację, Panie! Trzeba pierwiej być sprawiedliwym i dobrym.
Wysłannicy Zygmunta I Starego szybko wyjaśnili sporne kwestie i nakazali Hieronimowi szanować prawa mieszczan i darować im wszystkie winy. Jadwiga odzyskała młyn, a wójt został zobowiązany przez komisarzy do wypłacenia córkom i synom Grzegorza w dwóch ratach po 40 grzywien.
Na znak opieki nad mieszkańcami Piły 4 marca 1513 r. król Zygmunt I Stary wydał dokument potwierdzający nadane wcześniej prawo miejskie magdeburskie. Dokument sporządzono w języku łacińskim przez kancelarię królewską w Poznaniu.
Szczęśliwa Jadwiga powróciła do Piły, naprawiła młyńskie koło i wiodła szczęśliwe życie. Dwa lata po tym zdarzeniu otrzymała od króla osobny dokument potwierdzający jej prawo do posiadania i sprzedaży pilskiego młyna. Zaś osierocone dzieci wykształciły się
i zostały szanowanymi mieszkańcami miasta, a ich potomkowie przyczynili się do rozwoju Piły.
http://www.juniormedia.pl/wp-content/newspaper/13269/niecodziennik-szkolny-7.pdf
Realizację trzeciego etapu konkursu rozpoczęliśmy od poszukiwań takiej historii związanej z miastem, która stałaby się inspiracją do napisania naszej opowieści. Godzinami przeglądaliśmy archiwalne wydania gazet ukazujących się na Śląsku przed stu laty. W dzienniku „Głos Śląski” z 28.06.1904 roku trafiliśmy na sensacyjną notkę o znalezieniu podczas prac kanalizacyjnych w Bytomiu na zbiegu ulic Krakowskiej i Szarlejskiej glinianego garnka z siedemnastowiecznymi, srebrnymi monetami (w załączniku wydanie tego numeru gazety, str. 3). Ta informacja stała się dla nas punktem wyjścia.
Stworzyliśmy przedstawienie pt. „Legendy z ulicy Krakowskiej”, na które składają się trzy legendy („O dwóch braciach i tajemniczym garnku”, „O przekupce, która nie umiała się dzielić” i „O Franciku, który modlił się o roztropność”) wyjaśniające pojawienie się srebrnych monet w Bytomiu (tekst w załączniku). Zaplanowaliśmy prezentację tych legend dzieciom z klas wczesnoszkolnych i przedszkolakom w formie teatrzyku kamishibai, czyli tradycyjnej japońskiej sztuki opowiadania historii za pomocą obrazków. Ze względu na formę i cel prezentacji historie musiały być proste, zrozumiałe dla młodego odbiorcy oraz podzielone na fragmenty ilustrowane obrazkami. Do stworzenia ilustracji posłużyliśmy się metodą kolażu i wykorzystaliśmy (podobnie jak w poprzednich etapach) zdjęcia twarzy uczniów biorących udział w konkursie. Samej prezentacji nie ograniczyliśmy tylko do odczytania dzieciom historii, ale wzbogaciliśmy je o efekty dźwiękowe, które pomogła nam opracować nauczycielka rytmiki, pani Teresa Chołołowicz.
Gotowe przedstawienie pokazaliśmy w szkole klasom wczesnoszkolnym oraz wybraliśmy się z nim do Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej do klas I, a także do przedszkola nr 8 w Bytomiu. Przejęci wymagającą widownią włożyliśmy w prezentację całe serce i zebraliśmy gromkie brawa.
Przy realizacji zadania Otwarte Głowy dużo dowiedziały się o mieście, w którym się uczą, co było wartościowym doświadczeniem, tym bardziej, że albo niewiele wiedziały o Bytomiu (najczęściej smutne przygnębiające wiadomości teraźniejszości), albo nie wiedziały w ogóle nic (bo pochodzą na przykład z Rzeszowa i w Bytomiu uczą się i mieszkają od kilku lat).
Dość długo szukaliśmy historii, którą moglibyśmy opowiedzieć. Dotarliśmy do kilku, jednak po burzliwych dyskusjach wybraliśmy, naszym zdaniem, najciekawszą. Opowiada ona o nieskończonej ogromnej budowie w niedalekim Postołowie. Poznaliśmy kilka wersji wydarzeń, nie wiedzieliśmy, którą wybrać. Zdecydowaliśmy się na najmroczniejszą.
Najpierw napisaliśmy tekst prozą, ale nie byliśmy z niego zadowoleni, więc przerobiliśmy go na wierszowany. Nie było to łatwe i trochę czasu nam zajęło, jednak w końcu powstało owo arcydzieło, które prezentujemy poniżej
O TYM, JAK GŁOWĘ STRACIŁ KTOŚ
OPOWIEMY WAM HISTORIĘ O PEWNEJ BUDOWIE,
KTÓRA LATA TEMU MIAŁA MIAŁA MIEJSCE W POSTOŁOWIE.
DO DNIA DZISIEJSZEGO WCIĄŻ LĘK ONA BUDZI
U MIESZKAJĄCYCH W JEJ POBLIŻU BOGOBOJNYCH LUDZI
DWADZIEŚCIA HEKTARÓW GROZY I WIELKIE CMENTARZYSKO…
ALE TO, DROGI CZYTELNIKU, NIE JEST JESZCZE WSZYSTKO.
CAŁOŚĆ OTOCZONA JEST FOSĄ I MUREM.
SĄ TEŻ KATAKUMBY CIĄGNĄCE SIĘ SZNUREM.
CO TAM MIAŁO POWSTAĆ, JEST TEORII WIELE:
ZAMEK, KREMATORIUM LUB KLASZTOR, PRZYJACIELE.
KILKANAŚCIE LAT TEMU PRACE ROZPOCZĘTO
I SETKI ROBOTNIKÓW DO BUDOWY WZIĘTO.
INWESTOREM BYŁ NIEZNANY TAM INWESTOR Z GDAŃSKA,
KTÓREGO ROZPIERAŁA FANTAZJA UŁAŃSKA.
DZIEŃ PO DNIU CIĘŻARÓWKI PRZYWOZIŁY MATERIAŁY
I CORAZ WYŻSZE MURY CIĄGLE POWSTAWAŁY.
AŻ DNIA PEWNEGO WSZYSTKO SIĘ ZMIENIŁO,
BO COŚ BARDZO DZIWNEGO SIĘ TAM WYDARZYŁO.
KRĄŻYŁY OPOWIEŚCI O PRZEDZIWNEJ ZJAWIE,
A ZOBACZYĆ JĄ MOŻNA NOCĄ Z BLISKA PRAWIE.
CI, KTÓRZY JĄ WIDZIELI, NIE CHCĄ O TYM MÓWIĆ,
BY CZEGOŚ GORSZEGO JESZCZE NIE OBUDZIĆ.
JEDEN Z MIESZKAŃCÓW OPISAŁ NAM TĘ POSTAĆ
I DO DZISIAJ Z TĄ WIZJĄ NIE MOŻEMY SIĘ ROZSTAĆ.
WIDZIAŁ ON MĘŻCZYZNĘ POSTURY OGROMNEJ,
KTÓRY WRAŻENIE ROBIŁ PO PROSTU POTWORNE.
ALE NIE TYLKO WIELKOŚĆ POSTACI PRZERAŻAŁA,
ALE TO, CO W SWEJ DŁONI TA ZJAWA TRZYMAŁA.
A BYŁA TO…PO PROSTU…ZWYKŁA LUDZKA GŁOWA…
CIEMNOWŁOSA, O OCZACH SKRZĄCYCH SIĘ NICZYM ZORZA.
NALEŻAŁA ONA DO TEGO MĘŻCZYZNY WIELKIEGO,
KTÓRY BUDOWLĘ WZNOSIŁ DLA GDAŃSZCZANINA WSPOMNIANEGO.
GDY KOPANO JEZIORO, WPADŁ NIESTETY DO DZIURY
I KOPARKA POZBAWIŁA GO CZĘŚCI POSTURY.
ŁYŻKA TEJ MASZYNY ODCIĘŁA MU CZEREP
I KRWI ZOBACZONO WTEDY BARDZO WIELE.
OD TAMTEJ CHWILI, GDY ZMROK JUŻ ZAPADA,
POJAWIAĆ SIĘ ZACZĘŁA TA STRASZLIWA ZJAWA.
ROBOTNICY DOŚĆ NIECHĘTNIE NA BUDOWĘ PRZYBYWALI,
BO SPOTKANIA Z BEZGŁOWYM BARDZO SIĘ LĘKALI.
CORAZ MNIEJ ICH PRACOWAŁO, AŻ W KOŃCU DNIA PEWNEGO
NIE MOŻNA TAM BYŁO ZNALEŹĆ NAWET I JEDNEGO.
O WŁAŚCICIELU TAKŻE ŚLAD ZAGINĄŁ WSZELKI.
MOŻE ZREZYGNOWAŁ, BO ZAWIODŁY GO NERWY?
NIKT TEGO DZIŚ NIE WIE, ALE PEWNE JEST TO,
ŻE W POSTOŁOWIE …POJAWIŁO SIĘ…ZŁO!
BUDOWA ZATRZYMANA, INWESTOR NIE WIADOMO GDZIE,
A PRAWDA O TYM, CO SIĘ STAŁO, ROZMYTA JAK WE MGLE.
SĄ TACY, KTÓRZY TWIERDZĄ, ŻE GŁOWĘ STRACIŁ KTOŚ,
LECZ NIE BYŁ TO ROBOTNIK, ALE INWESTUJĄCY GOŚĆ.
A STRACIŁ JĄ DLA KUSZĄCEJ WYJĄTKOWO DAMY,
O WDZIĘCZNYM IMIENIU „MAFIA”, KTÓREJ BYŁ ODDANY.
POŚLUBIONY JEJ MĘŻCZYZNA PONOĆ WIERNY JEST DO DZISIAJ
I POZDRAWIA SWĄ RODZINĘ Z WIĘZIENIA Z KALISZA.
Gdy już mieliśmy tekst, zajęliśmy się wymyśleniem tego, jak go zaprezentować . Postanowiliśmy zaangażować do tego uczniów szóstej klasy. Stworzyliśmy dla nich grę plenerową, w której musieli rozwiązywać zagadki, odnaleźć szyfry, itp. Miejscem zabawy była wspomniana przez nas wieś Postołowo, a w niej miejsce, o którym opowiada nasz tekst. Na początku musieliśmy sami poznać teren, żeby przygotować trasę. Potem umieściliśmy to, co było potrzebne do gry, czyli skrzynie, podpowiedzi, itd.
Początek miał miejsce w bramie wjazdowej, gdzie gracze musieli znaleźć szyfr, by otworzyć skrzynkę, w której było walkie-talkie i podpowiedź-zagadka. Od tej pory w razie problemów mogli kontaktować się z dwiema dziewczynami z naszej klasy, które stały na wieży, obserwowały i służyły pomocą. Kolejnym punktem był wielki „twardy samotnik”, czyli kamień, pod którym znajdowała się szkatuła z następnym tropem. Jednak była zamknięta, a o tym, gdzie jest klucz, informował napis na kamieniu(po angielsku). Stamtąd szóstoklasiści udali się do „mniejszego lustra”, czyli stawu, na którym pływał styropian z zagadką i butelka, w której znajdowała się cyfra (8). Po rozwiązaniu szarady młodzież odnalazła „betonowy prostopadłościan”, w którym znalazła kolejną podpowiedź. Nie była taka prosta, bo kierowała do znanego targowiska w drugiej stolicy Polski. Chodziło oczywiście o SUKIENNICE, a w naszym przypadku podcienia nieskończonej budowli. Tam na uwolnienie z łańcuchów czekało dwóch chłopaków, ale klucz był tam, gdzie symbol Krakowa. Chodziło o smoka, a dokładniej o smoczek dziecięcy. Tam też, korzystając z podpowiedzi na murze, bawiący się zdobyli drugą cyfrę (2). Uwolnieni skierowali uczniów „na kraniec czerwonego świata” (budowla jest właśnie z czerwonej cegły), gdzie oczekiwały ich dwie „zombiaczki” częstujące cukierkami. Dwa z nich zawierały kolejną cyfrę (4) i ostatnią wskazówkę. Zgodnie z nią uczestnicy udali się na „górkę śmierci”. Łatwo ją było odnaleźć, bo umieściliśmy na niej szkielet człowieka(wypożyczony ze szkoły). Przy nim była puszka zamknięta na kłódkę z szyfrem. Kombinacja trzech cyfr trochę zajęła „szóstakom”, ale w końcu udało się -otworzyli puszkę, w której była nasza wierszowana opowieść. Jedna z uczennic ją odczytała. W pewnym momencie jednak zdarzyło się coś, co niektórych przeraziło- nad brzegiem jeziorka pojawił się wielki mężczyzna, który trzymał w ręce…głowę. My wiedzieliśmy, że jest to mąż naszej pani, ale szóstoklasiści – nie i byli, delikatnie mówiąc, zdziwieni. Ale naprawdę strasznie zrobiło się, gdy ten człowiek zaczął iść w naszym kierunku. Wszyscy zaczęli uciekać, piszczeć, krzyczeć. Dopiero, gdy zdjął przebranie, wybuchnęliśmy śmiechem (choć młodsza siostra naszej koleżanki, która tam była, spała tej nocy z rodzicami). Zabawa była naprawdę wspaniała, a emocje jej towarzyszące- niezapomniane. Zrobiliśmy z tego film, ale nawet w połowie nie oddaje on tego, co wszyscy przeżyliśmy. Było super! Filmowaliśmy dwiema kamerami i dronem, ale emocje były tak wielkie, że jakość nagrań nie jest najlepsza(trudno nagrywać, biegnąc). Mamy nadzieję, że nam to wybaczycie. Podajemy linki do dwóch wersji. W dłuższej słychać, jak wielkie wrażenie zrobił człowiek bez głowy. Te krzyki są bezcenne.
Janisławice to urokliwa miejscowość w środkowej Polsce. Pewnie niewielu o niej słyszało, bo z pozoru to wieś jakich setki w naszym kraju. Ale kiedy przyjrzeć się jej bliżej, to mamy tu parę perełek. Przede wszystkim mamy XV- wieczny modrzewiowy kościół, a w archeologii funkcjonuje pojęcie „kultury janisławickiej”. Pojęcie to powstało po odkryciu na naszych ziemiach grobu z okresu mezolitu, w którym pochowano mężczyznę w pozycji siedzącej. Nieboszczyka na drogę pośmiertną wyposażono szczególnie obficie. W grobie znaleziono bowiem 41 wyrobów krzemiennych, 54 przedmioty kościane
i rogowe oraz kilka odłamków muszli małży. Dziś to odkrycie można podziwiać w Muzeum Archeologicznym w Warszawie.
I mamy wreszcie historię pewnej nauczycielki- Filipiny Płaskowickiej i to właśnie ją uczyniliśmy bohaterka zadania trzeciego. Pracowała ona w naszej miejscowości pod koniec XIX wieku.
Przez wiele lat jej imię nosiła nasza podstawówka. Po reorganizacji w 2008r. szkoła nie ma już imienia, ale chcemy do niego wrócić. I na pewno to nam się uda, bo warto, by kolejne pokolenia wiedziały ile ta kobieta zrobiła dla naszej społeczności. Na pewno na to zasługuje.
W szkole wciąż wisi jej portret. Nasi młodsi koledzy pytali- kim jest ta pani? Opowiedzieliśmy im o niej w naszym spektaklu pt. „Jak to chłopy na wsi bały się ucycielki”. Na scenie w roli janisławickich chłopów wystąpili uczniowie, zaś w role ich dzieci wcielili się nauczyciele. Było zabawnie i trudno, bo mówienie gwarą, jak się okazało, wcale nie jest takie proste.
Poza tym wymyśliliśmy konkurs na sobowtóra Filipiny. Każda klasa wystawiła swoją reprezentantkę. Wszystkie kandydatki zadbały o odpowiednią garderobę i specjalne fryzury. Pozostali uczniowie
i przedszkolaki w tajnym głosowaniu wybrali najlepszego sobowtóra. Nagrody w konkursie wręczała sama Płaskowicka- w tej roli jedna z nauczycielek, pani Marysia, która wyglądała „jak oryginał”
i „wygrałaby konkurs, gdyby w nim startowała”- to ocena jej wychowanków.
Nasza dorosła Filipina zaprosiła wszystkich na wspólne śniadanie, na którym opowiedziała o tamtych trudnych czasach. Stworzyliśmy też portrety naszej bohaterki. Gdyby mogła je zobaczyć, na pewno byłaby z nas dumna. Dzień z Filipiną na pewno na długo pozostanie w naszej pamięci i wspomnieniach naszych kolegów. Historię naszej bohaterki niebawem przypomnimy też mieszkańcom naszej miejscowości.
A Państwa zapraszamy do lektury historii o Filipinie.
Jak to chłopy na wsi bały się ucycielki
Jest rok 1876. Mała wioska Janisławice Po mszy w kościele parafialnym ksiądz zwołał zebranie, na które stawili się prawie wszyscy mieszkańcy. Był m.in. sołtys Józiek z żoną, Błaszczyk, Dziąg, Michał i Antek- przeciwny wszystkiemu i wszystkim. Była też jego żona i kilka innych kobiet.
– Ciekawe po co num tu probosc kozoł przyjść?- zastanawiał się Milczarek.
– O podobno o skole mo godać- Dziąg był najlepiej poinformowanym mieszkańcem.
– A ty Franka coś się tak odsroiła, jakbyś na zabawe sła. Chyba nojlepsum kiecke ześ wyciągnęła z kufra- z zazdrością na sąsiadkę spojrzała sołtysowa.
– Kobity dejta spokój. Tu wazniejse sprawy są niż Antoniokowy kiecka. Nie słyseliśta jak wójt godali. Nowom ucycielke będziemy mieć. Z samiuśki Warsawy podobno przyjechała.
– Kobite?! Dejta spokój. Baba to mo w chałupie portki cerować i strawe warzyć.
– Naprawde Michale dalibyście pokój. Posiedzimy, posłuchamy co ksiądz będzie godoł.
– Chłopy jo tys jus wom godołym. Będzie skoła, nowa ucycielka z miasta. Lepi będzie. Zobocyta. Godołym tys z uzyndnikami w powiecie. Nakozali num serdecznie jum przyjąć.
– Cichojta chłopy, probosc idzie- sołtys próbował uspokoić gawiedź.
– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Drodzy parafianie. Jutro w naszej wsi wielkie wydarzenie. Odbędzie się wreszcie pierwsza lekcja w naszej starej szkole. Nauczać będzie młoda nauczycielka, która przybyła do nas z samej Warszawy, Filipina Płaskowicka. Mogła być nauczycielką bogatych panien, ale wybrała biedną wieś, by tu nieść „ kaganek oświaty”. Liczę na was, drodzy bracia i siostry, że poślecie swoje pociechy na nauki. Mówię wam, że to bardzo ważne, aby i młodsi i starsi nauczyli się czytać. Mam nadzieję, że nie pójdziecie tam tylko z ciekawości, ale z mądrości. Rozmawiałem już z nią. Mądra to osoba. Wójt zarządził składkę na remont budynku, bo ten jest w opłakanym stanie. Nie wszyscy się dołożyli. Ale tej młodej kobiety to nie zraziło. Chce u nas pracować. Mówiła mi o potrzebie rzetelnej oświaty, aby was chłopów nikt nie oszukał i by was nie krzywdzono w urzędach. Szkoła jest po to, abyście się lepiej mogli rozeznać co jest dla was dobre, a co złe. Musicie wiedzieć co się dzieje w świecie i kierować na ludzi swoje dzieci. Waszym obowiązkiem jest posłać dzieci do szkoły i utrzymać szkołę. Do tej pory, niestety, nikt nie dbał o wasze interesy. Teraz będzie to kobieta. I mówię wam, że będziemy mieli z niej pożytek.
– Dołby probosc spokój. Lepi, by dach w kościele naprawili, bo przecieko, a nie na skołe każą dawać. Jo umim składać litery to swoje bachory nauce cytać- odezwał się nieduży chłop siedzący pod oknem.- A poza tym moja Maryśka to chyba nauków nie potrzebuje. Mundro tako, z ksiązkum chodzi barany paść. Cego ją niby naucy ta nowa? Po rusku może koże godać! A ty Antoni poślesz swoje dziecioki ?
– Dejta wy mi ludziska spokój. Jo swoich dziecioków do skoły nie dom. Zimie mnie chciały zabrać, do wojska w kamase chciały mnie wsadzić, ale jo się nie dołym. Twardy jezdym. To co mi może jakas ucycielka zrobić. Siłą mi bachorów z chałupy przecia nie wyciągnie. Jakem Antek z Jesłaic tak nie dom, przysingum na pamięc moi matuli, co to zesły zimy zmarła na suchoty. Jus przecia chodziły bez trzy zimy do skoły. I co im na to przysło. Nawet pacierza nie potrafią złożyć. Na psa taka nauka.
Siedząca do tej pory cicho żona Antaka nie wytrzymała i krzyknęła do męża:
– Antek nie bądź cap. Toć to lepi dla nasych dziecioków ze się cytać naucą. Będą wiedziały, co podpisują, księdza w kościele pojmą. Nie tak jak my- capki nieucone. No a podobno ta nowa ucycielka, Filipina ją zwą, to ślicna taka, delikatna i grzecna, jak świeta panienka na obrazku. Może Antoś, warto ich puścic do ty skoły, w kuńcu i sum probosc namawiał. A ja księdzu wierza.
– A jo tam tym miestowym jakoś wogóla nie wierza. A ksiązki? Ino tym dziadostwem dobrze by się w piecu poliło. A co tam w nich jest? Jakieś istoryje niestworzone. My tu na wsi pacierz mumy znac i podpisać się, a resta to dla panów wielkich.
– Ale teroz to mi się wydaje inacy będzie. Antoś, ta nauczycielka to jakaś taka ludzka się zdaje. Nie taka jak ten stary, co przez trzy roki ino koło kur chodził, a o naukę dzieci nie dbał.
– Kto ją tam wie, jaka ona. Nie trzeba num tu żadnych naucycielów. No jesce, żeby to mezcyzna był, przydać by się może człowiekowi mógł, ale baba! Pożal się Boże.
– Antoś, dejże spokój. Może byś tak poczekał ze swoim sądem , czy przyda się ona naszym dzieciom jak zacznie coś robić, będzie wtedy można osądzić ją po sprawiedliwości. Dzisiej jej nie znumy. Pożyjemy zobacymy.
– A rób se matka co chces. Posyłaj dziecioka na zmarnowanie, jo ida w pole. Siano trza przewrócić.
I Antek wybiegł z salki. Inni też się rozeszli. Tego wieczoru w Janisławicach długo jeszcze słychać było w domach dyskusje na temat szkoły i nowej nauczycielki.
Następnego dnia w szkole nie było za dużo dzieci. Była córka sołtysa- Jadźka, najmłodsze dzieci od Gruchały, Sobieszka, Błaszczyka. Przyszło też kilka osób z sąsiednich wsi- Gzowa
i Reczula. Sytuacja powtarzała się w kolejnych dniach. Filipinie się to nie podobało. Codziennie zachodziła do chałup i przypominała rodzicom o obowiązku posyłania dzieci na naukę. I te jej prośby przynosiły efekty. Po trzech miesiącach funkcjonowania szkoły było już 70 uczniów, a liczba ich wciąż wzrastała. Budynek i jego otoczenie też się zmieniło. Janisławiczanie zaczęli dbać o swoją szkołę. Poprawili i oszklili okna, wybielili ściany, naprawili sprzęt. Płaskowicka robiła wszystko, by zainteresować dzieci nauką. Czytała im baśnie, pokazywała pięknie ilustrowane książki i wbrew carskiemu nakazowi, uczyła też w języku polskim.
Pomyślała także o dorosłych. W 1877 roku założyła pierwsze na ziemiach polskich Koło Gospodyń Wiejskich w Janisławicach. Kobiety przychodziły na spotkania wieczorami, przynosiły „szycie”, zwijanie wełny, kądziel, by przy pracy posłuchać jak panienka opowiada. Rozmawiała z nimi na temat spraw gospodarskich, wychowawczych i zdrowotnych, a także kulturalnych. Sprowadzała lekarzy, aby badali i diagnozowali dzieci. Wszystko urwało się w sierpniu 1878, kiedy to Płaskowicka została aresztowana za działalność konspiracyjną i osadzona w Cytadelii. Zesłana na 5 lat na Syberię, chora na serce kobieta, zmarła z wyczerpania 3 stycznia 1881r.
ŚWIĘTO SIEDLIKOWA
Przez kilka tygodni w naszej szkole świętowano 750- lecie Siedlikowa. Na terenie szkoły i Biblioteki Szkolnej oraz filii Biblioteki Publicznej powstały liczne wystawy. Na korytarzu można było zobaczyć „Oś czasu” ze starymi zdjęciami uczniów i nauczycieli (sięgających nawet roku 1926!), wystawę informującą o święcie, gazetki na temat samego projektu, a także metod montażu filmowego. W bibliotece stworzona została przez panią bibliotekarkę specjalna wystawa książek M. Pilota wraz z gazetką tematyczną.
Przez prawie miesiąc uczniowie stworzyli scenariusz filmowy, na podstawie legendy o powstaniu Siedlikowa. Sama projekcja filmu, samodzielnie nakręconego i przygotowanego przez uczniów Szkolnego Kółka Teatralnego „Minimki” spotkała się z gromkimi brawami. Dyrekcja szkoły zachęciła również innych uczniów do podejmowania podobnych inicjatyw.
W szkole przeprowadzono również konkurs na temat wiedzy o wsi. Podczas specjalnego nagrodzono tych uczniów, którzy zajęli I, II i III miejsce w konkursie „Nasze beranie czyli konkurs gwary siedlikowskiej”.
Nagrodą w konkursie była książka M. Pilota „Słownik gwary siedlikowskiej” podpisana przez autora. Specjalnym gościem na spotkaniu była Pani Dyrektor Biblioteki Publicznej w Ostrzeszowie, która z uśmiechem na ustach przyglądała się części artystycznej.
Święto to było doskonałą okazją zwrócenia uwagi uczniów na ich tożsamość lokalną i związek z „małą ojczyzną”.
Warto zaznaczyć, że wszystkie materiały zostały przygotowane przez uczniów podczas specjalnie przygotowanych warsztatów. Materiał zebrali oni od swoich dziadków, babć i rodziców. Stworzyli również specjalną książkę kucharską.
Regulamin konkursu wiedzy o Siedlikowie i gwary siedlikowskiej
MARIANEK- KOZOK Z SIEDLIKOWA
SCENA I
Klasa. Nauczyciel mówi do uczniów
Nauczyciel: Dziś kochani poznamy legendę o Siedlikowie. Jesteście gotowi?
SCENA II
W tle widać krajobraz wiejski- pola i pasące się krowy, z dala widać wieżę kościoła. Na wzgórze wchodzi Siedlik. Stając na jej szczycie i patrząc na otaczającą go przyrodę mówi:
Siedlik: Toć to łokolico warto łosiedlenia! Rug- cug i osada założona być musi! Na rymby powstanie kościół. Latoś stać się to musi!
SCENA III
Napis: I tak też się stało. Legendy mówią, że kościół pw. św. Andrzeja Apostoła był odbudowywany wiele razy na ruinach starych budowli. Siedlik miał 7 synów. Każdy z nich został karczmarzem.
Tło: rysunek karczmy
Zdjęcia 7 różnych synów przy tym samym tle.
Syn 1: (wychodzi obok karczmy i zaczyna gwizdać): Chopy toż to czas na wysiadywanie!
Napis: Stąd nazwa tej części Siedlikowa
PODGWIZDÓW
Syn 2: (stoi z 3 innymi chłopami przed karczmą)Ło chopy świoty z tymi dziołchami! Ino by srale mądrale z nich były! A nom się szneka z glancem ostoi! Czy wy słyszeli, że łone bunt tu wszczynać planują?
Chłop1: Byle półżyta nie zawrocały!
Napis: Kobiety jednak się zbuntowały i pod sklepem wysiadywały. Stąd nazwa tej części:
BABULICE
Trzęsienie tłem- wywracają się postaci
Napis: Gdyby nie trzęsienie ziemi i zapadnięcie się karczm nie obudziliby się Siedlikowianie z pijaństwa. Postanowili być lepszymi ludźmi.
SCENA IV
Napis: Trzy razy szkoły w Siedlikowie powstawały. Dzieci chodziły tu na dwie zmiany. W czasie wojny zaprzestano działalności szkoły. Około roku 1940 wznowiono jej pracę. Do klasy trafia mały Marian
Tło- klasa
Na środek klasy p. Idzikowski (starannie ubrany, garnitur, zapięty na ostatni guzik, gładko ogolony) wzywa na środek małego Mariana
Idzikowski: Skoro my się już poznali. Marian powiedzże kozoku co o sobie.
Marian: Zwię się Marian. Jom większość czasu na wachowaniu siek spędzoł. Dziad mój Walenty Pilot sołtysem jest. Jo czytoć lubię i Śmaón ze mnie z lekka.
Ukazanie Mariana pasącego krowy.
Dzwonek. Nauczyciel wychodzi.
SCENA V
Klasa. Rozmawiają uczniowie.
Tadeusz: Jo to bym chcioł zostać w przyszłości bauerem. Świoczyli by mi wszystko chłopa. Szacunek bym mioł i hektary!
Marian: Jo chciołbym w życiu uczyć się ino, wykształcenie zdobyć.
Kazik: Widziołem, że ty czytosz książki.
Marian: Czytom, ale problem mom, bo mi się książka podoba, ale u nos jo jej nie dostonę. „Pana Wołodyjowskiego” kciałbym przeczytać.
Kazik: Ty maśloku! W K……….. książkę dostoniesz! Ale teroz zamknięte wszystko! Nie bój się! Może to się wnykami skuńczyć, ale jo ci tę książkę załotwię! Kształć się chop póki kcesz!
NAPIS: I tak kolega wkradł się do szkoły i porwał książkę dla małego Mariana Pilota, który od tej pory namiętnie czytał.
W dzisiejszych czasach, gdzie dużo jest różnych gier, przede wszystkim komputerowych trudno jest odciągnąć i zainteresować młodzież czymś bardziej pożytecznym. Tym bardziej jesteśmy dumni, że nam się to udało. Z ręką na sercu, nasi młodsi koledzy polubili naszą grę. Czyż nie to było naszym celem? Wydaję nam się że tak.
Przyznamy, że nie było nam łatwo. Nie wiedzieliśmy jak zabrać się do tego zadania. Zastanawialiśmy się czy wykorzystać kilka lektur czy skupić się na jednej, nie wiedzieliśmy jaki typ gry wybrać… W końcu po długich przemyśleniach słowo się rzekło. Skupiamy się na lekturze ,, Kamienie na Szaniec’’ i wykorzystujemy wszystko co się da! Wymyśliliśmy, że grać będą mogły trzy osoby wcielający się w postać Alka, Rudego i Zośki. Chcieliśmy, by gra była ciekawa i by dużo zależało od sprytu i inteligencji graczy. Wykorzystaliśmy do tego proste gierki takie jak memory czy rozsypanki wyrazowe. A to tylko dwa przykłady z kilkudziesięciu! Wracając do gry, w piątkowy wieczór żeńska część ekipy spotkała się u jednej z nas w domu i zaczęłyśmy jakże ciężką pracę nad samą planszą. Zaczęłyśmy robić różnokolorowe pola i kiedy minęła godzina i skończyłyśmy, okazało się, że nam się te pola nie podobają i zaczęłyśmy od zera. Nie było łatwo, ale poradziłyśmy sobie z każdą przeciwnością losu. Plansza miała kolor ,,ecri’’. Postanowiłyśmy ją trochę przyciemnić herbatą i przypalić jej boki (właścicielka pokoju jeszcze nazajutrz ,,czuła naszą ciężką pracę’’). J Potem zaczęłyśmy przyklejać pola. Były one różnokolorowe utrzymane w ciemnych odcieniach, bo w zależności od tego na jakim gracz sie zatrzymał, to takie pytanie otrzymywał, o czym opowiemy jeszcze później. Na sam koniec narysowałyśmy kilka symboli związanych z lekturą, nakleiłyśmy podobizny głównych bohaterów i plansza była gotowa! Efekt możecie Państwo zobaczyć poniżej. Z kolei pionki z klocków LEGO wykonał nasz kolega. Idealnie skomponowały się z całością. Byliśmy zachwyceni efektami naszej pracy! Wróćmy teraz jednak do samej gry, której celem było uzbieranie jak największej liczby punktów, a wygrywał ten, który na mecie osiągnął najlepszy wynik ( niekoniecznie musiał pierwszy tam przyjść).
W całym naszym pomyśle chcieliśmy wykorzystać też tajemnicze zakamarki naszej ukochanej szkoły. Zaprowadziliśmy graczy na… strych, gdzie już czekała na nich niesamowita sceneria. Ubrani byli dodatkowo w wojskowe mundury i czapki więc mogli bez problemu cofnąć się w czasie do II wojny światowej. Efekty naszej ciężkiej pracy możecie Państwo obejrzeć poniżej w zamieszczonych zdjęciach i filmiku! Dziękujemy za uwagę. Pozdrawiamy z Chabówki!
Instrukcja gry!
- Masz przed sobą planszę wyjętą z II wojny światowej. Podoba Ci się? Mam nadzieję, że bardzo. Jak widzisz, gra przeznaczona jest dla trzech graczy. Razem z przyjaciółmi wcielasz się w postaci trzech głównych bohaterów książki pt. ,,Kamienie na Szaniec’’: Alka, Rudego i Zośkę.
- Gra składa się z dwóch części. Rozpocznij od pola z imieniem bohatera.
- W pierwszej, Twoim zadaniem jest zebranie jak największej liczby umiejętności ( charyzmy, siły i inteligencji ), poprzez odpowiednie rozwiązywanie zadań i łamigłówek, które czekają na Ciebie. Odpowiedzi znajdują się na odwrocie kartki z pytaniem lub zadaniem.
- Jak widzisz na planszy są trzy drogi, każda ma po 25 pól i każda należy do jednego z Was ( do bohaterów J). Pola mają inny kolor i kształt. Jest to spowodowane tym iż, w zależności od tego, na którym polu się zatrzymasz, masz szansę zyskać określoną umiejętność. A więc kolejno:
– pole zielone odpowiada charyzmie
– pole białe odpowiada sile
– pole brązowe odpowiada inteligencji
– pole z gazety odpowiada pytaniu, dzięki któremu możesz zdobyć życie
– pole tekturowe odpowiada pytaniu, dzięki któremu możesz zdobyć dodatkowe punkty
- Chwila, Chwila. Masz całkowitą rację. Nikt nic nie mówił o żadnych pytaniach. A więc, są ich dwa rodzaje. W jednym możesz zdobyć życie, potrzebne do następnej części gry, a w drugim z kolei punkty, które przydadzą Ci się na samy końcu gry.
- Druga część gry polega już właściwie na szczęściu i wykorzystaniu zdobytych przez Ciebie umiejętności. Tu będziesz tracił zdobyte wcześniej przez ciebie kartoniki, a Twoim zadaniem jest sprytne rozplanowanie, gdzie i jak każdego z nich użyć. Więc miej się na baczności!
- Wbrew pozorom gra nie kończy się gdy ktoś z was pierwszy przekroczy linię ,,Polska Zwycięży’’, gdyż nie liczy się miejsce, a punkty zdobyte przez Ciebie w czasie I etapu Na mecie Twoim ostatnim zadaniem będzie podliczenie punktów za utrzymane przy sobie kartoniki i pytania. A oto punktacja:
– charyzma – 2 punkty
– siła – 4 punkty
– inteligencja – 6 punktów
– pytania – życie – 5 punktów
– pytania na punkty – 1 punkt
- Jak widzisz musisz rozważnie dysponować swoimi siłami i pamiętaj!
Zachowaj otwarty umysł i niech szczęście Ci sprzyja! Powodzenia!
Czwartoklasiści odnaleźli tajemne przejście do Narnii !
Z zapałem wykonaliśmy kolejne zadanie projektu – Między nami czytelnikami, ponieważ bardzo lubimy czytać i podejmować różne działania, nie mieliśmy problemu z realizacją kolejnego wyzwania. Po intensywnej burzy mózgów powstał projekt gry planszowo – podłogowej „Zapraszamy do Narnii!”. Przez całe ferie zimowe pochłanialiśmy niezliczone ilości pizzy, by z pudełek po tym niezdrowym przysmaku powstały kolejne pola gry. Wypoczęci i radośni powróciliśmy do szkoły i intensywnie zaczęliśmy opracowywać zasady gry oraz kolejne zadania. Każdy wykonał po dwa pola gry. Wszyscy prześcigali się w pomysłach na wyzwania. Nie zabrakło pytań, krzyżówek, wykreślanej, ciekawostek, było nawet ptasie mleczko, ciasteczka od pani Bobrowej, zastawa stołowa i łowienie ryb. Następnie wpadliśmy na pomysł wykonania pionków, sań Białej Czarownicy, koron dla uczestników, wystawy związanej z lekturą, dekoracji i ogłoszenia. W środę po południu zamieniliśmy czytelnię szkolną w zaczarowany świat Narnii, do którego przejście wiodło przez wielką szafę ukrytą w grze planszowo-podłogowej „Zapraszamy do Narnii!” na motywach słynnej książki Clive’a Staplesa Lewisa „Lew, Czarownica i stara szafa, Opowieści z Narnii”.
Już od samego rana czekaliśmy na naszych zawodników. Przez kolejne 6 godzin lekcyjnych każdy z nas pełnił dwa dyżury, pomagając zawodnikom i pilnując reguł. Do gry stanęli śmiałkowie z klas 4. oraz z klasy 2 B ( razem 123 uczniów), pragnący uwolnić Narnię spod panowania okrutnej Białej Czarownicy. Każda drużyna przeszukiwaczy narnijskich przygód w czasie wędrówki mogła natknąć się na różnego typu zdarzenia, które mogły zaszkodzić lub pomóc w pokonywaniu trasy. Wygrała grupa, która jako pierwsza pokonała całą trasę i dotarła do komnaty na zamku Ker –Paravel.
Nasi śmiałkowie, podobnie jak bohaterowie książki, wykazali się odwagą i wytrwałością w pokonywaniu trudów ”walki” o Narnię. Musieli odpowiedzieć na pytania związane z fabułą lektury, rozwiązać krzyżówkę i rebusy, znaleźć w wykreślance narnijskie stworzenia, pomóc panu Bobrowi złowić ryby czy zjeść za Edmunda Ptasie mleczko.
Z łatwością odpowiadali na najbardziej szczegółowe pytania, dotyczące baśni. Na nic się zdały zaklęcia Białej Czarownicy i jej czarodziejska różdżka, i tak Narnia wcześniej skuta lodem stawała się za każdym ruchem magicznej kostki krainą pełną ciepła i dobrych uczuć. I tak po kolei odzyskiwano w Narnii: wolność, zaufanie do drugiego człowieka, przyjaźń, dziecięce marzenia i magię, dzięki której takie równoległe do rzeczywistych światy mogą istnieć…
Ostatecznie królestwo Narnii zostało ocalone, a wszyscy uczniowie ukoronowani i nagrodzeni.
To na ich cześć zagrały królewskie fanfary.
To była niezwykła , magiczna lekcja – stwierdzili zgodnie wszyscy uczestnicy gry i podziękowali nam oraz naszej pani polonistce za przygotowanie czytelniczej zabawy w ramach zadania 2. gry czytelniczej „ Miedzy nami czytelnikami” organizowanej przez Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe. Jednocześnie podkreślili swoją gotowość do przeczytania dalszych części „Opowieści z Narnii”. Natomiast klasa 4a obiecała rewanż w postaci zaproszenia na baśniowe przedstawienie, a maluchy z klasy 2b przygotowały dla nas wierszyk z podziękowaniem.
Z niecierpliwością czekamy na następne zadanie, a teraz będziemy w czasie wolnym i na przerwach grać
w mniejsze gry planszowe przygotowane przez piątoklasistów z „Koła Miłośników Gier Planszowych”.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć!
Jadwiżyńskie Delfy
INSTRUKCJA GRY CZYTELNICZEJ
„ZAPRASZAMY DO NARNII!”
GRA PLANSZOWO -PODŁOGOWA
DLA 2 – 4 DRUŻYN
W WIEKU 7 – 1 07 lat
SKŁADNIKI:
- DOŚĆ DUŻA PODŁOGA
- KOSTKA SZEŚCIENNA
- 30 KARTONÓW –PÓL Z ZAWARTOŚCIĄ
- RÓŻNORODNE ZADANIA
- 4 DUŻE PIONKI
„ŁUCJA”, „ZUZANNA”, ”PIOTR” I „EDMUND”
INSTRUKCJA
WPROWADZENIE:
Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja to czworo rodzeństwa, które zostało wysłane podczas drugiej wojny światowej na wieś, aby uniknąć nalotów trwających w Londynie. Pozostają pod opieką profesora Kirke, który mieszka w domu pełnym zakrętów, zakamarków i niespodzianek. Podczas pierwszego dnia pobytu dzieci decydują się na zwiedzanie domu. Odkrywają pokój z wielką szafą. Piotr, Zuzanna i Edmund opuszczają pomieszczenie, zaś Łucja pozostaje w tyle, by zajrzeć do wnętrza szafy. Po otwarciu drzwi jest zaskoczona. Wchodzi do wewnątrz i na końcu ogromnego mebla znajduje zaśnieżony las. Kolejnego dnia także rodzeństwo przechodzi do świata Narnii.
POMÓŻCIE RODZEŃSTWU ODBYĆ PEŁNĄ PRZYGÓD WĘDRÓWKĘ NA TRON W KER-PARAVEL.
ZAPRASZAMY DO NARNII!
PRZYGOTOWANIE DO GRY:
Przed rozpoczęciem wędrówki należy wylosować i ustawić swoje pionki
na początku trasy, przy wejściu do Narnii. Aby określić kolejność poruszania się, drużyny rzucają kolejno kostką. Grupa, która wyrzuci największą liczbę oczek porusza się jako pierwsza, następni gracze poruszają się zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara.
W przypadku, gdy najwyższy wynik uzyska kilka drużyn, powinny powtórzyć rzut kostką.
PRZEBIEG ROZGRYWKI:
Celem rozgrywki jest jak najszybsze pokonanie wyznaczonej trasy. Podczas gry drużyny wcielają się w rolę bohaterów powieści „Lew, Czarownica i stara szafa”. W czasie wędrówki po Narnii, gracze mogą natknąć się na różnego typu zdarzenia, które mogą zaszkodzić lub pomóc w pokonywaniu trasy. Pionek przesuwa się do przodu o tyle pól, ile wskaże kostka. Wyrzucenie „6” nie daje graczowi dodatkowych przywilejów. Drużyna, stając na polu, musi wykonać dane polecenie. Jeśli nie wykona zadania, cofa się do poprzedniego pola. Wygrywa grupa, która jako pierwsza pokona całą trasę i dotrze do komnaty na zamku Ker –Paravel. By zakończyć rozgrywkę, należy wyrzucić taką liczbę oczek na kostce, by pionek zatrzymał się dokładnie na ostatnim polu trasy – KORONACJA. Zwycięzca i gracze, którzy zakończyli rozgrywkę otrzymują korony władców Narnii.
Najpierw wymyśliliśmy ogólny zarys gry. Po burzliwych dyskusjach jakoś się udało. Potem przyszedł czas na szczegóły i tu mieliśmy pole do popisu. Wprost prześcigaliśmy się z koncepcjami. Każda z nich była dyskutowana. Przede wszystkim braliśmy pod uwagę to, czy uda się to w naszych warunkach zrealizować. Powstał projekt gry, który następnie został przeniesiony na papier. Potem przyszedł czas na wykonanie z właściwych materiałów. Dzięki współpracy z rodzicami weszliśmy w posiadanie sześciu kawałków sklejki. Podzieliliśmy się na sześć zespołów, z których każdy miał do opracowania jedną „mini” grę. Zasady konsultowaliśmy codziennie i wielokrotnie ulegały zmianom. Na każdej części płyty miała powstać jedna kraina, podstawą której była masa solna. Później była malowana i dodawane były kolejne elementy. Na przykład labirynt zrobiony jest z kawałków płyty kartonowo-gipsowej, ruletka- z tektury, kapelusze- z filcu, a ciastka na stole Kapelusznika są upieczone z ciasta (i jadalne). Gra skałada się z sześciu plansz, które odpowiadają kolejno książkom: „W pustyni i w puszczy”, „ Bracia Lwie Serce”, „ Chłopcy z Placu Broni”, „Alicja w Krainie Czarów”, „Harry Potter” i „Opowieści z Narnii”. Lektury te wskazała większość z nas jako najciekawsze. Każda plansza to osobna gra, ale po odpowiednim ułożeniu tworzą wielką całość (2,6mx2,72m). Grając, przechodzi się przez kolejne krainy. Na początku oczywiście sami przetestowaliśmy grę. Gdy uznaliśmy, że wszystko już jest dobrze, zaprezentowaliśmy ją uczniom z pozostałych klas i ci, na godzinie wychowawczej, zagrali (w „rozczłonkowaną” wersję, żeby więcej osób mogło wziąć udział). Śmiechu było co niemiara. Sczególne emocje wzbudzały „fasolki wszystkich smaków”, których trzeba było skosztować i odgadnąć smak. Zjedzenie cytryny w Narnii też było powodem radości. Ale chyba najwięcej emocji wzbudzał mecz quidditcha, a w zasadzie jego element -lot po holu na miotle. Kolejna prezentacja nastąpiła 12 lutego, tuż przed feriami. Na popołudnie zaprosiliśmy mieszkańców wsi, chętnych do zagrania w naszą grę.Przygotowania zajęły nam sporo czasu. Musieliśmy udekorować salę, przygotować sześć stoisk. Przy każdym, oprócz atrybutów związanych z książką, umieściliśmy też fragmenty lektury. W całej szkole pojawiły się cytaty związane z czytaniem. Na scenie postawiliśmy „DRZEWO POZNANIA DOBREGO(BEZ ZŁEGO”), na którym goście mieli zawieszać tytuły swoich ulubionych książek.( Jego wykonanie też nie było proste).Pracy było dużo, ale udało się skończyć na czas. Zjawiło się dużo osób. Na początku goście trochę się krygowali, ale gdy już zaczęli grać, emocje były naprawdę duże( załączone nagranie tego dowodzi). Część osób grała (była to rywalizacja grupowa), a część odwiedzała przygotowane stoiska, kosztowała przysmaków danej krainy oraz wykonywała zadania, jakie stawiali przed nimi opiekujący się miejscem uczniowie. Można było na przykład strzelić z procy w Nemeczka, trafić rzutkami do celu(tarcza to metafora Katli) czy rzucić dynamitem do kosza. Wszędzie można było albo samemu poczytać lekturę, albo posłuchać, jak robimy to my. Oczywiście były też przysmaki: na pustyni- PIRAMIDZKIE WĘŻE (żelki) i PUSTYNNA BABKA(babka piaskowa), w Narnii- KRÓLEWSKIE MLECZKO (ptasie mleczko) i PRZYSMAK TUMNUSA(ciastka), u chłopców z Placu Broni- CZEKOLADOWY KIT(cukierki toffi) i PLACOWA CHAŁWA(waniliowa chałwa), u Harry’ego- SOK DYNIOWY(z marchwi) i CZEKOLADOWE MYSZY( zamiast żab), u Alicji-KAPELUSZOWE BABECZKI(babeczki w kształcie kapelusza a może melonika) i HERBATA w filiżankach, bracia Lwie serce częstowali CHŁOPSKIM CHLEBEM (własnego- jednej z mam- wypieku) i WIEJSKIM SMALCEM. Te ostatnie potrawy cieszyły się największym powodzeniem. Na koniec zaproszeni podziękowali nam, że dostarczyliśmy im takich emocji i pogratulowali pomysłu i wykonania. Szczególnie spodobały się „diabełki”, czyli strzelające baloniki oraz porwanie przez Talibów. Informacja o tym wydarzeniu ukazała się na stronie internetowej naszej miejscowości. Naprawdę warto było się pomęczyć! . Ostatnim etapem przedstawiania gry było przeniesienie jej do miejscowej biblioteki, gdzie podczs ferii grały w nią chętne osoby( w bardzo różnym wieku). Po feriach wróci do szkoły i znowu w nią pograją ci, którzy będą chcieli. Nasze działania umieściliśmy w prezentacji, nad którą też się trochę (nawet w ferie) namęczyliśmy. Dodatkowo załączamy relację z pezbiegu premiery gry. Mamy nadzieję, że komisji konkursowej spodoba się nasze dzieło, bo włożyliśmy w jego wykonanie mnóstwo wysiłku i serca. Wiemy, że gimnazjaliści zrobili pewnie lepiej i mądrzej, ale my mamy dopiero 11 lat, więc chyba i tak dobrze nam poszło. Jesteśmy z siebie dumni.
Reguły gry
…Na początku ustalamy, kto będzie prowadzącym grę. Nie powinna być to osoba, która bierze udział w rozgrywce. Początek jest na pustyni. Przed grą każdy z uczestników dostaje do zapamiętania kod, który będzie musiał podać w odpowiednim momencie( pole nr 16).Zaczyna osoba, która (na przykład)wymieni najwięcej bohaterów wspomnianej powieści Sienkiewicza. Potem ruch odbywa się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Kolejna plansza to Nangijala. Aby się do niej dostać (tak, jak i do kolejnych), trzeba mieć klucz. Można go zdobyć odpowiadając na pytania, wykonując przydzielone zadanie lub kupić za zdobyte żetony. Te ostatnie zdobywa się na każdej planszy. Jeżeli, kończąc przejście przez daną krainę, gracz nie ma klucza ani żetonów, by go kupić, rzuca kostką i porusza się do tyłu. Czyni to aż do momentu zdobycia potrzebnych akcesoriów.Grać mogą pojedyncze osoby(6) lub drużyny( poszczególne zadania wykonują wtedy różni gracze z zespołu).
„ W PUSTYNI I W PUSZCZY”
Pola:
4-5 – uwolnij słonia. W tym celu rzuć dynamitem do celu(np. kosza). Masz 3 rzuty. Za każdy celny otrzymujesz 2 żetony, gdy trafisz 3 razy, słoń przenosi cię na pole 9.
7 -piramida zagadek i oaza. Ułóż puzzle (przedstawiające wielbłąda z jeźdźcem) w mniej niż minutę, a trafisz do oazy i dostaniesz 6 żetonów. Jeśli zrobisz to w mniej niż 2 minuty, trafiasz do piramidy i odpowiadasz na trzy zagadki. Za każdą poprawną odpowiedź dostajesz 2 żetony. Jeśli nie zdążysz w 2 minuty, wracasz na start.
16 -podaj kod. „Wpisz” dany na początku gry kod(prowadzący, posiadający wszystkie kody graczy, sprawdza).. Za poprawny dostajesz 3 żetony, za błędny -oddajesz 3. Jeśli nie masz, cofasz się o 10 pól.
18-20 – Talibowie złapali was. Trzeba dać jednego zakładnika . Aby go wykupić, musisz zapłacić 3 żetony. Jeśli nie masz, tracisz 3 kolejki( przy grze grupowej bez niego gra nadal może się toczyć bez straty).
21 – 24 – tajemnicze skrzynie –musisz wybrać jedną z 8 skrzyń(po każdym wyborze zmienia się ich ułożenie). Możesz zdobyć żetony, klucz, udanie się 5 pól do przodu lub tyłu; skorpion oznacza powrót na start. Może być też pusta skrzynia.
26-27- sklep. Możesz kupić chininę(może się przydać)- za 3 żetony lub klucz- za 4.
29 – burza piskowa. Cofasz się o 3 pola.
30- Nel zachorowała na febrę. Aby jej pomóc, musisz zapłacić za lek 5 żetonów.
32- finisz. Aby przejść do następnej krainy, musisz oddać klucz lub 6 żetonów. Jeśli nie masz, wracasz na start.
Pytania znajdujące się na kartach gry(przykładowe): Kim była Fatima? Jak nazywał się ojciec Stasia? Czym był Kraków? Jak wabił się pies Nel? Kto porwał dzieci? Z czego były robione przez nich latawce? Itd. Pytań jest 35.
„BRACIA LWIE SERCE”
6 – wielbiciel poezji. Wymyśl krótki wierszyk o koniach. Za każde dwa wersy dostajesz po 2 żetony. Za rymy prowizja – 3 żetony.
10 – sport to zdrowie. Zrób 10 pompek lub 20 przysiadów.
15 – uwaga, Katla! Zapłać 3 żetony smokowi albo wracaj na start.
19 – loteria. Zapłać 2 żetony i weź udział w losowaniu. Do wygrania: klucz, 5 żetonów, skakanie na jednej nodze (14 razy), strzał do tarczy z łuku( jeśli jest możliwość zamocowania tarczy na dworze) lub rzutkami. Za 10 – 5 żetonów, za 9- 4, 8 – 3, 7 – 2, 6,5 -1.
20 – lot balonem. Jeśli zapłacisz 4 żetony, przelecisz na pole 27.
25- opis. Wyobraź sobie Nangijalę. Opisz ją, a dostaniesz 3 żetony.
28 – tratwa. Płyniesz tratwą do pola 36.
35 – bieg. Przebiegnij 1 okrążenie z kamieniem wokół stołu lub 3 bez.
45 – ? Wymień jak najwięcej pozytywnych bohaterów Nangijali. Za każdego dostajesz żeton. Jeśli wymienisz 5, idziesz na pole 48.
47– uwolnij Orwara. Tracisz 1 kolejkę lub płacisz 3 żetony.
48 – finisz. Dostajesz klucz. Możesz przejść dalej. Na to pole można wejść, jeżeli wyrzuci się odpowiednią ilość oczek. Jeżeli jest więcej, to o „nadmiar” trzeba się cofnąć i próbować dalej.
„ALICJA W KRAINIE CZARÓW”
2 –ułóż domek z kart, a dostaniesz 2 żetony.
8 – znajdź, kierując się opisem, nakrycie głowy dla kapelusznika (prowadzący daje opis do wylosowania). Dostaniesz 2 żetony.
Kapelusz 1.Jest zrobiony z filcu, którego powierzchnia jest pokryta guzikami; ma też naszywkę oraz kilka mieszkań małego, oślizgłego zwierzęcia. To nakrycie głowy nie jest ani małe, ani duże. Na materiałach przyczepionych do niego widać roślinę. Kapelusz jest dwukolorowy. Widnieje na nim również „skarb” morza. Znajdź odpowiedni kapelusz. Pospiesz się!
Kapelusz 2.Zrobiony jest z filcu. Ma na sobie pełno guzików i naszywek, głównie przedstawiających drzewa. To nakrycie liczy największą ilość guzików. Do spodu odzieży przyczepiona jest skorupka. Kapelusznik bardzo go potrzebuje, więc nie ociągaj się.
Kapelusz 3. Zrobiony jest z filcu. Są na nim guziki i różne naszywki. Jest średniej wielkości. Na materiałach ozdabiających go jest motyw roślinny. Przyczepione jest także do niego mieszkanie zwierzęcia, które najczęściej wychodzi spod krzaków po deszczu. Kapelusz liczy najmniejszą ilość guzikow. Znajdź go jak najszybciej.
Kapelusz 4. Jest zrobiony z filcu, którego powierzchnia jest pokryta guzikami i innymi elementami. Jest średniej wielkości. Przyczepione są do niego przedmioty potrzebne niektórym budowlańcom. Znajduje się na nim coś, co należy do ptaków. Szukaj i niech ci szczęście sprzyja!
Kapelusz 5.Nie jest wysoki. Jest z filcu. Ma na sobie naszywkę z wizerunkiem zwierzęcia. Jest pokryty dużą ilością guzikow. Ma też obrazek z rośliną. Spróbuj go znależć.
13-pechowa 13 – wracasz na start.
15- pomaluj w ciągu 1 minuty (farbami zalączonymi do gry) białe kwiaty na czerwono, zanim królowa się o tym dowie. Dostaniesz za to 2 żetony.
22 – zjedz skórkę od grapefruita, w zamian dostaniesz klucz.
28 – doczep królikowi (narysowanemu) ogon z zamkniętymi oczami, a dostaniesz 2 żetony.
32 – przesadź kwiaty (prawdziwe) do nowej doniczki, a otrzymasz 2 żetony.
35 – policz ciastka na stole,a 2 żetony będą twoje.
38 – wykonaj „taniec motylka”(inwencja należy do tancerza) lub zapłać 5 żetonów , a otrzymasz klucz.
40 – podaj morał z jakiejś bajki lub baśni, a dostaniesz klucz i przejdziesz dalej.
„CHŁOPCY Z PLACU BRONI”
6 – znajdź na drzewie karteczkę z napisem „TU BYLI CHŁOPCY Z PLACU BRONI”. W zamian dostaniesz 2 żetony i klucz do ogrodu botanicznego.
9 – Hektor wpadł do bardzo brudnej kałuży (pojemnik z wodą jest częścią gry), oczyść ją i uratuj psa, a dostaniesz 3 żetony. 24-25 – otrzymanym wcześniej kluczem otwórz furtkę do ogrodu botanicznego. Jeżeli nie byłeś na tamtym polu, cofnij się do niego.
32-33 – uratuj Nemeczka, który topi się w jeziorze(pływa w pojemniku z wodą). Uratować go możesz, wołając „Nemeczku, nadchodzę!” Za wykonanie zadania otrzymasz 5 żetonów.
37 – Feri Acz obserwuje cię z jednego z drzew. Strąć go, używając kostki.
43 – strzel 3 bombami piaskowymi(w formie papierowych kul) do kosza. Dostaniesz żeton za każde trafienie.
46 –jedną ręką pozbieraj wszystkie pomidory ze szklarni i przełóż je do pojemnika. Nagrodą są 3 żetony.
Jeżeli staniesz na polu, przy którym jest balonik, musisz go rzucić na ziemię. Jeśli wystrzeli, dostajesz 1 żeton.
„HARRY POTTER”
?- odpowiedz na pytanie. Bierze się pierwsze z talii. Za poprawną odpowiedź – 3 żetony.
- Ile jest części opowieści o Harrym Potterze? 2. Dlaczego Voldemort nie znał miłości? 3. Kto zginął w labiryncie w Turnieju Trójmagicznym? 4. Jak nazywał się pies pilnujący wejścia do Komnaty Tajemnic? 5. Jak miała na imię córka Jęczącej Marty? (podchwytliwe) 6. Z kim ożenił się Bill Weasley? 7. Kto i czym zabił Zgredka? Itd. Pytań jest 40.
J.B.- zjedz fasolkę. Należy zjeść fasolkę „jelly belly” i rozpoznać smak. Poprawna odpowiedź –dostajesz 1 żeton, błędna – tracisz 1.
Pole z roslinką-zaplątałeś się w pnącza. Czekasz 1 kolejkę.
Trójgłowy pies (Puszek) – tracisz jedną kolejkę.
Łuk – rzucasz do wybranego celu (np. kostką). Nagrodą za trafienie są 3 żetony.
Miotła – grasz w quidditch-biegniesz dwa okrążenie (np. wokół planszy) na miotle.
Puchar – zdobyłeś klucz. Możesz przejść od razu do następnej krainy.
Znak człowiek równa się mysz – jesteś myszą- uciekasz przed kotem pana Filcha, cofasz się o 5 pól.
50 – spotykasz minotaura- wracasz na początek labiryntu.
Wizerunek dementora – osoba, którą wskaże prowadzący, rozśmiesza cię. Nie wolno ci się zaśmiać. Jeśli ci się to uda, dostajesz 2 żetony, jeśli nie – musisz opowiedzieć jakąś przygodę Harrego albo zapłacić 2 żetony.
Spodnie, bluzka lub czapka – znalazłeś ubrania Zgredka. Jeśli masz komplet, dostajesz klucz i możesz przejść do następnej krainy. Jeśli nie – musisz zapłacić 5 żetonów.
„OPOWIEŚCI Z NARNII”
Pola żółte – możesz zdobyć koronę, która jest niezbędna do ukończenia gry. ale żeby móc jej szukać, musisz wykonać zadania:
1- wymień 3 bohaterów powieści, którzy nie są ludźmi.
4 – wymień trzy dobre postacie z Narnii.
6 – zjedz plasterek cytryny.
9 – opisz wygląd Aslana.
12 – zapłać trzy żetony.
14 – podaj imiona i nazwisko autora powieści.
19 – wymień tytuły wszystkich części „Opowieści z Narnii”.
Pola zielone – zaprzyjaźniasz się z przyrodą Narnii.
2 – podziwiasz ją i tracisz 1 kolejkę.
7 – jesteś jak drzewo – stoisz z rękami w górze i szumisz przez jedną kolejkę. Dostajesz za to 2 żetony.
Pola niebieskie – spotykasz Białą Czarownicę:
3 – dostajesz ptasie mleczko. Możesz je wymienić na 5 żetonów lub klucz.
5 – Biała Czarownica zabiera cię do swoich sań. Idziesz na pole 10.
8 – Czarownica zamienia cię w kamień – tracisz 1 kolejkę.
10 – dostajesz ptasie mleczko. Możesz je. Oczywiście, wymienić.
Pola czerwone – pomagasz Narnijczykom.
11 – szyjesz z Panią Bobrową. Musisz nawlec igłę i przyszyć guzik w 2 minuty. Jeśli ci się uda, dostajesz 2 żetony.
13 – łowisz ryby z Panem Bobrem -musisz w ciągu 30 sekund podać co najmniej 5 nazw ryb (można zwiększyć ilość. Nagroda to 1 żeton.
16 – rozczesujesz poplątaną grzywę Aslana – musisz w ciągu minuty rozsupłać supeł( np. na sznurówce). Dostaniesz za to 2 żetony.
18 – pomogłeś uwolnić Tumnusa. W nagrodę dostajesz 3 żetony.
Pola pomarańczowe – jesteś artystą.
15 – musisz zagrać na flecie albo zaśpiewać fragment ulubionej piosenki. Nagrodą są 2 żetony.
17 – zatańcz jak wybrany mieszkaniec Narnii (według własnej choreografii); w nagrodę idziesz na pole 20.
20 – aby skończyć grę, musisz wejść z koroną do szafy. Jeśli jej nie masz, znajdziesz w szafie. Aby tam wejść, powiedz szybko: SUCHĄ SZOSĄ SASZA SZEDŁ.
Wygrywa osoba, która pierwsza wejdzie do szafy. Miłej gry!
POMYSŁ
Do zadania przystąpiliśmy ochoczo i dość szybko ustaliliśmy, że wykonamy grę planszową. Kilka dni burzliwie dyskutowaliśmy nad zasadami, obficie bazgrząc przy tym po tablicy. Grę postanowiliśmy w całości wykonać ręcznie, uciekając się do pomocy komputera tylko przy okazji pisania instrukcji i poleceń na kartach zadań. Wszystkie pozostałe elementy wykonaliśmy ręcznie.
WYKONANIE
Zaczęło się bardzo przyjemnie, bo od pożarcia dwóch bombonierek, których pudełka chcieliśmy wykorzystać. Później już nie było tak słodko, bo czekał na nas ogrom rysowania, wycinania nieskończonych ilości tycich elementów (niektórzy nawet dopracowali się pęcherzy!), a następnie klejenia, klejenia, klejenia. Pracowaliśmy głównie w grupach zadaniowych, często jednak się zmieniając i testując grę na różnych jej etapach, tak aby okazała się zupełnie grywalna. Nie było to takie proste, zwłaszcza, że mieliśmy wyraźną tendencję do ciągłego rozbudowywania zasad i wpadania na nowe pomysły.
Powstała gra, ”Powrót do książki”, która już swoim wyglądem zachęca do czytania, bo przypomina ogromną księgę. Można ją otworzyć zupełnie „po książkowemu” i tak jak w książce przewracać kolejne kartki – tu stanowiące planszę. Zadbaliśmy także o miejsce na schowek na wszystkie elementy gry, których wyszczególnienie i opis zamieszczamy poniżej.
PROMOCJA
Kiedy wykonaliśmy już wszystkie elementy, zajęliśmy się promocją. W tym celu wykonaliśmy ładnych kilka tysięcy zdjęć, które następnie w technice animacji poklatkowej zmontowaliśmy w krótki zwiastun promujący nasze dzieło. Film ten zamieściliśmy w Internecie, na profilach naszej szkoły – Facebooku i YouTubie, a także jest wyświetlany na ekranie informacyjnym, który znajduje się w szatni, przy wejściu do szkoły i codziennie może oglądać go cała szkoła, a także rodzice uczniów i nauczyciele.
Chwilowo jeszcze trudno nam rozstać się z grą, ale gdy tylko sami dostatecznie się nią nacieszymy, przekażemy ją do świetlicy, gdzie będzie ogólnodostępna. Póki co – wszyscy chętni mogą zgłosić się do sali klasy szóstej i pograć z nami na przerwach.
Link do promocyjnej animacji przedstawiamy poniżej.
POWRÓT DO KSIĄŻKI
gra planszowa dla 2-4 graczy
REGUŁY GRY
PROLOG
W pewnej drukarni złośliwe chochliki pomieszały ze sobą różne książki. Ich bohaterowie – Tytus, Pippi, Hermiona i Plastuś – muszą odnaleźć właściwe strony, aby powrócić do swoich historii.
CEL GRY
Celem graczy jest pomoc wybranej postaci w powrocie do jego własnej książki. W tym celu każdy uczestnik gry musi skompletować 12 odpowiednich kartek, zdobyć właściwą stronę tytułową i, rzecz jasna, okładkę. Po drodze musi uważać na żarłoczne mole książkowe i naprawdę paskudne chochliki. Kto pierwszy zdoła złożyć książkę swojego bohatera – zwycięża.
POSTACI
Gracze losują spośród czterech kart postaci, każdej z nich przypisany jest kolor i każdej odpowiada konkretny pionek, każda ma też inne właściwości, które pomagają jej pokonać napotkane na drodze przeszkody.
Pippi – kolor czerwony – zwłaszcza z pomocą swojego konia, Alfonso, z łatwością przeskoczy każdą napotkaną na drodze szczelinę. (Swobodnie mija czerwone pola przeszkody.)
Hermiona – kolor niebieski – dla niej nawet największy stos grubych ksiąg tarasujących drogę, nie jest żadnym wyzwaniem. (Swobodnie mija niebieskie pola przeszkody.)
Tytus – kolor czarny – jako, że jest niezwykle zwinny, bez trudu poradzi sobie z przejściem przez kłębowisko kabli. (Swobodnie mija czarne pola przeszkody.)
Plastuś – kolor żółty – bez żadnego kłopotu przemierzy nawet całe oceany rozlanego atramentu. (Swobodnie mija żółte pola przeszkody.)
PRZEBIEG GRY
Start
Grę rozpoczyna ten z graczy, który wyrzuci największą liczbę oczek, następnie kolejka idzie zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Gracze startują z narożnych pól, odpowiadających kolorem postaci.
Ruch po planszy
Na ścieżce zewnętrznej obowiązuje ruch zgodny z ruchem wskazówek zegara, gracze nie mogą się cofać, chyba, że korzystają ze skrótu (dodatkowa ścieżka w czterech narożnikach.)
Na ścieżkach wewnętrznych gracze mogą poruszać się we wszystkich dowolnych kierunkach.
Pola funkcyjne i akcje
Pola kartek Po stanięciu na polu kartki w odpowiednim dla pionka kolorze, gracz otrzymuje jedną kartkę – bierze jedną kartę ze stosu. Dla graczy w innych kolorach są to pola neutralne.
Pola moli Gracz, który stanie na polu mola, traci jedną spośród zdobytych kartek – odkłada kartę na stos. Przed molami mogą obronić kulki naftaliny, znalezione w szufladzie. Jeśli gracz nie posiada kartek – pole staje się neutralne.
Pola chochlików Graczowi, który stanie na tym polu, chochlik zamienia jedną spośród zebranych kartek, na kartkę z innej powieści – należy odwrócić kartę na znak zaatakowania jej przez chochlika. Gracz nie traci jej, ale nie może jej uznać, dopóki nie odmieni jej na polu korekty. Jeśli gracz nie posiada żadnych kartek, pole staje się neutralne.
Pole korekty Gracz posiadający kartki zamienione przez chochlika może je poprawić, przechodząc przez pole korekty. Nie musi się na nim zatrzymywać.
Pole klucza Gracz, który stanie na tym polu otrzymuje klucz (bierze kartę klucza ze stosu kat), dzięki któremu może otwierać napotkane po drodze szuflady. Klucz otrzymuje się raz na całą grę. Jeśli gracz posiada już klucz pole staje się neutralne.
Pole szuflad Jeśli gracz posiada kartę klucza, to po stanięciu na tym polu, może zajrzeć do szuflady. W tym celu bierze pierwszą kartę ze stosu kart szuflady i postępuje zgodnie z tym, co wylosował.
Możliwe akcje na kartach szuflad:
- Znalazłeś brakującą kartkę swojej książki!
Gracz bierze kartkę ze stosu kart. - Czytasz dwie książki naraz!
Gracz zyskuje prawo do rzucania dwiema kostkami.
- Naftalina na mole
Chroni gracza przed działaniem moli. Należy zachować kartę.
- Pomyliłeś strony czytanej książki
Gracz przesuwa pionek o wskazaną liczbę pól. - Gniazdo moli
Gracz, który natknął się na gniazdo moli traci dwie spośród zdobytych kartek, niezależnie od posiadanej naftaliny.
- Chochlik przez pomyłkę poprawił twoje kartki
Gracz, który posiada zmienione kartki może je poprawić bez odwiedzania pola korekty.
- Zasnąłeś przy czytaniu!
Gracz traci kolejkę. - Czytanie rozwinęło Twoje umiejętności.
Gracz może przenikać wszystkie pola przeszkód.
- Właśnie skończyłeś czytać książkę
Gracz ponownie rzuca kostką i sięgasz po następną.
- Wciągnęła cię książka!
Gracz przesuwa pionek na dowolnie wybrane pole.
Pole przeszkody Na planszy znajdują się cztery rodzaje przeszkód, które mogą pokonać tylko te postaci, które mają odpowiednie właściwości lub zdobyły taką umiejętność, losując odpowiednią kartę szuflad. Pozostali gracze muszą wybrać inną trasę. Oznaczone są następującymi kolorami:
czerwony – oznacza trudną do sforsowania szczelinę. Te przeszkodę może pokonać tylko Pippi, skacząc na swoim koniu – Alfonso.
żółty – oznacza kałużę atramentu lub farby drukarskiej. Te przeszkodę może pokonać tylko Plastuś, który zawsze potrafił dogadać się z materiałami biurowymi.
czarny – oznacza kłębowisko, prawdziwą dżunglę różnych kabli. Tę przeszkodę może pokonać tylko zwinny Tytus.
niebieski – oznacza stos książek, tarasujących przejście. Tę przeszkodę może pokonać tylko Hermiona, w mig wszystkie przeczyta!
Pole kosza Gracz, który wpadnie do biurowego kosza, może się z niego wydostać tylko po drugiej stronie planszy – na drugim polu kosza. Pole działa jak teleporter.
Pole okładki Gracz, który zebrał już wszystkie potrzebne kartki (12) i stronę tytułową swojej książki, powinien się udać jeszcze po okładkę i zwyciężyć grę. Pole jest neutralne, jeśli gracz nie posiada wszystkich wymaganych kart lub jest inne niż kolor pionka.
Pole startu Jest to miejsce, z którego gracze rozpoczynają grę (dla każdego pionka przypisane jest jedno pole startu w odpowiednim kolorze. Jednocześnie jest to pole strony tytułowej , aby uzyskać odpowiednią kartę, gracz musi na nie powrócić. Dla pozostałych graczy są to pola neutralne.
Zakończenie gry
Gra kończy się wówczas, gdy na planszy pozostał tylko jeden pionek gracza, który nie zdobył jeszcze wszystkich wymaganych kart.
KARTY
W grze są cztery rodzaje kart, które może zdobyć gracz, po stanięciu na odpowiednim polu. Przed rozpoczęciem gry, karty należy ułożyć w stosy na planszy lub w jej pobliżu.
- KARTY KARTEK – zapisane strony, symbolizują zdobyte przez graczy kartki, na odwrocie widnieje wizerunek chochlika, dzięki temu można łatwo oznaczyć te spośród nich, które zamienił złośliwy chochlik.
- KARTY STRONY TYTUŁOWEJ – każda postać musi zdobyć swoją własną kartę tytułową, poprzez ponowne stanięcie na polu startu. Każda z kart opisana jest tytułem książki, z której pochodzi dana postać i oznaczona odpowiednim kolorem.
- KARTY KLUCZY – widnieje na nich wizerunek klucza, karta oznacza, że dany gracz ma prawo otwierać szuflady. Kartę można uzyskać po stanięciu na polu klucza.
- KARTY SZUFLAD – oznaczone symbolem dziurki od klucza, skrywają różne skarby z szuflady. Wykorzystane karty należy odłożyć na bok lub zachować, jeśli jest taka potrzeba. W przypadku, gdy gracz ponownie wylosuje kartę „Naftaliny na mole” musi zwrócić ją na stos kart, ale po uprzednim ich przetasowaniu.
INFORMACJE DODATKOWE I WSKAZÓWKI
W zależności od tego, jak długo ma trwać rozgrywka, gracze mogą sami ustalić, ile kart muszą zebrać. Musi się to jednak odbyć przez rozpoczęciem gry.
GRA POWSTAŁA W RAMACH KONKURSU „MIĘDZY NAMI CZYTELNIKAMI” I W CAŁOŚCI JEST AUTORSKIM POMYSŁEM UCZNIÓW KLASY SZÓSTEJ Z PSP114.
Kiedy usłyszeliśmy, że kolejnym zadaniem jest wykonanie gry, bardzo się ucieszyliśmy. Szybko doszliśmy do porozumienia i ustaliliśmy, że tworzymy baśniową grę planszową- no bo każdy w jej wykonaniu znajdzie coś dla siebie. Ci co nieźle rysują- stworzą karty, okładkę pudełka; ci, co nieźle piszą- ubiorą w rymowane słowa zadania; ci, co dobrze liczą i znają się na geometrii- przygotują pola, po których będą się przemieszczać zawodnicy i zrobią kostkę; ci, co lubią konstruować- wykonają łabędzia z orgiami, smoka po wytłoczkach od jajek i zamek z rolek po papierze toaletowym; ci co potrafią przymocować przy pomocy igły i nitki guzik- uszyją filcowe figurki Czerwonego Kapturka, Żabiego Króla i złotej rybki; ci, co mają dwie lewe ręce do prac techniczno- plastycznych, ale mający muskuły będą przenosić naszą grę z biblioteki do przedszkola, z przedszkola na piętro, by wszyscy mogli ją zobaczyć i przetestować. A ponieważ gra rozrosła się do znacznych rozmiarów, to i jest co nosić. Ci, którzy lubią sklejać- przymocowali to wszystko do naszych plansz. Pracy było co niemiara, ale efekt nas zadowolił. Nasza gra to trzy plansze: niebieska, biała i czerwona. Do każdej z nich przymocowaliśmy plastikowe korki z numerami stanowiące trasę wędrówki. By plansze uatrakcyjnić, ustawiliśmy na nich elementy symbolizujące postacie z bajek, których nasza zabawa dotyczy. Elementy te powstaływ różnorodnych technikach. Naszą grę zadedykowaliśmy młodszym kolegom: przedszkolakom i uczniom z klas I- IV. Oczywiście z udziału w naszej zabawie nie wykluczamy nikogo, ale grupą docelową są młodsi od nas. Skoro młodsi od nas, to na pewno znający się na baśniach. Grę „przetestowaliśmy” na w/w odbiorcach. Sprawdziła się świetnie. Są już nawet zapisy na przerwach, kto się teraz będzie bawił. Planujemy ją także wykorzystać w trakcie pasowania na czytelnika i jako atrakcję na gminnym konkursie ortograficznym, który odbędzie się w naszej szkole już 11 kwietnia 2016r.
Opis gry
„Baśniowi agenci: na tropie księżniczki”
Zawartość:
- Pudełko
- Potrójna plansza
- Kostka
- 3 pionki-agenci
- 10 kart z zagadkami
- Zaproszenie- nagroda
- Karta na odpowiedzi
Przeznaczenie:
Gra sprawdza znajomość baśni. Przeznaczona jest dla dzieci od 3 do 10 lat, choć starsi też mogą sprawdzić swoją wiedzę, odkurzając zakamarki pamięci.
Bezpośrednio w grze może wziąć udział 2- 3 zawodników- agentów i szef, który sprawdza odpowiedzi i czuwa nad prawidłowym przebiegiem gry oraz zawodnicy rezerwowi, którzy zastąpią zawodników, którzy odpadli z gry.
Słówko wstępu
Książę- kandydat do ręki księżniczki, pędząc z niedozwoloną prędkością na swym rumaku Porż(ch)e, spadł i złamał rękę i nogę. Sam nie może w tej chwili udać się na poszukiwania wybranki serca, która została porwana i uwięziona. Zleca to zadanie FBI, czyli Frakcji Baśniowych Inspektorów. Szef wyznacza Ciebie i dwóch innych agentów. Ruszacie na akcję pod kryptonimem Top Secret. Waszym zadaniem jest odnalezienie i bezpieczne sprowadzenie księżniczki.
Musicie pokonać trzy rewiry: wodny, lodowy i ognisty (to trzy plansze). Na Waszej drodze znajdzie się 10 zadań- zagadek. Musicie je rozwiązać, by przejść dalej. Poruszacie się pionkami- agentami. Rywalizujecie ze sobą. Zwycięzca może być jeden. Nagrodą jest tytuł Agenta Roku FBI i zaproszenie na ślub książęcej pary.
Zasady gry
- Grę rozpoczyna ten agent, który wyrzuci najwyższą liczbę oczek.
- Poruszacie się po polach oznaczonych cyframi 1- 100.
- Po pierwszych dziesięciu polach musicie rozwiązać zagadkę pierwszą. Zanim wskoczycie na pole 21, musicie odpowiedzieć na pytanie drugie. Nim przejdziecie na punkt nr 31., zmierzycie się z pytaniem trzecim itd. Aż do mety.
- By nie słyszeć swoich odpowiedzi, zapisujecie je na kartce i przekazujecie szefowi, który sprawdza rozwiązania. W przypadku prawidłowej odpowiedzi, pozwala ruszyć dalej.
W przypadku błędnej odpowiedzi zawodnik- agent odpada z gry, a jego miejsce zajmuje zawodnik rezerwowy, który rozpoczyna grę w miejscu, w którym poprzednik odpadł. - Macie możliwość skorzystania z dwóch podpowiedzi.
- Uwaga: miejsca niebezpieczne! To punkty na mostach łączących plansze- numery: 31, 32, 73
i 74. Jeśli spadniecie, cofacie się o 5 pól. - Wygrywa ten, kto rozwiąże 10 zadań, postawi przy zamkowej wieży drabinę, wygraną
w zadaniu trzecim i sprowadzi księżniczkę.
Zadania
STREFA WODNA- niebieska
Zadanie 1
Pewien książę mieszkał w stawie.
Od poranka aż do zmierzchu marzył tylko o zabawie.
Razu pewnego księżniczce kula wpadła do wody
i oślizgły stwór wyciągnął ją, pokonując wszystkie przeszkody.
Księżniczka przyjaźń mu obiecała,
po czym bardzo szybko o tym zapomniała.
Gdy ją znalazł, doznała szoku ogromnego.
A z rana zamienił się w księcia przystojnego.
Choć jesteś daleko od celu,
To nie przejmuj się tym, przyjacielu.
Podaj tytuł tej bajki.
A na facebooku na pewno dostaniesz lajki.
Odpowiedź- „Żabi król”
Zadanie 2
Całe dzieciństwo poniżane
I przez przybrane rodzeństwo bardzo źle traktowane.
Gdy w tafli lustrzanej swe oblicze ujrzało,
zdziwiło się bardzo i od tej pory w ptasim świecie błyszczało.
Odpowiedź- „Brzydkie kaczątko”
Zadanie 3
To stworzenie, choć malutkie
mogło spełniać życzenia ogromniutkie.
Gdy ją rybak złapał w sieci,
To nie wiedział jeszcze co się święci.
Gdy spełniło jego żony życzenia, to doznało olśnienia.
O kim mowa, czy już wiesz?
Jeśli tak to przeskocz trzy pola i weź magiczną drabinę ze sobą też.
Odpowiedź- „Złota rybka”
STREFA LODOWA- biała
Zadanie 4
Ta kobieta saniami jeździła.
I strach, i zachwyt budziła.
Skuła lodem Kaja serce
i odebrał a go głównej bohaterce.
Przyjaciółka postanowiła go odbić
i bryłę w jego sercu rozbić.
Czy już wiesz kto to taki?
Jeśli nie, to podpowiedź trzymają dwa ptaki.
Odpowiedź- „Królowa śniegu”
Zadanie 5
Odpowiedz na pytanie agencie:
Co za kot pokonał czarnoksiężnika złego zaklęciem?
Jak zgadniesz, to wdrapiesz się na drzewo,
A tam kolejna podpowiedź- drogi kolego.
Zabierz ją ze sobą. Może się okazać, że nie będzie ona tylko ozdobą.
Odpowiedź- „Kot w butach”
Zadanie 6
Kto to taki?
Idzie do babci,
która w lesie mieszka.
A tam wyskakuje do niej groźny koleżka.
Szczerzy ostre kły i jest bardzo zły.
Dziewczynka ucieka,
a on się wścieka.
Odpowiedź- „Czerwony Kapturek”
Zadanie 7
Ten bohater to drewniany pajacyk,
któremu marzył się pałacyk.
Nos mu rósł, kiedy kłamał
i niejedną obietnicę złamał.
Dżepetto aż osiwiał,
bo przez niego bardzo cierpiał.
Odpowiedź- „Pinokio”
STREFA OGNISTA- czerwona
Zadanie 8
Ta mała dziewczynka w łupinie orzecha mieszkała
I z różnymi problemami się borykała.
Miała zostać kreta żoną
i chrabąszcza sługą uniżoną.
Uratowała jaskółkę
i miała w niej oddaną przyjaciółkę.
W ciepłych krajach poznała księcia.
Czy wiesz już o kim mowa?
Jeśli tak, to trzy pola są do wzięcia.
Odpowiedź- „Calineczka”
Zadanie 9
W grocie, w Krakowie straszył
Każdy to powie.
Zionął ogniem, pożerał dziewczyny.
Mówił, że są słodkie jak maliny.
Pokonał go Dratewka niejaki.
Użył do tego barana i siarki.
Odpowiedź- „Smok wawelski”
Zadanie 10
Agencie, księżniczkę odzyskasz chcesz?
To się potwora ukryty tego strzeż.
Obok jamy przejdziesz cichutko,
gdy powiesz o której godzinie Kopciuszek uciekł z balu prędziutko.
Odpowiedź- o północy
Zapowiedź
Zachęceni sukcesem, jaki odniosła pierwsza część naszej gry (tytuł GRY ROKU 2015 czasopisma branżowego Games Time) i pozytywnymi opiniami Graczy, przygotowujemy jej kolejną część „Baśniowi agenci: na tropie księżniczki II”. Tym razem niesforna księżniczka zostaje porwana przez Zeusa. Agenci, przebrani za greckich filozofów, mierząc się
z mitologicznymi zagadkami, spróbują odzyskać księżniczkę.
Uczniowie z klasy VIb zostali podzieleni na 4 czteroosobowe grupy. Zastanawiali się jakie mogą przygotować gry, jakie one maja być, może typowe planszówki, a może karty, a może coś nowego, oryginalnego. Każda grupa opracowywała własną grę wg własnego pomysłu, upodobań, zainteresowań. Przeważały jednak gry planszowe, dotyczyły książek, wątków, bohaterów doskonale znanych. Nagle pojawił się Staś Tarkowski, Pinokio, Mikołajek… I najważniejsze, wszystkie gry były wykonane samodzielnie, bez pomocy dorosłych, rodzeństwa. W stu procentach samodzielnie.
Każda grupa rozpoczęła pracę od opracowania reguł gry/instrukcji. Następnie szóstoklasiści zaprojektowali i wykonali poszczególne elementy, plansze, karty z pytaniami, nawet pionki i kostki zostały zrobione własnymi rękami.
Ocenie atrakcyjności poddane zostały wszystkie prace. Ekspertami zostali uczniowie klasy Va. Jednogłośnie uznali, że najciekawszą grą była praca zatytułowana: „W świecie literatury”. Gra okazała się niezwykle wciągająca i pouczająca. Piątoklasistom spodobała się również gra pt.”Książkopoli”, przygotowana przez grupę chłopców. Pomysł był ciekawy, zakładał kupowanie oraz sprzedawanie książek.
Szalona Szesnastka zadbała także o wystrój sali lekcyjnej. Na kilka godzin uczniowie zamienili ją w JASKINIĘ CZYTELNICZEGO HAZARDU. Zabrzmiało złowrogo. Jednak spokojnie. Nie był to hazard, który może nas zaprowadzić nad krawędź przepaści. To nie były przecież gry pieniężne i o wygranej nie decydował czynnik losowy. Wygraną zapewniała wiedza, a dokładniej znajomość przeczytanych książek.
Młodzi gracze mogli liczyć na wsparcie i pomoc profesjonalnej grupy „krupierów”. „Personel kasyna” elegancko ubrany wspierał piątoklasistów i pomagał w przejściu kolejnych etapów gier. Wszyscy czuli się świetnie, spędzili czas na przyjemnej zabawie. Sukces przedsięwzięcia sprawił, że do zabawy zostaną zaproszone kolejne klasy. Świetna zabawa jest gwarantowana.
Reguły gry
Gra pt: „W świecie literatury”
Cel gry:
Zdobycie jak największej ilości punktów, czyli miniaturowych książek. Wykazanie się wiedzą ze znajomości literatury dla dzieci i młodzieży.
W zestawie:
– plansza
– 4 pionki w kształcie kwiatów
– 1 duża sześcienna kostka
– małe papierowe książki
– karty z pytaniami
– karta odpowiedzi
– instrukcja
Przygotować:
– urządzenie odmierzające czas (np. stoper )
– specjalną nagrodę, czyli cukierki (nie są niezbędne)
Rozgrywka:
Przed rozpoczęciem gry należy rozłożyć papierowe książki na kolorowych polach (różniących się od innych pól). W szałasie\szafie trzeba umieścić cukierki. Gracze ustawiają swoje pionki na polu „START”. Grę zaczyna osoba, na którą wskaże igła magicznego kompasu, który jest w rogu planszy.
Uczestnicy gry rzucają kością dołączoną do zestawu. Liczba wyrzuconych oczek wskazuje, o ile poruszy się pionek gracza do przodu. Jeśli gracz stanie na żółtym polu, inny gracz odczytuje mu pytanie z karty z pytaniami. Jeżeli odpowie poprawnie – dostaje 1 punkt (czyli papierową książkę), jeśli odpowie błędnie – nie otrzymuje punktu i traci jedną kolejkę, a książeczka zostaje na swoim polu i teraz inny gracz ma szansę ją zdobyć.
Sytuacja się powtórzy, gdy grasz ustanie na polu z kropkami, czyli udzielając poprawną odpowiedź, zdobywa punkt/książkę oraz uzyskuje dodatkowo 2 pola do przodu. Gracz ma 12 sekund na udzielenie odpowiedzi. Odpowiedzi w razie wątpliwości można sprawdzić na karcie odpowiedzi dołączonej do gry.
Gdy gracz stanie na polu z diamencikiem/prezentem, nie ma możliwości zdobycia punktu/książki, tylko przesuwa się o 1 dodatkowe pole do przodu.
Gra kończy się na mecie, w miejscu, gdzie znajduje się szałas\szafa. Gracz, który jako pierwszy dotrze do mety otrzymuję dodatkowe 3 punkty oraz cukierka, a gracz, który dotrze jako drugi dostaje 1 punkt, pozostali gracze nie otrzymują punktów.
Ostatecznie zwycięża gracz, który zgromadzi największą ilość punktów za zdobyte książki oraz dotarcie do mety.
Tym razem nasza grupa przygotowała dwie gry. Jedna z nich powstała na podstawie książki Jana Brzechwy „Akademia Pana Kleksa”, zaś druga nawiązuje do książki Hanny Januszewskiej „Pyza na polskich dróżkach”. Obie propozycje są grami planszowymi, chociaż ta druga ma formę przestrzenną – gracze wędrują po kolejnych pomieszczeniach w Akademii, aby dotrzeć do sekretów Pana Kleksa.
Obie gry zostały wykorzystane do promocji czytelnictwa wśród młodych ludzi. Z Pyzą udaliśmy się do Domu Dziecka w Gorzyczkach, gdzie wychowankowie wraz tytułową bohaterką pokonywali trudności by wspólnie dojść do celu. Gra, oprócz emocji związanych z rywalizacją, stała się inspiracją do tworzenia kolejnych gier związanych z ulubionymi książkami.
Druga z gier została wykorzystana w rywalizacji międzyklasowej w projekcie czytelniczym. Każda klasa czwarta naszej szkoły wytypowała drużynę znawców lektury. Zespoły zmierzyły się podczas turnieju prowadzonego przez autorki gry. Gra była niezwykle wyrównana, aby wyłonić drugie miejsce potrzebna była dogrywka, w której pytania tworzyli już sami uczestnicy, a ich szczegółowość zaskoczyłaby niejednego znawcę książki.
Reguły gry
GRA: AKADEMIA PANA KLEKSA
Celem gry jest przejście całej akademii i dojście do tajnych drzwi, które prowadzą do sekretów Pana Kleksa. Wygrywa ten, kto jako pierwszy dotrze do tajnych drzwi, które są oznaczone ostatnią literą alfabetu i znajdują się na ostatnim piętrze akademii.
Gra polega na rzucaniu kostką i przesuwania pionków zgodnie z wyrzuconymi oczkami na kostce.
Pola nie posiadają numerków tylko są oznaczone kolejnymi literami alfabetu. Kilka liter bardzo chciało dostać się jako pierwsze do sekretów Pana Kleksa i odłączyło się od reszty w ten sposób znalazło się na ostatnim piętrze akademii. Na poszczególnych polach (oznaczonych pytajnikiem) ukryte są pytania i wskazówki. Na polach oznaczonych literami D, N, Y widnieje strzałka; jest to znak, że należy przesunąć się na następną literę alfabetu i sprawdzić co się za nią kryje.
Za każdą poprawną odpowiedź udzieloną w grze otrzymujesz piega Pana Kleksa.
E- Jak Pan Kleks czytał książki?
Odp: Czytał rękoma.
Kwadracik z pytajnikiem między literami Di F . Na lekcji kaligrafii czas mija szybko przesuwasz się o 3 pola do przodu.
Kwadracik z pytajnikiem między literami I i J. Pan Kleks wysłał cię do bajki” Dziewczynka z zapałkami” .Za dobre sprawowanie otrzymujesz piega.
Kwadracik z pytajnikiem między literami J i K. Nie odrobiłeś lekcji czekasz 1 kolejkę.
Ł- Co jadł Pan Kleks na śniadanie?
Odp: Kolorowe szklane kulki, które popijał zielonym płynem.
O- Jak powstają senne pastylki , które chłopcy zażywają na noc ?
Odp: Powstają z dobrych snów chłopców.
Kwadracik z pytajnikiem między literami N iP. Jesteś w bajce „Królewna Śnieżka’’. Za dobre sprawowanie otrzymujesz piega
Kwadracik z pytajnikiem między literami R i S. Znalazłeś się w śnie Adasia o siedmiu szklankach. Cofasz się o 2 pola w tył.
Kwadracik z pytajnikiem między literami U i W. Jesteś w bajce „Śpiąca Królewna”. Za dobre sprawowanie dostajesz piega.
Ą – Jak nazywa się inżynier Fabryki Dziur i Dziurek ?
Odp: Nazywał się Bogumił Kopeć.
Ń – Jakie hobby miał książę Mateusz?
Odp: Hobby Mateusz była jazda konna i polowanie.
Kwadracik z pytajnikiem między literami Z i Ź. Zostałeś wysłany do golarza Filipa po piegi . Stoisz 1 kolejkę.
Ż – Doszedłeś do Tajnych drzwi , które skrywają sekrety Pana Kleksa .Gratuluję.
PYZA NA POLSKICH DRÓŻKACH – ZASADY GRY
Gra przeznaczona jest dla osób od 5 do 105 lat. Może wziąć w niej udział 2-4 graczy. Celem gry jest dotarcie do mety. Aby stanąć na STARCIE należy wyrzucić kostką „6“. Następnie gracz przesuwa się o wyrzuconą kostką ilość oczek. Jeżeli wyrzuci „6“ ma prawo do kolejnego rzutu. Na graczy czekają również dodatkowe przygody na oznaczonych polach:
Niebieskie pole –przejdź na skróty
Dom Chopina – zaśpiewaj piosenkę,
Muchomor – znalazłeś muchomora, wracasz do Syreny,
Pyza śpi – tracisz 3 kolejki,
Piekarz – masz dodatkowy rzut,
Myszy – cofasz się o 4 pola,
Jezioro – cofasz się o 5 pól,
Różowe pole – przesuwasz się 10 pól do przodu,
Dziura – tracisz 3 kolejki,
Winogrona – przesuwasz się 3 pola do przodu,
Ptak – idziesz na metę.
W naszej szkole zaproponowaliśmy uczniom tydzień gier. Założony w tamtym roku Klub Gier Planszowych przejął organizacje przedsięwzięcia. Poszczególne klasy tworzyły gry a następnie przekazywały je innym zespołom do rozgrywek. Każda grupa mogła zmagać się w różnych zadaniach. Uczniowie stworzyli gry do następujących lektur : „Charlie i fabryka czekolady”, „Chłopcy z Placu Broni”, „Mitologia”. Były gry planszowe, karty tematyczne, zgaduj-zgadula. Każda gra wykorzystywała wiedze ze znajomości danej lektury. Drużyny grały i typowały zwycięzców. Następnie najlepsi mogli zmierzyć się grając w rozgrywce finałowej. Tydzień gier dostarczył uczniom wiele zabawy.
Reguły gry były różnorodne . Prezentujemy tylko jedną wzorowaną na Wielkim Zakładzie.
„Charlie i fabryka czekolady” -zakład o wielka stawkę
Uczestnicy dzielą się na co najmniej dwuosobowe drużyny. Każda z drużyn wybiera kolor pionka i zakładowy żeton o identycznej barwie. Po rozłożeniu planszy, ułożeniu wszystkich elementów na swoich miejscach oraz ustaleniu kolejki rozpoczynamy grę pełną ryzykownych decyzji, zakręconych zadań i sporej dawki humoru. Gracz rozpoczynający swoją turę zaczyna od nominacji gracza wykonującego zadanie i wyboru zadania. Zanim zadanie zostanie przeczytane, nominujący obstawia swoim żetonem, o ile pól się on poruszy, w razie porażki przeciwnika. Kolejnymi czynnościami jest przeczytanie reguł zadania i wykonanie tego wyzwania przez nominowanego. Zaliczone zadanie przybliża pionek drużyny do pola META gracza nominowanego, o tyle pól o ile toczył się zakład. Nie wykonanie zadania poprawnie, czyni gracza wybierającego wygranym zakładu i przesuwa swój pionek o ustaloną przez siebie stawkę. Kolejne tury nieco ograniczają wybór wyzwań dla swoich planszówkowych wrogów, ponieważ kolejne zadania będą dotyczyły symbolu, na którym stoi pionek. Zwycięża drużyna, która dotrze jako pierwsza do mety. Wszystkie wyzwania są rozłożone na 3 kategorię :
Twórcze- Ten typ zadań wymaga od uczestników zdolności plastycznych. W tego typu wyzwaniach zawodnicy będą rysowali lub lepili z plasteliny różne przedmioty w taki sposób, by przyjaciele z drużyny odgadli i wygrali zakład.
Ruchowe- Tutaj gracze będą m.in. się poruszać, stać na jednej nodze, bawić się w pokazywane kalambury, lub teatrzyk kukiełkowy, czyli kalambury pokazywane drugą osobą. Słowne- Tutaj trzeba pochwalić się wiedzą ze znajomości lektury „Charlie i fabryka czekolady”, pograć w skojarzenia, układać zagadki dotyczące wymaganego hasła.
Uczestniczki koła czytelniczego postanowiły stworzyć grę terenową opartą treściowo o dwie książki – „Mitologię” oraz „Percy Jackson i bogowie olimpijscy.”
Samodzielnie stworzyli reguły gry, wykonali stroje i z wielką pasją oddali się realizacji zadania. Bawili się przy tym fantastycznie. W swoją zabawę wciągnęli uczniów klas VI, co było dla nich dobrą „odskocznią” od przygotowań do Sprawdzianu Szóstoklasisty.
Przeprowadziliśmy dwie wersje gry, z możliwymi dwoma zakończeniami.
Niestety – zawiodła pogoda – ostateczną, udokumentowaną wersję, udało się zrealizować jedynie na terenie szkoły.
W oparciu o reguły gry terenowej zaproponowane przez dziewczynki, można dopasować treści każdej innej książki, nawet Baśni Andersena.
23 kwietnia planujemy uczcić Światowy Dzień Książki kolejną grą terenową z nowymi bohaterami, do której zaprosimy kolejne klasy.
Zapraszamy do wspólnej gry!
Gra terenowa „Percy Jackson – gra o tron”:
Nazywasz się Percy Jackson. Twoim ojcem jest Posejdon, król mórz. Podczas gry musisz dysponować wiedzą na temat Grecji i książki Percy Jackson i bogowie olimpijscy… . teren gry: budynek szkoły, boisko szkolne, tereny lasku obok szkoły.
Rekwizyty: list z treścią, łuk ze strzałami, obole (pieniądze czekoladowe)
Start:
-zaczynasz grę stojąc przed szkołą
– widzisz przed sobą kopertę jest w niej list od twojego ojca Posejdona:
,, Drogi synu proszę Cię o wzięcie udziału w pewnej grze. Pomoże mi to w zdecydowaniu, czy nadajesz się na następcę tronu. W kopercie masz 10 oboli. Podczas gry będziesz spotykał różnych bogów przy kolejno numerowanych stacjach. Przy każdym bogu musisz się liczyć z pytaniem lub zadaniem. Możesz uzyskać od każdego po 3 obole. Przy drodze do Hadesa będziesz musiał zapłacić przewoźnikowi Charonowi 2 obole. Musisz wrócić do mnie z co najmniej 30 obolami.”
Powodzenia!
Spotkania:
1 Postanawiasz zacząć od szkolnej biblioteki, do której dostępu strzeże Atena. Bogini zadaje Ci pytanie ( Jaki ptak poświęcony był Herze?) Dostajesz 3 obole lub nie i dowiadujesz się, że kolejna stacja znajduje się…
2 … w szkolnym korytarzu. Widzisz Herę patrzącą w okno i przyglądającą się jakiejś postaci. Nie zwracasz uwagi na postać. Prosisz Herę o pytanie. (Która bogini jest najpiękniejsza?) Hera daje ci odpowiednią ilość oboli. Pytasz gdzie znajduje się 3 stacja. Mówi, że na boisku, dlatego tam patrzy w końcu ćwiczy tam jej mąż, sam Zeus oczywiście…
3 … idziesz na boisko i w grzeczny sposób przerywasz trening Zeusa. Dostajesz pytanie ( Skąd się wziął róg obfitości?) i odpowiednią ilość oboli. Zeus mówi ci, że przed tobą kawałek drogi. Musisz iść do lasu…
4 … tam spotykasz Artemidę strzelającą z łuku. Dostajesz zadanie (Musisz pokonać Artemidę w konkursie łuczniczym) i obole. Artemida powiedziała ci, że kawałek dalej przy stawie znajduje się Demeter (przy stawie pojawi się również Posejdon ale to później…)
5 … podchodzisz do Demeter. Widać, że na ciebie czekała. Dostajesz pytanie (Rozpoznaj 3 rodzaje zbóż) i oczywiście obole. Demeter mówi ci, że musisz się kierować wzdłuż rzeki aż zobaczysz most, a na nim Afrodytę…
6 … idziesz wzdłuż rzeki. Widzisz most a na nim stoi Afrodyta. Standardowo dostajesz pytanie (Wymień 3 bohaterów, którzy przeżyli nieszczęśliwą miłość) i obole. Afrodyta mówi ci, że aby dojść do następnego boga musisz podążać w głąb lasu i przejść obok Artemidy, a następnie wrócić do szkoły. W Sali od historii znajduje się Charon. On zaprowadzi cię do następnej stacji…(musisz oddać mu 2 obole, aby przepłynąć)
7… Charon doprowadził cię do celu. Jesteś w królestwie boga Hadesa. On daje ci pytanie (Wymień 2 rzeki greckie) i kolejne obole. Mówi ci, że to już prawie koniec, ale musisz spotkać jeszcze dwóch bogów w tym twojego ojca. Masz iść z powrotem do Zeusa, bo jest tam teraz jeszcze jeden bóg, który zniecierpliwiony na ciebie czeka…
8 … docierasz na miejsce i widzisz Zeusa z Aresem. Dostajesz pytanie zadanie (Musisz pokonać Aresa w walce wręcz) oraz obole. Ares powiada, że to już koniec. Teraz musisz spotkać się z ojcem… dowiadujesz się, że jest on nad stawem…
Koniec gry: Przychodzisz do Posejdona z (…) obolami.
Opcja 1:
Przynosisz równo lub więcej niż 30 oboli:
Posejdon jest z ciebie dumny i zasiadasz na tronie. Stajesz się władcą mórz. Tak dobrym jak twój ojciec? Teraz zostaje znaleźć swoją królową…
Opcja 2:
Przynosisz mnie niż 20 oboli. Posejdon się na tobie zawodzi. Nie dziedziczysz tronu. Bardzo mi przykro, może Posejdon jeszcze da ci szansę się wykazać…
Zadanie nie było łatwe. Naszą pracę rozpoczęliśmy od burzy mózgów. Chcieliśmy, aby ta gra była zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Wybraliśmy obszar tematyczny naszej gry: znajomość baśni i wierszy. Stworzyliśmy planszę i zasady gry „Walka o bajkę”. Plansza składa się z pól, na których znajdują się znaki zapytania. Gdy ktoś wjedzie na taki pytajnik, wówczas musi odpowiedzieć na pytanie. W tym celu kręci „kołem fortuny” i los wybiera dla niego pytanie z serii łatwiejszych lub trudniejszych. Kto dojeżdżał do mety jako pierwszy wygrywał zakładkę do książki zaprojektowaną i wykonaną przez nas. Utworzyliśmy logo naszej gry i odbyliśmy warsztaty o reklamie, gdyż chcieliśmy rozpowszechnić naszą grę. Dzięki temu powstała strona internetowa dotycząca tej gry, a także plakaty rozwieszone nie tylko po szkole ale i w naszej dzielnicy .Następnie zaprezentowaliśmy ją dzieciom z przedszkola. Bardzo im się podobała zabawa. Również uczniowie z naszej szkoły i dzieci na świetlicy szkolnej grały w każdym wolnym czasie. Rodzice i dziadkowie z zainteresowaniem przyglądali się rozgrywkom, a później sami włączali się do gry. Od tygodnia plansza znajduje się na korytarzu i cieszy się niemalejącym powodzeniem. Zauważyliśmy, że dorośli „bawią się” czekając na swe pociechy aż skończą lekcje. Gra również spodobała się Panu Dyrektorowi, który również włącza się w nią z rodzicami i dziećmi. Uważamy, że osiągnęliśmy sukces w naszym Łośniu. Do gry ustawiała się kolejka chętnych. Dorośli bawili się z dziećmi i nie zawsze oni byli górą!
Reguły gry
Zawartość gry:
Plansza do gry
4 pionki
Karty z pytaniami (trudne, łatwe)
Kostka z pianki
Zasady gry:
- Grę rozpoczyna gracz, który wyrzuci największą liczbę oczek na kostce.
- Gdy gracz stanie na polu ,,?” musi zakręcić ,,kołem fortuny” i może wylosować pytanie łatwe lub trudne. Pytania dotyczą baśni lub wierszy.
- Gdy gracz odpowie poprawnie na pytanie łatwe przesuwa swój pionek o 1 pole do przodu, a gdy na trudne o 2 pola do przodu.
- Kiedy gracz odpowie niepoprawnie na pytanie łatwe stoi jedną kolejkę, a jeśli na trudne przesuwa swój pionek o 1 pole do tyłu.
- Wygrywa gracz, który jako pierwszy dotrze do ,,mety”.
- Zielona karta – łatwe pytanie, czerwona karta – trudne pytanie.
Wesołej zabawy!
http://rdszws41ads.pe.hu/Galeria/
No i jest nowe zadanie…. Gra, w której dobrze mamy się bawić My i zaproszeni do zabawy GOŚCIE. Zawsze w zabawie najlepiej jest przemycić jeszcze treści przedmiotowe! Jesteśmy coraz odważniejsi jako pierwszoklasiści i … kreatywniejsi! Wpadliśmy na pomysł, aby zorganizować grę planszową „żywą”, czyli trasę wyznaczymy na głównym korytarzu szkoły, przygotujemy „miejsca potyczek” i zaprosimy do zabawy graczy z innych klas pierwszych na godzinach wychowawczych. Gra – jak się później okazało – cieszyła się WIELKIM powodzeniem i klasy starsze też brały w niej udział ! Na początku naszego działania podzieliliśmy się na mniejsze grupy, które przygotowywały poszczególne zadania. Umówiliśmy się także, że nie zdradzamy naszej tajemnicy – pomysłu do czasu, kiedy nie będziemy gotowi. Wspólnie wstępnie uzgodniliśmy tytuł, zasady gry i zakres lektur, z których będziemy czerpać pomysły i zadania. Jak się później okazało, ulegały one lekkim zmianom podczas intensywnych przygotowań. Część pracy uczniowie wykonali w domu podczas ferii zimowych i to też zostało docenione. Zamiast tradycyjnych kółek wycinaliśmy setki żółtych, papierowych stóp, po których będą kroczyć nasi uczestnicy w zależności od liczby wyrzuconych kostek. Były też czerwone – oznaczały pkt karne. Kostki duże, kolorowe 30 x30x30 cm wykonaliśmy ręcznie dla każdej dwuosobowej grupy ! Sporo było przy tym pracy! Pierwszy punkt zadaniowy to „Koperta pytań” – duża koperta, w której znajdowały się małe koperty z pytaniami dotyczącymi wyznaczonych lektur. Można było losować trzykrotnie i uzyskać max 6 pkt. Kolejne zadanie to „Koło Fortuny”. Grupa chłopców stworzyła kolorowe, profesjonalne wręcz koło fortuny z liczbami odpowiadającymi poszczególnym kartkom z cytatami. Należało odgadnąć, z jakiej lektury dany cytat pochodzi. Wszyscy uczestnicy mieli szansę trzykrotnie zakręcić kołem. Trzecie zadanie na drodze do mety – „Kalambury” . Tu chodziło o dopasowanie przygotowanych różnych przedmiotów do treści i skojarzeń z poszczególnymi lekturami. Był np. „kamień filozoficzny”’, „węże” , sznur czy fiolka czegoś niebieskiego z gabinetu chemicznego. Do jednej lektury nie można było przypisać dwóch takich samych przedmiotów. Bardzo ekscytujące zadanie dla wszystkich. Max 9 pkt. Na następne zadania potrzebowaliśmy więcej miejsca, więc skierowaliśmy „stopami” naszych uczestników do szatni i siłowni. I tu trudne – jak się okazało- zadanie. Trzeba było wykazać się dogłębną wiedzą. Grupa utworzyła na podłodze z taśmy malarskiej szkic krzyżówki i ułożyła pytania do niej. Niestety niektórym uczestnikom zabrakło wiedzy i umiejętności i trzeba było prosić o pomoc kolegę z „kołem ratunkowym”, który za odpowiednią, uzgodnioną liczbę punktów podpowiadał grupie…. A czas na zadanie był – jak we wszystkich zadaniach – ograniczony i wcześniej uzgodniony. Niektórym grupom nie udało się rozwiązać całej krzyżówki … z kolei w „Smoczej Jamie” leżał sobie Smaug, który pilnował swojego złota, czyli różnej wielkości papierowych kół z różną liczbą punktów(1- 6pkt) Należało zdobyć jak najwięcej punktów w określonym czasie, nie budząc z drzemki okrutnego smoka ! Zręcznościowa zabawa. Rewelacyjny strój smoka i maska przygotowana była przez samych uczniów. Będzie służyć jeszcze wielu innym przedstawieniom! W siłowni zlokalizowaliśmy tzw. „Scenę balkonową”. Grupa odpowiedzialna za przygotowanie tego zadania miała znaleźć fragm.. z „Romea i Julii” Szekspira zaczynający się od słów „Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!” i wymieszać kolejność dialogu bohaterów. Zadaniem uczestników było poprawić ten tekst, a następnie przebrać się i odegrać role. Punkty otrzymywano za prawidłową kolejność tekstu, a także za teatralny występ. Max 12pkt Ta część gry budziła wiele pozytywnych emocji i doznań, zwłaszcza że Julią byli też panowie! No i publiczności było sporo! Na mecie zliczano wszystkie zdobyte punkty. Warto nadmienić, że każda grupa uczestników miała swojego „anioła stróża”, który zapisywał skrupulatnie punkty dodatnie i ujemne- jeśli takie były i pilnował porządku, kolejności. Na kilka dni przed wyznaczoną datą i godziną naszej zabawy napisaliśmy ogłoszenia i rozmieściliśmy w szkole. Zaprosiliśmy także naszych rówieśników i ich wychowawców do zabawy, dostarczając przewodniczącym klas zaproszenia i zasady gry wraz z listą lektur, prosząc o wyznaczenie reprezentantów do gry. Zabawa miała trwać na lekcji wychowawczej, ale na prośbę uczniów klas starszych i za zgodą Pana Dyrektora zabawa trwała jeszcze dłużej…. aż do „zdarcia stóp” na korytarzowych płytkach! Komisja obliczyła punkty i przyznała czekoladowe medale. Nadmienić trzeba, że zaangażowana była cała klasa, która PRZEBRANA świetnie się bawiła, utrwalała wiedzę, zachęcała….
Reguły gry
„Monopoly lekturowe, czyli tam i z powrotem”
- W grze biorą udział wyznaczeni uczniowie (2 osoby stanowiące drużynę) z każdych klas pierwszych.
- Każda klasa może wystawić maksymalnie dwie grupy.
- Uczestnicy muszą wykazać się znajomością następujących lektur: Mały Książę, Romeo i Julia, Opowieść wigilijna, Hobbit…., wybrane mity, Opowieść z Narnii, Kamizelka, Harry Potter, Yellow Bahama w prążki, Biblia
- W grze uczestnicy natrafiają na różne zadania, które – przechodząc- należy wykonać.
- Za każde zadanie jest określona liczba punktów.
- Na wykonanie zadania jest odpowiedni limit czasowy.
- Czerwone pola oznaczają stratę kolejki lub określonych napisem punktów.
- Jak w każdej grze planszowej poruszać się będziemy po żółtych „stopach” w zależności od liczby wyrzuconych oczek na kostce.
- Można korzystać z „koła ratunkowego”, ale to kosztuje – 2pkt
- Każda grupa musi przystąpić do wszystkich napotkanych zadań.
- Grupy startują w kolejności rzuconych na kostce oczek.
- Wygrywają osoby, które zdobędą najwięcej punktów.
- Jeśli grupy zdobędą tą samą liczbę punktów, wtedy liczyć się będzie czas na mecie.
Życzymy udanej zabawy!
Przerwa na flirt… literacki.
Grupa Otwarte Głowy z Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Bytomiu w ramach konkursu przygotowała grę karcianą „Przerwa na flirt… literacki”, w założeniu przeznaczoną do gry na długiej przerwie. Składają się na nią 24 karty. A na każdej z nich – 12 cytatów z powieści, dramatów, opowiadań, wierszy. Gracze otrzymują w sumie 288 krótkich sentencji z informacją o autorze i tytule utworu. To materiał, z którego biorący udział w zabawie skonstruują rozmowy. A grać można we dwoje, troje, czworo… a nawet całą dwunastoosobową grupą. Możliwe są różne warianty gry, co podnosi jej walor edukacyjny. Na przykład: wybieramy tylko cytaty noblistów, tylko cytaty z powieści, tylko pisarzy współczesnych, itp.
Karciany flirt umożliwia dowcipne żonglowanie wypowiedziami bohaterów książek. Bardzo krótkie, wyrwane z kontekstu pytania i odpowiedzi pochodzą z wielu literackich epok i są dziełem autorów posługujących się różnymi stylami. Nawet ci niełatwi w odbiorze pisarze pomagają w nawiązaniu rozmowy między grającymi rówieśnikami. Pierwsza rozmowa, jaką Otwarte Głowy przeprowadziły, testując grę, dotyczyła jedzenia (!) i wyglądała mniej więcej tak:
- Ma pani ochotę na pomidora? (Jacek Dehnel „Lala”)
- Lubię tylko różowe. (Samuel Beckett „Czekając na Godota”)
- A co jesz, kiedy wracasz ze szkoły do domu? (John Steinbeck „Tortilla Flat”)
- Tracę apetyt. (Milan Kundera „Nieśmiertelność”)
- Za wiele tam książek, problemów i pustki w lodówce. (Roland Topor „Bal na ugorze”)
- Nie gadaj już tyle, tylko dołóż do ognia, ugotuję ci makaron. (Mo Yan „Obfite piersi, pełne biodra”)
- Żuru mi ugotuj. (Wiesław Myśliwski „Pałac”)
- Ja też jestem pyszny. (Tadeusz Konwicki „Mała apokalipsa”)
W Ogólnokształcącej Szkole Baletowej w Bytomiu „Przerwa na flirt” cieszy się dużym powodzeniem. Grywają w nią licealiści i gimnazjaliści najczęściej po lekcjach, gdy czekają na dodatkowe zajęcia taneczne. Pewne cytaty wejdą chyba na stałe do szkolnego żargonu (np. „Kla. Pa. Klapa” Z „Ulissesa” J. Joyce’a), a maturzyści twierdzą nawet, że niektóre wykorzystają na maturze.
Otwarte Głowy zaproponowały swoją grę również rówieśnikom z Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Bytomiu. We współpracy z tamtejszą polonistką, panią Aleksandrą Borecką, udało się zainteresować „literackim flirtem” sporą grupę uczniów.
Zasady gry:
Przerwa na flirt…literacki to gra karciana, przeznaczona w założeniu do gry na długiej przerwie.
Grać można we dwoje, troje, czworo… całą grupą dwunastoosobową.
Na talię składa się zestaw dwudziestu czterech kart, a na każdej z nich umieszczono inną listę pytań i odpowiedzi – wszystkie zaczerpnięte z lektur „z najwyższej półki”, choć wyrwane z kontekstu.
Jak grać?
- Karty potasujcie i rozdajcie po równo graczom.
- Kolejno każdy z graczy wybiera tekst i podaje kartę dowolnie wybranej osobie, mówiąc tylko numer, którym ów tekst jest oznaczony.
- Osoba, która otrzymała kartę, odczytuje tekst i udziela odpowiedzi w analogiczny sposób.
- Każdy z graczy może podać karty do kilku osób, prowadząc równoległe rozmowy.
Realizacja zadania drugiego sprawiła, że Asy Klasy czuły się jak ryby w wodzie. Zależało nam na tym, aby wyjść poza sztampową grę planszową i wymyślić coś oryginalnego. A ponieważ uczniowie są kreatywni i ich hobby stanowi orgiami, wpadliśmy na pomysł, żeby połączyć pasje manualne z promowaniem literatury. W ten sposób wymyśliliśmy grę, którą nazwaliśmy „LITERACKIE ŁOWY”. W tym celu musieliśmy własnoręcznie przygotować łódki i rybki za pomocą techniki orgiami, stworzyć makiety-akweny wodny, wydrukować postacie marynarzy, które miały zastąpić standardowe pionki w grze dla graczy i oczywiście wykonać wędki, bez których nie ma po co iść na ryby… Każda rybka miała w pyszczku zamontowany spinacz, który technicznie miał umożliwić jej złowienie, natomiast wędki wykonaliśmy z patyczków bambusowych, zamiast żyłki wykorzystaliśmy mulinę, a spławik z haczykiem stanowił magnesik i odpowiednio wygięty spinacz tak, żeby rybkę można było złowić albo na magnes albo na haczyk.
Wykorzystaliśmy ferie zimowe i w bibliotece zorganizowaliśmy jednego dnia grę, w której mógł zagrać każdy chętny przybyły uczeń. Zabawa była świetna, bo wymagała nie tylko odświeżenia swojej wiedzy z literatury, ale i zdolności motorycznych, technicznych. Następnie udaliśmy się z naszą grą na Powiatową Naradę Bibliotekarzy z powiatu skierniewickiego, na której zaprosiliśmy bibliotekarki do wspólnej zabawy. Uczestniczki świetnie się bawiły, spodobał im się pomysł połączenia gry literackiej z grą zręcznościową i zostaliśmy poproszeni o udostępnianie naszych makiet i gadżetów do różnych bibliotek w celu przeprowadzenia tam naszej gry.
Reguły gry:
- Liczba graczy, którzy mogą wziąć udział w grze to maksymalnie 10 osób (taką liczbę przyjęliśmy, ale może to być zarówno więcej i mniej uczestników- zależy od rozmiaru makiety, ilości pytań, ilości wędek itp.). Każdy z graczy otrzymuje na początek postać marynarza, który stanowi swoisty „pionek”-wstęp do gry. Na odwrocie postaci marynarza znajduje się pytanie z literatury. Nasze pytania dotyczyły literatury do poziomu gimnazjum, pochodziły z lektur szkolnych, z mitologii, a także z ogólnie znanych tekstów literatury. Każdy uczestnik po odczytaniu swojego pytania podchodzi do jeziora z przystanią, przy której cumują łódki z pomieszanymi odpowiedziami. Łódki z odpowiedziami do pytań z marynarzy są ustawione w przystani, natomiast łódki, które znajdują się w wodzie, to łódki potrzebne do kolejnego etapu gry. Zadaniem uczestnika jest znalezienie wśród tych łódek z przystani poprawnej odpowiedzi na swoje pytanie.
- Gdy marynarz „znalazł” swoją łódkę jest gotowy, aby wypłynąć w morze na połowy. W tym celu każdy gracz ma kolejne pytanie z literatury. To pytanie znajduje się na łódce, którą uprzednio dopasował do marynarza i było ono umieszczone pod odpowiedzią na pytanie z marynarza. Także na łódce z przystani muszą się znajdować: „pod spodem” nowe pytanie i „na wierzchu” odpowiedź do pytania z marynarza. Myśmy wydrukowali nasze pytania i odpowiedzi na karteczkach i przymocowaliśmy je do marynarzy, łódek i rybek spinaczami, żeby można je było bez szkody zmieniać dla graczy w różnym wieku i z różną znajomością literatury.
- Kiedy gracze odczytają kolejne pytania z łódek, zbliżają się do morza, w którym pływają rybki, a na nich odpowiedzi. Zadaniem graczy jest złowienie za pomocą wędki rybki z poprawną odpowiedzią na pytanie, któreotrzymali. Złowioną rybkę musi wciągnąć na pokład statku. I taki komplet odkłada na bok, rusza następnie do łódek na morzu, wyciąga kolejną łódkę- odczytuje z niej nowe pytania i znowu rusza na połowy rybki z odpowiedzią.
- Gra toczy się do wykorzystania wszystkich przygotowanych łódek i rybek, a wygrywa uczestnik, który zgromadzi najwięcej poprawnych zestawów, czyli łódek i rybek (odpowiednio: pytań-odpowiedzi). [Oczywiście zasady można modyfikować i np. wprowadzić określony czas, jaki uczestnicy mają na zabawę.]
- Nagrodą w grze były gratulacje i gromkie brawa.
Gra logiczna Zamknięci w świecie lektur
Zmagania odbyły się 11 lutego w pszowskim gimnazjum.
Gra przeznaczona była dla uczniów okolicznych szkół podstawowych.
Celem gry było propagowanie wśród dzieci i młodzieży, a także w środowisku lokalnym, nawyków czytelniczych.
Gra miała uświadomić, że czytanie nie musi być nudne, a znajomość podstawowych lektur jest wręcz niezbędna do funkcjonowania w otaczającej rzeczywistości.
Książki, w oparciu o które została stworzona gra, są powszechnie znane – chociażby przez to, iż były omawiane na lekcjach, doczekały się słynnych ekranizacji, gier komputerowych. Mówiono o nich w telewizji i innych źródłach przekazu.
Haseł należało szukać w całej sali, a były one ukryte w konkretnych miejscach odnoszących się do poszczególnych zagadek zawartych w kopertach.
Treści poszczególnych zadań/zagadek (krok po kroku):
- Fragment filmu Ania z Zielonego Wzgórza i napis na ekranie: Książka jest skarbnicą wiedzy ( należy to skojarzyć z książką – w niej znajduje się hasło) HASŁO: (przy każdej zagadce inne)
- Treść wiersza Nic dwa razy (szczególnie wyróżniona zwrotka o róży)
- „Jak okiem sięgnąć, rozciągał się step porośnięty w części zieloną trawą, w części dżunglą, wśród której rosły kępami kolczaste akacje wydające znaną gumę sudańską, a tu i ówdzie pojedyncze, olbrzymie drzewa nabaku, tak rozłożyste, że pod ich konarami stu ludzi mogło znaleźć przed słońcem „
- „Zwierzęcy przyjaciel Hilarego”
- „Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?”
- „Zaprowadzę cię na ucztę do królika, ale na więcej nie licz”
- „Jak szybko serce zmienia się w lód pod wpływem kawałka szkła?”
- „Jak przez zabawę dotrzeć do magicznego świata, gdzie panuje wieczna zima?”
- „A pamięta pan swoje pierwsze słodycze? Słodycze nie muszą mieć sensu, dlatego są słodkie”
- „… Na drzwiach bramy ten napis się czyta… O treści memu duchowi kryjomej”
- „Dorośli są dziwni”
- „Mityczna młodość, niewinność, głupota”
- „Kłamstwo nikomu nie służy, a jeszcze Ci się nos wydłuży”
- Gollum:
„Nie ma skrzydeł, a trzepocze,
Nie ma ust, a mamrocze,
Nie ma nóg, a pląsa,
Nie ma zębów, a kąsa.”
Odpowiedź: wiatr.
Bilbo:
„Co ja mam w kieszeni?”
- „- Pestka jest fajna, nie? Ona jest zupełnie jak chłopak.
– Niezupełnie – poprawił Marian.
– Pewno, że niezupełnie – zgodził się Julek i westchnął, /…/ – Ale w każdym
razie… Jest odważna…
- „Wesołych świąt? Też mi pomysł! Jakie masz prawo być wesołym? Jakie masz do tego podstawy? Taki biedak! ”
- „Mary patrzała, nie wiedząc, skąd się tu wzięła taka głęboka dziura, a patrząc dostrzegła coś na pół zagrzebanego w świeżo wyrzuconej ziemi. Było to coś w rodzaju kółka z mocno rdzą okrytego żelaza lub mosiądzu, a gdy ptaszek pofrunął na pobliskie drzewo, Mary wyciągnęła rękę i przedmiot ów podniosła. Było to jednak coś więcej niż kółko” (Po tym fragmencie zawartym w kopercie, uczniowie powinni znaleźć zakopany w doniczce w ziemi klucz)
ZASADY GRY
- Zostajecie uwięzieni w sali zamkniętej NA KLUCZ.
- Waszym celem jest znalezienie klucza, dzięki któremu wydostaniecie się z klasy.
- Po drodze będziecie musieli uporać się z niezliczoną ilością zagadek czytelniczych, które dla was przygotowaliśmy.
- Zadania należy wykonywać krok po kroku zgodnie ze wskazówkami. W przeciwnym razie nie znajdziecie ukrytego klucza.
- Zamknięty z wami czarnoksiężnik posiada magiczną księgę, w której zawarte są kolejne zagadki.
- Gdy odszukacie i przekażecie mu prawidłowe hasło, dostaniecie nową kopertę wraz z podpowiedzią.
- Jeżeli księga się nie otworzy, to oznacza, że nieprawidłowo odgadliście podaną zagadkę i trzeba szukać dalej.
- Wszystko, co znajduje się w klasie, w której będziecie zamknięci, powinno być dla was podejrzane. Nie przeoczcie niczego i dokładnie sprawdźcie każdy kąt.
Jedynym przeciwnikiem jest czas, który działa na waszą niekorzyść. Macie tylko 45 minut na wydostanie się z klasy. Każda drużyna, która zmieści się w określonych ramach czasowych jest zwycięzcą!
To nie było łatwe zadanie…
Gra promująca czytelnictwo, czyli zachęcająca do czytania,
a nie – jak byłoby przecież łatwiej – monitorująca ilość przeczytanych książek i znajomość lektur.
Wymyślając reguły gry, skupiliśmy się zatem na tym fakcie – zachęcać, zapraszać do czytania. Sprawić, by gra stanowiła impuls do odwiedzenia bibliotek i, wypożyczania książek i poznawania losów bohaterów literackich.
I tak powstała liteGRAtka…
Reguły gry
Zasady gry są proste – opowiadamy historie bohaterów literackich.
Tym razem jednak to my, gracze, decydujemy o ich losach! Mały Książę w zamku Cześnika i Rejenta? A może Harry Potter z łukiem Zwiadowcy? Wszystko zależy od naszej wyobraźni…
Jak zacząć?
Ilość uczestników gry – do 10 osób.
W zestawie znajdziemy:
– 20 kart z wizerunkami różnych bohaterów literackich,
(my wybraliśmy np. Małego Księcia, Cześnika, Anię z Zielonego Wzgórza…)
– 50 kart – zdjęć przedstawiających miejsca związane z wybranymi bohaterami oraz zupełnie przypadkowe, np. bezludną wyspę, zestaw narzędzi stolarskich,
– 20 kart – „utrudnień” , zawierających wskazówki w rodzaju „mówisz z brytyjskim akcentem” ,
– kostkę do gry.
Siadamy wokół stołu, na którym rozkładamy poszczególne elementy gry. Każdy z graczy losuje dwie karty miejsc, na razie jednak nie zagląda do nich – układa przed sobą na stole.
Losowo wybieramy jednego bohatera tej historii, np. Małego Księcia oraz jedną kartę – utrudnienie.
Każdy gracz będzie teraz kolejno odkrywał swoje karty i – na ich podstawie – opowiadał, co mogło przytrafić się bohaterowi. Ilość wymyślonych zdań zależy od ilości wyrzuconych oczek na kostce do gry.
Należy przygotować się na niezwykłe zwroty akcji!
Kto nie zna Cześnika lub Małego Księcia, z pewnością zapragnie poznać ich prawdziwe historie…
I o to chodzi w tej grze!
„LITEgraTKĘ” zaprezentowaliśmy podczas Dnia Otwartych Drzwi w naszej szkole.
W tej chwili rozpoczęliśmy pracę nad jej nowymi wersjami, także w języku angielskim;-)
Kolejne zadanie. Hmm… Tym razem należy wymyślić grę czytelniczą .Hmm.. Co tu zrobić? Hmm… Dosyć wewnętrznej zadumy. Trzeba przejść do działania! Na lekcji polskiego doszło do burzy mózgów. Rzeczywiście iskrzyło, biły pioruny fal mózgowych, grzmiało pomysłami. Jaki mamy cel? Stworzenie gry, która pokazywałaby, że czytanie ma wiele zalet. Czytanie może być zabawne. Kiedy jest zabawne? Na pewno, kiedy bawi się wiele osób. Mały i duży, mama i babcia Zosia, dziadek Franek, ciocia Krysia, wujek Janek, kuzyn Krzyś i … Stop. Wiemy, o co chodzi! To ma być gra familijna. Zatem musi się odnosić do lektur znanych różnym pokoleniom. Obok pytań o „Niezgodną” czy „Zmierzch” pojawią się pytania o „Pinokia” albo „Anię z Zielonego Wzgórza”. Czasem babcia nie odpowie na pytanie, czasem ty – współczesny nastolatku. To nic. Babcia pozna twoje czytelnicze fascynacje, a ty babcine. Wreszcie wybraliśmy jeden pomysł. Projekt „Gra czytelnicza” uważamy za rozpoczęty. Każdy z nas miał przygotować po 10 pytań czytelniczych, które wykorzystamy do gry. Zebrała się spora pula pytań (280). Podzieliliśmy się na grupy (a raczej pani nas podzieliła : wiemy, wiemy… „każdy musi umieć współpracować z każdym”). Zadaniem grup było wykonanie dwóch gier wg ustalonych zasad. Zatem pomysł jest wspólny, ale odciśniemy na grach swój indywidualny ślad. Teraz musimy się zastanowić, jak naszą grę rozpropagujemy, jak ma trafić „pod strzechy” Wiemy, że chcemy być Rycerzami Czytelnictwa. To ma być inwazja, totalne opanowanie terenu, przejęcie naszej Gminy, ale w pokojowy sposób. Gra jest naszym orężem! My – dumni ojcowie gry, zanieśliśmy ją do naszej biblioteki szkolnej. W czasie deszczu dzieci się nudzą, więc pograją w grę. W naszej Gminie jest więcej szkół. Dlaczego nie zanieść tam gier? Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy! Szkoła w Kicinie, podstawówka w Koziegłowach, w Owińskach i w Czerwonaku wzbogaciły się o gry. Czy możemy zostawić Gminną Bibliotekę w Czerwonaku bez naszych (chociaż teraz już nie tylko naszych) „Książkowych wspomnień”. Nie! Oczywiście, że nie! No tak, ale biblioteki i świetlice szkolne to naturalne środowisko gier. My chcemy dokonać „czytelnizacji” tych, którzy nie czytają. Nadal szukamy miejsca na pokojową czytelniczą inwazję. Znaleźliśmy! Firma Transkom jest gminnym przewoźnikiem. Codziennie mieszkańcy Czerwonaka różnej płci i w różnym wieku jadą autobusami Transkomu do Poznania. Tam również pozostawiliśmy grę z adnotacją, żeby wziąć „Książkowe wspomnienia” do do domu, zagrać w grę z rodziną albo ze znajomymi, a później przynieść w to samo miejsce. Poza tym „Książkowymi wspomnieniami” zainteresowali się pracownicy Transkomu, którzy także mają rodziny i trochę wolnego czasu. Pływanie jest bardzo zdrowe. Czytanie też jest zdrowe. Postanowiliśmy pozostawić naszą grę na pływalni w Koziegłowach. Czekając aż kolega wysuszy włosy, można miło spędzić czas przy grze. Wszyscy wiemy, ze urzędowe sprawy zabierają dużo czasu, a niekiedy nie ma co zrobić z dziećmi. Zatem odwiedziliśmy Urząd Gminy w Czerwonaku i w kąciku dla małoletnich z odpowiednią adnotacją zostawiliśmy grę. Miejscem, w którym taka gra bardzo by się przydała, jest oddział dziecięcy szpitala. W Poznaniu jest ich kilka. My zawieźliśmy ją do Szpitala im. Degi przy ul.28 Czerwca na oddział Ortopedii Dziecięcej. Wbrew pozorom nie wszystko było takie proste. Czytelnizacja wymaga poświęceń. Należało napisać kilka oficjalnych pism, wymienić wiadomości mailowe, aby nasze gry mogły zaistnieć. Jednak jesteśmy Rycerzami Czytelnictwa i narzekania są nam obce. Ku chwale czytania!
Reguły gry
„KSIĄŻKOWE WSPOMNIENIA”
GRA PLANSZOWA DLA WSZYSTKICH
Elementy gry:
- plansza,
- pionki,
- karty z pytaniami,
- kostka do gry.
Przygotowanie gry
Najpierw rozłóż planszę, następnie ułóż wszystkie karty z pytaniami kolorową stroną do góry na stosik. Każdy z graczy musi wybrać kolor pionka i ustawić go na starcie.
Zasady gry
- Grę rozpoczyna osoba, która wyrzuciła największą liczbę oczek. W przypadku wyrzucenia takiej samej liczby oczek następuje dogrywka.
- Po ustaleniu kolejności gracze rzucają kostką i przesuwają się o wskazaną liczbę oczek.
- Pomarańczowe pola –gracz dostaje Kartę z góry stosiku wyciąga przeciwnik, odczytuje pytanie, sprawdza poprawność odpowiedzi. W przypadku prawidłowej odpowiedzi gracz zabiera kartę, która liczy się jako 1 punkt. Jeśli odpowiedź jest niepoprawna karta wraca na spód stosiku.
Opis zadania
Szkoła, do której uczęszczamy, jest ogromna! Prawie jak Hogwarth! Pełno w niej zakamarków, schodów, dziwnych przejść, sal, z których wiele nie jest dla nas do tej pory dostępnych. Wciąż jeszcze oswajamy się z „nową” szkołą. Gdy przyszliśmy do niej we wrześniu, czuliśmy się jak bohaterowie przygód Harry’ego Pottera: nowi koledzy, nowi nauczyciele, wszystko nowe… i dziwne. Z radością przystąpiliśmy do gry. Nie lubimy nudy! Chcemy przeżywać przygody, a nie tylko o nich marzyć!
Stworzyliśmy grę, do której pomysł zaczerpnęliśmy z przygód Harry’ego Pottera J.K. Rowling – przygotowaliśmy Turniej magiczny o puchar Albusa Dumbledore’a. Powstały więc cztery drużyny, tak jak cztery są domy w Hogwarcie i przed nimi postawiliśmy zadania, w których należało wykazać się kreatywnością, bystrością umysłu i sprawnością fizyczną. Przed przystąpieniem do zabawy przygotowaliśmy smakołyki: „Bombonierki Lesera” i „Fasolki wszystkich smaków” opatrzone złotymi myślami profesora Dumbledore’a oraz magiczne różdżki, które miały wspomóc nasze działania.
W naszej szkole uczy się niemalże tysiąc uczniów, jednych lubimy bardziej, innych mniej, ale tak naprawdę niewielu z tej społeczności znamy. Gra, w której bierzemy udział, znacznie nas ośmieliła. Mogliśmy się pokazać społeczności szkolnej: zarówno rówieśnikom z gimnazjum, jak i tym starszym kolegom z liceum czy technikum oraz pracownikom szkoły. Wyposażeni w plakaty, hasła zachęcające do czytania książek, magiczne różdżki oraz magiczne słodycze staraliśmy się wejść do różnych sal, pokazać jak największej liczbie osób i zachęcić do czytania. Chcieliśmy, aby akcja związana z czytelnictwem, została zauważona przez innych. Szkoła nie jest taka straszna, a my – najmłodsi – potrafimy wiele!
Reguły gry
Turniej magiczny o puchar Albusa Dumbledore’a
W grze biorą udział cztery drużyny: Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw, Slytherin – co najmniej czteroosobowe, które uczestniczą w czterech konkurencjach:
1. Konkurs wiedzy o „Harrym Potterze” J.K.Rowling. (Każda grupa losuje 5 pytań, za każdą poprawną odpowiedź otrzymuje 2 punkty; maksymalnie można uzyskać 10 punktów)
2. Lot na magicznej miotle (Uczestnicy ustawiają się w czterech rogach kwadratu, a ich zadaniem jest w jak najkrótszym czasie pokonanie trasy na miotle od jednego punktu do następnego. Każdy z uczestników musi przebiec swoją prostą. Najwięcej punktów -8-otrzymuje ta drużyna, która przebiegnie kwadrat w najkrótszym czasie, kolejne punkty to 6, 4, 2)
3. Pogoń za złotym zniczem (Zadaniem uczestników jest złapanie „złotego znicza”, jednak jego złapanie utrudniać będą dwa „tłuczki”, które wyłapują poszczególnych uczestników z gry i zrzucają z pola. Zwycięska drużyna otrzymuje 10 punktów)
4. Wyszukiwanie Przyjaciół książek o Harrym Potterze (Zadaniem uczestników jest przygotowanie plakatu reklamującego ulubioną część przygód Harry’ego Pottera oraz hasła zachęcającego do czytania książek. Wyposażeni w te narzędzia oraz w magiczne różdżki i magiczne słodycze zespoły wyruszają na poszukiwanie Przyjaciół książek o Harrym Potterze. Każdy pozyskany sojusznik składa swój podpis na liście; każdy podpis to 0,5 punktu).
Wygrywa drużyna, która uzyska najwięcej punktów – zwycięska drużyna otrzymuje puchar Albusa Dumbledore’a.
Pomysłów na grę było wiele – zrealizowaliśmy dwa, ponieważ oba wydawały nam się dobre. W porozumieniu z paniami z biblioteki założyliśmy, że gry powstaną, by promować czytelnictwo wśród przyszłych uczniów naszego gimnazjum. Najpierw powstał quiz wiedzy o „Harrym Potterze”. Ułożyliśmy pytania, zaprojektowaliśmy i wykonaliśmy karty. Podczas dnia otwartego dla uczniów klas szóstych zorganizowaliśmy trzy drużyny, które ze sobą rywalizowały. Dla tych, którzy wolą pracę indywidualną, przygotowaliśmy grę planszową związaną z polskimi legendami. Początkowo miały to być baśnie, ale stwierdziliśmy, że to zbyt łatwe zadanie dla kończących szkołę podstawową. Przygotowaliśmy karty z pytaniami (po 10 otwartych z 12 legend), planszę, pionki – rycerzy oraz zasady gry. Młodzież zdecydowanie lepiej wypadła w grze o Harrym Potterze. Obecnie gry wykorzystywane są podczas zajęć świetlicowych dla uczniów naszej szkoły. Znajomość legend zamierzamy jeszcze sprawdzić wśród rodziców, podczas najbliższego zebrania. Ciekawe, jak sobie poradzą.
Reguły gry
- „UWOLNIJ KSIĘŻNICZKĘ”
Gra planszowa dla 2 – 4 graczy wykorzystująca znajomość 12 polskich legend. Każdy z zawodników porusza się po planszy pionkiem – rycerzem i próbuje dotrzeć do zamku, by uratować księżniczkę zamkniętą w wieży. Plansza składa się z kolorowych pól. Każdy kolor symbolizuje jedną z 12 legend (patrz „LEGENDA”). Gracze kolejno rzucają kostką, poruszają się po planszy zgodnie z kierunkiem strzałek. Zawodnik, który rzucił kostką, przesuwa się o wylosowaną liczbę pól, a następnie wyciąga kartkę ze stosika dotyczącego danej legendy i odpowiada na pytanie. Gdy udzieli prawidłowej odpowiedzi, pozostaje na miejscu. Jeśli odpowie źle, cofa się na pole, na którym stał poprzednio (przed rzutem). Na niektórych polach znajdują się symbole/postacie z legend: Bazyliszek, złota kaczka, Janosik, stópka królowej Jadwigi, król Popiel, śpiący rycerz, kwiat paproci i lusterko. Gdy gracz znajdzie się na jednym z nich, wykonuje dodatkowo następujące czynności:
- gdy stanie na polu z lusterkiem, zabiera je ze sobą (lusterko może zebrać każdy gracz),
- gdy stanie na polu z Bazyliszkiem, wraca na swoje miejsce. Pytanie, by pozostać na polu z Bazyliszkiem, przysługuje mu jedynie w przypadku, gdy wcześniej zabrał lusterko,
- gdy stanie na polu ze złotą kaczką, nie odpowiada na pytanie. Przysługuje mu drugi rzut i dopiero po nim losuje i udziela odpowiedzi na pytanie,
- gdy stanie na polu z Janosikiem cofa się o 5 pól (nie losuje pytania),
- gdy stanie na polu ze stópką królowej Jadwigi, traci kolejkę,
- gdy stanie na polu z królem Popielem, otrzymuje dodatkowe pytanie. Gdy odpowie na nie dobrze, idzie do przodu 6 pól, a gdy źle – cofa się o 2,
- gdy stanie na polu ze śpiącym rycerzem, może wybrać, z której legendy odpowiada lub zostać na polu bez losowania pytania. Gdy odpowie dobrze na pytanie, idzie do przodu 3 pola, a gdy źle – cofa się o 5.
Wygrywa osoba, która jako pierwsza pokona całą trasę i dotrze do zamku, w którym ukryta jest księżniczka.
2. Quiz wiedzy o „Harrym Potterze”
W grze w formie quizu bierze udział 2 – 4 trzyosobowe drużyny, które kolejno odpowiadają na pytania z siedmiu części „Harrego Pottera”. Drużyna wybiera, czy losuje pytanie zamknięte czy otwarte. Pytania zamknięte punktowane są w skali 0-1, otwarte – 0 – 2. Wygrywa drużyna, która zbierze więcej punktów.
Opis zadania
Kiedy przystąpiliśmy do 2. zadania, najwięcej problemów napotkaliśmy w pierwszej fazie realizacji gry czytelniczej. Piątoklasiści prowadzili burzliwe dyskusje, na temat tego, jaka książka czy książki powinny stać się tematem przewodnim naszej gry. Pomysły były róże: mity greckie, Harry Potter, Ania z Zielonego Wzgórza. Każda grupa miała wiele argumentów na poparcie swojego pomysłu. Ostatecznie wybór padł na legendy z naszego region, czyli legendy wielkopolskie. Skąd ten pomysł? W styczniu dowiedzieliśmy się, że nasza szkoła będzie gościć w swoich murach uczestników etapu powiatowego Konkursu Wiedzy o Wielkopolsce. Postanowiliśmy skorzystać z okazji i zapoznać z bliskimi nam mentalnie utworami nie tylko uczniów z innych klasa naszej szkoły, ale i uczniów z powiatu ostrowskiego.
Kiedy klasa zaakceptowała wybór lektury, kolejne zadania do realizacji wypływały jakby jedno z drugiego. Najpierw piątoklasiści wyszukiwali legendy. Potem poznawali ich treść. Następnie tworzyli pytania i odpowiedzi do gry (na temat postaci, wątków i wydarzeń opisanych w legendach). Wkrótce kilkoro z nich wykonało plansze do gry, na których widniała mapa województwa wielkopolskiego. Z wykałaczek, plasteliny i kolorowych kartek wykonano odpowiednie pionki. Zorganizowano kostki do gry i zegarki do odmierzania czasu. Następnie klasa przystąpiła do zabawy. Uczniowie chętnie grali w grupach trzy- i czteroosobowych. W trakcie gry okazało się, że mapę trzeba poprawić. Do Wielkopolski należą bowiem też miejscowości położone poza województwem. Uczniowie cały czas ulepszali grę, aby była ciekawsza. Najpierw wprowadzili odbijanie grodów. Następnie dorysowali pola, na których można było przekazać pytanie innej grupie graczy. Wprowadzono też trzy koła ratunkowe – sięgnięcie do tekstu. Równocześnie modyfikowano instrukcję do gry. Na końcu opracowano też planszę do gry i karty z pytaniami na komputerze.
Potem zaproszono do gry uczniów z lasy IV i VI. Rozgrywki wzbudziły wiele emocji. Każdy z graczy chciał zostać Władcą Polan. Mimo zawartych na kartkach odpowiedzi do pytań, wielokrotnie wzywano eksperta, czyli nauczyciela, który musiał rozstrzygać, czy odpowiedź można uznać za poprawną. Gra spodobała się przedstawicielom innych klas. Okazało się, że gra oprócz zachęcenia naprawdę dużej grupy uczniów do czytania legend, miała korzyści dodatkowe. Gracze poznali położenie miejscowości i powiatów na mapie oraz herby miejscowości. Nauczyli się ponadto współpracować w grupie. Wybór tekstów takich jak legendy sprawił, że nawet najsłabsi uczniowie, którzy mieli problem z czytaniem dłuższych utworów, mieli możliwość zaistnienia w grupie i wykazania się wiedzą.
17 lutego w naszej szkole odbył się Konkurs Wiedzy o Wielkopolsce. Niestety ze względu na zbyt dużą ilość osób w salach nie można było przeprowadzić gry w formie planszowej. Natomiast przerobiono ją i uczestnicy konkursu czekając, aż komisja konkursowa poprawi pisane przez nich testy, m. in. mogli wziąć udział w zabawie na zasadzi 1 z 10. Uczestnicy konkursu odpowiadali na pytania o legendach ułożone przez klasę pątą na temat legend.
Następnie e-mailem przesłano do szkół biorących udział w konkursie grę (instrukcję, mapę, karty do gry, kartki na znaczki z miejscowościami). Grę przesłano również do muzeum „Brama Poznania”, które prowadzi zajęcia edukacyjne na temat historii i legend Wielkopolskich.
Gra okazała się świetnym pomysłem. Plansza do gry może być wykorzystywana wielokrotnie. Wystarczy podać kolejny zestaw wielkopolskich legend, ułożyć do nich pytania i zrobić pionki z kolejnymi miejscowościami, o których czytamy w utworach.
Piątoklasiści stwierdzili, że w przyszłości możemy w podobny sposób podsumować konkurs na temat z legend z całej Polski lub legend o naszej gminie Sieroszewice.
Do opisu działań załączam 4 załączniki, w których zawarte są materiały do naszej gry:
- Pytania do gry Znawca wielkopolskich legend
- Instrukcja gry
- Grody pionki (Kartki z nazwami miejscowości do zrobienia pionków-znaczków)
- Mapę Wielkopolski (Planszę do gry z mapą Wielkopolski)
Reguły gry Znawca wielkopolskich legend
Co jest potrzebne do gry:
- plansza z mapą Wielkopolski;
- 4 pionki do gry (w 4 kolorach, np. żółty, czerwony, zielony i niebieski);
- 40 małych chorągiewek w 4 kolorach (10×4); (np. żółty, czerwony, zielony i niebieski) – tzw. grody;
- kostka go gry;
- pionki-znaczki z nazwą miejscowości (które będziemy ustawiać na mapie);
- książki / teksty legend;
- kartki z pytaniami i odpowiedziami
- klepsydra lub zegarek do odmierzania czasu.
Zasady gry
W grę Znawca legend mogą grać 2 – 4 osoby lub 2 – 4 grupy graczy.
Kilka dni wcześniej gracze otrzymują wykaz legend, z którymi powinni się zapoznać.
Nauczyciel drukuje kartki (pionki-znaczki) z nazwami miejscowości, o których opowiadają legendy. Następnie umieszcza kartki na mapie Wielkopolski. Nauczyciel układa również pytania na temat wyznaczonych legend i wraz z odpowiedziami i nazwą miejscowości drukuje na kartach do gry. Przed rozpoczęciem gry tasuje kartki z ułożonymi wcześniej pytaniami.
Gracze rozpoczynają grę. Rzucają kostką. Pierwszy wykonuje ruch gracz, który za pierwszym razem wyrzucił największą ilość oczek. Dalej zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Po zatrzymaniu się na polu, gracze biorą kartkę. Jeśli staną na niebieskim polu, muszą odpowiedzieć na zawarte
na kartce pytanie. Jeśli odpowiedzą na nie poprawnie, stają się właścicielami danej miejscowości i budują w niej gród (stawiają chorągiewki – grody w kolorze swojego pionka), jeśli ta miejscowość jest już zamieszkana, odbijają ją i stają się nowymi właścicielami (zrzucają chorągiewkę – gród innego gracza i stawiają w danej miejscowości swój gród). Jeżeli gracz nie odpowie poprawnie na pytanie cofa się o 3 pola. Jeśli gracz po rzucie kostką stanie na pomarańczowym polu, ma wybór (decyzję musi podjąć zanim prowadzący odczyta pytanie). Rzucający kostką może sam odpowiadać na pytanie lub przekazać to pytanie innemu graczowi. Jeśli odpowiada sam – obowiązują go zasady jak na polu niebieskim. Jeżeli wyznacza inną osobę, to jeśli ten gracz odpowie poprawnie, to on staje się właścicielem wylosowanej miejscowości. Natomiast, jeżeli wytypowany gracz nie odpowie
na pytanie, to rzucający zajmuje jedną (wybraną przez siebie) miejscowość należącą do przeciwnika, który podał błędną odpowiedź.
Gracz musi podać odpowiedź w czasie 30 sekund. W czasie gry każdy gracz może trzykrotnie poszukać odpowiedzi na pytanie w tekście/ w książce.
Gracz, który jako pierwszy dojedzie do mety zdobywa tytuł: Najszybszego jeźdźca. Natomiast całą grę wygrywa gracz, który po dojechaniu do mety jest właścicielem największej liczby grodów. Gracz ten zdobywa tytuł: Księcia Polan.
Pionki-znaczki z nazwami miejscowości, z którymi związane są legendy, powinny być ruchome, aby planszę można było używać wielokrotnie. Po poznaniu przez dzieci wyznaczonych tekstów można zlecić im przeczytanie kolejnych legend, a następnie ułożyć do tych tekstów pytania i wydrukować kolejne pionki-znaczki. Chorągiewki i pionki-znaczki mogą wykonać uczniowie, umieszczając na osadzonej w plastelinie wykałaczce kolorowe kartki-chorągiewki i kartki z nazwami miejscowości. Mapa Wielkopolski może być również wykonana samodzielnie przez dzieci.
Do gry wzorcowej wybrano legendy z następujących książek:
- Wielkopolska nasza kraina, pod red. W. Łęckiego, t. 3, Wydawnictwo Kurpisz, Poznań 2004, s. 134-148. lub
- Kor-Walczk E., Baśnie i legendy kaliskie, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1976.
- Plenzler A., Legendy poznańskie, Wydawnictwo WBP, Poznań 2003.
- Sobczak J., Duchy i zjawy wielkopolskie, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2002.
- Świrko S., Orle gniazdo. Podania, legendy i baśnie wielkopolskie, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1969.
Działania podjęte w celu przeprowadzenia zadania 2
”Gry edukacyjne”
1. Uczniowie przygotowali quiz lekturowy, który miał na celu przypomnienie bohaterów i najważniejszych wątków poznanych lektur.
2. Uczniowie wzięli udział w ćwiczeniach stylistycznych, usprawniających pisanie instrukcji.
3. W grupach(2-4 osobowych) uczniowie wykonali gry z wybranych przez siebie lektur. W sumie w zespole „Chojnowianie” powstało 12 gier planszowych i jeden zestaw kart do gry. Gry otrzymały kolejno tytuły:
- na podstawie „Starego człowieka i morza” E. Hemingway’a – „Rybobiznes”, „Stary człowiek i morze”, „Karty lekturowe”;
- na podstawie „Małego Księcia” A. de Saint Exupery’ego- „Droga do miłości”, „W drogę po przygodę”, „Mały Książę i planety”, „Droga do gwiazd”, „Ciekawa galaktyka”;
- na podstawie „Latarnika” H. Sienkiewicza- „Latarnik”;
- na podstawie „ Skąpca” Moliera- „Góra złota”;
- na podstawie „Krzyżaków” H. Sienkiewicza- „Poszukiwania Danusi”, „Misja specjalna”.
Każda gra jest kompletna. Zawiera m.in. planszę, instrukcję, karty pytań i odpowiedzi, żetony, banknoty, figury, pionki, kostki.
4. Zespół klasowy na godzinie wychowawczej zaprezentował swoje prace i przeprowadził „Lekturowe rozgrywki”, wybierając tym samym grę, która jest najciekawszą i najlepszą powtórką lekturową.
5. Uczniowie zorganizowali „Maraton gier”. W bibliotece szkolnej przygotowali stoliki gier i zaprosili do uczestnictwa w zabawie koleżanki i kolegów z klas młodszych. 4-osobowe drużyny rozgrywały po kolei wszystkie gry.
6. Uczestnicy maratonu po skończonych rozgrywkach wypełniali kartę ewaluacyjną projektu, oceniając w skali od 1 do 5 estetykę wykonania, pomysłowość reguł i „lekturową zawartość”.
W kategorii najładniejsza gra wygrały „Poszukiwania Danusi”.
Najciekawszą i najbardziej emocjonującą grą w opinii uczniów został „Rybobiznes”.
Najlepszą powtórką lekturową, wymagającą znajomości książki okazał się „Latarnik” .
7. Przez kolejny tydzień gry były dostępne w bibliotece szkolnej dla wszystkich ciekawych przygody z lekturą. Opiekunowie klas wypożyczali gry na godziny wychowawcze.
8. Materiał zdjęciowy z podjętych działań zaprezentowano na holu szkoły w kąciku czytelniczym.
Kiedy małe sówki,
Które pochodzą z Chabówki,
Wezmą w swoje rączki
Bajkowe książki
Śmieją im się główki.
Każdy kolejarz ze wsi Chabówka
Wie, że pracuje jak dzielna mrówka.
A w wolnej chwili
Czas sobie umili,
Jedząc kremówkę, czytając prasówkę.
Bibliotekarka ze szkoły w Chabówce
Szuka ratunku w pomocnej sówce.
Sówka podsuwa nowe tomiki,
Gdy pani Ela miewa problemiki.
Ma dobrą podporę w tej mądrej główce.
Każdy, który kiedykolwiek zaznał magii czytania książki wie, że czytanie to przeniesienie się do innego świata i odcięcie się od dzisiejszego pośpiechu. My dostaliśmy zadanie by tu u nas, jak najwięcej osób mogło przekonać się jak ciekawe i przyjemne może być czytanie. Chabówka to piękna wioska słynąca ze skansenu. Na tym postanowiliśmy się skupić. Ułożyliśmy limeryk o naszych tutejszych kolejarzach. Przez naszą miejscowość dość często przejeżdżają pociągi, dlatego wpadliśmy na pomysł, by wykorzystać ten fakt. Postanowiliśmy zrobić pączki, na wykałaczki nakleić karteczki z naszymi limerykami i rozdać je w pociągu! Prawda, że ciekawie?? Aby dostać pączka, należało przeczytać jeden z trzech naszych limeryków. Ludzie dość chętnie podejmowali się tego zadania. W załączonym filmiku można zobaczyć jak ludzie recytują! Frajdy było co nie miara. Po wyjściu z pociągu postanowiłyśmy pochodzić chwilę po mieście, ponieważ zostało nam kilka pączków. Po drodze prosiliśmy ludzi, by się częstowali i… czytali nasze limeryki! Niestety większość przechodniów była w biegu i nie wszyscy chętnie brali udział w naszej akcji. Na szczęście niektórzy byli naprawdę mili i nam pomogli. Gdy już mieliśmy wracać, naszła nas jeszcze jedna szalona myśl! Poszliśmy do teatrzyku lalek! Jakie było nasze szczęście, gdy aktorzy pięknie wyrecytowali nasze wierszyki, chwaląc je, że świetnie są napisane. Byli bardzo radzi, częstując się naszymi pysznymi pączkami, bo byli prosto po spektaklu i bardzo się po nim wzmocnili
Naszym następnym punktem było wykorzystanie różnych książek czy też lektur po to, by nasza młodzież szkolna zainteresowała się trochę literaturą. Postanowiliśmy do tego wykorzystać dyskotekę andrzejkową. Przygotowaliśmy kilka scenek, fragmentów i… ogłosiliśmy małe zawody. Dzieciaki mieli połączyć się w pary i dostali od nas wylosowane scenki do odegrania na scenie przed całą szkołą. Mieli trochę czasu, by się odpowiednio przygotować. Oczywiście byliśmy otwarci na jakiekolwiek pytania czy zastrzeżenia. I kiedy wybiła godzina, 8 par, zapewne bardzo zestresowane, wyszło na scenę i proszę mi wierzyć wypadło bardzo zabawnie! Niektórzy maja ogromny talent aktorski i nadają się na prawdziwą scenę! Każda para wypadła świetnie i widać było, że się starali. Jedna z nich została ukazana w filmiku. Po występie czekała ich niesamowita nagroda! Ocena bardzo dobra z języka polskiego, co zapewne było dodatkową motywacją.
Naszym ostatnim punktem było popularyzowanie czytania wśród młodszych dzieci. W tym celu powstał kolejny limeryk związany z mądrymi sówkami, jakimi są nasze dzieci szkolne. Wystarczył im ledwo jeden dzień, by pięknie zarecytowali limeryk, zrobili razem z nami stroje i pięknie wystąpili. Cała aranżacja polegała na tym, że dzieci przebrały się za sówki, miały piękne maski i piórka, a recytując nasz wierszyk po prostu łezka kręciła się w oku, wyglądało to naprawdę świetnie! Nasze koleżanki przez jeden dzień „latały” po klasach, recytując limeryk i tym samym promując czytanie w całej szkole. Wiecie Państwo jakie to cudowne uczucie, kiedy ,młodsze koleżanki ze szkoły tak angażują się w konkursy i pomagają nam, bawią się z nami i cieszą się tym, a przy tym jeszcze jak mówią napisany przez nas limeryk to naprawdę jest niesamowite! Polecamy takie uczucia i życzymy każdemu!
Mamy nadzieję, że nasze pomysły spodobają się i docenicie Państwo naszą ciężką pracę. Dziękujemy za poświęconą uwagę! Chcemy też zwrócić uwagę, że nie zawsze filmik odda całe piękno wykonanej przez nas pracy.
Pewna dziewczyna z Czerwonaka
Chciała dorobić się chłopaka
Jak wyznać miłość miała
W książkach tego szukała
Wyrosła z niej znana pisarka
…
Pewien mugol w Czerwonaku
Chodził w fioletowym fraku
Zaczął czytać Pottera
Już się tak nie ubiera
Czaruje różdżką wśród maków
Oto my – I c. Pierwszaki Czerwonaki. Najmłodsi w gimnazjum. Jest się z czego cieszyć, czy to powód do zmartwienia? Nie roztrząsamy tego długo, przystępujemy do konkursu GWO „Między nami czytelnikami”.
Pierwsze zadanie – napisać limeryk. A co to jest limeryk…? Z naszej strony padają różne propozycje wyjaśnienia tego tajemniczego terminu. Może to ryk limetki? Widział kto krzyczącą cytrynę?! A może komuś się pomyliło i chodzi o emeryta. Emeryci mają dużo czasu na czytanie. Wreszcie odzywa się głos rozsądku. Trzeba to wyjaśnić na języku polskim. Tak też robimy. Przygotowujemy się do lekcji o tym gatunku literackim (co to są rodzaje i gatunki literackie, już wiemy) i zabieramy się do pracy. Jejku, o ilu sprawach trzeba pamiętać. Ach, ci Irlandczycy! Zabieramy się do pracy, pisania, tworzenia, wymyślania, rymowania, składania, liczenia sylab, a przy tym…rwiemy sobie włosy z głowy. Cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Ale wreszcie coś powstaje. Mile jesteśmy połechtani myślą, że Noblistka – Wisława Szymborska, też tworzyła limeryki. My Nagrody Nobla raczej nie dostaniemy. Nie od razu Kraków zbudowano. Nie od razu można zostać mistrzem w konstruowaniu limeryków.
Następnie zastanawiamy się nad promocją. Jak je wykorzystać, aby zachęcić innych do czytania. Co zrobić z naszymi limerykami. Zastanawiamy się więc, jak specjaliści od reklamy. Kto jest naszym odbiorcą? – gimnazjaliści! Gdzie ich można spotkać najczęściej? – w gimnazjum. To nie jest zbyt mądre. Drążymy dalej. Gdzie w gimnazjum można najczęściej spotkać gimnazjalistów? – przy sklepiku.
Zatem podążamy do wolontariuszy pracujących w sklepiku szkolnym i przedstawiamy im swój pomysł. Chcemy okleić towary, które kupują gimnazjaliści, aby mogli zapoznać się z limerykami. Kropla drąży skałę. Nasze limeryki drążą umysły gimnazjalistów. Jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy. Ciasteczka zbożowe – oklejone! Kubuś – oklejony! Tymbark – oklejony!
Co jeszcze możemy zrobić? Wszyscy kochają tajemnice, a gimnazjaliści kochają je bardziej od wszystkich. Oprócz tego uwielbiają hałasować. Zatem do balonów wkładamy karteczki z tekstem naszych limeryków i pompujemy, ile sił w płucach. 60 balonów – to jest coś. W czasie infowtorku (dla niewtajemniczonych: spotkanie wszystkich gimnazjalistów na boisku lub w innym miejscu i omawianie wydarzeń, zarówno przeszłych jak i przyszłych) opowiadamy o celach „Między nami czytelnikami” i wrzucamy balony w tłum. Każdy może bezkarnie przebić balon, narobić hałasu i posiąść zawartość balona, przeczytać limeryk i … stać się zapalonym czytelnikiem. Ach, gdyby to było takie proste. Ale nie ustępujemy. Czekamy na kolejne zadanie.
Poeta
Raz poeta związany z Bytomiem
Rzekł: ”Studiować dziś chcę ekonomię!
To są studia na medal,
Dadzą z szynką mi chleba,
Czym swą żonę ucieszę ogromnie.”
Tancerka
Pewna piękna tancerka z Bytomia
Zawsze czyta, wsiadając na konia.
Tak „Trylogię” czytała
I przez miasto jechała,
Budząc zachwyt w mieszkańcach i koniach.
Pianista
Bardzo znany w Bytomiu pianista
Lubił czytać o wielkich artystach.
Znał biografię Verdiego,
Dzieje Szymanowskiego.
Fascynował go Bach – organista.
Grupa Otwarte Głowy przede wszystkim stworzyła siedem limeryków i przygotowała w szkole wystawę pt. „Jesień z limerykami”. Na wystawie obok naszych, szkolnych prac zaprezentowano teksty uznanych twórców. Sposób prezentowania tekstów i definicji limeryku nawiązuje do tematu konkursu i pory roku. Uczniowie klasy 2 gimnazjum (klasa V szkoły baletowej) na wykonanych przez siebie plakatach wydmuchują liście, na których zapisane są limeryki.
Otwarte Głowy reprezentują środowisko taneczne, dlatego postanowiliśmy przy opracowaniu zadania nawiązać do tej dziedziny sztuki. Wybrane limeryki przedstawiliśmy przy współpracy z nauczycielką rytmiki, panią Teresą Chołołowicz, w formie ruchowej. Efekt naszych starań udało się sfilmować. Ten film prezentowaliśmy podczas przerw między lekcjami w miejscu wystawy. Wyniki pracy załączamy jako dokumentację filmową.
Wszystkie limeryki, które powstały w tym miesiącu, znajdą się także w szkolnej gazetce –Tutu to tu.
*
Wszystkie damy w Warszawie
– sekret ten wam wyjawię –
zamiast wstążek
pragną książek,
by je czytać przy kawie!
**
Każdy gentleman w stolicy
nosi dziś frak na ulicy,
muszkę w prążki
i dwie książki
do czytania w świetlicy!
- Napisaliśmy limeryki, w których jednoznacznie stwierdzamy, że czytanie jest w dobrym tonie.
- Przerobiliśmy szkolną stołówkę na Kawiarnię Literacką.
- Sporządziliśmy specjalne plansze z limerykami do udekorowanie ścian.
- Zrobiliśmy stojące trójkątne „menu”, na których zamieściliśmy nasze wiersze. Będą na stałe znajdować się na wszystkich stolikach naszej stołówki.
- Sami wcieliliśmy się w bohaterów limeryków i odwiedziliśmy kawiarnię.
Pewien doktor- bibliotekarz z wioski Janisławice
Smutnym wzrokiem patrzył w okiennice.
Radością napełniło się jego serce,
Gdy grupa uczniów po receptę wyciągnęła ręce.
Teraz wszyscy są zdrowi. Książki- ot, lekarskie tajemnice.
Pewna grupa uczniów z Janisławic
Ortografię miała za nic,
Ale książki zaczęli czytać chętnie
I obok biblioteki nie przechodzą już obojętnie.
Ich wiedza teraz nie ma granic.
W małej miejscowości Janisławice
Nad książkami ślęczą bladolice
Nagle, na ich twarzach rozbłysły rumieńce,
Gdy poznały historię o zakochanej panience.
Od tej pory mają mokre źrenice.
Na początek musiał być pomysł. I jak zwykle burza mózgów. Tym razem jednak nie było gładko. Pytania, czego jeszcze nie robiliśmy, by wypromować bibliotekę długi czas pozostawało bez odpowiedzi. Happening- był, teatrzyk- był, ulotki- były, ciasteczka i ich zapach, który miał przyciągnąć czytelników- były, film- był.
Myśleliśmy, myśleliśmy i … wymyśliliśmy- pierwszy limeryk. O lekarzu- bibliotekarzu. I od razu pojawił się pomysł, by stworzyć Biblioteczną Przychodnię Zdrowia Psychicznego pod znakiem książkowego eskulapa.
Książkokrwiści obandażowali głowy, włożyli ręce w temblaki, zakleili rany i udali się do lekarza. Na szkolnym korytarzu, który udawał przychodnię- nawet kolor ścian się zgadzał- zasiedli pacjenci, wzbudzając tym samym zainteresowanie pozostałych uczniów. Nikt wcześniej nie był poinformowany o tym wydarzeniu. Chcieliśmy zaskoczyć i wykorzystać spontaniczność obserwatorów.
Wszyscy poszkodowani, czyli
– nieznający zasad ortografii- to ci z plastrami i opatrunkami na czołach, pod którymi kryły się rany od wbijania zasad ortograficznych do głowy;
– ze złamanymi sercami (z wiadomych względów) i kończynami (z powodu potykania się o drzwi biblioteki);
– ci, którzy stracili wyobraźnię, a przez to i głos i nie byli w stanie wydusić z siebie słowa;
trafili w ręce lekarza, a w zasadzie lekarki rodzinnej- Weroniki Książki. Doktor badała, pytała, sprawdzała i tak, jak w naszym limeryku- wydawała na receptę najlepsze lekarstwo- książki. Pomogła chorym na czytowstręt przewlekły, niedoksiążkość chroniczną pospolitą, ortografofobię.
Zainteresowanie było duże. Obserwatorzy także stanęli w kolejce po cudowny medykament. A ci, którzy nie zdążyli, wpisali się na listę oczekujących NFZ, czyli Narodowej Federacji Zaczytanych, by tak jak bladolice i uczniowie poszerzyć horyzonty i poznać historię pięknej panienki.
Były w Żelaznej uczennice,
które nudziły się wielce.
Na butelce tańczyły
I lek wymyśliły
Że na głowę jest w aptece, a na nudę w bibliotece.
Raz w Żelaznej, panie Janie,
Zgromadziło się zebranie:
Koguty piały,
Kury gdakały,
Tak wyglądało książek czytanie.
Raz pewien czytelnik z Julkowa,
Co nigdy głowy w piasek nie chowa,
Chciał być bardzo praktyczny,
Zjadł słownik ortograficzny
I tak od słowa do słowa stał się mądry jak sowa.
Uczniowie z chęcią przystąpili do układania limeryków. Zadanie wykonywali w bibliotece, gdzie, jak stwierdzili, czuli wenę twórczą. Zadanie sprawiło im wiele radości, zwłaszcza, że w limeryki musieli wpleść nazwy swoich miejscowości.
W ramach działań promujących czytelnictwo i swoje limeryki, postanowili wydrukować wymyślone wiersze na papierze etykietowym i takie naklejki-limeryki umieścić na produktach spożywczych w kilku miejscowych sklepach. Oczywiście właściciele sklepów wyrazili zgodę na działania uczniów, a zainteresowanie Klientów wyetykietowanymi produktami było ogromne.
Poza tym, korzystając z okazji, że Święta Bożego Narodzenia tuż tuz, a nasi uczniowie są uzdolnieni plastycznie, postanowili własnoręcznie wykonać bombki techniką decoupage i za pomocą wstążeczek. Do każdej bombki przykleili wydrukowane limeryki swojego autorstwa i tak przygotowane prezenty starannie zapakowali. Z koszykami pełnymi literacko-artystycznych prezentów ruszyli pod czujnym okiem polonistki i bibliotekarki obdarowywać właścicieli lub pracowników lokalnych zakładów i instytucji. Wszyscy obdarowani byli mile zaskoczeni oryginalnymi prezentami i obiecali powiesić bombki w widocznych miejscach.
Czytaj, młody żorzaninie
Wszystko, co Ci się nawinie.
Tak przeżyjesz przygód wiele,
W czwartki, piątki i niedziele.
Niech czytanie nie zaginie!
Dla mieszkańców Żor
Ważny jest dobry narrator,
Do tego trochę humoru,
By dodać książce koloru –
Zachwyci się każdy czytania amator!
Na początku długo myśleliśmy, jak zachęcić uczniów naszego gimnazjum do czytania, promując przy tym limeryki. Wiele razy spotykaliśmy się, próbując w tych krótkich wierszach zawrzeć istotę czytania i radość, która może z tego płynąć.
Kiedy już w końcu udało się, nadszedł czas na następny krok i problem do rozwiązania, a mianowicie: jak promować czytanie, mając do dyspozycji jedynie swoją wyobraźnię? Cóż, dla kreatywnego nic trudnego. Po wykonaniu koszulek dla każdego z drużyny (aby wszyscy wiedzieli, że „Żorujemy” na książkach) doszliśmy do wniosku, że nie ma nic bardziej zachęcającego niż zdrowa rywalizacja i zabawa. Ułożyliśmy więc krótki quiz, w którym zawarliśmy pytania nie tylko o treść wielu popularnych powieści, ale też takie o literaturę klasyczną.
Można spytać, jak powyższe ma się do limeryków. Otóż, nagrodami były ręcznie farbowane torby materiałowe, idealne do noszenia w nich książek (i nie tylko!). Każda z nich została ozdobiona limerykiem bądź hasłem promującym czytanie i odciskiem dłoni mających symbolizować otwartą książkę.
Wykonaliśmy również zakładki, aby książka ta nigdy nie zamknęła się w niewłaściwym momencie. Na nich również umieściliśmy limeryki.
Takie właśnie nagrody otrzymali zwycięzcy naszego quizu, który przeprowadziliśmy we wszystkich klasach gimnazjum.
Do tego, na osłodę, upiekliśmy ciasto czekoladowe, na każdym kawałku rysując lukrem otwartą książkę bądź pisząc literę, aby przypomnieć, że to one właśnie są najważniejsze w książkach. Ciastem częstowaliśmy uczniów podczas przerw.
Pomimo ciężkiej pracy przygotowanie powyższych było dla nas wielką przyjemnością i świetną zabawą, bo mogliśmy zachęcić innych do spróbowania tego, co tak bardzo kochamy.
Był sobie kowal w Złotowie
Pisał wiersze na podkowie
Konie kuł
Poezję czuł
A podków miał już całe mrowie
Pewna kadrowa ze Złotowa
Poezję czytać była gotowa
W biurze obsługi
Wiersz dość długi
Ale tam była jej teściowa
Pewna pani ze Złotowa
Dzięki poezji mądra jest jak sowa
Wiersze czyta
O nie cię zapyta
Bo do dzielenia się wiedzą jest gotowa
„Przywracamy poezji należne jej miejsce. Ponieważ nie jest nim zakurzona książka, nie jest biblioteka, ale serce i umysł każdego człowieka. Zaskocz nas wierszykiem, otrzymasz torbę z limerykiem.” Oto hasło naszej akcji, promującej czytelnictwo. Uznaliśmy, że poezja powinna zejść z piedestału i zbliżyć się do ludzi. Powinna towarzyszyć im na co dzień. A co towarzyszy większości ludzi w codziennych czynnościach? Torba na zakupy. Banalna zwykła ekologiczna torba, na której ręcznie wypisaliśmy nasze limeryki. Dzieci przebrały się za duchy poezji i na ulicy zachęcały ludzi do wzięcia udziału w zabawie. Torbę mógł otrzymać każdy, kto powiedział jakiś wiersz. Nieważne czy krótki, czy długi. Dla tych, których pamięć zawodziła mieliśmy przygotowany tomik z wierszami Marii Konopnickiej. Zainteresowanie okazało się duże, nie tylko wśród dorosłych, ale i dzieci.
Torby z limerykami okazały się hitem. Wykorzystaliśmy je również jako fanty w loterii na zabawie andrzejkowej, organizowanej przez radę rodziców Szkoły Podstawowej nr 1. Przywróciliśmy poezji należne jej miejsce. Pokazaliśmy ludziom, że może być ona zabawna i ciekawa, i że warto po nią sięgać.
O celi
W Trąbkach Wielkich żyła sobie cela,
Która zaskoczyła swego przyjaciela;
Bo zaczęła czytać książki ,
Które brała w swoje rączki.
Teraz cela swą mądrościa onieśmiela.
***
W Pruszczu Gdańskim żyła młoda dama,
Którą do czytania wciąż zmuszała mama.
Najpierw się buntowała.
Czytać wcale nie chciała.
Dzisiaj książki pisze właśnie ona sama.
O pewnym molu
Pewnemu molowi w pomorskim Ełganowie
Życie stanęło po prostu na głowie.
Gdy ubrania w szafie połykał,
Przez przypadek lekturę przeczytał.
Dziś molem książkowym się zowie.
Klasa pracowała w grupach. Część tworzyła powyższe arcydzieła, inni z kolei mieli za zadanie ukazać je światu. Oczywiście tu też byli pomysłodawcy i wykonawcy. Każdy był za coś odpowiedzialny. Niektórzy działali na kilku frontach. Zaczęliśmy od napisania limeryków, co w piątej klasie nie jest łatwe, bo najpierw należało uczniów zapoznać z budową i założeniami tego gatunku. Ale udało się stworzyć kilka, wspólnie wybraliśmy te najlepsze. Wszystkie nawiązują do miejsc bliskich uczniom. Mieszkają w Trąbkach Wielkich i Ełganowie, a do Pruszcza Gdańskiego jeżdżą na basen. Kolejnym etapem było wymyślenie sposobów promocji. Burza mózgów trwała długo, jednak przyniosła efekt w postaci różnorodnych pomysłów, które wykorzystaliśmy w dalszej pracy. Oczywiście nie obyło się bez drobnych kłótni. Uczniowie napisali krótką, rymowaną (wpływ limeryków) historię o pewnej królewnie. Wpletli w nią dosyć zgrabnie trzy limeryki, które prezentują trzy różne postacie: iluzjonista, raper i dj. W tym celu jeden z chłopaków musiał nauczyć się sztuczki magicznej, drugi – rapować, a trzeci- stworzyć utwór zawierający tekst limeryku. Ostatnie zadanie okazało się najtrudniejsze, ponieważ wcale nie jest łatwo połączyć muzykę z tekstem. Potrzebny był specjalny program, ale…jest utwór. Uważam, że jak na tak młodych chłopaków, wyszło całkiem nieźle. To, co powstało, obejrzeli w szkole rówieśnicy. A pozostali mogą na You Tube. Ale to nie koniec promocji. Limeryki pojawiły się w najważniejszych dla szkoły miejscach, czyli na gazetce Samorządu Uczniowskiego, w świetlicy i…w toaletach. To ostatnie miejsce wydało nam się szczególnie właściwe i zaraz wyjaśnię, dlaczego. Niektórzy mogą twierdzić, że to nieodpowiednie lokum dla poezji, ale moi uczniowie nie mają o sobie i swojej twórczości tak wygórowanego mniemania. Otóż w toaletach nic nie rozprasza i każdy może się skupić. Poza tym z doświadczeń własnych moi uczniowie wiedzą, że ten przybytek bardzo często służy niezgodnie ze swoim przeznaczeniem, czyli do spotkań towarzyskich. A wtedy można poczytać limeryki. A w ogóle chyba najważniejsze, żeby zwrócić czyjąś uwagę, a to nam się udało. Wszyscy mówili o limerykach. Niektórzy znają je nawet na pamięć. Są też chętni do pisania kolejnych utworów. Ale promocja nie skończyła się na szkole. Uczniowie dostarczyli limeryki do najważniejszych instytucji w Trąbkach Wielkich: biblioteki, GOKSiR-u, ośrodka zdrowia, na pocztę, do sklepów, itd. Ważnym punktem było wkładanie limeryków za wycieraczki samochodów. Niektórzy kierowcy z ulgą odetchnęli widząc, że to tylko wierszyk, a nie mandat. Oczywiście część osób, które otrzymały limeryki, nie wiedziało, co ma z nimi zrobić i roznoszący je musieli objaśniać misję. Zdecydowana większość jednak uśmiechała się i chwaliła akcję. Szczególnie ucieszona była pani Ania z biblioteki, która pozwoliła pozostawić twórczość Fajnych Ludków na półkach obok książek.
Wszyscy świetnie się bawili, a zobaczyć to można na filmiku i prezentacji( Fajne Ludki działają). Z tego też powodu nie zamieściłam zdjęć z akcji, bo po cóż powielać? Wszystko jest na You Tube. Miłego oglądania.
W Rososzycy w bibliotece na półkach
Gnieżdżą się książki z poezją w koszulkach.
Każda ozdobiona
I nie pobrudzona.
Ich treść czyni cuda w szarych komórkach.
Dwóch przyjaciół z Rososzycy,
Wybrało się na zwiedzanie okolicy.
Wnet bibliotekę napotkali.
– Chodź! – rzekł jeden – Co będziemy tak stali.
I od tej pory wiersze czytali jak dzicy.
We wsi Rososzyca żył sobie kominiarz,
Bardzo uzdolniony był z niego rymiarz.
Często uśmiechniętą miał twarz,
Bo bibliotekę odwiedzał poeta nasz.
Lecz trzeba też przyznać, że był z niego figlarz.
Na początku listopada uczniowie klasy V wyrazili chęć wzięcia udziału w grze „Między nami czytelnikami”. Wszyscy uczniowie tej klasy (16 osób) zaaprobowali propozycję nauczycielki języka polskiego. Trzeba dodać, że dzieci te brały już w klasie IV udział w pracach prowadzonych metoda projektu i bardzo polubili tę formę nauki, połączoną z zabawą i rozwijającą ich predyspozycje interpersonalne. Piątoklasiści podczas zajęć dowiedzieli się, jak się pisze limeryki. Dowiedzieli się, czym są limeryki, skąd pochodzą, poznali ich budowę, ilość wersów, układ rymów, układ narracji. Czytali również przykładowe utwory napisane przez polskich twórców, m. in. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Antoniego Marianowicza, Ewę Mierzejewską, Andrzeja Szczepkowskiego, Mikołaja Szymańskiego. Następnie piątoklasiści układali własne wiersze, najpierw na dowolny temat, a potem pisali utwory treściowo zgodne z tematem pierwszego zadania. Uczniowie starali się w napisać wierszyki przypominające o tym, iż poezja jest atrakcyjna i warta czytania. Pracowali w parach i indywidualnie. Najwięcej trudności sprawiła im forma limeryków – wymyślenie piątego wersu, pasującego do całego utworu i rymującego się z 1 i 2 wersem. Potem na lekcji prezentowali napisane przez siebie limeryki. Tu nastąpiła pierwsza selekcja. Następnie przepisali utwory na komputerze, wydrukowali je i zrobili z nich ulotki. Następnie wymyślali, jak ma przebiegać ich akcja promująca czytanie poezji oraz pod jakim ma być prowadzona hasłem. Najwięcej spodobał się pomysł na dwuznaczne hasło: „Pociąg do poezji” (pociąg do stacji Poezja; pociąg, czyli chęć czytania liryki). Uczniowie przygotowali też z kartonów pociąg (lokomotywę i wagony). Przekształcili słowa piosenki „Jedzie pociąg z daleka”. Pierwszym działaniem klasy V była wizyta w przedszkolu i klasach młodszych 25 listopada, w Święto Pluszowego Misia. Podczas spotkania czytali oni młodszym kolegom wiersze o misiach. Dzień później, 26 listopada miała miejsce akcja główna. Uczniowie stworzyli pociąg. Śpiewając, „Jedzie pociąg z daleka, biblioteka go czeka, wiezie książki, w nich wiersze najpiękniejsze, najlepsze”, odwiedzali kolejne klasy i rozdawali ulotki z napisanymi przez siebie limerykami, jednocześnie zachęcali kolegów do czytania książek. Następnie uczniowie ruszyli w teren. Odwiedzili najbardziej uczęszczane miejsca w ich wiosce: bank, trzy sklepy, biura GS itp. Szli chodnikami ze śpiewem na ustach i rozdawali przechodniom wierszyki. Mieszkańcy Rososzycy byli w pierwszym momencie bardzo zdziwieni, bo po raz pierwszy spotkali się z tego rodzaju akcją w swojej miejscowości. Kiedy dowiedzieli się, co promują dzieci, gratulowali im pomysłu, zadawali pytania. Nic dziwnego, że informacja o porannych wydarzeniach w centrum wsi obiegła niemal wszystkie domy. Wieczorem znajomi i rodzina dopytywali się,
co uczniowie robili. W piątek, 27 listopada, zostały wybrane trzy limeryki, które przesłano w tym sprawozdaniu. Ponieważ zdania uczniów były podzielone, o pomoc w wyborze najlepszych limeryków poproszono nauczycieli pracujących w szkole.
Namawiamy Zapolice!
Weźcie książki w swe prawice
Niech w domu książka gości
Mówcie „nie!” szarości
Otwórzcie źrenice! na książek stronice.
Mój dom… Serce, które w mroku znika
Tak kruche, że z rąk mi umyka
W mroku strumień światła pojawia się
To Zapolice i książka! One łączą się
Tworzą mój dom, który wciąż na mnie czeka.
Zapolice chcą się chlubić
Tym, że książki można lubić.
Czekają, aż weźmiesz je do ręki
Spojrzysz i przeczytasz tomik niewielki
W świecie książek żyć, ale sobą być.
Gabrysia i Weronika 🙂
Chyba nikt z nas nie przypuszczał, że pisanie wierszy może być taką frajdą. Limeryki…limeryki cóż trudnego w stworzeniu takiego utworu być może? A jednak nie tak łatwo napisać wiersz i to z nazwą naszych Zapolic w treści. Najlepiej z tym zadaniem poradziły sobie nasze klasowe ,,poetki”: Gabrysia i Weronika. Napisały trzy bardzo ciekawe, naszym zdaniem, wiersze.
Wiersze już napisane i znowu nowe wyzwanie – jak je zaprezentować Zapolicom? Każdy z nas miał inną wizję Ostatecznie postanowiliśmy do naszych limeryków upiec słodkie babeczki i ruszyć ze ,,słodkimi limerykami” do Urzędu Gminy, Domu Kultury i Biblioteki Gminnej oraz Banku Spółdzielczego.
Karteczki z limerykami umieściliśmy na patyczkach a te z kolei ,,wkuliśmy” w babeczki. Ruszyliśmy na ulice Zapolic.
W Urzędzie Gminy przedstawiliśmy swoje prace niemalże wszystkim pracownikom łącznie z Wójtem Gminy Zapolice. Wszyscy byli mile zaskoczeni i z zadowoleniem konsumowali nasze babeczki czytając limeryki. Następnym naszym celem był GOKiS. Przemierzając kolorowe ulice rozdawaliśmy karteczki limerykami napotkanym przechodniom, wzbudzając zdziwienie, zainteresowanie, niekiedy obawy, że jesteśmy kolejną grupą ,,naciągaczy”. W większości jednak mieszkańcy przyjmowali nas ciepło i z zainteresowaniem czytali nasze wiersze. Oby tylko zachęciły je one do sięgnięcia po jakąkolwiek książkę.
Następnym punktem naszej wędrówki był Dom Kultury I mieszcząca się obok Biblioteka Gminna. Pan dyrektor przyjął nas z wielką radością i ciekawością. Przyznał, że nie codziennie zdarza mu się jeść babeczki nadziewane limerykami i to takimi ,,zapolickimi”. Rozdaliśmy nasze wiersze także pracownikom ośrodka a kilka pozostawiliśmy w salach zajęć aby mogli je przeczytać uczestnicy zajęć popołudniowych. Później udaliśmy się do biblioteki gdzie wzbudziliśmy pewną sensację wśród wypożyczających książki i korzystających z czytelni.
Zajrzeliśmy jeszcze do banku i ruszyliśmy z powrotem do szkoły z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Już w drodze powrotnej postanowiliśmy, że rozdamy nasze wiersze uczniom w szkole i wywiesimy na gazetce gimnazjalnej. Kto wie może znajdziemy naśladowców?
Niejedna panna z Szymanowa
nocami pod kołdrą się chowa,
w książkach zaczytana
niemalże do rana,
na lekcjach opada jej głowa.
W Szymanowie wesołe uczennice
wieczorami przerzucają stronice.
Książki pochłaniać uwielbiają,
fantasy, dramaty kochają.
To są nasze zaczytane pannice
Biblioteczna myszka z Szymanowa
pochłaniaczka to tekstów książkowa,
ale czytać nie umie
i nic z nich nie rozumie,
więc do norki pod półką się chowa.
Molinki z Szymanowa dzielnie i z zapałem podjęły pierwsze wyzwanie. Po otrzymaniu wytycznych do tego zadania nastąpiła w klasie burza mózgów. Pomysły sypały się jak z rękawa, spośród nich wybrałyśmy te najciekawsze i ułożyłyśmy z nich kilkuetapowy program promocji czytelnictwa w szkole. Na początku każda z dziewcząt po krótkim kursie pisania limeryków spróbowała swoich sił jako poetka. Spośród kilkunastu prac wyłoniłyśmy trzy najlepsze, które załączamy do sprawozdania. Następnie, podzieliłyśmy się na grupy i przygotowałyśmy trzy duże plansze – gazetki, przeznaczone na szkolny korytarz. Na pierwszej umieściłyśmy zwycięskie limeryki i ozdobiłyśmy ją zdjęciami, które w czasie specjalnej sesji fotograficznej wykonały dziewczęta pod okiem jednej z sióstr. Druga plansza w symboliczny sposób odpowiada na pytanie: Poeta – kto to taki? Wypisałyśmy na niej w formie metafor cechy i przymioty, jakie powinien on naszym zdaniem posiadać. Ozdabiają ją zdjęcia wybranych współczesnych poetów i poetek, których twórczość cenimy i chcemy promować. Trzecia plansza posiada elementy w formacie 3D – promuje ona poezję wybranego poety. Będzie stała w szkole przynajmniej do końca semestru i co tydzień będziemy zmieniały autora (jego zdjęcie i krótka biografia widnieją na dwóch wypukłych książkach) oraz wiersze, po to, by przybliżyć jego sylwetkę i twórczość osobom przechodzącym szkolnym korytarzem. Gazetki te starałyśmy się dopracować pod względem artystycznym i merytorycznym, przy czym ujawniły się klasowe talenty, zdolności organizacyjne i umiejętność dobrej współpracy dziewcząt. Pojawiły się w szkole w przeddzień zebrania rodziców, dzięki czemu obejrzały je nie tylko uczennice, lecz także ich rodziny i zaproszeni goście.
Punktem kulminacyjnym naszej promocji czytelnictwa w szkole był zorganizowany 24 listopada „Szymanowski dzień z poezją”. Przebiegał on pod hasłem: Mufinka za wierszyk. Uczennice upiekły na ten dzień pyszne babeczki z czekoladą. Podczas długiej przerwy zapraszałyśmy chętne uczennice, nauczycielki i siostry do recytacji dowolnego wiersza. Każdy występ nagradzany był smaczną mufinką oraz wylosowanym cytatem sławnego poety. W ten sposób poezja wypełniła nasz szkolny korytarz, a z wielu ust wybrzmiały słowa narodowych wieszczów i wielu innych poetów. Usłyszałyśmy utwory klasyczne, zapamiętane z dzieciństwa wierszyki, a także poezję w języku rosyjskim oraz angielskim. Poziom recytacji był urozmaicony, a całe przedsięwzięcie, rejestrowane okiem kamery, dostarczyło wszystkim wielu wrażeń i doznań nie tylko słuchowych, lecz także wzrokowych i smakowych. Na koniec zmontowałyśmy krótki filmik z tego wydarzenia, który umieściłyśmy na szkolnym Facebooku, aby zachęta czytania poezji dotarła do szerokiego grona absolwentek naszej szkoły, wszystkich znajomych i sympatyków.
Z niecierpliwością czekamy na koleje zadanie…
Pewna pani z pięknego Olsztyna
Zbierała wszystkie korki od wina.
Gdy zdobyć je musiała,
Czytając, popijała.
Ba – spragniona była jak roślina!
Pewien podróżnik z Olsztyna
Pisał książki o dziewczynach.
Pojechał do Ohio,
Gdzie ludzie się kochają
I z synem wrócił chłopczyna.
Pewna pani Justyna z Olsztyna,
Z której była niezła dziewczyna,
Książki bardzo kochała,
Czytać nie przestawała,
Zabierała je nawet do kina.
To zadanie bardzo podobało się uczniom! Praca nad zadaniem trwała kilka tygodni, bo pracy było naprawdę sporo…
Wszystko zaczęło się od wiersza „Niektórzy lubią poezję” i wykładu, jaki wygłosiła W. Szymborska w sali galowej Akademii Szwedzkiej na temat poezji.
Potem na lekcji uczniowie dowiedzieli się, co to jest limeryk, jaką ma historię, jakie są zasady jego tworzenia oraz poznali limeryki takich poetów jak W. Szymborska, S. Barańczak czy J. Tuwim. Na lekcji ułożyliśmy pierwszy limeryk siłami całej klasy, potem powstawały limeryki pisane w grupach, a także indywidualnie.
Żeby przybliżyć uczniom świat poezji, dwukrotnie spotkaliśmy się na lekcjach języka polskiego z p. Aleksandrą Pigułą – poetką, która wydała już cztery tomiki swoich wierszy, a prywatnie jest ciocią jednej z uczennic. Było czytanie wierszy, opowieści o powstawaniu utworów i miniwarsztaty, na których m.in. uczniowie z przygotowanych fragmentów wierszy poetki tworzyli własne małe dzieła. Pani Aleksandra pomogła nam też wybrać spośród wielu naszych limeryków trzy, które wysyłamy na konkurs.
W szkole zorganizowaliśmy akcję pt. „Limeryk codzienny”. Przez cały tydzień uczniowie rozdawali w szkole limeryki własnego autorstwa – zostawiali je w uczniowskich szafkach (a szafek w szkole mamy ponad tysiąc), wkładali za lustra w łazienkach, a w bibliotece w formie zakładek wkładane były do wypożyczanych książek. Każdego dnia drukowane były inne limeryki – od jednego do trzech utworów dziennie. Cała szkoła czytała limeryki! Niektórzy się dziwili, inni śmiali, a wiele osób dopiero w ten sposób poznało tę formę wiersza. Ostatniego dnia akcji ukazał się specjalny „złoty” limeryk i tego dnia też rozdaliśmy nagrody w konkursie Łap limeryk. Główną nagrodą był wartościowy bon upominkowy do księgarni – pomysł samych uczniów.
Klasowe limeryki wiszą teraz w pracowni języka polskiego.
Wisi tam też wiersz ułożony z wersów pochodzących z kilku utworów A. Piguły z tomiku „Karuzela”:
Zaczarowana dorożka
porzucona przez dorożkarza
kwiaty nie pachną
żółkną jesienne liście
dni spopielały
ale twój głos wciąż brzmi
zanim zamieni się w ciszę